3. Srin-po: olbrzymie demony znane z zamiłowania do pożerania ludzkich ciał.
4. Klu: bóstwa piekieł pod postacią węża.
5. Btsan: demony żyjące w niebie, lasach, górach i na lodowcach.
6. Lha: bóstwa o białym kolorze. Życzliwe i spoczywające najczęściej na ramieniu każdego człowieka.
7. Dmu: demony zła.
8. Dre: posłaniec śmierci, uważany często za wywołującego śmiertelne choroby. Sprawca całego zła, które spotyka ludzi.
9. Gan-dre: grupa bóstw czyniących zło.
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
60 – FÉLIX KERBOZ
Mówiąc wprost, Félix Kerboz nie był kimś, kogo chciałoby się mieć za sąsiada. W jego wypadku można było jednak doszukać się kilku okoliczności łagodzących.
Po pierwsze, był tak zwanym niechcianym dzieckiem. Kiedy pismo zajmujące się ochroną praw konsumentów „Testujemy dla was" wykazało, że marka prezerwatyw stosowana przez jego ojca zapewniała skuteczność jedynie w 96 procentach, Félix nie mógł przecież przewidzieć, że znajdzie się w grupie pozostałych 4 procent. Jego ojciec również nie. Fakt, że już trzydzieści pięć lat temu wyszedł z domu po papierosy, świadczy dobitnie o tym, jak bardzo się zawiódł.
Wkrótce potem Suzette, jego matka, starała się usunąć ciążę, lecz jeszcze jako płód Félix uczepił się życia jak kleszcz, który wgryzł się w skórę psa. Jedynym rezultatem kolejnych podejmowanych w tym kierunku prób przy udziale „fabrykantek aniołów" było to, że twarz przyszłego noworodka uległa poważnemu zniekształceniu.
Następnie matka dwukrotnie próbowała go utopić. Pod pretekstem spłukiwania szamponu zanurzyła go w wannie pod wodą. Źle jednak wyliczyła czas i za wcześnie wydobyła jego głowę na powierzchnię. Jeszcze później popchnęła ledwie stojącego na nogach brzdąca do rzeki. Ale Félix już wtedy posiadał rzadki dar wychodzenia cało z najgorszych opresji. O włos ominął śrubę turbiny barki, która tylko pozostawiła sporą szramę na policzku, jemu zaś udało się dopłynąć do brzegu, złapał bowiem parasol, który nieporadnie wyciągała w jego stronę matka, uderzając go mocno po głowie.
Przez całe dzieciństwo Félix Kerboz zastanawiał się, dlaczego cały świat tak bardzo źle mu życzy. Czy dlatego, że jest tak odrażający? Czy dlatego, że wszyscy zazdroszczą mu, że ma tak piękną matkę?
Przez długi czas zaciskał zęby, lecz kiedy Suzette umarła, nie wytrzymał. Stwierdził, że utracił jedyną istotę, którą kochał na tej planecie. Od tej pory miał w sobie już tylko nienawiść.
Ta zaś ujawniła się po raz pierwszy w formie frontalnego ataku na opony Bogu ducha winnego samochodu, które podziurawił nożem. Nie uspokoiło go to jednak. Dołączył więc do bandy łobuzów i zajął się ściąganiem haraczu od dzieci z bogatych rodzin, które jeszcze miały żyjące matki, szczęściarze! Zabił trójkę z nich, które ociągały się z płaceniem, i dzięki temu stał się w bandzie wykonawcą najgorszych zleceń. Ale gdy w wieku osiemnastu lat jego koledzy zaczęli okazywać pewne zainteresowanie płcią piękną, Félix odmówił wzięcia udziału w gwałtach. Jego podniecało zjawienie się u jakichś mieszczuchów i wsunięcie im noża między żebra. To była forma zemsty za ukochaną matkę, która tak ciężko pracowała, żeby go wychować.
Kiedy w wieku dwudziestu pięciu lat stanął przed sądem, nie udało mu się przekonać przysięgłych o tym, jak wiele rozkoszy może przynieść wbijanie porządnego, długiego i ostro zakończonego noża w miękki brzuch bliźniego. Jego zamiłowania do pięknych ciosów zadawanych białą bronią nie dało się przekazać innym. Zgodnie z wnioskiem prokuratora został skazany na dwieście osiemdziesiąt cztery lata więzienia z możliwością skrócenia kary do dwustu pięćdziesięciu sześciu lat za dobre sprawowanie. Obrońca Féliksa wyjaśnił mu, że jest to równoznaczne z karą dożywotniego więzienia, „no chyba że postęp w medycynie umożliwi wydłużenie życia poza obecną średnią wynoszącą dziewięćdziesiąt lat".
