– Rozumiem. Poproszę dyrektora Wei, żeby zadzwonił do szefa klubu. Ma bardzo dobrą opinię o panu.
– Jeśli skontaktujecie się z Gu jutro, to w zupełności wystarczy.
– Zajmę się tym z samego rana. Pan Gu dostanie taką decyzję, jaką pan zechce, żebyśmy podjęli.
– Przez kilka dni będę również potrzebował pomocy Starego Myśliwego. – Po chwili dodał: – Pracuję nad ważną sprawą. Muszę polegać na ludziach, do których mam pełne zaufanie, takich jak ty czy Stary Myśliwy.
– Cieszę się, że tak mnie pan ocenia. Jako pański doradca, stary Yu nie musi meldować się tu każdego dnia. Może prowadzić przez tydzień specjalne badania terenowe. Przekażę tę informację dyrektorowi Wei.
– Dziękuję, Meiling. Naprawdę jestem ci zobowiązany. Kiedy skończę to, czym się zajmuję, zabiorę cię do Dynastii na wieczór karaoke. Dostałem kartę VIP-a.
– Kiedy tylko będzie miał pan czas, dyrektorze Chen. Proszę uważać.
Zaraz potem Chen zatelefonował do Starego Myśliwego.
– Muszę poprosić was o kolejną przysługę, wujku Yu. Chciałbym, żebyście poobserwowali klub karaoke Dynastia przy Sharori. Właściciel nazywa się Gu Haiguang. Załóżcie mu podsłuch na telefon. Pokopcie w jego przeszłości. Ale spróbujcie zrobić to tak, żeby nie dowiedziała się komenda.
– Nigdy nie wiadomo, jakie powiązania może mieć pan Duży Szmal w komendzie – stwierdził Stary Myśliwy. – Dobrze, że jesteście ostrożni. To robota dla Starego Myśliwego. Wciąż mam dobry nos i uszy też. Ale co z moimi obowiązkami w kontroli ruchu?
– Rozmawiałem z Meiling. Nie musicie się meldować przez następny tydzień.
– Świetnie, będę stał na posterunku przed Dynastią przez cały dzień i wyślę kogoś do środka, jako klienta… Chociaż… nie. Wejdę tam sam.
Niektórzy starzy ludzie zaglądają do klubów, żeby posłuchać piosenek sprzed lat. Nie potrzebuję gabinetu. A Yang Guozhuang, inny emerytowany gliniarz, założy podsłuch na telefon. Przez wiele lat pracował w Tybecie. Załatwiłem mu zgodę na zameldowanie, więc mógł wrócić do miasta. Jako prawicowiec, w 1957 roku naprawdę dużo wycierpiał. A wiecie dlaczego? Po prostu z powodu wpisu w jego dzienniku.
– Dziękuję, wujku Yu. – Chen wiedział, że lepiej przerwać Staremu Myśliwemu, zanim ten wda się w długą opowieść o cierpieniach Yanga w czasie kampanii przeciwko prawicowcom. – Jeżeli będzie wam potrzebny gabinet, zapłaćcie. Nie przejmujcie się kosztami. Możemy korzystać z funduszu specjalnego.
– Czy Gu ma powiązania z tajnymi organizacjami?
– Tak. Bądźcie czujni.
– Rozpracowujemy sprawę morderstwa w parku czy tę drugą?
– Być może obie – odparł Chen i zakończył rozmowę. Catherine Rohn sugerowała związek między zabójstwem a zniknięciem Wen. Czy słusznie? Zanim zdążył to przemyśleć, znów zabrzęczał telefon.
Tym razem dzwonił sekretarz Li.
Rozdział 16
Catherine wróciła do hotelu sama.
Zrzuciła buty, pomasowała kostkę i podeszła do okna. Statki płynęły wzdłuż wschodniego brzegu rzeki, lśniąc pod rozpalonymi chmurami. W dole, na Bundzie, ludzie spieszyli w różnych kierunkach. Starszy inspektor Chen mógł iść wśród nich w stronę hotelu, z teczką w ręku.
Odwróciła się od okna i spojrzała na gruby plik akt na biurku. Zapewniała siebie samą, że cieszy się z jego towarzystwa wyłącznie z przyczyn zawodowych. Po wizycie w klubie karaoke Dynastia chciała omówić nowy trop śledztwa. W odwiedzinach gościa z Hongkongu było coś podejrzanego.
Chciała także udowodnić Chenowi, że jest wolna od uprzedzeń typowych dla ludzi z Zachodu i że, pomimo różnic, mają wspólny cel. Wiedziała, że starszy inspektor, jako chiński gliniarz funkcjonuje w określonym systemie.
