Выбрать главу

Na spadające na Ziemię gwiazdy spoglądali jedynie starzy astronomowie i młodziutcy zakochani. Lecz w kosmosie wyglądało to zupełnie inaczej…

Nie tylko na Nova Orbit pozostały załogi alarmowe — podobnie działo się na wielu, wielu kosmicznych stacjach. A teraz zablokowano wszystkie okołoziemskie szlaki komunikacyjne ku nim wiodące i nawet na Księżycu lądowały obecnie tylko automatyczne rakietki towarowe, pokonujące strumienie meteorów po to, by dostarczyć ludziom najniezbędniejsze zaopatrzenie.

Potoki głazów nie były aż tak gęste i potężne, by mogły rozbijać całe stacje i rakiety kosmiczne — w dotychczasowej historii pozaziemskich podróży nie zdarzyło się jeszcze, aby jakiś większy meteor trafił bezpośrednio w którąś z nich. Tak więc ewakuacja załóg stacji kosmicznych znajdujących się w pobliżu Ziemi była jedynie przedsięwzięciem wynikłym z troski o bezpieczeństwo kosmonautów. Bowiem właśnie maksymalne bezpieczeństwo ludzi było najwyższą dominantą we wszelkich międzyplanetarnych podróżach.

* * *

Nieznanemu radioamatorowi na Ziemi, który zarejestrował początek tej historii, zazwyczaj nie chciało się w najpiękniejsze sierpniowe noce przesiadywać przy aparaturze tylko po to, by sobie posłuchać radiowych rozmów Ziemi i kosmosu. A zdarzyło się to właśnie pod koniec sierpnia, kiedy noce są tak ciepłe i roziskrzone od gwiazd.

Radioamator zamierzał wyjść za chwilę ze swojej kabiny — jego dłoń zbliżała się już do maleńkiego wyłącznika na płycie czołowej radiostacji, kiedy nagle usłyszał coś, co na nowo rozbudziło jego zainteresowanie kosmonamiarem. Bo oto w eterze niespodziewanie zaczęły się krzyżować niespokojne, chaotyczne meldunki i polecenia — pospieszne, radiowe słowa świadczące, że gdzieś w kosmosie zaszła jakaś krytyczna, przykra sytuacja…

Manipulując delikatnie miniaturowymi gałkami radioamator wyciszył piekielne świsty i trzaski, potem nerwowo sięgnął po brulion i ołówek. Zamarł — jego spojrzenie przebiło ściany pomieszczenia, gałki oczne znieruchomiały, jakby człowiek wytężał wzrok, usiłując sięgnąć nim aż w głąb czarnej, mroźnej przestrzeni. Jego palce — poruszające się bez kontroli spojrzenia — rozpoczęły zapisywanie pierwszych słów: „Na podstawie przypadkowo przechwyconych sygnałów mogę stwierdzić, że na stacji kosmicznej Nova Orbit wydarzyła się bardzo ciekawa, choć może dosyć typowa historia, związana z podjęciem trudnej decyzji przez młodego, świeżo „upieczonego” kapitana okołoziemskiej żeglugi. Decyzje i wydarzenia takie są stosunkowo częste, a jednak nikt do tej pory nie poświęcał im nigdy należytej uwagi. Powinniśmy chyba… ale uwaga! Uwaga! Notuję fragmenty:

— Mars do Ziemi! Mars do Ziemi! Całkowita awaria urządzeń do odzyskiwania wody! Potrzebna natychmiastowa pomoc! Po…

— Mówi Kosmoport Centralny Luna Gor do Sztabu Operacyjnego Floty Międzygwiezdnej! Odebrano sygnały ze stacji Mars8. Proszą o pomoc. Wyślijcie natychmiast rakietę towarową ze zdublowanym kompletem urządzeń do regeneracji wody!

— Sztab Operacyjny do Luna Gor! Sztab Operacyjny do Luna Gor! Przygotujcie holownik kosmiczny HERKULES do lotu na Marsa! Trzy towarówki z regeneratorami już do was lecą.

— Mars8 do Ziemi! Halo, Ziemia! Halo Luna Gor! Tu Mars8! Mars8 wzywa pomocy!!! Zbiorniki i hydrofory rozbite przez meteoryt. Zapasy wody zaledwie na niecałe sto dni!

— Sztab Operacyjny Floty Międzygwiezdnej DO WSZYSTKICH! CQ…! CQ…! CQ…! Uwaga! Gwałtowne nasilenie strumienia meteorów! Stały wzrost zagrożenia meteo na okres około trzech tygodni!

