Przez chwilę w eterze panowała cisza, a potem zwiadowca odpowiedział:
— Tak, a co to ma do rzeczy?
Ryan pogładził wąsy, które zapuścił, uznawszy, że wygląda zbyt młodo jak na kapitana. Większość ludzi uważała, że nie ma jeszcze trzydziestu lat.
— Znam pana Keene’a. Można powiedzieć, że dość dobrze. — Studiował pod jego okiem w Chattanooga, podczas odbudowy tamtej szych umocnień. Keene okazał się doskonałym kompanem, znającym wiele anegdot i opowieści. Jego historyjki kończyły się lepiej od tych opowiadanych przez Ryana. Rzadko miewały zakończenie inne niż „… a potem znowu uciekliśmy" czy „… no i umarł". — Lepiej niż Barwhon.
Uświadomił sobie, że w ten sposób może nakłonić sierżanta do współpracy. Jeśli Mosovich przekona się, że nie ma do czynienia z kanapowym oficerkiem, będą mieli szansę wyciągnąć cało jego oddział.
— Lepiej niż Barwhon, ale nie tak dobrze jak Occoąuan — dodał. — Tam miałem po swojej stronie Missouri. — Wcisnął kilka klawiszy i zaznaczył poszczególne ikony. — Może pan korzystać ze wszystkich środków, jakimi dysponuję. Wyślę gońca do dowódcy korpusu z żądaniem oddelegowania do pana wszelkich dostępnych jednostek szybkiego reagowania. Za chwilę będziecie mieli na każde skinienie niemal dwie pełne brygady artylerii.
Mosovich uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak poszczególne kompanie artylerii są oddawane pod jego komendę. Stłumił chichot i powiedział:
— A więc to pan, sir. Chciałbym, żebyśmy mieli Missouri albo któreś z dział kolejowych, ale poradzimy sobie i z tym, co mamy.
Ryan machnął na stojącego najbliżej podoficera i wysłał go do kwatery dowódcy. Budynek znajdował się na szczycie wzgórza pośrodku Rabun i kiedyś był szkołą.
Teraz w internacie mieściły się kwatery żołnierzy, a domek rektora objął w posiadanie dowódca jednostki. Oficer nie lubił, kiedy zakłócało mu się nocny odpoczynek, ale jedno spojrzenie majora wystarczyło, aby sierżant sztabowy w te pędy pomknął z rozkazem. Wiedział, że nie ma po co wracać bez zgody na użycie artylerii.
— Zobaczę, czy da się coś jeszcze zorganizować. Ma pan jakieś własne pomysły?
— Tak, sir — odparł Mosovich. — Można by obudzić majora Stevericha z wywiadu. Ci goście, którzy nas ścigają, nie zachowują się jak zwykli Posleeni. Są dobrze zorganizowani i postępują według jakiegoś planu. Wydaje mi się, że próbują przewidywać nasze posunięcia, a to wcale mi się nie podoba. Działają zbyt logicznie.
— Czy to możliwe, że nas podsłuchują? — spytał Ryan, spoglądając na status szyfrowania. — Łącze jest zabezpieczone, prawda?
— Tak. Używamy systemu laserowego, nie ufamy nawet falom ultrakrótkim. Dlatego nas tutaj skierowano, bo wszystkie sensory po tej stronie góry przestały działać. Co oni z nimi zrobili?
Tulo’stenaloor spoglądał ponad ramieniem Wszechwładcy i próbował opanować zniecierpliwienie. Goloswina ciężko było znaleźć, a wyciągnięcie go z wygodnego leża w Dodan graniczyło z cudem. Z punktu widzenia młodych zapaleńców, którzy stanowili większość Hordy, kessentaiowie pokroju Goloswina nie mieli prawie żadnego autorytetu. Być może kiedyś walczyli i zdobyli trochę bogactw, fabrykę czy dwie, ale teraz przestali już wojować i przekazali pałeczkę lepszym, poza tym mieli dziwne,… upodobania. Choć takiego słowa nie było w języku Posleenów, pasowało ono jak ulał.
Goloswin okazywał żywe zainteresowanie… różnymi urządzeniami. Zdawał się rozumieć działanie urządzeń Alldn’t lepiej niż ich dawno nieżyjący twórcy czy posleeńscy inżynierowie. Potrafił przekonstruować lub „usprawnić", jak mawiali ludzie, tenar, tak by był szybszy i bardziej zwrotny, a jego systemy celownicze były lepiej skoordynowane z działkami. Jego kombinezony sensoryczne obrosły w legendę, i wielu nawet bogatych kessentai czekało latami na swój zamówiony egzemplarz. Każdy z nich kosztował więcej niż w pełni wyekwipowany oolt.
