Ale po co? Po co ktoś miałby to robić? Chyba, że…
I wtedy przypomniałam sobie coś, od czego krew mi w żyłach – w żyłach Nikki – stężała. Tamto deszczowe niedzielne popołudnie w mieszkaniu, w którym Christopher mieszkał z Komendantem, kiedy przy paczce Doritos przeszmuglowanej z Gristedes oglądaliśmy film Przeszczep mózgu: Chirurgia przyszłości nadchodzi.
Nie. Tylko nie to.
Co oni mówili w tym filmie? Wszystko mi się teraz przypominało. Mówili o przeszczepach mózgu, jakby to było coś rodem z fantastyki naukowej.
Ale naukowcy z Europy udowodnili, że da się przeszczepić mózg jako osobny organ zdrowemu zwierzęciu i utrzymać je przynajmniej przez kilkanaście dni przy życiu.
Autorzy filmu twierdzili, że jedynie względy etyczne powstrzymują rozwój tej technologii. No bo bioetycy uważają, że to niemoralne wykorzystywać ciało, w którym mózg zmarł, na użytek żyjącego mózgu.
– Niemoralne i co jeszcze? – powiedział wtedy Christopher – Mogą sobie przeszczepić mój mózg do ciała Hulka kiedy tylko im przyjdzie ochota.
Był rozczarowany, kiedy dowiedział się, że w przypadku ludzi przeszczep całego organizmu – bo tak się powinno określać transplantację mózgu – to jeszcze odległa przyszłość.
Ale, jak stwierdził, zaledwie jedno pokolenie wstecz klonowanie też wydawało się niemożliwością. Więc jak długo potrwa, zanim przeszczep całego organizmu stanie się operacją równie rutynową, co przeszczep serca?
Czy to o to chodziło? Czy stałam się pierwszą w dziejach osobą poddaną przeszczepowi całego organizmu? Czy ten ekran plazmowy uszkodził mi ciało, oszczędzając mózg? A potem doktor Holcombe usunął mój mózg i wszczepił do pierwszego ciała o zmarłym mózgu, jakie znalazło się pod ręką… Do ciała Nikki Howard, która najwyraźniej doznała jakiejś zapaści w tym samym momencie, kiedy nastąpił mój wypadek?
Nie. To było śmieszne. Po pierwsze, w ogóle niemożliwe. Czy w tym filmie nie mówili, że naukowców czeka ją jeszcze całe lata, zanim uda im się przeprowadzić taką operację na ludziach?
A po drugie… Dlaczego ktoś miałby przeprowadzić tego typu operację – o ile jednak była możliwa – żeby ratować mnie?
Ale przecież teraz pewne rzeczy, które do tej pory zbijały mnie z tropu, zaczynały układać się w logiczną całość. Dziwna reakcja Fridy – pytanie, czy to naprawdę ja. No jasne, że nie była pewna, czy to ja… Bo z zewnątrz byłam Nikki Howard, a nie siostrą, którą znała i (podobno) kochała.
A co z naleganiem doktora Holcombe'a, żebym się nie ruszała i nie siadała? To by było rozsądne w przypadku pacjenta po transplantacji mózgu.
A jego zapewnienia, że dochodzę do siebie szybciej, niż mogli oczekiwać? Przeszczepili mój mózg do cudzego ciała, a ja już mówiłam wyraźnie i (czasami) miałam kontrolę nad funkcjami motorycznymi (chociaż operację zrobili mi już miesiąc temu).
No i co z tym, że byłam jedyną pacjentką na całym piętrze, przez które wieźli mnie Lulu z Brandonem? Jasne, chcieli całą sprawę utrzymać w najściślejszej tajemnicy. Dlaczego? Może ze względu na etyczne kontrowersje, o których wspominano w filmie?
No i jeszcze to, że nagle polubiłam ryby.
Albo to, że ja, Emerson Watts, patrzyłam na świat szafirowymi oczami Nikki Howard zamiast własnymi, ciemnobrązowymi.
Mój Boże. To wszystko miało sens. To nie była żadna zamiana dusz, wbrew temu, przy czym upierała się Lulu Collins. Doktor Holcombe otworzył czaszkę Nikki Howard, wyjął jej mózg, a na to miejsce wsadził mój, podłączając wszystkie ważne nerwy, żyły i arterie, a potem zamknął czaszkę z powrotem, zaszył skórę, a włosy wróciły na swoje miejsce.
Od tej myśli ugięły się pode mną kolana. Zanim się połapałam, leżałam na białym dywanie i patrzyłam w zatroskane twarze Lulu i Brandona… A piesek Nikki Howard lizał mnie po twarzy.
