Выбрать главу

Łowcy pognali konie. Zjechali zboczem w dół, wypatrując z daleka miejsca na nocleg. Zatrzymali się na brzegu rzeczułki. Tomek z ochotą pomagał przy rozbijaniu obozu i zbieraniu chrustu na ognisko. Nie brakowało tutaj opału; skaliste brzegi porastała gęstwina drzew akacjowych.

Nadszedł gwieździsty, chłodny wieczór, toteż łowcy wydobyli z juków grube, wełniane koce. Na protesty Tomka, że śmiesznie byłoby przykrywać się nimi w Afryce Równikowej, ojciec wyjaśnił mu krótko:

– Chociaż, jak słusznie twierdzisz, jesteśmy niemal na równiku, znajdujemy się jednocześnie na wysokości dwóch tysięcy metrów nad poziomem morza. Z tego względu noce tu są dość chłodne, o czym przekonasz się wkrótce.

Postanowiono czuwać w nocy na zmianę: Ponieważ Tomek stanowczo nie zgodził się na wyłączenie go z czat, wyznaczono mu najwcześniejszy dyżur. Zaraz po kolacji udał się do namiotu na krótki wypoczynek. Zdawało mu się, że zaledwie zdążył przymknąć powieki, gdy poczuł potrząśnięcie za ramię. Przebudził się natychmiast i zapytał:

– Czy mam już wstać na czaty?

– Czas stanąć na posterunku – przytaknął Hunter, który podczas wyprawy pełnił jednocześnie funkcję przewodnika i oboźnego. – Wszyscy położyli się już spać. Masz zegarek? To dobrze, teraz dochodzi dziesiąta. O dwunastej zbudzisz pana Smugę. Chodź!

Tomek wygrzebał się spod moskitiery; za nim wyskoczył Dingo. Chłopiec przypasał rewolwer i wziął do rąk sztucer.

– Już jestem gotów – oznajmił wychodząc z namiotu.

– Chłodno ci będzie – ostrzegł tropiciel. – Może nałożysz coś cieplejszego?

– Rozgrzeję się obchodząc obóz dookoła. Co należy do moich obowiązków?

– Dorzucaj chrustu do ognia, żeby nie wygasł, i dobrze nasłuchuj. W pobliżu znajduje się wodopój zwierząt, ale one się nie zbliżą do płonącego ogniska. Gdyby cokolwiek wydało ci się podejrzane, zbudzisz któregoś z nas. Nie będziesz się bał czuwać w pojedynkę?

– Nie, proszę pana. Australijczyk Tony nauczył mnie nie bać się puszczy. Już w Australii odbywałem samotne nocne wędrówki. Bardzo lubiłem tropić na własną rękę niedźwiadki koala.

Hunter uważnie spojrzał na Tomka. Ku swemu zdziwieniu nie ujrzał w nim podniecenia czy strachu, co byłoby w jego wieku zrozumiałe. Uśmiechnął się nieznacznie widząc marsową minę chłopca i powiedział:

– Dobranoc!

– Dobranoc panu! – odparł Tomek, sprawdzając uważnie zamek sztucera.

Hunter znikł w pobliskim namiocie, który dzielił z bosmanem Nowickim.

– Jak się spisuje nasz mikrus? – zapytał marynarz.

– Jak stary wyga – poinformował tropiciel.

– Byczy kumpel, mówię panu, ale chyba będziemy trzymali wachtę razem z nim?

– O tej porze zazwyczaj nic się na stepie nie dzieje, obiecałem jednak panu Wilmowskiemu, że zaopiekuję się chłopcem. Znajdujemy się w pobliżu terenów zamieszkałych przez Masajów. Lepiej więc wiedzieć, co w trawie piszczy.

– Dobra, czuwajmy więc razem i zerkajmy przez dziurkę na pędraka – zakończył bosman, siadając na składanym krzesełku przy otworze namiotu.

Tymczasem Tomek nie domyślał się nawet podstępu przyjaciół. Spojrzał w ciemny step i odetchnął radośnie pełną piersią. Przez chwilę delektował się zdrowym, orzeźwiającym powietrzem, po czym ostrożnym, powolnym krokiem zaczął spacerować wokół obozu. Pod prawą pachą trzymał gotowy do strzału sztucer. Obok Tomka szedł bezszelestnie Dingo strzygąc uszami. Wkrótce jednak chłopcu sprzykrzyło się obchodzenie obozu. Sprawdził więc, czy konie dobrze są przywiązane do wbitych w ziemię palików, dorzucił chrustu do ogniska i usiadł przy nim. Dingo położył się obok, opierając łeb na łapach. Mijał kwadrans za kwadransem. Wokół panowała cisza. Nagle Dingo uniósł głowę, zastrzygł uszami i pytająco spojrzał na Tomka. Chłopiec uspokoił go ruchem dłoni. W pobliskich krzewach rozległ się jakby jękliwy śmiech. Tomek poprawił sztucer spoczywający na jego podwiniętych nogach i położył palec na spuście.