Praca od rana do wieczora polegająca na wykonywaniu szczotek z sierści dzika nie wystarczała jednak więźniowi do pełni szczęścia. Przysiągł więc sobie, że wyjdzie legalnie z więzienia. Już teraz zresztą dobre zachowanie pozwoliło skrócić karę do dwustu pięćdziesięciu sześciu lat. W jaki sposób przyspieszyć ten proces jeszcze bardziej?
Dyrektorowi zakładu karnego nie brakowało dobrych pomysłów. W naszych czasach wszystko jest na sprzedaż. Takie właśnie jest nowoczesne społeczeństwo. A zatem Kerboz mógł po prostu „kupić" wszystkie te lata dzielące go od wolności.
– No dobrze, tylko skąd wziąć pieniądze? – zaniepokoił się nieszczęśnik.
– A kto w ogóle mówi o pieniądzach? Takie zdrowie to wspaniały wręcz kapitał dla tak dużego i mocnego chłopca jak ty!
Wtedy rozpoczęło się makabryczne odliczanie.
Żeby zdobyć trochę lat, Félix testował produkty farmaceutyczne, które jeszcze nie miały atestu i nie znano ich skutków ubocznych.
Od czasu gdy zakazano przeprowadzania doświadczeń na zwierzętach pod naciskiem ich miłośników, przemysłowcy nie mieli innej możliwości jak korzystanie z usług więźniów.
W ten sposób Félix uzyskał skrócenie kary o trzy lata dzięki przetestowaniu na sobie defibrylatora serca, co wywołało u niego arytmię i bezsenność. Pasta do zębów z nadmierną ilością fluoru zniszczyła mu wątrobę (skrócenie kary o pięć lat). Mydła zawierające nadmierne ilości detergentów pozbawiły go kawałków skóry na przegubach (kara zredukowana o kolejne trzy lata). Aspiryna o wzmocnionej aktywności wywołała wrzód (skrócenie kary o dwa lata). Wyjątkowo żrący płyn do pielęgnacji włosów sprawił, że stracił połowę włosów (kara zmniejszona o cztery lata). Félix Kerboz trzymał się jednak dzielnie i dziwił się czasami, stwierdzając, że niektóre produkty są całkowicie niegroźne!
Podczas buntów w więzieniu walczył u boku klawiszy (skrócenie kary o dwa lata). Doniósł na dilerów narkotyków, którzy działali w więzieniu (skrócenie kary o trzy lata, a dodatkową ceną była nienawiść wielu będących na głodzie współwięźniów).
– No i coś ty, Félix, taki nadgorliwy, co?
– Dajcie mi spokój. Żaden ze mnie świr ani menda. Ja mam ambicję. Chcę stąd wyleźć z podniesioną głową.
– Jasne! Rób tak dalej z tymi parszywymi chemikaliami, a wyjdziesz stąd, ale nogami do przodu.
W każdą sobotę oddawał krew (redukcja kary o tydzień w zamian za ćwierć litra krwi). W czwartek palił dziesięć paczek papierosów bez filtra w ramach badań nad szkodliwością palenia tytoniu prowadzonych przez ministerstwo zdrowia (kara skrócona o jeden dzień za każdą wypaloną paczkę). W poniedziałek i wtorek poddawany był testom deprywacyjnym. Cały dzień spędzał w wyciszonym kompletnie białym pomieszczeniu, bez ruchu i bez jedzenia. Wieczorem panowie w białych kitlach sprawdzali, w jakim stopniu próby te oddziałały na jego osobowość.
Zaliczając kolejne nieszczęścia, Félix zdołał skrócić karę do stu czterdziestu ośmiu lat. Tylko jedną nerkę miał w pełni sprawną. Środek przeciwzapalny o wyjątkowo silnym działaniu spowodował, że słyszał już tylko na jedno ucho. Bezustannie mrugał z powodu soczewek kontaktowych, które były tak miękkie i tak mocno przylegały, że kiedy już je założył, nie było sposobu, by je zdjąć. Mimo to był wciąż przekonany, że któregoś dnia uda mu się wyjść na wolność.
Kiedy dyrektor więzienia powiedział mu o projekcie „Raj" i o osiemdziesięciu latach, o które mogłaby zostać skrócona kara, nie zastanawiał się nawet przez chwilę i od razu poprosił o nieco więcej informacji na ten temat. Nigdy dotąd nie zaproponowano mu tak wspaniałego prezentu.