— Jeśli chodzi o topografie kraju, nasze przewidywania prawie całkowicie się sprawdziły — stwierdził Balmore.
— Tak, pod tym względem nie spotkały nas zbyt wielkie niespodzianki — odparł Tomek. — Również aż do dzisiejszego popołudnia nie spodziewaliśmy się jakichś rewelacji w zwyczajach krajowców. Przypuszczaliśmy, że wszyscy Papuasi nie posiadają organizacji plemiennej. Nawet gubernator w Port Moresby niewiele mógł nam o tym powiedzieć.
— A jakże, pamiętam doskonale, co mówił — wtrącił Nowicki. — Był przekonany, że to zupełnie dzicy ludzie, całkowicie żyjący w anarchii.
— Tak samo i my myśleliśmy — powiedział Tomek. — Dopiero dzisiaj przekonaliśmy się, że nasze przypuszczenia były błędne. Mianowicie poszczególne plemiona ludów Fuyughe, do których również należą Mafulu, rządzone są przez outame, tworzących tutejszą arystokrację.
— Ciekawe rzeczy opowiadasz! — zdumiał się Nowicki. — Któż to są ci outame?
— Legenda o ich pochodzeniu wiąże się z mitologią ludów Fuyughe — wyjaśnił Tomek. — Mianowicie, według miejscowych wierzeń, pierwotni mieszkańcy Nowej Gwinei byli całkowicie dzikimi, bezpłciowymi istotami niższego rzędu. Nie mieli domostw, psów ani świń. Nie znali uprawy roślin. Dopiero bóg Tsidibe, który ucieleśnił się wychodząc z pewnego drzewa rosnącego w dolinie Tsirime, przyniósł do krajów Fuyughe outame, czyli pierwowzory różnych roślin i zwierząt, oraz pierwowzór prawdziwego człowieka, nazwanego outame.
Dobrodziejstwa, jakich bóg Tsidibe nie szczędził pierwotnym dzikim istotom oraz obecność outame, pierwowzoru człowieka pochodzenia półboskiego, spowodowały, że otrzymały one płeć i odtąd mogły się rozmnażać. W ten sposób powstały dwie klasy ludzi: jedna uprzywilejowana, pochodząca od outame, zwana an’ita, to jest „piękni i dobrzy”, oraz druga a’gata, czyli buluranis — poddani wywodzący się od dawnych pierwotnych istot. Bóg Tsidibe zorganizował życie buluranis. Podzielił ich na szczepy i na czele każdego z nich postawił jedną rodzinę outame. Najstarszy mężczyzna w tej rodzinie automatycznie zawsze jest naczelnym wodzem szczepu. Outame cieszą się wielkim szacunkiem, albowiem krajowcy wierzą, że dany szczep istnieje i może się rozmnażać tylko dzięki ich obecności. Posiadają oni nieograniczoną władze życia i śmierci nad wszystkimi członkami szczepu, wypowiadają wojnę, lecz nigdy nie noszą broni i są mężami pokoju. Gdyby outame przypadkiem znalazł się w wirze walki, nikt by go nie zaatakował, gdyż jego życie jest święte.
— Ładni mężowie pokoju, którzy wypowiadają wojny i decydują o śmierci swych poddanych! — oburzył się Nowicki.
— Outame osobiście nie dowodzi wojownikami i nigdy nie bierze udziału w walce — odparł Tomek. — Wojnę prowadzi Emel’u’Babl, ojciec dzidy. Oprócz niego outame posiada starszych wodzów jako doradców i administratorów oraz mniejszych wodzów, zajmujących się sprawami wyżywienia, bogactwa i innymi. Wśród Fuyughe pełnią oni podobną rolę jak ministrowie w państwach europejskich.
— Nigdy bym nie przypuszczał, że nagusy, którzy nieraz z trudem liczą zaledwie do czterech i zupełnie się nie orientują w czasie, potrafią sobie zorganizować rząd na wzór europejski — dziwił się Nowicki. — To naprawdę wielka niespodzianka! Teraz rozumiem, o czym twój ojciec i Bentley tak zawzięcie rozprawiają w namiocie!
— Podanie tych wiadomości wywoła nie lada sensację! — przyznał James Balmore.
— Interesujący jest również sposób dziedziczenia funkcji naczelnego wodza wśród członków rodziny outame — dodał Tomek. — Otóż, jeśli outame nie ma własnego syna, władzę obejmuje brat lub jeden z jego synów, a gdyby i ten nie posiadał męskiego potomka, funkcję, naczelnego wodza dziedziczy syn córki outame. Istnieje tu także niepisane prawo, kto i z kim może zawierać małżeństwo oraz co do piastowania różnych godności [81].
— Tommy, czy już wiesz, kto pełni w tej wiosce funkcję outame? — zapytała Sally. — Nie spostrzegłam nikogo wyróżniającego się zewnętrznie!
— Nic dziwnego, autorytet outame wśród krajowców wynika z faktu posiadania przez niego władzy. Zewnętrznie outame niczym się nie wyróżnia. Tutaj jest nim ten niepozorny mężczyzna, który pierwszy wyszedł z ukrycia, aby nas powitać — odparł Tomek.
— Czy spostrzegliście, że on ma nieco jaśniejszą skórę od innych? — wtrąciła Natasza.
