Выбрать главу

– Nie mam pojęcia. Należą do Nikki. Są chyba z tej nowej linii ciuchów. Chyba mogę ci takie załatwić…

– Byłoby super. Tylko na nich popatrz – powiedziała z satysfakcją, zerkając na Whitney i jej wytrzeszczający oczy dwór. – Próbują się domyślić, co ja tu robię, gadając z tobą. Mówiłam, nie oglądaj się.

– A potem dodała: – O mój Boże, Whitney Robertson się tu gapi. To niesamowite! Whitney Robertson na mnie patrzy. Na mnie. Jeszcze nigdy na mnie nie spojrzała, nigdy. To najlepszy dzień w moim życiu.

– Taa, świetnie – mruknęłam, minęłam Fridę, żeby wreszcie iść do tego sekretariatu. – Witaj w świecie Nikki Howard. Dobrze wiedzieć, że komuś to się podoba.

Wchodząc do budynku, obejrzałam się przez ramię i zobaczy łam, że ze trzydzieści osób podbiegło do Fridy, dopytując się, o czym ze mną rozmawiała. Zachowała zimną krew, wzruszała ramionami i poprawiała sobie włosy.

Ale widziałam, że czuje się jak w raju.

Szkoda, że dla jej frajdy ja musiałam przechodzić piekło.

Dostałam moją dawną szafkę.

Powinnam była się domyślić, że tak będzie. Przecież nikt poza mną nie opuścił szkoły w środku semestru. A nawet gdyby, to w LAT na pewno jest lista czekających na przyjęcie, bo mimo wysokiej populacji Żywych Trupów (a może właśnie ze względu na nią?) uważa się, że to bardzo dobra szkoła.

Byłam w sumie całkiem pewna, że Stark Enterprises zapłacili niezłą sumę w ramach „darowizny”, żeby mnie przesunąć na szczyt tej listy.

Nic dziwnego, że dostałam swoją starą szafkę… I wylądowałam na swoich wielu – choć nie wszystkich – starych zajęciach.

Najwyraźniej obawiano się, że Nikki Howard nie poradzi sobie na zajęciach na poziomie rozszerzonym, na które zapisana była wcześniej Em Watts… Zwłaszcza w świetle tej rzekomej amnezji. Musiałam nieźle się nagimnastykować w sekretariacie, ale udało mi się zapisać Nikki Howard na zaawansowany angielski, biologię i trygonometrię (zapewniłam, że jeśli nie będę sobie radziła z lekcjami, to się przepiszę).

Po miesiącu nieobecności w szkole istniało całkiem spore prawdopodobieństwo, że faktycznie nie zdążę nadrobić… Ale chciałam spróbować, skoro to znaczyło, że przynajmniej na niektórych lekcjach będę razem z Christopherem. Jak inaczej miałabym znów się z nim zaprzyjaźnić?

Trochę głupio było udawać, że nie znam kombinacji do zamka przed moją przewodniczką, jakąś pierwszoklasistka, której nie znałam, żeby nie pomyślała sobie, że mam jakieś zdolności parapsychiczne.

Ta dziewczyna, Molly Hung, dostała totalnego paraliżu, że to ona oprowadza po szkole Nikki Howard. Była naprawdę nieśmiała i widziałam, że palce jej drżały, gdy mi pokazywała, jak otworzyć szyfrowy zamek. Kiedy kazała mi spróbować parę razy samej, żebym zapamiętała – a ja otworzyłam szafkę i ku swojemu zdumieniu zobaczyłam, że wszystkie moje rzeczy zniknęły (chociaż powinnam się była domyślić, że tak będzie) – zebrała się wreszcie na odwagę i spytała.

– Naprawdę chodzisz z Brandonem Starkiem? B – bo raz widziałam wasze wspólne zdjęcie…

– Taa – powiedziałam. – Ale nie traktujemy tego zbyt poważnie. Miałam, hm, wypadek i…

– Och! – Molly zakryła ręką usta i spojrzała na mnie z przestrachem. – Racja! Zapomniałam! Nie możesz tego pamiętać. Przepraszam cię! Naprawdę. Boże, jestem taka głupia.

– Nie ma sprawy – zapewniłam. – Nie przejmuj się. Ale ona nadał miała taką minę, jakby chciała się zabić. Odprowadziła mnie na pierwszą lekcję – przemawianie publiczne – a pod drzwiami powiedziała:

– Wiem, jakie to musi być trudne zaczynać w nowej szkole, gdzie się nikogo nie zna. Więc jeśli będziesz chciała zjeść ze mną lunch, to… nie mam nic przeciwko.

