Выбрать главу

— Czterdzieści Dwa, przygotować się do wystrzału — powiedział do interkomu. — Cel w zasięgu za trzy, dwa, jeden…

* * *

Attenrenalslar zaklął, kiedy statek dowodzenia zniknął w obłoku płomieni, i zaczął kluczyć swoim Minogiem na boki, mając nadzieję, że utrudni zadanie celowniczym tej przeklętej przez demony broni. Pojazd, który zniszczył statek prowadzący, zniknął za jedną z niewysokich gór, które znaczyły okolicę, ale Posleen był pewien, że przyrządy wykryły obecność drugiego działa samobieżnego. Odcyfrowanie informacji, jakie przesyłały urządzenia skonstruowane przez tych przeklętych Alldn’t, przekraczało jego możliwości. Tylko ci, którzy zawzięcie je studiowali, byli w stanie zrozumieć coś z rzędów świecących ikonek.

— No dalej, wychyl się — szepnął Attenrenalslar, gładząc kontrolkę broni wycelowanej w odległy stok. — Pokaż się, mały abacie, a przekonasz się, co Attenrenalslar ma dla ciebie…

* * *

— Skurwiel robi uniki, pułkowniku — zawołał sierżant Pritchett. Działonowy przełączył SheVę na ogień automatyczny, kiedy tylko Minóg pojawił się w polu widzenia i zaczął przyjmować pozycję dogodną do ataku. — Zaraz go załatwimy.

Milimetrowa fala sygnału radarowego z nadajnika umieszczonego na burcie pojazdu oznaczyła cel i porównała go z danymi na temat wyposażenia pojazdów używanych przez Posleenów. Komputer pokładowy zidentyfikował go jako lądownik, a brak odpowiedzi na sygnał zapytania „wróg czy przyjaciel” utwierdził komputer w mniemaniu, że ma do czynienia z wrogim celem. Promień lasera biegnący wzdłuż lufy potwierdził jej właściwe ustawienie, a kolejny zbadał poprawność rozstawienia systemów stabilizujących. Na koniec sprawdzona została automatycznie temperatura powietrza, stan lufy, ilość wystrzelonych pocisków i setki innych czynników, jakie mogły mieć wpływ na celne prowadzenie ognia.

Komputer spostrzegł także, że cel nieznacznie manewruje. W przypadku, gdy wróg znajduje się w odległości mniejszej niż dziesięć kilometrów, a pocisk porusza się z prędkością dwustu pięćdziesięciu metrów na sekundę, dzieli ich cztery sekundy lotu. Uniki nie mogły więc Posleenowi pomóc, zwłaszcza że statek był naprawdę wielki.

* * *

— Fuscirto uut — warknął pod nosem Attenrenalslar. — Rzeczywiście są dwa.

Sytuacja przedstawiała się źle; nie ma szans, by broń pomocnicza statku uszkodziła działa, które rozmiarami dorównywały oolt’pos. Ale gdyby spróbować działa plazmowego, karta mogłaby się odwrócić…

* * *

— Poszło! — krzyknął Pritchett i cały świat zalał się czerwienią.

Jeden strzał z działa zużywał więcej energii niż brygada pancerzy wspomaganych, i choć platforma była ogromna i podpierały ją masywne wsporniki, drżała w posadach jak przy trzęsieniu ziemi. Wstrząsy jeszcze nie ustały, a Darden już włączył silnik, ruszając kolosa z miejsca. W tym czasie Pritchett upewnił się, że kolejny pocisk został automatycznie umieszczony w komorze.

— Pocisk w celu! — oznajmił z satysfakcją w głosie pułkownik Wagoner. — To się nazywa strzał!

Może jednak przywyknę do dowodzenia czołgiem, powiedział do samego siebie.

* * *

Mike uśmiechnął się, kiedy huraganowy podmuch zwiał Posleenów z wału ziemnego.

— Doskonale! Poprosimy drugi raz to samo, ale w okolicy kapitan Slight.

W ciągu sześćdziesięciu sekund batalion opanował obszar kilku tysięcy metrów kwadratowych. Posleeńskie lądowniki bez wahania poderwały się z ziemi, aby odpowiedzieć na ten nagły atak, ale zostały strącone przez wezwane przez generała Homera SheVy. Kilka tysięcy Posleenów znalazło się w okrążeniu. Większość z nich nadal była w szoku po ostrzale artyleryjskim, jaki niedawno na nich spadł. Kilku co prawda odzyskało na tyle przytomności, żeby stawiać opór, ale szybko zostali zabici.

