Выбрать главу

– Jak wam idzie robota?

– Dobrze – powiedział Piotr i zwrócił się do tatusia: – Tylko ta cholerna fraza powinna inaczej brzmieć, mówię ci.

A tatuś na to:

– Absolutnie nie masz racji, to jest pewien dysonans, ale zapewniam cię, że da ciekawy efekt.

I tak dalej, i tak dalej, tokowali, w ogóle nie zwracając na nas uwagi. Patrzyłyśmy na siebie z Paulina ze zgrozą. Potem wstali. Odłożyli sztućce i zgodnie poszli do basementu, kłócąc się ciągle o jakąś frazę.

Przeżywałam trudne uczucie. Piotrek był cudny, nieomal codziennie bywał u nas w domu, ale na mnie wielkiej uwagi nie zwracał. Strasznie pochłaniała go praca nad nową płytą. Znałam te stany u tatki i rozumiałam. Póki jednak przygotowywali razem z tatą nowe nagrania, miałam szansę go poderwać. Potem może zniknąć z mego życia na długo.

Facet mnie kompletnie zaczarował. Nie mogłam jeść, nie mogłam spać, tylko o nim myślałam. Gorzej. Czerwieniłam się, jak go widziałam. To było doprawdy chore. Czułam się zdegradowana, poniżona przez to uczucie. Tak mnie trafiło! Zawsze jednak trzeba walczyć, próbować. Chciałam go uwieść, ale nie mogłam go tak po prostu poderwać, bo:

1. Co by tata powiedział?

2. On sam nie zwracał na mnie uwagi.

Omawiałam strategie uwodzenia z Sandrą.

– Sandra! A może wariant alkoholowy? Piotrek przychodzi, ja częstuję go winem albo koniaczkiem, upijam i dobieram się do niego.

A ona, podła, studziła moje zapały:

– Świetny pomysł! Ty go spijasz, a facet, kompletnie zalany, zasypia z twarzą w twoim biuście albo, jeszcze gorzej, w kotlecie mielonym, którym, jak ciebie znam, na pewno byś go skarmiała. A poza tym co to za frajda uwieść napranego faceta?

Niestety, miała rację. Mało podniecająca perspektywa. Zrezygnowałam z tej wersji.

W rzeczywistości wyglądało to tak, że Piotrek przychodził i na przykład czekał na tatę, ja częstowałam go kawą i koniaczkiem, który, nie powiem, chętnie pił, a potem… pytał, co w szkole, i tego rodzaju drętwe kawałki. Szkoda, że nie chciał wiedzieć, czy odrobiłam lekcje. Tu ja, dysząca namiętnością, nieomal chora z nadmiaru uczuć, a tu – pytania o szkołę i stopnie.

„Jezusicku! Jo sie rozcharapce” – jak mawiał pewien góral.

– Mam nowy plan uwiedzenia – oznajmiłam Sandrze. – Tylko posłuchaj: postanowiłam być absolutnie, nieodparcie seksowna.

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Udałam się do taty po dofinansowanie. Powiedziałam, że wyglądam w klasie jak ostatnia nędza. Sierota, najgorzej ubrana i uczesana. Tatko się przejął.

– Naprawdę?! Nie zauważyłem.

– Ty widzisz tylko te swoje nuty, my ci już w oko nie wpadamy! – wykrzyczałam oskarżycielsko.

Tatuś się zmartwił.

– To ile ci potrzeba?

Rzuciłam sumę. Włosy mu się zjeżyły na głowie. Otworzył portfel i zaczął w nim gmerać. Wyciągnął połowę żądanej kwoty,

– Tylko tyle mam, bierz i uciekaj!

Kochany tatuś! Ucałowałam go mocno. Zawsze można na niego liczyć.

– Tylko jak przyjdzie komornik, to go nie wpuszczaj. Nie wiem, z czego zapłacę najbliższą ratę kredytu.

