Nocny chłód ustępował, robiło się coraz upalniej. Dorożkarz, stary Arab, zdjął abajas [21] i został w tradycyjnej galabii. Od początku nieufnym, świdrującym wzrokiem mierzył ubranych w arabskie stroje Europejczyków, którym towarzyszyła kobieta z odsłoniętą twarzą. Nie dziwił się, bo w swoim dorożkarskim życiu widział już niejedno, ale jego niechęć do pasażerów wzrosła, gdy odrzucili propozycję zobaczenia nilometru. Spróbował zatem inaczej:
– Czy jesteście chrześcijanami? – spytał.
A gdy Nowicki potwierdził, zaproponował:
– Tutaj niedaleko jest domek, gdzie mieszkał Jezus [22] z rodziną. W dzielnicy koptyjskiej…
– Innym razem, dobry człowieku – zbył go kapitan – teraz chcemy wrócić do domu.
Arab wzruszył ramionami i zamruczał coś pod nosem. Zawiedziony nie na żarty pomyślał, że to jacyś dziwni cudzoziemcy, skoro udają Arabów, włóczą się po nocy i na dodatek spieszą wcale nie jak turyści! Może to oznaka nieczystego sumienia i może nie zapłacą za przejazd? Nigdy wprawdzie nie spotkało go coś takiego, ale tego dnia stary Arab był w wyjątkowo złym humorze.
Zaledwie straszne podejrzenie ugruntowało się w jego głowie, niespodziewanie ściągnął lejce chudej szkapy. Nie przygotowanych na to podróżnych wcisnęło w siedzenia, a potem rzuciło do przodu. Sally, gdyby Tomek nie zdołał jej złapać, jak nic wylądowałaby pod kołami pojazdu.
– Do diabła! – zaklął po polsku -Nowicki. – Co wyrabiasz? Arab zerwał się z kozła i zaczął coś wykrzykiwać, żywo przy tym gestykulując. W jego bełkotliwej mowie najbardziej znajomo brzmiało słowo bakszysz.
– Czego chcesz? Co się stało? – pytał gorączkowo Tomek. Wokół dorożki gęstniał tymczasem wrzeszczący tłum. Arabowie, Egipcjanie, Turcy wygrażali pięściami i wykrzykiwali coraz głośniej. Sally zauważyła, że niczym refren przewija się okrzyk Danszawoj.
– Tommy! Tommy! – zawołała do męża, który pospiesznie płacił staremu. Ten gdy otrzymał pieniądze, sam zaczął uspokajać współziomków.
– Tommy! Powiedz im, że nie jesteśmy Anglikami, tylko Polakami!
Tomek zorientował się, o co jej chodzi:
– No English! Polak! Polska! Bolanda! Bolaaanda!!! [23]
Nie wiadomo, co zrozumiał rozwrzeszczany tłum. W każdym razie tak samo niespodziewanie jak powstało całe zamieszanie, nagle wszystko wróciło do poprzedniego stanu…
Nowicki, który cały czas trzymał rękę na kolbie rewolweru, teraz wyjął ją z kieszeni i otarł pot z czoła.
– Wszystko przez tego starego draba – powiedział cicho do Tomka. – Trzeba mu przemówić do rozsądku.
– Daj spokój, Tadku! Samiśmy sobie winni. Co oni wszyscy mieli sobie pomyśleć, gdy zobaczyli nas przebranych za Arabów?
– Zachowali się wrogo, bo wzięli nas za Anglików – nerwowo wyjaśniała Sally. – Wiem stąd, że wykrzykiwali nazwę miejscowości w delcie Nilu, gdzie pięć lat temu angielski oficer w czasie polowania postrzelił egipską wieśniaczkę. Pisano o tym w gazetach, gdyż doszło do walki, w której zostało rannych trzech Egipcjan i trzech Anglików, jeden z nich później zmarł. Brytyjczycy uznali zajście za bunt i aresztowali kilkudziesięciu fellachów [24]. Czterech z nich powieszono – dokończyła ciszej. Po chwili, już spokojniej, dodała:
– Wydaje się, że mimo wrzasku tłum zachował porządek. Wszystko tak nagle się zaczęło i skończyło, jakby ktoś tym kierował.
– Właśnie – potwierdził Nowicki – a już miałem wyciągnąć rewolwer… Zwróćcie też uwagę, że nie odważyli się nas zaatakować. To była jedynie demonstracja.
– Stąd wniosek, że metody Anglików okazały się…
– Zawodne, Tomku, zawodne – wszedł przyjacielowi w słowo marynarz. – Według mnie wolnościowe tęsknoty umacniają się w Egipcie.
– Tak, tylko że jak na jedną noc to trochę za dużo – skrzywiła się Sally.
