Nalał nam whisky.
– Wszyscy jesteście w błędzie. Nigdy jeszcze okoliczności nie były dla nas równie sprzyjające – oświadczył. – Gdyby nie te nieprzewidziane przecieki, wciąż byśmy musieli majsterkować w podziemiach więzienia. Od tej pory będziemy działać w pełnym świetle. Panie prezydencie, cały świat schyli czoło przed pana odwagą i geniuszem.
Lucinder wydawał się sceptyczny.
– Skądże znowu, to nie moja zasługa. Nie warto mi tak schlebiać.
– Ależ tak – upierał się mój przyjaciel. – Michael miał rację, kiedy mówił, że o naszych wynikach trzeba jak najszybciej poinformować prasę. Félix jest bohaterem. Zasługuje na sławę i uznanie.
Prezydent nie bardzo wiedział, do czego zmierza Razorbak. Ja od razu się zorientowałem i rzuciłem:
– Trzeba zaatakować, zamiast ograniczać się do obrony. Wszyscy razem przeciwko imbecylom!
Na początku mieliśmy wrażenie, że jesteśmy grupą spiskowców, którzy w każdej chwili mogą znaleźć się w potrzasku. A potem popatrzyliśmy na siebie. Owszem, nie było nas zbyt wielu, ale pokazaliśmy charakter. Nie byliśmy wyjątkowo uzdolnieni, a jednak próbowaliśmy razem zmienić świat. Nie wolno nam rezygnować. Amandine, Raoul, Félix, Lucinder. Nigdy wcześniej nie czułem tak silnej więzi z innymi ludźmi.
71 – MITOLOGIA GRECKA
Uznany za martwego na placu boju Er z Pamfilii znalazł się w pomieszczeniu, w którym były cztery otwory: dwa prowadzące do nieba i dwa na ziemię. Cnotliwe dusze szły do nieba. Występne pozostawały na ziemi. Dusze zbrodniarzy przechodziły przez jedną szczelinę, a przez drugą unosiły się te pokryte brudem i kurzem.
Er zobaczył, jaka kara spotkała niesprawiedliwych. Dotarł do miejsca niezwykłego, gdzie wznosi się kolumna, która jest osią świata. Wraz z innymi duszami udał się do Doliny Zapomnienia, gdzie płynie Rzeka Beztroski.
Rozległy się grzmoty, a Er odzyskał życie, leżąc już na stosie, ku wielkiemu zdziwieniu ludzi tam zebranych. Opowiedział o tym, jak widział krainę umarłych i jak powrócił stamtąd żywy. Nikt w jego opowieść nie uwierzył i z pogardą odwrócono się doń plecami.
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
72 – CAŁA NAPRZÓD
Skandal zaczynał przybierać zupełnie niewiarygodne rozmiary. Zdjęcia tego, co nazywano „laboratorium zaprogramowanej śmierci", widniały na pierwszych stronach wszystkich gazet. W ostrym świetle lamp błyskowych pomieszczenie wyglądało jak sala tortur.
Nieprzychylni dziennikarze dorzucili nawet na pierwszym planie zakrwawione skalpele i szczypce pokryte zaschniętymi włosami.
Potem nastąpiło odkrycie „prezydenckiego zbiorowego grobu". A w rzeczywistości chodziło o krematorium w zakładzie karnym Fleury-Mérogis. Ponieważ nie było już śladu po ciałach naszych nieszczęsnych tanatonautów, dziennikarze zrobili fotomontaż, umieszczając na zdjęciu pomalowane na czerwono manekiny.
Fotografie były specjalnie niewyraźne, żeby uzyskać jeszcze bardziej dramatyczny i realistyczny efekt. Tak jakby zdjęcia zostały wykonane przez kogoś, kto szpiegował nas podczas pracy. Jednemu z reporterów udało się nawet sfotografować prawdziwego samobójcę z Fleury-Mérogis. A facet się powiesił zaraz po tym, jak nam zakazano wstępu na tanatodrom. Ale niczego to nie zmieniło. Jego nabrzmiała twarz, wysunięty język i wybałuszone oczy natychmiast ukazały się na okładkach wszystkich czasopism. „A jednak się odważyli!" – taki podpis widniał pod zdjęciem tego nieszczęśnika, z którym nigdy wcześniej się nie widzieliśmy. A tuż nad zdjęciem umieszczono nasze portrety, to znaczy portrety morderców. Złożyliśmy wprawdzie pozew o zniesławienie, lecz nic to zupełnie nie dało.
Niczym szczury uciekające z okrętu ministrowie jeden po drugim podawali się do dymisji. Powołano rząd kryzysowy. Prezydent Lucinder został pozbawiony stanowiska głowy państwa do chwili wyjaśnienia wszystkich wątpliwości.
