– Kiedy otrzymamy więcej informacji, postanowimy, jakie podjąć kroki. Jednocześnie poprowadzę dochodzenie tutaj. Wen należy do wykształconej młodzieży, wyjechała z Szanghaju do Fujianu przed dwudziestoma laty, ale mogła wrócić.
– Jakieś inne tropy?
– Na razie nie. Dziś w nocy będę rozmawiał z detektywem Yu i nie tylko – odparł, starając się uśmiechnąć uspokajająco. – Proszę się nie martwić, inspektor Rohn. Wen chce dołączyć do męża, będzie więc musiała nawiązać z nim kontakt.
– Zakłada pan, że może to zrobić. Nie, Fengowi nie wolno ujawnić miejsca swojego pobytu ani nawet numeru telefonu, bo wyleciałby z naszego programu ochrony świadków. Takie obowiązują zasady. Nie uda jej się skontaktować z nim bezpośrednio. Może tylko zadzwonić pod numer biura i zostawić dla niego wiadomość.
– A jeśli Feng wie, gdzie ukrywa się Wen? Natomiast gdyby została porwana, porywacze musieliby się z nim skontaktować. Proszę zadzwonić do biura i powiedzieć swoim ludziom, aby skoncentrowali się na telefonach do i od Fenga. Może w ten sposób zdołamy ją odnaleźć.
– Możliwe, ale sam pan wie, jak ważną rolę gra tu czas. Nie będziemy przecież zachowywać się jak ten chłop z chińskiego przysłowia, który czeka, żeby królik walnął głową w stare drzewo.
– Pani znajomość chińskiej kultury jest imponująca, inspektor Rohn. Tak, czas nagli. Nasz rząd doskonale to rozumie, w przeciwnym razie by mnie tu nie było.
– Gdyby pański rząd wcześniej starał się skuteczniej współpracować, mnie nie byłoby tu teraz z panem, starszy inspektorze Chen.
– Co pani chce przez to powiedzieć?
– Nie mogę zrozumieć, dlaczego wyrabianie paszportu Wen trwa tak długo. Złożyła wniosek w styczniu. Teraz mamy połowę kwietnia. Już od dawna powinna być w Stanach.
– W styczniu? – Nie pamiętał tej daty. – Nie wiem zbyt wiele o biegu tej sprawy, inspektor Rohn. Prawdę mówiąc, otrzymałem to zadanie dopiero wczoraj po południu. Sprawdzę wszystko i wyjaśnię to pani. Teraz muszę panią opuścić; czekam na telefon od detektywa Yu, zadzwoni do mnie do domu.
– Może pan stąd do niego zadzwonić.
– Przyjechał do Fujianu dziś rano i natychmiast zaczął pracować z tamtejszą policją. Jak dotąd nie zameldował się w hotelu. Dlatego właśnie muszę czekać w domu na jego telefon. – Chen wstał. – Och, mam dla pani coś jeszcze. Garść informacji o Fengach. Zapewne te o samym Fengu nie okażą się dla pani niczym nowym, ale może warto zapoznać się z dokumentacją na temat Wen. Część przetłumaczyłem na angielski.
– Dziękuję, starszy inspektorze Chen.
– Wrócę jutro rano. Życzę, żeby dobrze przespała pani swoją pierwszą noc w Szanghaju, pani inspektor.
Chociaż zgodnie z przewidywaniami rozmowa przebiegła nie najlepiej, Rohn odprowadziła go po korytarzu wyłożonym szkarłatnym chodnikiem aż do windy.
– Niech pani nie kładzie się spać zbyt późno. Jutro czeka nas mnóstwo pracy.
Wsunęła kosmyk złocistych włosów za ucho.
– Dobranoc, starszy inspektorze Chen.
Rozdział 6
Mimo zmęczenia podróżą Catherine nie mogła zasnąć. Wskazówki zdobionego emalią zegara na nocnym stoliku pokazywały początek nowego dnia.
W końcu odrzuciła prześcieradło, wstała i podeszła do okna. Powitały ją światła Bundu.
Szanghaj. Bund. Rzeka Huangpu. Hotel Pokój.
Przyjemnie ją zaskoczyło, że Komenda Policji w Szanghaju wybrała dla niej ten właśnie hotel. Nie była jednak w nastroju do podziwiania rozpościerającej się przed nią scenerii. Jej misja w Chinach uległa całkowitej zmianie.