Prawdopodobnie Wen nie była już w Fujianie. Latające Siekiery musiały dojść do tego samego wniosku. Catherine zastanawiała się, co jeszcze może zdziałać w Szanghaju, współpracując ze starszym inspektorem Chenem? W przypadku Gu posłużył się yiqi. Miała nadzieję, że ta metoda przyniesie sukces, i to szybko.
Zapisała kilka słów w notatniku, przekreśliła je i myślała intensywnie, kiedy uruchomił się faks. Wiadomość z Waszyngtonu.
Na pierwszej stronie znajdował się tylko tytuł: „Informacja o Chenie z CIA".
Starszy inspektor Chen jest szybko awansującym członkiem kadry partyjnej, lansowanym jako następca komisarza Zhao albo sekretarza partii Li w Komendzie Policji w Szanghaju. Mówi się, że w minionym roku otwierał listę kandydatów na stanowisko ministra propagandy Szanghaju. Pracował również jako pełniący obowiązki dyrektora Szanghajskiego Wydziału Ruchu Drogowego. Brał też udział w seminarium Centralnego Instytutu Partyjnego. To nieomylny znak przyszłego awansu w systemie partyjnym. Jako jeden z „liberalnych reformatorów", posiada powiązania z potężnymi osobistościami na najwyższym szczeblu. Osiągnięcia zawodowe: w ostatnim czasie prowadził kilka ważnych politycznie dochodzeń, między innymi w ubiegłym roku w sprawie zabójstwa bohaterki pracy i ostatnie, związane z wiceburmistrzem Pekinu. Pod koniec lat siedemdziesiątych zrobił dyplom z literatury angielskiej, ale z nieznanych powodów otrzymał przydział do policji. Jako pisarz, znajduje się na liście zaproszeń Agencji Prasowej Stanów Zjednoczonych.
Ma około trzydziestu pięciu lat, jest kawalerem. Posiada własne mieszkanie w dobrym punkcie miasta. Podobnie jak inni szybko awansujący członkowie kadry życie osobiste utrzymuje w tajemnicy, ale rzekomo ojciec jego (byłej?) przyjaciółki Ling jest czołowym członkiem biura politycznego.
Catherine włożyła faks do teczki. Przygotowała sobie kawę.
Tajemniczy człowiek. Intrygował ją fragment na temat jego związków z córką członka biura politycznego. Jedno z Nomenklaturowych Dzieci. Czytała o tej osławionej grupie, uprzywilejowanej dzięki rodzinnym koneksjom, skorumpowanej i potężnej. Czy nadal się widywali? Informacja CIA była nieprecyzyjna. Catherine zastanawiała się, czy rozpuszczona córeczka prominenta byłaby dla Chena dobrą żoną? A jeśli ożeniłby się z nią, czy stałby się taki jak oni?
Odpędziła te myśli. Starszy inspektor Chen po prostu tymczasowo współpracował z nią w Chinach. Jego prywatne życie mogło interesować CIA, ale nie wysłanniczkę w sprawie Wen. Te informacje nie miały znaczenia. Teraz potrzebowała wiadomości o zaginionej żonie Fenga.
Z zamyślenia wyrwał ją sygnał telefonu. Dzwonił Chen. W tle słychać było hałas ulicy.
– Gdzie pan jest, starszy inspektorze Chen?
– W drodze do domu. Zatelefonował do mnie sekretarz Li. Zaprasza panią dziś wieczór na spektakl Opery Pekińskiej.
– Czy pan Li chce omówić ze mną sprawę Wen?
– Nie jestem pewien. Zaproszenie ma podkreślić, jak dużą wagę przywiązuje szanghajska komenda do tego zadania i pani udziału, naszego znakomitego amerykańskiego gościa.
– Czy nie wystarcza, że przydzielono mi pana? – spytała.
– Cóż, w Chinach zaproszenie przez Li nadaje twarz.
– Hm… Słyszałam tylko o utracie twarzy.
– Wysoko postawiona osoba może nadać twarz, czyniąc przyjazny gest.
– Rozumiem, jak w przypadku pańskiej wizyty u Gu. A więc nie mam wyboru?
– Jeśli pani odmówi, sekretarz Li straci twarz. Komenda także… nie wyłączając mnie.
– Och nie! Muszę ratować zwłaszcza pańską twarz. – Roześmiała się. – Co powinnam włożyć na ten wieczór?
– Opera Pekińska nie przypomina zachodnich oper. Nie musi się pani ubierać wyjściowo, ale jeżeli pani to zrobi…
– Wtedy ja też będę nadawać twarz.
– Właśnie tak. Przyjechać po panią?
– Gdzie jest teatr?
– Niedaleko hotelu. Na rogu ulic Fuzhou i Henan. Audytorium Zarządu Miasta.
– W takim razie wezmę taksówkę. Do zobaczenia.
– Aha, tak na marginesie. Nie omawiałem z sekretarzem Li naszej popołudniowej wizyty.