Przystanęli nad brzegiem, aby przyjrzeć się panoramie północnej części miasta, położonej po drugiej stronie zatoki Port Jackson. Usiedli na ławkach rozległego zieleńca wysadzanego krzewami i palmami.
— No cóż, Tomku, jak się panu podoba nasze Sydney? — zapytał Hart.
— Nie chciałbym urazić pana Bentleya, lecz wydaje mi się ładniejsze od Melbourne. Jest mniej symetrycznie zabudowane i dzięki temu nie tak monotonne — odpowiedział Tomek.
— Skoro tak, to może zechciałby pan tutaj zamieszkać? — zapytał Hart. — Mógłbym panu zaproponować odpowiednie stanowisko w zarządzie Parku Taronga.
— Nic z tego! Próbowałem kiedyś zatrzymać Tomka w Melbourne — wtrącił Bentley. — W odpowiedzi zaprosił mnie do Warszawy, po odzyskaniu niepodległości przez Polskę.
— Cóż, zdanie można zmienić z biegiem czasu — wesoło powiedział Hart. — Nieraz stosunki rodzinne zmuszają do tego... Tomek zarumienił się, a Hart dodał:
— Niech się pan nie spieszy z odpowiedzią. Ponowię propozycję po zakończeniu waszej wyprawy do Nowej Gwinei.
— Dziękuję panu, zastanowię się nad tym — odparł młodzieniec.
— Jak amen w pacierzu, Tomek gotów osiąść na mieliźnie — tubalnie szepnął kapitan Nowicki do Smugi.
— Mnie także podoba się Sydney — rezolutnie zauważyła Sally.
— Powinniśmy obrać je za stolicę Związku Australijskiego.
— Oho, przemówiła przez panią mieszkanka Nowej Południowej Walii — zaoponował Bentley, od powstania bowiem Związku Australijskiego w roku 1900 Melbourne i Sydney współzawodniczyły o miano stolicy[32].
— Przekonacie się państwo, że w przyszłości Sydney będzie jeszcze piękniejsze — zapewnił Hart. — Słyszałem o projekcie, który doda miastu uroku. Mianowicie rozważa się możliwość zbudowania olbrzymiego mostu, który by połączył południowe i północne Sydney[33].
— Każda pliszka swój ogonek chwali — tubalnie mruknął Nowicki. — Ale mimo wszystko nie ma to jak nasza stara Warszawa!
W wesołym nastroju podróżnicy powrócili na „Sitę”. Tutaj ostatnie przygotowania do opuszczenia portu również dobiegały końca. Cały jacht lśnił jak lustro, wszędzie unosił się zapach świeżego lakieru.
Pani Allan była bardzo podniecona. Ani na krok nie odstępowała swej jedynaczki, polecała ją opiece przyjaciół. Był to przecież jej przedostatni dzień spędzony razem z córką przed wyruszeniem na wyprawę.
Rozmowy na jachcie przeciągały się do późnej nocy, lecz mimo to podróżnicy już o świcie zerwali się z posłań. Razem z Dingiem podążyli do przystani, skąd promem przepłynęli zatokę do północnego Sydney. Stamtąd wraz z Hartem pojechali powozami na uroczą morską plażę w Narrabeen. Wszyscy korzystali z orzeźwiającej kąpieli, gdyż gładkie, piaszczyste wybrzeże okalała połączona z morzem laguna, zabezpieczająca wycieczkowiczów przed ewentualną napaścią rekinów. Szczególnie Dingo, znudzony długim pobytem na jachcie, wprost szalał z radości. Piękny, słoneczny dzień minął beztrosko i wesoło.
Wieczorem wszystkie iluminatory „Sity” jarzyły się jasnym światłem. To kapitan Nowicki wydawał dla całej załogi i gościnnego Harta pożegnalną kolację. Już następnego dnia o świcie jacht miał wyjść w morze.
O włos od śmierci
Jacht pod pełnymi żaglami spokojnie płynął po niemal gładkim oceanie. Sterowany wprawną dłonią zawodowego marynarza — Indusa Ramasana, nie mógł zboczyć z kursu, wiodącego wprost na północ wzdłuż wschodnich wybrzeży Australii. Toteż Nowicki jedynie z przyzwyczajenia wchodził od czasu do czasu na mostek kapitański, by zerknąć na widoczne na zachodzie pasmo lądu, i zaraz z powrotem znikał w kabinie nawigacyjnej. Obecnie stał pochylony nad blatem stołu nawigacyjnego; uważnie przeglądał dziennik pokładowy, do którego każdy oficer wachtowy obowiązany był wpisywać wszystkie ważne szczegóły przebiegu żeglugi. Uśmiechał się wyrozumiale, napotykając czasem w zapiskach własne poprawki w niewłaściwie zastosowanych żeglarskich umownych skrótach, oficerami na „Sicie”, bowiem byli jego uczniowie: Wilmowski, Smuga i Tomek. Umieli już niemało. Podczas rejsu z Indii na Daleki Wschód, a potem w czasie morskiej podróży do Australii pomagali w różnych pracach na jachcie. Jak do tej pory młody Tomek poczynił największe postępy w nauce trudnej i odpowiedzialnej pracy marynarza. Nawet kapitan Nowicki nie mógł nic zarzucić jego meldunkowi z poprzedniego dnia. Zapis ów w dzienniku pokładowym brzmiał:
Brisbane[34], dnia 21 stycznia 1909 roku, czwartek.