Z perspektywy Stanów zadanie wydawało się proste. Miała towarzyszyć Wen do miejscowych urzędów po paszport, przy wypełnianiu formularzy wizowych w amerykańskim konsulacie, a potem jak najszybciej z nią odlecieć samolotem. Według Eda Spencera, jej przełożonego w Waszyngtonie, w razie potrzeby miała tylko wywrzeć lekką presję na Chińczykach, uświadomić im jej zaangażowanie w sprawę Biura Szeryfa Federalnego i w ten sposób przyspieszyć procedury. Nawet zakładając drobne opóźnienia, wszystko powinno zająć najwyżej cztery, pięć dni. Teraz jednak nie wiedziała, jak długo będzie musiała zostać w Szanghaju.
Czy informacja o nagłym zniknięciu Wen to po prostu kłamstwo? Możliwe. Chińczycy niezbyt entuzjastycznie zapatrywali się na wyjazd Wen do męża w Stanach. Gdyby Jia Xinzhi, szef siatki przemytniczej, został skazany, trąbiłaby o tym prasa na całym świecie. Paskudne szczegóły tego procederu na pewno nie poprawiłyby międzynarodowego wizerunku chińskiego rządu. Istniało podejrzenie, że w przemycie ludzi uczestniczyli funkcjonariusze organów policyjnych. Jakim cudem w państwie o tak ścisłym nadzorze przemytnicy mogli wywieźć z kraju tysiące ludzi, a władze nie reagowały? Według raportu, który czytała w samolocie, setki nielegalnych imigrantów przewożono wojskowymi ciężarówkami z Fuzhou do portu, gdzie wsiadali na statek. Aby ukryć współudział, chińskie władze mogły starać się uniemożliwić żonie świadka wyjazd z kraju, a w ten sposób – przeprowadzenie procesu. Najpierw niewytłumaczalne opóźnienie, teraz jeszcze bardziej tajemnicze zniknięcie Wen. Czy to podjęta w ostatniej chwili przez Chińczyków próba wykręcenia się od realizacji zawartego porozumienia? Jeżeli tak, ona nie wykona swojego zadania.
Podrapała się w ramię ugryzione przez moskita.
Nie bardzo wiedziała też, co myśleć o starszym inspektorze Che-nie, chociaż przydzielenie go jej jako partnera mogło sugerować, że Chińczycy poważnie traktują swoje zobowiązania. Nie chodziło tylko o jego stopień służbowy. Było w nim coś jeszcze – sprawiał wrażenie szczerego. Ale równie dobrze mógł prowadzić grę pozorów. A jeśli jest tajnym agentem, który otrzymał zadanie specjalne: krępować jej ruchy?
Zadzwoniła do Waszyngtonu. Eda Spencera nie było w biurze, zostawiła mu więc wiadomość, podając numer telefonu hotelu.
Odłożyła słuchawkę i zaczęła czytać przyniesione przez Chena akta. O Fengu dowiedziała się z nich niewiele nowego, ale informacje o Wen były aktualne, obszerne i dobrze opracowane.
Zapoznanie się ze wszystkimi zajęło jej prawie godzinę. Choć jako tako znała język, natknęła się na kilka powtarzających się chińskich terminów, których nie rozumiała. Podkreśliła je – może następnego dnia znajdzie ich definicje w dużym słowniku. Potem zastanowiła się nad raportem dla przełożonego.
Czy w tej sytuacji uda jej się coś zrobić w Chinach?
Zgodnie z sugestią starszego inspektora Chena, mogła po prostu czekać. Albo zaproponować, że włączy się w dochodzenie. Była to ważna sprawa dla Biura Szeryfa. Zeznania Fenga miały wielkie znaczenie i musieli doprowadzić do przyjazdu jego żony, aby je zdobyć. Oczywiście, o ile jeszcze żyła. Rohn ostatecznie uznała, że najlepiej zrobi, jeżeli weźmie udział w śledztwie. Chińczycy nie mieli powodu odmówić jej prośbie, chyba że rzeczywiście usiłowali coś ukryć. Chen sprawiał wrażenie pewnego, że Wen żyje. Ale jeżeli została zabita, nikt nie mógł przewidzieć, jak to wpłynie na zeznania Fenga.
Inspektor Rohn nie była zadowolona ze swojego specjalnego statusu „eksperta" w sprawach chińskich w Biurze Szeryfa Federalnego. Udział w dochodzeniu dałby jej szansę udowodnienia, że sinologiczna specjalizacja jest przydatna na jej stanowisku, a poza tym bliżej poznałaby zwykłych Chińczyków.
Zaczęła pisać do Eda Spencera. Najpierw powiadomiła go o nieoczekiwanym rozwoju sytuacji, potem zasugerowała, aby zapoznał się z nagraniem rozmowy telefonicznej Fenga z piątego kwietnia, zwracając szczególną uwagę na możliwość ukrycia w niej jakiejś zaszyfrowanej wiadomości. Na koniec poprosiła o zgodę na włączenie się w dochodzenie i o informacje o starszym inspektorze Chenie Cao.