– Czy pan mówi to poważnie? – zapytał Hunter.
– Bosman powiedział szczerą prawdę – odparł Smuga. – Tomek zabił w ten sposób tygrysa, który przypadkowo wydostał się z klatki na statku podczas naszej ostatniej wyprawy. Strzałem tym uratował mi życie i swoje również. Jest bardzo odważny, strzela nadzwyczaj celnie. Muszę jeszcze dla ścisłości dodać, że jako strzelec. Tomek jest uczniem bosmana Nowickiego.
– Niech się pan o mnie nie obawia, proszę pana – wtrącił Tomek. – Bosman zawsze sprawuje nade mną opiekę podczas łowów, a przecież żaden goryl nie dorówna mu siłą.
Bosman obruszył się na to mimowolnie dwuznaczne porównanie. Reszta mężczyzn roześmiała się ubawiona. Hunter pierwszy spoważniał i powiedział:
– Goryl przegryza z taką łatwością lufę karabinu, jak ty łamiesz zapałkę w palcach. Więc chcecie panowie zaryzykować wszelkie niebezpieczeństwa?
– Nie będziemy się lekkomyślnie narażali, lecz mamy szczery zamiar wykonać nasz plan całkowicie – oświadczył Wilmowski. – Czy potwierdza pan teraz swą zgodę na udział w wyprawie?
Hunter przenikliwym wzrokiem obrzucił czterech łowców. W jasnych oczach Wilmowskiego odzwierciedlały się rozwaga i opanowanie. Hunter pomyślał, że człowiek ten nie zwykł postępować nierozważnie. Z postaci Smugi biła znów stanowcza pewność siebie, której się nabywa jedynie przez pokonywanie niebezpieczeństw. Tak więc i Smuga budził zaufanie jako towarzysz przyszłych łowów. Błyski niecierpliwości w oczach Tomka mówiły za siebie. Gdy Hunter spojrzał z kolei na herkulesowo zbudowanego bosmana, napotkał jego kpiący wzrok. Wydało mu się, że ten sękaty jak pień drzewny olbrzym drwi sobie z niego i jego zastrzeżeń. Pod wpływem tego ironicznego spojrzenia rumieńce wystąpiły na twarz tropiciela.
“Małpolud… Złośliwy małpolud! – pomyślał. – Ale naprawdę wygląda na to, że można z nim wziąć nawet diabła za rogi!”
Tropiciel nie wytrzymał niemej drwiny bosmana z Powiśla. Przymknął na chwilę oczy, a gdy je znów otworzył, nie było już w nich cienia wahania.
– No, pal licho goryle i te… okapi. Idę z wami – zadecydował trochę podniesionym głosem.
– Wobec tego układ jest ostatecznie zawarty – powiedział zadowolony Wilmowski. – Angażujemy pana na okres pół roku. Zaliczkę na poczet honorarium w wysokości dwumiesięcznej pensji wypłacamy natychmiast, resztę zdeponujemy u bankiera, którego wskaże nam pan w Mombasie. Zgoda?
– Zgoda! – powtórzył Hunter i podał silną dłoń Wilmowskiemu.
– Byłem pewny, że pan z nami pójdzie – zawołał Tomek.
– A to dlaczego?
– Bo… bo chyba każdy łowca chciałby sprawdzić, czy okapi istnieją w rzeczywistości. Przecież to ogromnie ciekawe!
Hunter poważnie spojrzał na chłopca.
– Dziwne to, synu, ale naprawdę się nie pomyliłeś. Sprawa okapi intryguje mnie od wielu lat. Pewien znajomy proponował mi kiedyś wyprawę w celu rozwiązania tej zagadki. Odmówiłem mu jednak, mimo że spędziłem z nim prawie cały rok na polowaniu w okolicach Jeziora Wiktorii. Wtedy więcej przywiązywałem wagi do życia niż dzisiaj…
– Czy spotkało pana coś złego? – zapytał Tomek nieśmiało.