– Och! – westchnęłam. W ogóle jeszcze nie pomyślałam o tej ważnej kwestii. Z kim będę siedzieć przy lunchu? Założyłam z góry. że z Frida, ale teraz dotarło do mnie, że to absurd. Dlaczego Nikki Howard miałaby siedzieć z dziewczyną, z którą pogadała niezobowiązująco na schodach przed szkołą? Prawdę mówiąc, Nikki Howard poszłaby na lunch na miasto.

Kogo ja próbuję nabierać? Przecież Nikki Howard w ogóle by nie trafiła do zwyczajnego liceum. Chyba, że występowałaby w jakimś reality show.

– Dzięki – powiedziałam do Molly. – Jeśli będę jadła w stołówce, to spróbuję się za tobą rozejrzeć.

– No to udanej lekcji – odparła, rumieniąc się z radości. – A jeśli będę ci potrzebna, masz numer mojej komórki. Dzwoń, gdybyś czegoś potrzebowała. Czegokolwiek, Okej?

– Okej – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.

Ku mojemu zdziwieniu Molly zarumieniła się jeszcze bardziej. A potem szybko pobiegła w swoją stronę, z miną… no, uszczęśliwioną. Tylko tak mogę ją określić.

Nawiasem mówiąc, to strasznie dziwne tak kogoś uszczęśliwić tym, że się do niego zwyczajnie uśmiechnęło. Nikt nigdy nie reagował w taki sposób, kiedy się uśmiechałam w moim poprzednim wcieleniu. A w ciele Nikki, ilekroć się uśmiechnę, wszyscy praktycznie dostają zawału.

Poza ojcem Brandona.

Wiedziałam, że kiedy wejdę do klasy, zrobi się jeszcze dziwniej – byłam spóźniona, bo musiałam wypełnić w sekretariacie te wszystkie papiery, a nie pamiętałam numeru ubezpieczenia Nikki Howard. Za każdym razem, kiedy ktoś mnie prosił o jego podanie, musiałam go sprawdzać (pamiętałam, żeby naładować sidekicka), ale w sumie nikt się nie dziwił, bo przecież podobno straciłam pamięć.

Weszłam na przemawianie publiczne, przerywając wystąpienie McKay Donofrio, która mówiła o tym, jakie to ważne, żeby czytać dzieciom. Urwała, gdy mnie zobaczyła, i po prostu gapiła się na mnie. Reszta klasy obudziła się i zrobiła to samo. Dopiero po kilku chwilach do pana Greera dotarło, że nikt nic nie mówi, więc otworzył oczy i zobaczył, że tam stoję.

– No tak – powiedział, udając, że wcale nie spał. – Mówili, że mamy się ciebie spodziewać. Nikki Howard, prawda?

– Tak – odparłam, podając mu usprawiedliwienie spóźnienia i zapis na zajęcia. – Dzień dobry.

– Świetnie, świetnie – powiedział pan Greer, biorąc ode mnie obie karteczki i nawet na nie nie patrząc. – Moi drodzy, to jest Nikki Howard, nowa uczennica, która zostanie z nami do końca semestru. Nikki, znajdź jakieś wolne miejsce. Chyba tam jedno zostało…

Wskazał moje dawne miejsce. No, oczywiście.

Poszłam do stolika z opuszczoną głową i usiadłam na swoim dawnym krześle, udając, że nie słyszę tych wszystkich szeptów. Christopher, jak zauważyłam, kiedy odważyłam się na niego zerknąć, raz dla odmiany nie spał.

Ale to niejedyna rzecz, która się w nim zmieniła.

Obciął włosy.

Nie miałam zamiaru stawać jak wryta i gapić się na faceta, którego rzekomo nie znałam, ale trochę trudno było tak nie zareagować, ho jeszcze nigdy nie widziałam Christophera z włosami nieopadającymi na kark. Nosił długie włosy, odkąd pamiętam – na pewno od czasów gimnazjum i przez całe liceum. Teraz ostrzygł się bardzo podobnie do chłopaka Whitney Robertson, Jasona Kleina. W sumie patrząc na Christophera przelotnie, mogłabym go nawet z Jasonem pomylić, tak wyraźne stało się teraz to podobieństwo. Nijak nie dałoby się go odróżnić od reszty Żywych Trupów. Włożył nawet do dżinsów coś, co wyglądało jak bladozielona koszulka polo.

Co się stało? Wiem, że musiał doznać wstrząsu, patrząc, jak (w pewnym sensie) umieram na jego oczach, a potem iść na mój pogrzeb i tak dalej.

Ale aż takiego wstrząsu, żeby zamienić się w lalusia?