– Nikki? – wołała Lulu. – Nikki, słyszysz mnie? Och, Brandon, to nasza wina. Może nie powinniśmy byli zabierać jej ze szpitala. Może ona naprawdę jest chora!
– Nikki? – Brandon leciutko uderzał mnie po twarzy. – Nikki!
– Auu – krzyknęłam, poirytowana. – Przestań mnie bić.
– Och. – Brandon opuścił rękę. – Wystraszyłaś nas. Nic ci nie jest?
– Nic mi nie jest – zapewniłam. – Pomóż mi usiąść na kanapie. Brandon pomógł mi wstać, a potem rycersko zaniósł mnie na kanapę. Kiedy już zostałam na niej ułożona, Cosabella podbiegła, wskoczyła mi na kolana i obdarzyła paroma pokrzepiającymi pocałunkami.
– Co ci się stało? – dopytywała się Lulu. – To hipoglikemia? Masz niski poziom cukru we krwi? Chcesz wypić taba czy coś? Brandon, idź i przynieś jej taba.
– Nie – zaprotestowałam słabo, nie wspominając jej, że tab nie zawiera cukru, więc raczej nie pomaga hipoglikemikom. – Nic mi nie jest. Naprawdę.
Lulu pokręciła głową.
– Brandon, przynieś tak czy inaczej. Nikki… Em… No, nie wiem, jak się nazywasz… Przepraszam cię. Bardzo cię przepraszam. Nie powinniśmy byli… Chcieliśmy ci tylko pomóc. Co mamy robić? Jak mamy ci to wszystko wynagrodzić?
– Nie trzeba – powiedziałam ze znużeniem. Bo tylko to odczuwałam. Nawet nie wściekłość na to, co mi zrobiono. Nawet nie gniew. Nawet nie zdziwienie.
Zrobili to. Po prostu to zrobili.
Byłam pierwszym na świecie pacjentem po transplantacji mózgu…
– Proszę – powiedziała Lulu. Wzięła od Brandona puszkę taba i pomachała mi nią przed nosem. – Moim zdaniem powinnaś się napić.
Napój pachniał świetnie. Co przecież nie miało sensu, skoro to coś dietetycznego. A ja nie cierpię rzeczy dietetycznych. Wzięłam puszkę, a potem pociągnęłam łyk. Tab był zimny, słodki i pyszny.
– Posłuchaj, Nikki – powiedziała Lulu. – Czy Em, Czy jak tam się nazywasz. Chcesz, żebyśmy do kogoś zadzwonili? Do twojej agentki, Rebecki? A może do Kelly? Może ona będzie umiała nam to wyjaśnić?
– Na razie do nikogo nie dzwońcie – odparłam. Nie byłam gotowa na powrót do szpitala, wiedząc to, co teraz wiedziałam. A przynajmniej byłam prawie pewna, że wiem.
Dlaczego mi nie powiedzieli? Na co oni czekali?
– Jestem naprawdę zmęczona – powiedziałam, oddając Lulu pustą puszkę. – Czy mogę tu posiedzieć i trochę odpocząć, a później zdecydować, co dalej?
– Jasne, że możesz – zawołała Lulu. – Przecież to twoje poddasze. To ja ci płacę czynsz.
– Nikki Howard – poprawiłam ją. – Płacisz czynsz Nikki Howard.
Byłam pierwszą na świecie pacjentką po transplantacji mózgu…… a ciało, w które zdecydowali się wszczepić mój mózg, należało do jednej z najsławniejszych na świecie supermodelek. Serio. Już nawet ten Hulk byłby lepszy.
11
Obudził mnie odgłos brzęczyka.
W pierwszej chwili nie mogłam się zorientować, skąd dochodzi ten dźwięk. To dlatego, że przez minutę czy dwie wydawało mi się, że jestem we własnym pokoju. Wyciągniętą ręką usiłowałam namacać budzik. Ale zamiast trafić na twardy plastik, moje palce namacały tylko czyjąś miękką skórę.
To było co najmniej niezwykłe.
Jeszcze bardziej niezwykłe było to, że kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że wcale nie jestem w swoim pokoju. Ani nawet w miejscu, w którym się ostatnio budziłam, czyli w szpitalu. Nie, byłam na poddaszu Nikki Howard, gdzie najwyraźniej zasnęłam na kanapie w salonie – z głową na piersi Brandona Starka.
Gdy raptownie się poderwałam i usiadłam – zaskoczona intymnym sposobem, w jaki tuliłam się do zupełnie obcego mi człowieku – zakręciło mi się w głowie. I nie tylko mi się zakręciło, ta głowa mnie wręcz rozbolała.