Выбрать главу
* * *

Generał Keeton kiwnął głową kanciastym ruchem, charakterystycznym dla wolnego łącza internetowego. Ryanowi zawsze kojarzyło się to z kreskówką, którą uwielbiał jego tata, pod tytułem Max Headroom.

— Majorze Anderson, widzę, że wciąż tkwi pan w dupie.

— Tak jest, sir. Jestem kapitanem, sir.

— Już nie — powiedział generał. — Kim są ci dżentelmeni?

— Sir, jestem major William Ryan, korpus saperów. Byłem zastępcą szefa saperów korpusu.

— A ja jestem major Robert Mitchell, dowódca SheVy Dziewięć.

— To ta z wymalowanym wielkim królikiem?

— Tak jest, sir — odparł major i westchnął.

— Wszystko wskazuje na to, że przez ostatnie kilka dni rozpieprzył pan całą dolinę. — powiedział surowo generał. — Ma pan coś na swoje usprawiedliwienie?

— Tak, sir. — Major podejrzewał, że za chwilę dostanie opieprz, co oczywiście było grubą niesprawiedliwością. Ale w wojsku czasem tak bywa. — Jako osoba odpowiedzialna za obronę powietrzną korpusu uważam, że było to w pełni uzasadnione działanie bojowe.

— Trafił pan w coś? — spytał generał.

— Sir, nasze archiwa z ostatnich dwóch dni wykażą osiem potwierdzonych zestrzeleń Minogów i C-Deków. Oceniamy, że dziewięć do dziesięciu odniosło uszkodzenia wykluczające je z dalszych działań. Wszystko to mamy nagrane na wideo. Szczerze mówiąc, uważam, że mogliśmy dostać ich nawet dwa razy więcej, ale to trzeba będzie ocenić po odzyskaniu doliny.

Generał rozważał przez chwilę, jego słowa, potem kiwnął głową.

— A więc chce mi pan powiedzieć, że Bun-Bun jak zwykle skopał ileś tyłków i nawet nie notował, ile?

Mitchell zamrugał oczami.

— Tak, sir.

— Zamierzam coś tu zrobić, i jeśli będziecie przypieprzać się do Andersona, dobiorę się wam do dupy, zrozumiano?

— Tak, sir.

— Jest pan podpułkownikiem. Cała pana załoga podskakuje o jeden stopień w górę, O medalach pogadamy później.

— Tak jest, sir — odparł podpułkownik lekko zduszonym tonem. — Dziękuję.

— Niech mi się pan tu nie rozkleja, zdaje pan sobie sprawę, że macie przejebane. Nie ma sposobu, żeby wydostać to wielkie bydlę z doliny. A według wszelkich danych, jakimi dysponuję, jakiś miliard Posleenów za chwilę was wyrucha.

— Właśnie o tym chcielibyśmy porozmawiać, sir — wtrącił major Ryan.

— Ryan, to pan jest tym napaleńcem, co wysadził pomnik Lincolna, tak?

— Tak, sir.

— Teraz odpowiada pan za most?

— Tak, sir, i właśnie…

— Niech go pan nie wysadza, dopóki nie skończymy rozmawiać. Nie jestem pewien, czy chcę, żeby go zburzyć.

— Tak jest, sir. — Ryan umilkł na chwilę. — Myślę, że co do tego zgadzamy się, sir. Mamy plan działania, który chcielibyśmy panu przedstawić.

— Walcie.

— Sir, wie pan, że Balsam Gap zostało zajęte?

— Pchnąłem tam od cholery jednostek — odparł Keeton. — Niestety, żeby się do was przedostać, trzeba najpierw odbić Balsam Gap. A one są wyszkolone głównie do obrony pozycyjnej. Co oznacza, że w natarciu nie najlepiej się spiszą. Może chwilę potrwać, zanim w waszej okolicy pojawi się jakaś przyjazna gęba.

— Sir — odparł major Anderson. — Zacząłem ewakuację sił z saka, wykorzystując drugorzędne trasy. Ale myślę, że możemy odbić Gap.

— Niech pan mówi.

— Sir — włączył się podpułkownik Mitchell. — Zbrataliśmy się z jednostkami zaopatrzenia dwóch SheVa…

— W drodze do was są już uzupełnienia i najlepszy batalion naprawczy w całym kraju — przerwał Keeton. — Niech pan nie da wysadzić Bun-Buna i zepsuć tego wszystkiego, coście zdziałali.