– Rok temu umarła moja żona, którą bardzo kochałem.
– To przykre – szepnął chłopiec. – Wiem, jak się robi smutno i ciężko, gdy człowiek zostaje sam.
PRZYGOTOWANIA DO WYPRAWY
Po słowach Tomka zapanowała w izbie chwila kłopotliwego milczenia. Każdy z obecnych stracił już przecież kogoś z najbliższych lub za kimś tęsknił. Toteż łowcy szczerze współczuli Hunterowi. W milczeniu spoglądali na jego pochyloną na piersi głowę. Pierwszy odezwał się Smuga:
– Nikt nie uchroni się przed swoim przeznaczeniem. Zamiast więc teraz rozmyślać o smutnych koniecznościach życia, zastanówmy się nad tym, co nas czeka podczas wyprawy. Przede wszystkim każdy powinien się orientować w stosunkach panujących w Kenii i Ugandzie, aby nie narazić się później na różne niespodzianki.
– Muszę wyjaśnić, że pan Smuga, jak zwykle podczas naszych łowów, będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo uczestników ekspedycji – poinformował Wilmowski. – Jest doświadczony, już kilkakrotnie podróżował po Afryce, ja znów słyszałem dużo o tym kontynencie, lecz bosman i mój syn przybyli tu po raz pierwszy. Tymczasem, jak zaznaczył pan Smuga, dla uniknięcia w przyszłości niespodzianek wszyscy powinniśmy znać tutejsze warunki, a nawet i trochę historii tego kraju. Porozmawiajmy więc teraz na ciekawiące nas tematy.
– Jeżeli o mnie chodzi, to orientuję się już w historii Afryki – wtrącił Tomek niby to obojętnym tonem, lecz przekorne błyski w jego oczach świadczyły, że od dawna przewidział możliwość sprawienia ojcu niespodzianki.
– Hm, z twoich słów wynika, że wiesz coś niecoś o Kenii i Ugandzie – zdziwił się Wilmowski. – Może więc podzielisz się z nami swymi wiadomościami?
Tomek rozsiadł się wygodnie, położył dłoń na głowie siedzącego przy nim Dinga i przymrużywszy oczy wyrecytował nieomal jednym tchem:
– W końcu czternastego wieku Portugalczycy, jako pierwsi z Europejczyków, zainteresowali się wschodnimi wybrzeżami Afryki.
– Fiu, fiu! A toś sięgnął, brachu, głęboko – mruknął bosman Nowicki rozsiadając się wygodniej.
Tomek spojrzał na niego z wyrzutem i ciągnął dalej: – Wyparli arabskich i perskich kupców, a potem w różnych punktach wybrzeża rozmieścili małe garnizony wojskowe dla ochrony swych interesów. W pierwszej połowie osiemnastego wieku Arabowie z Omanu8[8Oman leży w południowo-wschodniej części Półwyspu Arabskiego.], wezwani na pomoc przez współbraci zamieszkałych w Afryce Wschodniej, wyparli Portugalczyków z północnej części wybrzeża. W następnym stuleciu Arabowie, od dawna osiedleni na Czarnym Lądzie, uwolnili się od opieki Omańczyków. Pod rządami Sayyed Burghasa stali się wyłącznymi panami wschodnich wybrzeży. W głąb lądu w poszukiwaniu kości słoniowej oraz niewolników udawały się tylko pojedyncze karawany. Duże zasługi położyli również angielscy i amerykańscy misjonarze, którzy krzewiąc wśród Murzynów chrześcijaństwo badali jednocześnie kraj. Dopiero w roku tysiąc osiemset czterdziestym ósmym pierwszy biały podróżnik, Rebmann, ujrzał Kilimandżaro, najwyższą górę Afryki. W następnym roku Krapf9[9Johann Ludwig Krapf (1810-1881) – niemiecki misjonarz i badacz Afryki. W 1837r. udał się jako misjonarz do Abisynii, a w 1844 osiedlił się w Rabai koło Mombasy. Krapf z misjonarzami J. Rebmannem (1820-1881) i J. Erhardtem (1823-1901) odbył kilka podróży po wschodniej Afryce, podczas których zasłyszał od krajowców o wielkich jeziorach w głębi kontynentu. W 1855 r. Erhardt opublikował mapę jezior, która zachęciła Anglików Burtona i Speke’a do podjęcia wypraw i odkrycia źródeł Nilu, zobaczył ośnieżone szczyty Kenii. W końcu dziewiętnastego wieku Niemcy i Anglicy podzielili między siebie wschodnią Afrykę Równikową. Wtedy to właśnie Kenia stała się kolonią angielską, a Uganda protektoratem.]
