– To pan mówi, że oni naprawdę nie mają zegarków? – zdziwił się Tomek.
– To się wie, przecież takimi grubymi paluchami nie można złożyć drobnych części zegarka.
– Znów pan żartuje, a tam na nas czekają. Chodźmy prędzej!
Wyszli przed chatę, gdzie oczekiwali już na nich Wilmowski, Hunter i Masajowie z podarunkami przeznaczonymi dla kabaki i jego ministrów. Na czele pochodu ruszył Sambo z polską flagą, za nim udali się łowcy z katikiro i Mac Coyem.
Posiadłość kabaki otaczało wysokie ogrodzenie splecione z trawy słoniowej. Tuż przed bramą stał duży piec wybudowany z kamieni i gliny, a murzyńska służba podsycała płonący w nim ogień.
– A to pewno królewska piekarnia? – zagadnął bosman przyglądając się oryginalnemu piecowi.
– Pssst! – ostrzegawczo syknął Mac Coy. – W piecu tym dzień i noc pali się święty ogień kabaki, który gaśnie dopiero w chwili śmierci króla.
– Przecież Tomek mówił, że wasz młody kabaka jest wyznania anglikańskiego – cicho usprawiedliwiał się marynarz.
– Tomek dobrze pana poinformował, lecz należy pamiętać, że w Bugandzie tam-tamy zwołują wiernych na nabożeństwo…
– Czort się chyba w tym rozezna – mruknął bosman i zamilkł skonfundowany.
Pałac królewski stanowił obszerny, prymitywnie zbudowany drewniany dom. Uroczyste posłuchanie odbyło się w dużej sali. Kabaka Daudi Chwa miał około dziewięciu lat. Siedział na podwyższeniu pokrytym lamparcimi skórami, przyozdobiony sznurami szklanych pereł i ptasimi piórami. Z ramion jego spływał biały płaszcz. Prawa dłoń opierała się na misternie wykonanej włóczni.
Łowcy zbliżyli się do oryginalnego tronu. Młody kabaka podniósł się i wyciągnął do nich dłoń na powitanie. Tomek, gdy przyszła na niego kolej, uścisnął rękę króla, zerkając jednocześnie na szczerozłoty pas okalający biodra kabaki. Po tym uprzejmym powitaniu katikiro poprosił białych łowców, aby usiedli na żelaznych krzesłach ustawionych obok tronu. Rozpoczęły się oficjalne mowy, które im są dłuższe i bardziej kwieciście wygłaszane, tym bardziej zachwycają Murzynów.
Po wzajemnej wymianie uprzejmości Wilmowski wręczył kabace, ministrom i wodzom obecnym na posłuchaniu podarki. Złożyły się na nie dwa rewolwery, kilka stalowych noży, barwne materiały, szklane perły, drut miedziany, grzebienie oraz puszki konserw. Murzyni głośnymi pochwałami wyrażali swe zadowolenie. Tomek naraz podniósł się z krzesła. Najbliżej niego siedział bosman Nowicki, który spostrzegłszy ostrzegawcze spojrzenie Wilmowskiego, usiłował przytrzymać go za spodnie, ale już było za późno. Tomek bowiem, powziąwszy jakąś genialną – jego zdaniem – myśl, szybko zbliżył się do tronu kabaki i rzekł:
– Pan Mac Coy powiedział nam, że żywisz, królu, wiele sympatii dla Polaków, chciałbym więc ofiarować ci jakąś pamiątkę z Polski. W dniu wyjazdu z Warszawy na wyprawę do dalekiej Australii wuj podarował mi srebrny zegarek. Na jego kopercie wyryty jest obraz Starego Miasta, przyjmij ten upominek ode mnie.
Mówiąc to, wydobył z kieszeni swój ulubiony zegarek i podał kabace. Daudi Chwa niezupełnie dokładnie zrozumiał szybko wypowiedzianą mowę, lecz Hunter trącony w bok przez Wilmowskiego przyszedł Tomkowi z pomocą. Powtórzył jeszcze raz w narzeczu krajowców słowa chłopca.
Król wyciągnął rękę po dar.
– Niech pan wyjaśni, że po nakręceniu drugim kluczykiem zegarek wydzwania godziny – zawołał Tomek.
Hunter chrząknął zmieszany, lecz powtórzył wyjaśnienie. Łowcy odetchnęli z ulgą. Młody król z wielkim zainteresowaniem oglądał zegarek. Ministrowi oddał do potrzymania włócznię, potem wskazał na przymocowane do zegarka na łańcuszku dwa kluczyki i odezwał się po angielsku:
– Pokaż mi, jak to się robi!
Tomek zbliżył się do kabaki, nakręcił zegarek, a kiedy ten wydzwonił cichutko godzinę, Daudi Chwa klasnął z uciechy w dłonie i powiedział:
– Dziękuję ci! Bardzo ładny, zabiorę go do Anglii, gdy pojadę tam w przyszłym roku do szkoły.
– A to zabawne, ja też się uczę w Anglii. Może się tam spotkamy? – odparł Tomek.
Bosman Nowicki bawił się doskonale obserwując obydwóch chłopców, lecz Wilmowski i Hunter siedzieli jak na rozżarzonych węglach. Lada chwila mógł prysnąć uroczysty nastrój posłuchania. Widocznie katikirożywił te same obawy, gdyż chrząknął znacząco. Król zerknął na niego i natychmiast spoważniał, jakby przypomniał sobie dobrze wyuczoną rolę.
– Musisz przyjść do mnie sam, chcę porozmawiać z tobą o szkole – powiedział, nieznacznie mrugając do Tomka.
– Dobrze, przyjdę na pewno – obiecał Tomek i powrócił do swych towarzyszy.