— Ojciec i pan Bentley od razu zwrócili na to uwagę — odpowiedział Tomek. — Ich zdaniem, odłamy ludów z różnych kontynentów przybywały na przestrzeni wieków i osiedlały się w Nowej Gwinei. Nowi przybysze spychali swych poprzedników w głąb wyspy, a czasem częściowo się z nimi łączyli. W ten sposób wytworzyła się tutaj różnorodność typów rasowych, zwyczajów oraz wielka liczba odrębnych języków. Najpierw prawdopodobnie przybyli na Nową Gwineę Pigmejowie[82], po nich kolejno napływali negroidzi[83], przedstawiciele rasy weddyjsko-australoidalnej[84], a w końcu europeidzi[85], dzięki którym powstał w Oceanii typ polinezyjski. Podczas długiej żeglugi na wschód niektórzy europeidzi, z własnej woli bądź też z konieczności, osiedlali się na napotykanych po drodze wyspach i mieszali się z krajowcami. Pan Bentley jest przekonany, że ów bóg Tsidibe oraz potomkowie pierwszego outame wywodzą się od jakiejś grupki europeidów, którzy wylądowawszy na wybrzeżu Nowej Gwinei, przedarli się przez góry w głąb wyspy do dolin zamieszkanych przez prymitywnych Fuyughe. W tych warunkach chyba z łatwością mogli wytworzyć wokół siebie mit półboskiego pochodzenia i ująć władzę w swoje ręce.
— Bardzo logiczny wywód — rzekł James Balmore. — Inteligentniejsi i lepiej zorganizowani przybysze zagarnęli dla siebie funkcje wodzów oraz ziemię.
— Tego nie powiedziałem! — zaprzeczył Tomek. — Ziemia pozostała własnością buluranis, czyli pierwotnych mieszkańców. Stanowi ich wspólnotę majątkową. Jeśli outame chce sam uprawiać poletko dla siebie, musi wydzierżawić ziemię od swych poddanych.
Czas szybko upływał młodym podróżnikom na rozmowie o zwyczajach Papuasów. Tymczasem w wiosce gwar z wolna przycichał. Kobiety i dzieci gromadziły się na uboczu, mężczyźni przysiadali wokół ognisk płonących w pobliżu domów. Palenie tytoniu bądź żucie betelu należały do największych przyjemności krajowców. Toteż jedni, niemal w uroczystym skupieniu, podawali sobie z rąk do rąk grube, bambusowe faje, drudzy natomiast żuli betel. Niektórzy po prostu kładli do ust świeże liście pieprzu betelowego, posypane popiołem, inni zaś w bardziej udoskonalony sposób przygotowywali swe prymki. Mianowicie z banki, zrobionej z wydrążonej dyni, wydobywali drewnianą łopatką wapień ze sproszkowanych muszelek, którym posypywali liście betelu, po czym zawijali w nie pokrojone w plasterki orzechy palmy areki, dodając szczyptę tytoniu. Zwolenników żucia betelu zawsze z łatwością poznawało się po czerwonobrunatnych zębach i ustach jakby ociekających krwią[86].
Biali podróżnicy przerwali pogawędkę. Z okolicznej dżungli płynął przenikliwy krzyk cykad. Ciemne sylwetki chat wzniesionych ponad ziemią, odblask ognisk pełzający po nagich, brązowych ciałach milczących krajowców i jasne, zimne niebo migoczące gwiazdami tworzyły wprost urzekający obraz. Naraz ktoś przy ognisku nieśmiało zanucił jakąś pieśń. Po kilku pierwszych tonach coraz to nowe głosy stopniowo zaczęły się przyłączać do samotnego śpiewaka. Wkrótce cała wieś nuciła melancholijną piosenkę.
— Jak pięknie śpiewają... — szepnęła do przyjaciół wzruszona Natasza.
— Nawet pan Wilmowski i pan Bentley przerwali pracę, żeby posłuchać tej smutnej pieśni — dodała Sally.
81
W lalach 1914-1920 polski etnolog i badacz ludów pierwotnych, profesor Bronisław Malinowski, przebywa) w Oceanii na Wyspach Trobrianda w pobliżu wschodnich wybrzeży Nowej Gwinei, gdzie samotnie prowadził badania z zakresu socjologii kultur prymitywnych. Jego ważne obserwacje wykazały pewne zbieżności zwyczajowe i obyczajowe mieszkańców Wysp Trobrianda z krajowcami Nowej Gwinei. Również na podstawie jego badań dochodzimy do wniosku, że ludy „dzikie” osiągnęły w pewnych dziedzinach życia doskonalszy stopień rozwoju kulturalnego niż ludy cywilizowane. Malinowski urodził się w Krakowie w 1884 r, zmarł w New Haven w USA w 1947. Opublikował szereg cennych prac, z których najważniejsza,
82
Pigmejowie — niskorosłe plemiona murzyńskie, obecnie znajdowane w Afryce, Azji i w Melanezji.
84
Weddyjsko-australoidalny — składnik czarnej odmiany człowieka, wykazujący cechy neandertaloidalne, znany jako typ maloidalny, który wytworzył się podczas wędrówki grup ludności z Indii w kierunku wschodnim, przez zmieszanie się z mieszkańcami wysp indonezyjskich, malajskich i Indochin.
86
Liście betelu posypuje się wapieniem w celu zneutralizowania kwasów. Podczas żucia prymki następuje reakcja chemiczna pomiędzy wapieniem i orzechem areki, wskutek czego bezbarwny sok staje się czerwony. Betel działa orzeźwiająco i podniecająco, odkaża jamę ustną, wzmacnia dziąsła, lecz w sumie wywiera ujemny wpływ na zdrowie.