Pomknęłam do Warszawy. Zanurkowałam w Galerii Mokotów. Przeczesywałam sklepy z uporem muła. Mierzyłam, wybrzydzałam. Zastanawiałam się. To nie miały być zwykłe ciuchy. To miały być ciuchy, w których uwiodę Piotrka Piotrowicza. W końcu zdobyłam to, o co mi chodziło. Nieodparcie seksowne, wyzywające, wabiące, odlotowe. Takie, że nikt mi się nie powinien – nie może – oprzeć. Ale to nie był wcale koniec moich starań. Na długie trzy godziny zniknęłam u kosmetyczki. Moja miłość jest totalna i takie też były przygotowania. Przeżyłam horror. Kazałam sobie wyregulować brwi. Horror! Horror! Oczyszczanie skóry. Horror! Babcia zawsze mówiła: „Chcesz być piękną, musisz cierpieć”. Myślałam, że to tylko taki greps. Powiedzenie bez głębszego sensu. Dopiero teraz to zrozumiałam. Te pokolenia kobiet sznurujących gorsety. Depilujących, farbujących, naciągających, liftingujących… Siostry! Jestem z wami. Dołączyłam do długiego szeregu męczennic miłości. Potem fryzjer. Balejaż i kolor. Też mało przyjemne i mało apetyczne. Ale efekt był oszałamiający. Nie poznałam się w lustrze. Ta supersztuka to ja? Ta laseczka? Ta Pamela i Barbie, i Marilyn? Witaj, śliczna!

– Jest mój! – powiedziałam do lustra u fryzjera.

Tatuś jak mnie zobaczył, to usiadł i jęknął:

– Proszę mi oddać moją córeczkę! Bardzo panią proszę!

– Tatku! Nie podoba ci się, jak wyglądam?

– Wyglądasz jak przez okno.

– Źle czy dobrze? Mógłbyś to sprecyzować?

– To zależy. Obiektywnie… Nie, obiektywny być nie mogę. Jesteś, do cholery, moją piętnastoletnią córką.

– Szesnastoletnią – sprostowałam z godnością. Mężczyźni zupełnie nie umieją artykułować uczuć.

– Wyglądasz rrrewelacyjnie – powiedziała pełnym zachwytu tonem Paulina.

– Tak, ślicznie wyglądasz, Karolciu – przyłączyła się, dobra dusza, Honorata.

Tatko zwiesił głowę, pokiwał nią ze smutkiem i zniknął w basemencie.

Zadzwoniłam do Fredzi i zakomunikowałam:

– Nie ma już brzydkiego kaczątka! Zmieniłam się w łabędzia!

I opowiedziałam o mojej akcji.

– Nie ma brzydkich kobiet, tylko zaniedbane. Artur, daj spokój. Artur dodaje, że nie ma brzydkich kobiet, tylko wina brak.

– Ten wariant już sobie odpuściłam – powiedziałam.

– Co mówisz?

– Nic, do siebie mówię. Wpadnijcie zobaczyć nową mnie!

– Postaramy się, ale mamy właśnie dużo roboty. Artur kończy pilne tłumaczenie, a ja mu robię korektę. Może za kilka dni uda się nam wyrwać.

Czekałam z niecierpliwością na następną wizytę Piotra, lecz niespodziewanie wpadli Krzyś i Kleo. Jak mnie zobaczyli, to ich zamurowało.

– Ty wyglądać jak te, no, te, Spice Girls!

Trochę się zmieszałam. Zawsze uważałam, że one są tandetne.

– Tak, dokładnie – powiedział Krzyś z przekonaniem, obrzucając mnie łakomym spojrzeniem.

No, nie wiem. Nie ten efekt chciałam wywołać.

Nie miałam czasu na głębsze refleksje, bo nadjechał PIOTR. Wszedł, radośnie uściskał Kleo i Krzysia, do mnie powiedział „cześć” i rzucił się na tatę:

– Skończyłeś? Masz to?

– Tak, chodź do basementu, to ci przegram.

I zniknęli wraz z Krzysiem w piwnicy. Siedziałam i czułam się, jakby wypuszczono ze mnie powietrze. NIC NIE ZAUWAŻYŁ. Zabiję się. Pójdę na górę i skoczę z okna. Spuszczę się z wodą w klozecie. NIEMOŻLIWE. NIE ZAUWAŻYŁ. Kleo coś do mnie mówiła, ale nic nie słyszałam. Aż zamilkła i przyglądała mi się badawczo.

– Przepraszam. Zamyśliłam się. Co ty powiedziałaś?

– Powiedziałam, że chyba się zdecydujemy na ta doma nad rzeka.

– Naprawdę? To świetnie. Mnie też się najbardziej podobał.

– Only trzeba jedna pokoja budować.

– To drobiazg, dobudujecie. Tam jest taki śliczny ogród i rzeka za oknem.

– Bierzemy śluba. Mam rozwoda.

– Kiedy dostałaś?

– Wczoraj lista przyszła. Abdul też chcieć, więc nie była problema.

– Co robi teraz Abdul?

– On budować duża centra handlowa w Kairo.