Выбрать главу

– Jasne. Jak „Ruby”.

Uśmiechnął się prowokacyjnie, kiedy kelner prowadził ich do stolika przy oknie.

– Może uda nam się następnym razem. Uda – w sensie doboru odzieży.

– Następnym razem? – zdziwiła się zajmując miejsce. – Czy nie wybiega pan zbytnio w przyszłość?

– Święcie wierzę w myślenie przyszłościowe.

Mal musiała się roześmiać. W oczach błyskał mu złośliwy chochlik, w kącikach ust czaił się uśmiech.

Siedząc naprzeciwko niej, Harry pomyślał, że jest najbardziej atrakcyjną kobietą, jaką zdarzyło mu się spotkać. Mimo że jej nos miał wyraźny wzgórek na samym środku, a niebieskie oczy były zbyt szeroko osadzone. No i jeszcze szczęka – odrobinkę zbyt okrągła. Ale usta miała piękne, pełne i jakieś takie bezbronne.

Podobała mu się jej chłodna energia i błysk inteligencji w oczach.

I jej uszczypliwość. Prawdę mówiąc, podobało mu się w niej wszystko. Nawet uszy, a był człowiekiem przywiązującym dużą wagę do kobiecych uszu. Uszy Mal były piękne. Małe i przylegające gładko do pięknie uformowanej czaszki.

Pomyślał, jaka to szkoda, że bawi się z nim w kotka i myszkę, inaczej uległby pokusie i cieszył się jej towarzystwem.

Wezwał kelnera i, nie pytając jej o zdanie, zamówił szampana. Uniosła brwi zaskoczona.

– Jeżeli nie znosi pani bąbelków, zamówię coś innego – powiedział. – Chciałem spróbować szampana. To specjalny gatunek, który odkryłem we Francji, tak się składa, że jeden z najlepszych.

– A jeżeli wolę martini?

– Dostanie pani martini.

– Rozumiem. Należy pan do facetów, którzy lubią się rządzić.

Oparł łokcie na stole i podbródek na dłoniach. Pochylił się i zajrzał jej w oczy.

– Tylko, jeżeli jestem pewien, że odpowiada to drugiej stronie.

Mal przybrała jego pozę, wspierając podbródek na dłoniach. Ich oczy spotkały się i znowu zobaczyła ciemne obwódki wokół stalowoszarych tęczówek. Pomyślała, że jest przystojny, jaka szkoda, że jednocześnie taki zarozumiały. Poza tym, była pewna, że nadal chodzi mu o portret pamięciowy, a z tym nie chciała mieć do czynienia. Inaczej może poszłaby mu na rękę.

– No więc, dlaczego pan mnie tu zaprosił, panie detektywie? – zapytała wyzywająco.

– Pomyślałem, że będziemy mogli lepiej się poznać. Uśmiechnęła się i był to chytry, koci uśmieszek.

– Radzę mieć się na baczności. Może się okazać, że wiem o panu więcej niż pan przypuszcza. Skoro lubi pan się szarogęsić, proszę zamówić dla nas obojga.

– Bardzo pani ufna – powiedział, nie kryjąc zdumienia.

– Ufna? Nie ma takiego wyrazu w moim słowniku.

Spojrzał na nią sceptycznie kątem oka, ale ona tylko się uśmiechnęła. Harry dał znak kelnerowi, złożył zamówienie i zwrócił się znów do swojej towarzyszki.

– „Panie detektywie” brzmi trochę zbyt oficjalnie między ludźmi dzielącymi to samo doświadczenie kulinarne. Poza tym nie zniósłbym, gdyby ktoś z obecnych podejrzewał, że jest to robocza kolacja. Czy mogłaby pani mówić do mnie po imieniu?

Kelner nalał szampana do kieliszków i Mal umoczyła w nim usta. Z aprobatą spojrzała na Harry’ego.

– Jedno można o panu powiedzieć na pewno – zna się pan na winach.

– Między innymi – przyznał.

– Hmmm, nie jest pan wybitnie skromny, detektywie.

– Nie wtedy, gdy jestem czegoś pewny. Miała mi pani mówić po imieniu.

Przekrzywiła głowę, jakby się głęboko nad czymś zastanawiała.

– Nie sądzę, żebym mogła się przyzwyczaić. Z drugiej strony, nie będę musiała, skoro jest to pierwsze i ostatnie nasze wspólne „doświadczenie kulinarne”, jak pan to ładnie ujął.

– Nie ścierpiałbym myśli, że jest to nasze ostatnie spotkanie, panno Malone.

– Panno Malone? Harry uniósł pytająco brwi.