— Jestem wdzięczny, sir — odparł Mitchell. — Ale to potrwa chwilę zanim do nas dotrą. Kiedy ostatnio sprawdzałem, najbliższy batalion naprawczy był w Indianie.

— Nie, oba są w Waynesville. Kazałem im ruszać, kiedy tylko dowiedziałem się, że Posleeni zajęli Rabun Gap.

— Sir — powiedział znów major Ryan. — Bun-Bun ma w uzupełnieniach cztery pociski szerokiego rażenia, dwa swoje i dwa od SheVy Czternaście.

— Aha — przytaknął generał. — Proszę mówić dalej.

— Mam niepełną kompanię abramsów i mniej więcej tyle samo bradleyów — wtrącił Anderson. — Mam też kilka baterii artylerii. Bradleye i działa są z jednostki rozpoznania spod Muru. Bradleyom brakuje ludzi, ale mam dużo piechoty.

— Sir, nasz plan zakłada podejście Bun-Bunem do Balsam Gap pod osłoną, żeby uniknąć ostrzału — ciągnął Ryan. — Jednocześnie nasze siły zmechanizowane zajmą pozycje w ukryciu niedaleko Balsam Gap. Bun-Bun wystrzeli raz do Gap pociskiem szerokiego rażenia, potem artyleria otworzy ogień z odłamkowych i burzących, a jednostki pancerne przeprowadzą natarcie naziemne. Bun-Bun przesunie się bliżej, żeby zapewnić ogień osłonowy, gdyby C-Dek przetrwał szturm.

— Klasycznie przygotowane natarcie — powiedział generał. — Od jednego zamachu.

— Tak jest, sir — odparli chórem wszyscy trzej.

Keeton zaśmiał się i pokręcił głową.

— Nie mieliście czasu, żeby aż tak to wyćwiczyć. Dobra, nie mogę wam dać zgody na użycie atomówek. Dlatego zadzwonię do Jacka Homera, a potem we dwóch… przekonamy, kogo trzeba.

— Tak jest, sir — powiedział Mitchell.

— To może chwilę potrwać, bo prezydent bardzo nie lubi broni jądrowej. W tym czasie zbierzcie siły uderzeniowe — ciągnął generał. — I wydostańcie z tego saka, ile się da. Załatwię wam zgodę. Nawet jeśli będę musiał nasłać na panią prezydent kompanię żandarmów. Jasne?

— Jasne, sir — powiedział podpułkownik, zastanawiając się, na ile poważnie mówi generał.

— Sir — rzekł major Ryan. — Zamierzam także zniszczyć pozostałe drogi.

— Mówi pan o 19 i 441 ? — spytał generał. — Kiedy już przejadą nimi grupy wsparcia?

— Tak jest, sir. Ale nie da się tego zrobić skutecznie i jednocześnie wykorzystać je w drodze powrotnej.

— Niech pan się nie martwi drogą powrotną — powiedział Keeton i postukał w klawiaturę komputera. — Do tego wystarczy droga 23. Niech pan je rozpieprzy w drobny mak. To rozkaz. Kiedy pan tam będzie, proszę wypatrywać kompanii MetalStormów. Straciliśmy z nimi kontakt zaraz po tym, jak je do was wysłaliśmy. Powinny wam się przydać, o ile przeżyły.

— Eee… — zaczął Mitchell.

— Tak? — spyta! Keeton. — Przeżyły?

— Tak jakby, sir. Ich wieżyczki jadą na Bun-Bunie.

— Na Bun-Bunie? — zdziwił się generał. — Węszę tu jakąś dłuższą historią. Podłączyliście je?

— Nie, sir, chociaż mój działonowy dopominał się tego. I tak, sir, kryje się za tym dłuższa historia.

— Muszę zapytać, gdzie są podwozia.

— W Betty Gap, sir — powiedział Ryan. — Wiemy dokładnie, gdzie są. Nigdzie nie znikną.

— Niech zgadnę. Wysadziliście je w powietrze.

— Nie do końca, sir.

— No dobrze. Już widzę, że coś przeskrobaliście. Panowie, macie rozkazy. Proszę je wykonać. Kiedy tylko odbijemy Gap i Bun-Bun zostanie naprawiony, spodziewam się, że ruszycie w głąb doliny.

— Tak jest, sir — powiedział Mitchell.

— Bez odbioru.

* * *

— Pani prezydent — powiedział generał Homer. — Doszło do sytuacji, o której rozmawialiśmy.

Prezydent pokręciła głową, patrząc na swój monitor. Jeśli kamera nie zniekształcała obrazu, generał był szary na twarzy.