O godzinie 915 rano „Sita” została przycumowana do nabrzeża w porcie Brisbane, dokąd prowadził pierwszy etap żeglugi z Sydney. Wynosił on 460 mil morskich, przebytych w 5 dni, przy przeciętnej szybkości tylko 3 do 4 węzłów[35] z powodu przeciwnego wschodnioaustralijskiego prądu morskiego, który płynąc z północnego wschodu przez cały czas dryfował[36] statek z kursu.
Postój „Sity” w celu uzupełnienia zapasów trwał 7 godzin. Wpompowano 3000 litrów świeżej wody do głównego zbiornika oraz zakupiono: skrzynkę pomidorów, 10 główek kapusty, 50 kilogramów kartofli, 20 kilogramów batatów, skrzynkę jabłek i 20 kilogramów wołowego mięsa. O godzinie 415 po południu wyszliśmy z portu.
Oficer wachtowy — Tomasz Wilmowski.
Jak wynikało z dalszych notatek, „Sita” około dwunastu godzin temu minęła Przylądek Piaszczysty, położony sto siedemdziesiąt mil na północ od Brisbane. Kapitan Nowicki dokonał aktualnych obliczeń i oznaczył położenie jachtu na mapie nawigacyjnej. Przebyli już trzy czwarte etapu długości 325 mil z Brisbane do Rockhampton nad rzeką Fitzroy. Tam miał być ich ostatni już przystanek na lądzie australijskim. Według rachuby Nowickiego powinni zawinąć do Rockhampton następnego dnia wczesnym rankiem.
Bezchmurny świt wywabił na pokład prawie całą załogę, wszyscy pragnęli ujrzeć w pełnym blasku dnia południowe krańce Wielkiej Rafy Koralowej, która od chwili, gdy James Cook[37] w roku 1770, jako pierwszy Europejczyk, wpłynął na jej wewnętrzne wody, uznawana jest za jeden z cudów świata. „Sita” właśnie zbliżała się do naturalnego, szerokiego jakby kanału, którego lewy brzeg stanowił ląd australijski, prawy natomiast tworzyła znaczna grupa wysp rozsianych po Morzu Koralowym.
Sally Allan dopiero teraz po raz pierwszy w życiu miała ujrzeć ową osławioną i budzącą trwogę w żeglarzach Wielką Rafę Koralową, zwaną w języku angielskim Wielką Rafą Barierową. Toteż niezmiernie zaciekawiona podbiegła do Tomka opartego o prawą burtę.
— Tommy, jak się nazywają te malownicze wysepki? — zapytała, przytrzymując za ucho Dinga łaszącego się u jej nóg. — Czy jeszcze daleko do Rafy?
— To tak zwana Grupa Koziorożca, ślicznotko — wesoło odparł Tomek, naśladując głos kapitana Nowickiego. — Pytasz, jak daleko do Rafy? Oto ona, przypatrz się jej dobrze, tylko nie wychylaj się za bardzo, bo wypadniesz za burtę.
— Nic by mi się nie stało — odparowała Sally, wzruszając ramionami. — Umiem pływać, a poza tym taki sławny podróżnik jak ty na pewno by mnie wyratował!
— Jeśli pozostałoby jeszcze coś do ratowania... Tutaj często wtoczą się rekiny! Byłabyś dla nich łakomym kąskiem!
— Naprawdę myślisz, że jestem łakomym kąskiem? — zalotnie zapytała Sally, bacznie spoglądając na Tomka.
32
W 1908 r. powzięto decyzję o zbudowaniu nowej stolicy Związku Australijskiego w Nowej Południowej Walii na południowy zachód od Sydney, nad rzeką Murrumbidgee. Budowę Canberry rozpoczęto w 1913 r., a pierwsze posiedzenie australijskiego parlamentu odbyło się w 1972 r. już w nowej stolicy. W ten sposób rozstrzygnięto długotrwały spór dwóch miast.
33
Hart nie mylił się; wspaniały, wiszący na stalowym łuku most został zbudowany i oddany do użytku 19 III 1932 r. Jest prawdziwie monumentalnym dziełem, posiadającym niewiele równych sobie na świecie. Mostem przebiegają dwa tory kolejowe, tory tramwajowe, pięciopasmowa autostrada i chodniki dla pieszych.
34
Brisbane — port założony w 1824 r. jako kolonia karna. Od czasu powstania stanu Queensland w 1859 r. — stolica stanu.
35
Węzeł — jednostka prędkości statku równa l mili morskiej na godzinę. Mila morska jest miarą długości na szlakach morskich i odpowiada długości l minuty południka ziemskiego. W Anglii, USA i Japonii l mila równa się 1853 m, natomiast w Niemczech, ZSRR i we Francji — 1852 m.
37
Angielski żeglarz urodzony w 1728 r. w Marlon w Yorkshire, jedna z najwybitniejszych postaci w historii odkryć geograficznych. Badał krainy podbiegunowe północne i południowe oraz Ocean Spokojny, wytyczy) nowe drogi w dziedzinie nautyki i zarazem torował drogę angielskiemu handlowi. Gruntownie opracowane przez Cooka mapy wielu części oceanów czynią go jednym z pionierów angielskiej kartografii morskiej. W 1779 r. został zabity na Hawajach przez krajowców, z którymi wywiązała się potyczka z powodu naruszenia przez załogę statku prawa tabu.