Z Australii Mercassier oskarżał Lucindera, że zmusił go do podjęcia działań, nie licząc się z jego sprzeciwem. Ale w żadnym momencie nie wspomniał o naszym eksperymencie, który zakończył się powodzeniem.
Lucinder starał się nie reagować na kolejne ataki. Zadowolił się jednym wystąpieniem w telewizji w popularnym programie, w którym stwierdził tylko, że wszyscy pionierzy byli w swoich czasach odsądzani od czci i wiary. Mówił o niewyobrażalnym wręcz postępie, o podboju innego świata, o niezbadanym kontynencie.
Dziennikarka, która przeprowadzała z nim rozmowę, była niewzruszona jak kamień. Przypomniała, że nawet więźniowie, pospolici przestępcy są przecież ludźmi, a nie królikami doświadczalnymi i że pan prezydent złamał prawo, zezwalając na eksperymenty, które prowadzą do śmierci.
Jean Lucinder zignorował te uwagi. W charakterze podsumowania spojrzał w kamerę i obwieścił prosto z mostu:
– Drodzy telewidzowie, drodzy rodacy, tak, przyznaję, zabijaliśmy w imię wiedzy po to, żeby wykroczyć poza kondycję ludzką. I udało nam się! Jeden z naszych ochotników wyruszył w zaświaty i wrócił stamtąd bez szwanku. Nazywa się Félix Kerboz. Jest niczym pilot, podróżnik po krainie śmierci. Nazwaliśmy go tanatonautą. Jesteśmy gotowi wykonać z nim ten eksperyment raz jeszcze na oczach kamer. Jeżeli się nie uda, poddam się waszemu osądowi i zrozumiem, gdy wyrok będzie dla mnie ciężki. Jutro, tak, już jutro, proponuję podjąć wraz z moją ekipą kolejną próbę startu w zaświaty. Wszystkie stacje telewizyjne z kraju i ze świata mogą być obecne, a eksperyment przeprowadzony zostanie w Pałacu Kongresowym o godzinie szesnastej.
73 – MITOLOGIA INDIAN Z AMAZONII
Niegdyś ludzie nie umierali.
Któregoś dnia jednak pewna dziewczyna spotkała boga Starości. Zamienił się z nią, oddając jej swoją starą pomarszczoną skórę, biorąc w zamian jej skórę, delikatną i gładką. Od tej pory ludzie starzeją się i umierają.
Fragment rozprawy Śmierć, ta nieznajoma Francisa Razorbaka
74 – GRA O WSZYSTKO
Godzina 16. 00. Pałac Kongresowy w Paryżu wypełniony był po brzegi ludźmi. Widzowie wymieniali się gazetami, komentując najnowsze obciążające relacje niestrudzonego Mercassiera i nieprzejednanego dyrektora Fleury-Mérogis, który przy tej okazji stopniowo stawał się medialną gwiazdą.
W pierwszym rzędzie zasiedli dwaj deputowani, którzy nie kryli się ze swoimi poglądami:
– Biedny Lucinder jest już skończony. Chciał poznać krainę zmarłych i udało mu się! Bo tak czy inaczej jego polityczna śmierć stała się faktem.
– Ale mimo wszystko – odparł ten drugi z wyrazem powątpiewania na twarzy – cała ta szopka… Na pewno zostawił sobie jakieś okruszki. Szczwany przecież z niego lis.
– Co też pan mówi! To łabędzi śpiew. Ma poparcie zaledwie pół procent opinii publicznej! Zresztą to normalne. Z pewnością bowiem w całym społeczeństwie jest pół procent nienormalnych, którzy wierzą w zjawiska nadprzyrodzone i w NDE.
Obaj wzruszyli ramionami.
Młoda śliczna rudowłosa dziennikarka w jaskrawym świetle reflektorów mówiła teraz, patrząc prosto w kamerę:
– Ośmiu ekspertów, naukowców, jest obecnych na sali, żeby czuwać nad prawidłowym przebiegiem całego eksperymentu i uniknąć jakichkolwiek fałszerstw. Niektórzy specjaliści wyrazili obawę, że prezydent Lucinder wykorzystuje dwóch braci bliźniaków, zabijając jednego z nich i rzekomo wskrzeszając drugiego. Jest to znany od bardzo dawna numer pokazywany przez prestidigitatorów. W obecności jednak tylu widzów i tylu kamer skierowanych na scenę tego rodzaju sztuczka nie będzie możliwa. Nie bardzo można sobie wyobrazić, żeby przywódca państwa, który i tak jest już mocno krytykowany przez opinię publiczną, odważył się na taką próbę!