Jednak prawdziwą miłością technika były nowe odkrycia, technologie i urządzenia, które mógł zbudować i z którymi miał okazję eksperymentować, takie jak skrzynki sensoryczne lewitujące w polu statycznym.
— Ci ludzie są tacy pomysłowi — wyszeptał Wszechwładca. — Popatrz. To nie tylko komunikator, czujnik i transmiter, ale wszystko w jednym. W niektórych funkcjach jest prymitywny i wydaje mi się, że pewne części pochodzą z innych urządzeń, ale jest bardzo, bardzo pomysłowy.
— Ponadto jest wyposażony w systemy obronne — dodał Tulo’stenaloor. — Ostami, który próbowaliśmy ruszyć z miejsca, wybuchł.
Strata całego oolt i prowadzącego go kessentaia nie wydawała się warta wspominania.
— Potrzebuję takiego urządzenia do badań — powiedział Goloswin. — Mam chyba oolt’os, którzy będą w stanie bezpiecznie je przetransportować.
— Jak rozwiążemy ten niewielki problem, wszystko pójdzie jak z płatka — powiedział Tulo’stenaloor. — Ludzie korzystają z metod niewykrywalnej komunikacji. Chciałbym usunąć tę przeszkodę, jeśli będzie można.
— Nie ma czegoś takiego jak niewykrywalność — powiedział Goloswin. Musnął pazurami kilka wiszących w przestrzeni przycisków, a następnie otworzył i skonfigurował nowe okno holograficzne. Była to mapa okolicy; Tulo’stenaloor natychmiast pojął, że obszary zaznaczone na jasno to strefy działania ludzkich sensorów.
— Włamałeś się do sieci sensorycznej?
— Tak. To było dziecinnie proste, a nawet banalne zadanie. A oto jego najlepsza część.
Jeden ruch jego dłoni sprawił, że cztery punkty zabłysły na purpurowo.
— Oto wasze cele, idźcie i przynieście mi je. A następnym razem zanim zjecie człowieka, spytajcie go, na czym polegają zastawiane przez nich pułapki.
Mosovich spojrzał na mapę i poczuł dziwny ucisk w żołądku. Nieważne, jak silne wsparcie artylerii otrzymają, i tak są w potrzasku. Tylko trzy miejsca nadawały się do przeprawienia przez rzekę Tallulah. Jak słusznie zauważył Mueller, gdyby mieli wyposażenie płetwonurków, mogliby przepłynąć przez rzekę gdzie tylko by chcieli. Bez niezbędnego sprzętu pozostawało im niewiele możliwości. Każde z miejsc przeprawy było odsłonięte i pokonując je, narażali się na ostrzał nieprzyjaciela. Poza tym przekraczanie rzeki wymagało rozpinania lin, które miałyby zabezpieczyć ich przed porwaniem przez wartki nurt, a to było czasochłonne i w ich obecnej sytuacji nieopłacalne.
Co gorsza, Posleeni działali na ludzką modłę. Zdawali się przewidywać wszystkie ich ruchy i tropić oddział tak, jak się ściga zwierzynę. A to oznaczało, że wszystkie trzy mosty zostaną obsadzone i Posleeni zrobią wszystko, aby dopaść oddział zwiadowców.
Gdyby tylko udało im się przedrzeć na zachód i zgubić pościg… Wtedy byliby w stanie dotrzeć do linii kolejowej w okolicach Tray Mountain. Tamtejsze tereny były dzikie, gęsto zalesione i poprzecinane rzadką siecią dróg, co znacznie zwiększyłoby szanse oddziału na przetrwanie.
Zapowiadał się cholernie długi spacer z żałośnie marnym wsparciem. Artyleria, a w zasadzie jej dostępne szczątki, była w stanie osłaniać ich odwrót. Grunt to nie dać się wykryć po ostrzale wsparcia.
Mosovich zachichotał pod nosem i pomyślał, że sytuacja jest równie kiepska, jak w starciach z ludźmi.
— Powodem, dla którego walki z ludźmi są tak ciężkie, jest to, że oni musieli walczyć ze sobą przez całą historię swojej rasy — mówił cicho Orostan. — Nie dość, że przeżyli bratobójcze wojny, to wyciągnęli z nich naukę. Teraz stosują przeciwko nam cały arsenał sztuczek i wybiegów gromadzonych przez tysiąclecia. My, Posleeni, prowadziliśmy dotąd wojny z wrogami, którzy albo nie znali takich sztuczek, albo wcale nie mieli doświadczenia w walce, oraz z ornaldath. Ci jednak byli bardzo chaotyczni w swoich posunięciach i krótko stawiali opór, dlatego niczego nie można było od nich się nauczyć.