Выбрать главу

— Dziękujemy za pozdrowienie — wyjąkała Pal, której pomieścić się w głowie nie chciało, że ta bosonoga dziewczyna to Vyasa Ult, Eridanka, pani nad robotami i mieszkanka miasta kopuł.

— Zdumiewająco nieskomplikowane powitanie — mruczał Hid — co teraz robimy? Będziemy tak sterczeć jak para dębowych kloców?

Pal Torsen grzebała intensywnie w kieszeni skafandra. Wreszcie, po chwili, wyciągnęła stamtąd okrągłą tarczkę pudełka. Wieczko otworzyło się pod dotknięciem jej palców i nagle w ręku wykwitł jej bukiecik prostych polnych kwiatków. Na Ziemi była to dziecinna zabawka, ale dla Pal bukiecik ten był równoważny z macierzystą planetą. Zabrała go ze sobą jako talizman. Pal podeszła do Vyasy i podała jej bukiet. Zademonstrowała jak można go schować ponownie w pudełku. Za każdym otwarciem wieczka ukazywał się inny zestaw kształtów i barw. Vyasa z dziecinną radością wypróbowywała ten nietypowy kalejdoskop wiele razy. Wydawało się, że zrozumiała od razu znaczenie tego prezentu, gdyż głos jej stał się dziwnie melodyjny, a bezradny tym razem Sem3Set nie był w stanie przetłumaczyć jej słów oczarowania. Powtarzał tylko w kółko:

— Ona bardzo się cieszy, ona śpiewa, ona jest bardzo, bardzo wesoła. Ona uważa, że to bardzo pięknie z twojej strony człowieczko, że ty ofiarowałaś jej te kwiaty. Ona mówi, że wkrótce podaruje ci coś równie pięknego ze swojej planety.

Vyasa zamknęła wreszcie pudełko i za pośrednictwem robota przekazała im, że mają podążyć za nią. Weszli na szczyt najbliższego wzgórza. Stamtąd dziewczyna wskazała im kopułę miasta.

— Możecie tam przybyć — powiedział Sem — gdy tylko roboty ukończą przygotowywanie dla was pomieszczeń i jakiegoś pojazdu. A na razie ona przeprasza was, ale musi powrócić do stacji. — Dziewczyna i robot odwrócili się i usadowiwszy się w czymś w rodzaju latającego fotela oddalili w stronę zabudowań.

Pal i Hid zawrócili i poszli w stronę pojazdu. Tam zobaczyli roboty składające jakiś pojazd i wyrównujące grunt w zaimprowizowaną ulicę.

Hassan el Nur i Mona Sommer oczekiwali z niecierpliwością na ich powrót. Gdy znaleźli się z powrotem w pojeździe podzielili się swoimi uwagami. W zasadzie mogli uznać, że nie mają się czego obawiać. Eridańczycy nastawieni byli do nich bardzo przyjaźnie i okazywali to z ogromną radością. Teraz pozostało czekać na wizytę w mieście.

Następnego dnia rano montowany przez roboty pojazd był gotów. Z drżącymi sercami, lecz i pełni ciekawości podążyli do miasta. U wejścia do kopuł powitała ich ponownie Vyasa z nieodłącznym Semem. W ich towarzystwie w ciągu najbliższych trzech dni zwiedzali miasto, zapoznawali się z historią i kulturą Eridańczyków. Ze zdumieniem dowiedzieli się, że na Sixcie działa wspólna stacja dwóch ras zamieszkujących dwie planety Epsilon Eridani: Eridanów, których przedstawicielami była Vyasa i Seig Prem oraz Lornów, spośród których wywodziła się pozostała dwójka: Hyp Sar i Or Lum.

Gdy zapoznali się wreszcie z niespodziankami Sixty nastąpił moment uroczystego powitania. Zebrali się wszyscy w centralnej kopule miasta. W podniosłym i uroczystym nastroju zaczął przemawiać Hyp Sar:

— My, Eridanie i Lornowie z OasisVitra i OasisSandra chcielibyśmy zrobić wam niewielki prezent na powitanie. Na kosmodromie stoi jeden z naszych statków kosmicznych. Roboty przebudowały go i urządziły według waszych przyzwyczajeń. Bierzcie go w posiadanie i nauczcie się nim sterować. A później lećcie nim na spotkanie z waszymi towarzyszami, którzy w fotonowych rakietach podążają waszym śladem. Wasz lot na tych dziwnie skonstruowanych statkach kosmicznych przez odległość wielu lat świetlnych jest nie lada wyczynem. Chcielibyśmy jednak byście byli lepiej zabezpieczeni przed niebezpieczeństwami kosmosu. Mamy nadzieję, że nasz statek wyświadczy wam niejedną przysługę. Gdy powrócicie z waszymi towarzyszami, polecimy z wami na nasze ojczyste planety i tam was powitamy. Życie zawsze szuka innego życia. Czas i przestrzeń nie są już i dla was barierami nie do pokonania. Także i dla was bracia i siostry z Układu Słonecznego nadszedł czas ery kosmicznej.

Ze świecących mas, z kosmicznego mrozu i z kosmicznej nocy powstały w wielu światach istoty obdarzone rozumem. Wiele trudu, niezliczonych pomyłek i bolesnych ofiar trzeba było, by we wszechświecie powstało rozumne życie. Ale raz powstawszy, zwycięża. To ono jest najwyższym dobrem w całym kosmosie. Pamiętajmy więc o tym i utrzymujmy dobrosąsiedzkie stosunki! Przekazujemy wam też w posiadanie naszego tłumacza — Uniwersalnego Robota Towarzyszącego Sem3Seta, który stanie się waszym przewodnikiem podczas naszej nieobecności.

Pal Torsen ze zdumieniem wpatrywała się w widoczny na ekranie umieszczonym w sali kulisty statek kosmiczny, którym za kilka lat powrócą na Ziemię, by zademonstrować w ten sposób konkretny dowód przyjaźni i gościnności panującej wśród wysoko rozwiniętych cywilizacji kosmosu.

— No, stary — zwrócił się Sem3Set do swego nowego dowódcy — cieszysz się z tego prezentu, czy też chętniej zamieniłbyś mnie na ogromną trąbę świetlną, którą do nas przybyliście?

Pytanie robota wytrąciło Hassana z podniosłego nastroju. Na jego twarzy pojawił się kpiący uśmieszek:

— Sem, stary, jesteś tak niepowtarzalny, że chyba będziemy musieli z ciebie zrezygnować. Nie bylibyśmy w stanie zrewanżować się gospodarzom niczym równie oryginalnym, nawet naszą świetlną trąbą, starą, poczciwą TransSol1.