— Ośrodek Kontroli Lotów do całej Floty Międzygwiezdnej! Uwaga! Tu Ośrodek Kontroli Lotów do wszystkich jednostek Floty Międzygwiezdnej! UWAGA! W ciągu najbliższych godzin CAŁKOWICIE wstrzymać ruch przestrzenny na liniach okołoziemskich. Od godziny Zero dziś w nocy wszystkie stacje na planetach zobowiązuje się do bezwarunkowego przestrzegania przepisów bezpieczeństwa na cały czas wzrostu zagrożenia meteo! Powtarzam: od godziny Zero czasu uniwersalnego…

— Centralny Kosmoport Luna Gor do Sztabu Operacyjnego Floty Międzygwiezdnej! Uwaga! Holownik HERKULES gotowy do startu, ale załoga przechodzi kwarantannę. Prawie wszyscy chorzy od dwóch tygodni na nieznaną chorobę. Potrzeba kosmonautów!

— Ośrodek Kontroli Lotów do Luna Gor! Ośrodek Kontroli do Luna Gor! Musicie wysłać HERKULESA na wysokość stacji przestrzennej Nova Orbit. Tam nastąpi wymiana załogi!

— Stacja Przestrzenna Nova Orbit do Sztabu Operacyjnego! Tu SP178 do Sztabu Operacyjnego! Wszystkie orbity parkingowe wolne, gotowe na przyjęcie HERKULESA. Załoga zastępcza skompletowana z trudem. Brak ludzi! Ostatnia tura dotrze do nas za około czterdzieści minut. Wychwyciliśmy już wiązkę kierunkową HERKULESA. Wszystko w normie.

— HERKULES do Ośrodka Kontroli! Kończymy pierwszy etap zadanego planu. Dotarliśmy do Nova Orbit, wchodzimy w korytarz parkowania. Kiedy wymiana załogi!?

— Mówi SP178 do Promu Księżycowego na okołoziemskiej orbicie. Tu Nova Orbit! Uwaga podróżni! Prosimy wszystkich o maksymalnie szybkie przechodzenie przez śluzę B do przygotowanego szybowca warstwowego. Uwaga! Uwaga! Podajemy pilny komunikat: „Pasażer numer siedemnaście, kapitan Frank Ortega proszony jest o zgłoszenie się do szefa stacji”. Powtarzam: „Pilne zadanie dla kapitana Franka Ortegi. Proszą po wyjściu z promu natychmiast wsiąść do windy ramieniowej numer dwadzieścia jeden…”

* * *

Frank Ortega podniósł powoli wzrok, potem zatrzymał się zdziwiony, słysząc swoje nazwisko huczące ze wszystkich głośników. To zaczynało mu się nie podobać…

— Przecież dali mi wreszcie ten należny od dawna urlop, którego żądałem. Musieli przecież… A teraz — choćby się waliło i paliło, to i tak nikt nie przeszkodzi mi go wykorzystać. Więc czego, u licha, dowództwo może jeszcze ode mnie chcieć? — pomyślał gniewnie, kierując się ku wskazanej windzie.

Frank przebywał w kosmosie od dobrych paru lat — aktualnie skończył swój pierwszy lot w roli kapitana kosmolotu — a teraz, kiedy już zaczynał cieszyć się z dobrze zasłużonego urlopu… Od dawna już nie mógł doczekać się chwili, kiedy znowu zobaczy z bliska staruszkę Ziemię. Gdyby teraz z powodu jakiegoś widzimisię któregoś bałwanabiurokraty przepuścił połączenie, utknąłby na Nova Orbit do końca zaostrzonego alarmu meteo. Całe trzy tygodnie…

Nie interesowało go zbytnio, czego Peerth może od niego chcieć, wolał jednak jak najszybciej spełnić polecenie, żeby możliwie prędko powrócić na swoje zarezerwowane miejsce w szybowcu warstwowym, zanim ten wystartuje do lotu na Ziemię, wyrzucony z piasty stacji. Ściskając pod pachą swoją niewielką torbę podróżną energicznie kroczył w stronę windy. O ile oczywiście jego wędrówkę można było nazwać marszem.

Przysysająca buty wykładzina na podłodze w obrębie całej piasty utrudniała szybkie poruszanie się, cmokając (zawsze do tej pory uważał to cmokanie za niesłychanie śmieszne) denerwująco, kiedy mozolnie odrywał od niej podeszwy niezgrabnych kosmicznych buciorów. I wtedy właśnie zobaczył idącego z przeciwka robota…

— Phi, przysłali mi nawet „honorową” eskortę — pomyślał na pół gniewnie, na poły szyderczo. — Ostatecznie kogo tu obchodzi, że po pięciu latach, spędzonych bez najmniejszej przerwy w kosmosie, jakiś tam Frank Ortega może nie mieć najmniejszej ochoty na tego rodzaju towarzystwo?

Robot zatrzymał się dwa metry przed człowiekiem.

— Kapitan Frank Ortega?

— Przecież nie duch święty.

Robot z uporem ponowił pytanie:

— Kapitan Frank Ortega?