Tomek uśmiechnął się na myśl o spotkaniu z księżną Alwaru. W wyobraźni jego zarysował się obraz pięknej maharani, lecz zaraz przysłoniła go tak droga Tomkowi twarzyczka Sally.
— Hola, panowie! Dlaczego się tak wsłuchujecie w to buczenie trąb? — zawołał bosman, podjeżdżając do nich z resztą wyprawy.
— To lamowie w Hemis witają nowy dzień — wyjaśnił Tomek. — Nareszcie szczęśliwie dobijamy do portu.
— Jakbym się balsamu napił — powiedział bosman. — Ha, wobec tego już niezadługo ujrzymy naszą sikorkę w Londynie. Stęskniłem się za nią!
— Niech pan tylko nie myśli, że więcej ode mnie! — zaoponował Tomek.
— No, nareszcie się zdradziłeś, obłudniku — roześmiał się bosman. — Od dawna tego się domyślałem.