– Wolałaby pani, żebym zwracał się do niej „psze pani”?

– Nie wiedziałam, że prowokacja wchodzi w zakres umiejętności oficera policji.

Westchnął ciężko.

– Nie wchodzi, ale pani nie poprosiła mnie jeszcze, żebym mówił do niej „Mallory”, panno Malone, psze pani.

Wzniosła toast.

– Za pana, Haraldzie Peascott Jordanie Trzeci, potomku bogatej rodziny wybitnych prawników. – W jej niebieskich oczach iskrzył śmiech. – Synu jednego z największych adwokatów naszych czasów, eksperta w dziedzinie krzyżowego ognia pytań, znanego z umiejętności znalezienia kruczka prawnego, dzięki któremu klient wychodził z Sądu jako wolny człowiek. Nawet jeżeli wszyscy, łącznie z sędzią, wiedzieli, że jest winien. Jak również z umiejętności wynegocjowania najlepszego losu dla tych morderców, którym nie mógł zagwarantować bezkarności.

Harry jęknął.

– Może nie wywlekajmy na światło dzienne wszystkich rodzinnych sekretów.

Uśmiechnęła się złośliwie.

– Ale pan, Haraldzie Trzeci, zerwał z rodzinną tradycją. Wstąpił pan na Uniwersytet Stanu Michigan i został gwiazdą futbolu, członkiem reprezentacji akademickiej Stanów, z przeciętną ocen – 5. Zwerbowany do ligi zawodowej.

Oferta, której pan nie przyjął – spojrzała na niego z ciekawością. Dlaczego, Harry? Co się wydarzyło?

Wzruszył ramionami, popił szampana.

– To znaczy, że nie wiesz?

– Nawet ja nie mogę znać wszystkich myśli człowieka, motywów, jakimi się kieruje. Ale mogę inteligentnie zgadnąć. Ojciec?

Harry skiną} głową.

– Starzał się. Był po czterdziestce, kiedy się ożenił, kiedy ja poszedłem na studia, stuknęła mu sześćdziesiątka. Chciał mieć pewność, że po jego śmierci wszystko będzie tak, jak za jego życia. Więc zrobił to, co umiał najlepiej – wytargował najlepsze warunki. „Starzeję się, powiedział, odwołując się do mojego serca i poczucia winy. W moim wieku człowiek nie wie, ile czasu mu pozostało. I pamiętaj, że musimy myśleć o twojej matce, o ciągłości jej życia. Muszę mieć pewność, że firma znajdzie się w twoich rękach, bezpieczna w rodzinie. Że nie wpadnie w ręce tych rabusi cmentarnych”. Miał na myśli swoich partnerów. Zawsze podejrzewał, że tylko czekają, żeby zająć jego miejsce, i pewnie miał rację. W każdym razie, kazał mi pójść na prawo. Jeżeli pójdziesz na prawo, powiedział, porozmawiamy o futbolu.

„Nie myśl, że nie jestem z ciebie dumny, synu”. Który ojciec nie byłby dumny, widząc, że jego syn zdobywa zwycięski punkt w meczu przeciwko Notre Dame?

Dopingowałem cię, aż zdarłem gardło. Ale fakty pozostają faktami, a ja się starzeję. Musisz stawić czoło swoim obowiązkom, Harry. Pomyśl o matce”.

– Więc, jak na grzecznego synka przystało, poszedłeś na harwardzki wydział prawa i o mały włos nie oblałeś pierwszego roku. Jak przypuszczam próbując odegrać się na ojcu.

– Litości, Malone, istnieje w tym kraju coś takiego, jak życie prywatne! – zawołał.

– Owszem – powiedziała słodko. – Ale nie wtedy, gdy zadajesz się z telewizją.

Spędziłeś więcej czasu na randkach ze studentkami drugiego roku niż na sali wykładowej. Dwa razy rozbiłeś swoje porsche, odwiedzałeś zbyt wiele barów. Nie przystąpiłeś do żadnego egzaminu i zostałeś zawieszony.

Harry uniósł ręce w geście rozpaczy.

– Przegląd błędów młodości nie jest tym, czego facet oczekuje na pierwszej randce. Czy celowo próbujesz podkopać moją pewność siebie?

W jej oczach ujrzał teraz coś więcej niż ciekawość. Pojawiło się w nich serdeczne zrozumienie, zupełnie jak podczas wywiadów telewizyjnych, kiedy jej rozmówcy odnosili nagle wrażenie, że panna Malone naprawdę im współczuje i wypruwali przed nią bebechy.

– Ależ nie, Harry, wszystko w porządku, mnie możesz powiedzieć. Obiecuję, że to pozostanie między nami.