Kabaka skinął głową na katikiro. Premier natychmiast zbliżył się do niego. Przez chwilę szeptali coś obydwaj, po czym katikiro oznajmił Tomkowi, że kabaka ma specjalnego myśliwego, który potrafi oswajać dzikie zwierzęta. Ponieważ łowcy przybyli tu łowić różne okazy, kabaka ofiaruje Tomkowi dwa młode oswojone hipopotamy54[54Rodzina hipopotamów obejmuje obecnie tylko dwa gatunki żyjące wyłącznie w Afryce. Są to: hipopotam (Hipopotamus amphibuis), który zamieszkuje gromadnie bagna, rzeki i jeziora Afryki Środkowej i hipopotam karłowaty (Choeropsis liberiensis). zamieszkujący Liberie. Gwinee. Nigerie i Sierra Leone. Hipopotam karłowaty żyje wyłącznie na lądzie w puszczy tropikalnej.] i poleci swemu nadwornemu myśliwemu wziąć udział w polowaniu białych podróżników.
Audiencja była skończona. W drodze powrotnej do kwatery łowcy wymieniali spostrzeżenia poczynione podczas wizyty u kabaki.
– Pomyślcie, jak ten mały szkrab rządzi sobie Murzynami – mówił bosman. – Kiwnie tylko, a ministrowie biją przed nim głowami o podłogę. Gdyby wszyscy królowie napotykanych po drodze plemion byli tak hojni, wywieźlibyśmy pół Afryki nie ruszywszy nawet małym palcem. Za stary zegarek Tomek raz dwa wycyganił dwa hipopotamy.
– Przede wszystkim wcale nie wycyganiłem ich od kabaki, a po drugie to był mój pamiątkowy zegarek – odciął się chłopiec. – Czy pan już zapomniał, ile trudu kosztowało nas odnalezienie go w kryjówce altanników w Australii?
– Prawda – przyznał marynarz.
Wilmowski zburczał bosmana dowiedziawszy się, że to właśnie on naopowiadał chłopcu, iż Bugandczycy nie mają zegarków i tym samym podsunął mu myśl ofiarowania podobnego upominku. Ostrzegł syna, aby w przyszłości nie mieszał się do oficjalnych rozmów z Murzynami. Okazało się jednak, że Tomek czynem swym zjednał dla członków wyprawy przychylność tak młodego kabaki, jak i jego ministrów. Następnego dnia kabaka ze swoją świtą złożył łowcom wizytę i zaprosił Tomka do siebie. Od tej pory Tomek bywał codziennym gościem młodego króla. Obydwaj bardzo się zaprzyjaźnili i odbyli wspólną wycieczkę w celu obejrzenia ofiarowanych przez kabakę hipopotamów.
Tomek cieszył się tym darem. Z zapałem opowiadał ojcu i przyjaciołom, jak to “grubasy” cały dzień przebywają w wodzie, a wieczorem wychodzą na ląd, gdzie myśliwy przygotowuje dla nich pożywienie w dużym drewnianym korycie. Uzgodniono, że łowcy zabiorą hipopotamy w drodze powrotnej.
Po tygodniu Smuga czuł się znacznie silniejszy i mógł odbywać samodzielnie dłuższe spacery. Teraz łowcy postanowili ruszyć w drogę. Wilmowski, Hunter i Smuga opracowali starannie dalszą marszrutę wyprawy. Wiodła ona wzdłuż rzeki Kotonga do Jeziora Jerzego, a dalej do Katwe nad Jeziorem Edwarda. Pomiędzy południowym krańcem Gór Księżycowych i północnym wybrzeżem Jeziora Edwarda znajdował się wąski pas równiny. Tędy właśnie postanowili wkroczyć do Konga55[55Kongo – dawne niepodległe państwo afrykańskie, utworzone w XIV w. w dolnym biegu rzeki Kongo, podporządkowało sobie większość sąsiednich państewek, m.in. Loangę. Upadło ostatecznie na przełomie XVIII i XIX w. Na obszarze państewka plemiennego Loanga powstała w 1960 r. Ludowa Republika Konga. Demokratyczna Republika Konga, do 1970 r. Zair (dawne Kongo Belgijskie), proklamowała swoją niepodległość w 1960 r. Większość ludności państwa stanowią Murzyni Bantu. Około 50 tyś. Pigmejów koczuje w lasach. Północ i środek kraju pokrywają dżungle, południe zaś sawanny.], gdzie w dżungli Ituri mieli tropić goryle i okapi.
W przeddzień wymarszu podróżnicy udali się do kabaki, aby podziękować za miłą gościnę. W imieniu władcy Bugandy katikiro wyznaczył dwudziestu silnych Murzynów. Mieli oni towarzyszyć karawanie jako tragarze. W obecności podróżników zapowiedział im, że w razie nieposłuszeństwa po powrocie do domu zawisną na gałęziach. Razem z tragarzami stawił się również myśliwy królewski, Santuru, by towarzyszyć im na łowach w charakterze doradcy.
Tomek oburzał się na surowość kabaki grożącego tragarzom śmiercią w razie nieposłuszeństwa, lecz Mac Coy zapewnił chłopca, że obecny kabaka jest bardzo łagodny i wyrozumiały w porównaniu ze swymi poprzednikami. Przecież królowie afrykańscy posiadali niemal nieograniczoną władzą nad wszystkimi poddanymi. Niedawne były to czasy, gdy przed i po pogrzebie wodza lub króla składano w ofierze ludzi, żeby umarły miał świtę, która by go wprowadziła na tamten świat. Na pogrzebach królów Ugandy i Lundy zabijano niejednokrotnie setki Murzynów.