“To na pewno hiena19[19Do hien właściwych (Hyaenide) należy niewiele gatunków żywiących się prawie wyłącznie padliną. Hiena cętkowana (Crocotta crocuta) zamieszkuje Afrykę (tereny na południe od Sahary). Obok niej występuje w niektórych okolicach hiena pręgowana (Hyaena hyaena). Dawniej żyła w Europie krewniaczka hieny cętkowanej – hiena jaskiniowa (Hyaena spelaea). W Afryce Południowej występuje hiena brunatna (Hyaena brunnea), mniejsza od swoich krewniaczek, która żywi się głównie padliną wyrzuconą z morza. Wszystkie hieny są nocnymi, często stadnie żyjącymi zwierzętami. Występują w Afryce oraz w południowo-zachodniej Azji. Głos ich przypomina okropny śmiech, mają nieładny chód i wydają nieprzyjemną woń.]” – pomyślał. Zaraz przypomniało mu się polowanie na dzikie psy dingo w Australii. Skowyt ich jednak brzmiał wtedy jak skarga upiora, podczas gdy hiena po prostu śmiała się nieprzyjemnie.

Przez chwilę zastanawiał się, czy nie powinien obudzić Huntera, lecz zaraz odrzucił tę myśl. Przecież tchórzliwa hiena nie odważy się zaatakować ludzi w obozie. W ostateczności łatwo będzie ją spłoszyć. Gdyby zaś podeszła zbyt blisko, miałby wspaniałą okazję do strzału. Hieny z natury są bardzo tchórzliwe, lecz głód może pobudzić je do niewiarygodnej zuchwałości.

“Mógłbym ją zachęcić do zbliżenia się do ogniska” – pomyślał Tomek.

Jeszcze raz nakazał Dingowi nie ruszać się z miejsca; sam podniósł się i wyjął ze stojącego opodal kociołka kawał mięsa pozostały z kolacji. Postąpił kilka kroków w kierunku zarośli, skąd uprzednio rozbrzmiał jękliwy śmiech hieny. Wziąwszy rozmach, rzucił ociekający tłuszczem kąsek. Zadowolony z siebie wytarł ręce w wiecheć trawy, dołożył chrustu do ogniska, po czym najspokojniej w świecie usiadł na ziemi obok psa. Teraz umieścił na kolanach sztucer przygotowany do strzału i czekał…

Śmiech hieny rozbrzmiał po raz drugi już znacznie bliżej. Zaniepokojone konie zaczęły głośno parskać. Tomek był nieco zdziwiony, że żaden z jego towarzyszy nie przebudził się do tej pory. Wygłodzona hiena, czując zapach koni i słysząc ich niepokój, wychyliła z gąszczu szary łeb. Naraz zwietrzyła w pobliżu kawał mięsa. Błysnęła ślepiami w kierunku jasno płonącego ogniska. Kompletna cisza działała zachęcająco. Powoli coraz bardziej wychylała spomiędzy krzewów swój pochylony do tyłu grzbiet. Jakby kulejącym krokiem zaczęła się skradać do drażniąco pachnącego kąska.

Sierść zjeżyła się na karku Dinga. Drżąc z niecierpliwości niespokojnie spoglądał na swego pana, to znów na skradające się w milczeniu dzikie zwierzę. Tomek zaś, nie unosząc z kolan broni, wymierzył w zadnie nogi hieny. Spokojnie nacisnął spust. Huknął strzał. Hiena przeraźliwie zaskowyczała. Zaczęła kręcić się wokoło, wlokąc za sobą strzaskaną łapę. Tomek przyklęknął błyskawicznie, uniósł sztucer do ramienia. Mierząc krótko strzelił po raz drugi. Hiena wyprężyła się i jak rażona piorunem padła na ziemię.

Tomek uspokajał jeżącego sierść Dinga, gdy nagle ujrzał obok siebie bosmana i tropiciela z bronią w ręku.

– Niech cię kule biją, brachu! – zawołał bosman. – Gracko sobie począłeś z tym afrykańskim wyjcem! A co, panie Hunter, nie mówiłem, że nasz mały nie posieje cykorii?!

– Powinszować, powinszować, naprawdę doskonały strzał, i to nocą – chwalił Hunter ściskając serdecznie rękę Tomka.