– Pewnie, sikorko! A co za dużo, to nie zdrowo – skwitował Nowicki.
Niezwykle spotkania
Smuga, mimo późnego już poranka, wbrew swemu zwyczajowi, nie poderwał się z koi natychmiast po przebudzeniu. Podjął się bowiem niełatwego zadania, przy którego realizacji potrzebował pomocy wypróbowanych przyjaciół. Zastanawiał się teraz, jak przyjmą wiadomość, że przyjął zlecenie… arystokraty, lorda, fanatycznego kolekcjonera wszystkiego co egipskie, który na dodatek nie zawsze troszczył się dostatecznie o legalność prowadzącej do posiadania tych przedmiotów drogi. Wpędziło go to zresztą w końcu w kłopoty, a że interesy wymagały jego obecności w Manaus – lord miał udziały w kompanii Nixona – przywiodło go do Smugi.
Smuga długo rozważał ofertę. Czy wobec okazanej przezeń wcześniej rezerwy przyjaciele zrozumieją jego pobudki? Jak zareaguje Andrzej Wilmowski, który chciał w Egipcie wypoczywać i leczyć się? To pytanie powracało, nurtując niepokojem. Kiedy jednak ujrzał oczyma wyobraźni kpiący wzrok Nowickiego, pałające ciekawością oczy Sally, która marzyła o przygodzie w Dolinie Królów, nie mógł nie wyrazić zgody. I nie mógł się już wycofać.
Odsunął od siebie te myśli. Nie czas na wahania i niepokoje, kiedy podjęło się decyzję. Skupił uwagę na tym, co przydarzyło mu się już tu na statku, a wydawało czymś więcej niż przypadkowym zrządzeniem losu.
Długo w noc konferował z angielskim dyplomatą, którego poznał przed laty właśnie w Egipcie. Uśmiechnął się na myśl, że po latach obaj wracali do tego kraju, obaj z pewną misją i obu im przyszło płynąć tym‹ samym statkiem. Rozmawiali rzecz jasna o Egipcie. Rozmowa, z początku bardzo ogólna i swobodna, z czasem stawała się coraz konkretniej sza. Anglik starał się zainteresować Smugę problemem, który go nurtował. Smuga grzecznie słuchał, umiejętnie podtrzymując rozmowę.
– Proszę tylko pomyśleć – mówił dyplomata – że przez wiele wieków Egipt, zamknięty od wschodu i zachodu, a praktycznie i od południa, pustynią, od północy zaś Morzem Śródziemnym, był dla Europejczyków krajem nie znanym. Naukowe nim zainteresowanie jest zupełnie świeżej daty i tak naprawdę rozpoczęło się pod koniec osiemnastego wieku, po wyprawach Napoleona. Odtąd Egipt trwale zafascynował archeologów, a po nich ludzi bogatych, którzy zaczęli finansować kosztowne wyprawy odkrywcze [25]. Pasji badawczej towarzyszyła chęć posiadania. I tak to trwa aż po dzień dzisiejszy.
– Chce pan zapewne przez to powiedzieć, że od niepamiętnych czasów zdarzały się kradzieże dzieł sztuki – Smugę zawsze przyprawiał o zniecierpliwienie ten rodzaj taktu, jaki stosowano w dyplomacji.
[21] Abajas – rodzaj męskiego, ciepłego, wełnianego płaszcza bez kołnierza, z szerokimi rękawami; najczęściej gładki lub w pasy.
[22] Jezus czczony jest przez wyznawców Mahometa jako jeden z proroków.
[23] Bolanda (arab.) – Polska.
[24] Fellach – egipski chłop, wieśniak, rolnik.
[25] Do najwybitniejszych i najbardziej znanych archeologów zajmujących się wykopaliskami w Egipcie należą: włoski awanturnik Giovanni Belzoni (1778-1823); Niemiec Richard Carl Lepsius (1810-1884); Francuz August F.E. Mariette (1821-1881), uznawany za twórcę archeologii starożytnego Egiptu, organizator tzw. Służby Starożytności (Service des Antiquites) oraz pierwszego muzeum sztuki egipskiej w Bulak; jego następca Gaston Masparo (1846-1916), twórca przepisów prawnych, regulujących działalność ekip zagranicznych archeologów; Niemiec Ludwik Borchardt (1863-1938), odkrywca (w 1908 r.) rezydencji i miasta faraona Echnatona w el-Amarna; Anglik W. Flinders Petrie (1853-1942), twórca metody szybkich poszukiwań; Francis L. Griffith (1862-1934); Amerykanie Georg A. Reisenr (1867-1950) i Herbert E. Winclock (1884-1950).