Chłopiec odetchnął głęboko. Triumfująco spojrzał na mężczyzn.
– Brawo, Tomku! Skąd się tego wszystkiego dowiedziałeś? – zapytał Smuga.
– Z encyklopedii w londyńskiej bibliotece – wyjaśnił Tomek z zadowoleniem.
– Można ci powinszować roztropności i pilności – pochwalił ojciec. – Widzę, że jesteś dobrze przygotowany na tę wyprawę. Może teraz pan Hunter łaskawie poinformuje nas o stosunkach panujących wśród krajowców, z którymi podczas łowów będziemy musieli się zetknąć.
– Ludy zamieszkujące Kenię żyją jeszcze w stanie plemiennym, to znaczy grupują się w plemionach nie tworząc jakiegokolwiek państwa10[10Anglicy zarządzający wówczas Kenią przyznali garstce Europejczyków najurodzajniejsze grunty, skazując tym samym krajowców na głód bądź niewolniczą pracę. Toteż szczególnie po II wojnie światowej, tak jak w całej Afryce, wzmógł się w Kenii ruch narodowowyzwoleńczy. Powstało szereg partii pod przewodnictwem przywódców afrykańskich. Domagały się one zniesienia ustaw pozbawiających Murzynów ziemi, zlikwidowania dyskryminacji rasowej oraz przyznania Kenii autonomii. W 1952 r. Anglicy zdelegalizowali Afrykański Związek Kenii i aresztowali jego przywódcę, Jomo Kenyattę, pod pretekstem, że partia ta jakoby ma kierować terrorystycznym stowarzyszeniem Mau-Mau. W Kenii zaprowadzono stan wyjątkowy. Około 87 tyś. krajowców zamknięto w obozach. Rozgorzały walki powstańcze, którym przewodziły szczepy: Kikuju, Embu, Meru i Wakamba. Dopiero w 1959 r. Anglicy znieśli stan wyjątkowy. Ze zjednoczonych krajowych partii powstał Afrykański Związek Narodowy Kenii. Dzięki jego zdecydowanej postawie Anglicy zwolnili Jomo Kenyattę i przyrzekli pewne ustępstwa Afrykanom. Patrz notka nr 6.] – wyjaśnił Hunter. – Ludność nie jest zbyt liczna z powodu dużej śmiertelności, no ipanoszącego się do niedawna jeszcze handlu niewolnikami. Poszczególne plemiona często prowadzą między sobą wojny o bydło bądź bronią się przed białymi kolonistami zagarniającymi im najlepsze pastwiska. Obecnie najwięcej kłopotu sprawiają wojowniczy Masajowie i Nandi11[11W 1907 r. ekspedycja angielska pokonała plemię Nandi i usunęła je do rezerwatu.], którzy napadają nie tylko na swych słabszych współbraci, ale także na pociągi kursujące od roku tysiąc dziewięćset pierwszego na linii Mombasa-Kisumu. Mimo to dotarcie koleją do granic Ugandy stanowi najłatwiejszy odcinek naszej marszruty.