Teraz, kiedy Posleeni zostali zepchnięci z wału ziemnego, a wybuch atomowy pomieszał ich szyki, nadeszła pora, by piechota mobilna pokazała, że zasługuje na żołd. Mike nacisnął przycisk kontrolki i cały batalion zbliżył się do krawędzi nasypu ziemnego. Zapewniał on osłonę i nie było potrzeby kopania okopów, podobnie jak nie było sensu schodzić na dół. Upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, Mike uniósł broń i przez celownik optyczny rozejrzał się dookoła.

— O cholera — wyszeptał. Wystarczył jeden rzut oka, żeby symbole na mapie pola bitwy stały się intensywnie czerwone. Mike oczyścił wizjer i spojrzał jeszcze raz, chcąc dokładnie poznać sytuację, a w tym czasie jego batalion otworzył ogień.

* * *

Ze swojej pozycji generał Homer widział skrawek terenu poza umocnieniami piechoty mobilnej, jednak kiedy na własne oczy ujrzał obraz z systemów optycznych pancerza, oniemiał. Gdziekolwiek spojrzeć, kłębiła się masa Posleenów. Zwiad i wcześniejsze ustalenia szacowały liczbę obcych na jakieś cztery miliony. Na podstawie obrazu, który właśnie zobaczył, Homer bez trudu mógł stwierdzić, że wywiad się mylił. Siły Posleenów liczyły nie cztery miliony, ale czterdzieści.

* * *

— Nie damy rady tego zrobić… To ponad nasze siły… — Mike słyszał desperację w głosach żołnierzy, którzy na otwartym kanale batalionu dawali upust swojej frustracji. Choć przed wrogim ogniem chronił ich wał ziemny, działka plazmowe lub pociski burzące mogły z łatwością przebić tę osłonę i zadać straszliwe obrażenia. Z masy kłębiących się na dole obcych nie sposób było wyłowić tych, którzy uzbrojeni byli w broń specjalną, jednak wśród zwykłych szeregowców musieli się tacy ukrywać. Przewaga liczebna była tak wielka, że pomimo huraganowego ognia obcy w końcu muszą zalać ich pozycje i zaatakować ich śmiercionośnymi mieczami boma.

— Uspokoić się — rzucił oschle Mike. Wyłączył obraz z kamery i zastąpił go schematycznym widokiem pola bitwy. Informacje, jakie przekazywała mapa, były identyczne, ale podano je w mniej nieprzyjemnej oprawie. — Zachować zimną krew, nie wychylać się zza osłony i strzelać celnie. — Spojrzał na odczyty komputera i zaśmiał się cicho. — Dobra wiadomość jest taka, że nawet my nie jesteśmy dziś w stanie spudłować.

Zautomatyzowany system ognia i sposób zaprojektowania pancerza wspomaganego były powodem nieustannych żartów na temat marnej celności piechoty mobilnej.

— Majorze — powiedział kapitan Holder. — Jesteśmy otaczani od północy przez znaczne siły przeciwnika. Nie sądzę, aby to był przemyślany ruch, po prostu Posleenów jest zbyt wielu i nawzajem się przepychają.

— Jestem tego świadomy — odparł Mike. Jeden rzut oka na ekran wystarczył, by stwierdzić, że liczebność kompanii Bravo zbliża się niebezpiecznie do dolnej granicy. Oddział przyjął na siebie prawie połowę wrogiego ognia, a ponadto batalion zużył już czterdzieści procent swojej amunicji.

— Duncan, spróbuj załatwić dla Bravo wsparcie i skieruj je na przedpole batalionu.

— A co z nami, sir? — wtrącił Holder.

— Cóż — odparł z uśmiechem Mike. — Będziemy musieli sami poradzić sobie z Posleenami.

— Mamy niezłą pozycję obronną — mruknął do siebie. Shelly posłusznie nie przekazała dalej jego mamrotania. — Jedna flanka jest zabezpieczona, więc mamy szansę. Musimy po prostu trzymać się w kupie.