Mężczyzna ukląkł nagle na drodze. – Spokojnie Clash!!! – warknęła.
– Pani… Co rozkażesz?
– Mmmm… Nie przestrasz się – powiedziała powoli. – Teraz z krzaków wyjdą moi koledzy i koleżanki. Nie ruszaj się lepiej… Oni są trochę zdenerwowani.
Wykresy powiedziały jej, że tamten niewiele zrozumiał. Pierwsi wypadli z krzaków inżynierowie, potem "pan Brown" i, powoli, reszta oddziału. Teren nie był jeszcze rozpoznany ani zabezpieczony.
– Co to jest? – szepnął "pan Brown".
– Chyba "kto" – sprostował jeden z inżynierów.
– Co tu się stało? – perorował "pan Brown". – Nie mam pojęcia, jak mogło dojść do czegoś takiego.
Wykresy w europejskim urządzeniu, które Toy miała ciągle przyklejone do twarzy, powiedziały jej, że "pan Brown" kłamał jak najęty. Ale fajna zabawka!!! Ale jaja!!!
Dante pieklił się nad żołnierzami. Potem też podszedł do klęczącego
chłopa. – Niczego się chyba nie dowiemy – mruknął. – Nie mam żadnego pomysłu, jak zacząć…
Europejskie wykresy powiedziały: Kłamstwo 100%! Dante łgał. Ale jaja!!! Ale fajna maszynka!!!
– Co tu się mogło stać? – "pan Brown" potrząsał głową. – jestem jak dziecko we mgle…
Kłamstwo 100%. Adrenalina 20%. Mocznik 34%. – Nie wiem – powiedział Dante.
Kłamstwo 73%. Adrenalina 2%. Mocznik 10%.
– Spróbujmy dotrzeć do komputera – powiedział jeden z inżynierów. – Wiem, gdzie jest.
Prawda 30%. Adrenalina 72%. Mocznik 19%.
– Nie mam pojęcia, jak tu się wykształciło "chłopstwo"…
"Pan Brown" – Kłamstwo 100%. Adrenalina 83%. Mocznik 67%. – Ja też nie mam…
Dante – Kłamstwo 100%. Adrenalina 3%. Mocznik 18%. – Idźmy do komputera.
Znowu Dante – Równowaga: zero-zero. Przekaz neutralny. Adrenalina 3%. Mocznik 17%.
– No to ruszmy ludzi.
Dante – Równowaga: zero-zero. Przekaz neutralny. Adrenalina 3%. Mocznik 17%.
– Może przepytajmy tego chłopa – powiedział jeden z inżynierów. – Może on coś wie, czego ja nie wiem…
Inżynier – Kłamstwo 13%. Zdenerwowany 54%. Adrenalina 81%. Mocznik 50%.
– On nic nie wie.
Dante – Kłamstwo 100%. Zdenerwowany 1 %. Adrenalina 3%. Mocznik 16%.
– On nic nie wie…
"Pan Brown" – Kłamstwo 100%. Zdenerwowany 67%. Adrenalina 93%. Mocznik 68%.
Jakie jajca… Ale fajna, europejska maszynka! Aaaaaaaaaaaaa!!! Rock'n'roll.
– Dante – powiedziała Toy. – Dlaczego mnie zaangażowałeś? – Bo jesteś dobra w branży…
Dante – Kłamstwo 100%. Zdenerwowany 2%. Wykres nagle rośnie… Adrenalina 39%.
Mocznik 17%.
Zorientował się. Zerknął na LeMoy, a ta zdjęła urządzenie z twarzy Toy i schowała do plecaka. Oddział niczego nie dostrzegł. Jezuuuuuuuu… ale cudeńko europejskiej techniki Ludzie potrafią wymyślić aż taki odlot! Maszyna sądu ostatecznego. Mała, poręczna, skuteczna, przyklejona do twarzy. Europejska, naukowa mafia, która to wyprodukowała, dowiodła, że teraz ludzie jak bogowie… To lepsze niż kokaina!
– Z czego się śmiejesz, Toy? Zerknęła na Maybe Not.
– Wszyscy tu łżą-usiłowała stanąć na palcach i szepnąć jej coś do ucha – jak psy!
Maybe Not zrozumiała nagle. Spoważniała.
– Trzymaj się mnie, Maluszek – szepnęła. – l spokojnie, piesku. Żeby się nie zorientowali, że wiesz.
Podeszła do Mobutu i coś jej powiedziała do ucha. Murzynka zerknęła na Toy. Ukradkiem pokazała jej kciuk uniesiony do góry.
Oddział ruszył wzdłuż drogi. Mobutu zatrzymała Bokassę, a ta Clasha i Oouroo. Znaleźli się w środku, tuż przy Toy.
– Piesek coś wywąchał! – Co? – warknął Oouroo. – Wszyscy łżą.
– Nie pierwszyzna – mruknął Clash.
– Ale w tej sytuacji? – szepnęła Bokassa. – Zapierdolą nas na amen. – Dante też?
– Dante też? – Bokassa powtórzyła Toy. – Mhm.
– Jezu… Ja cię… No pięknie – żołnierze przyjmowali to różnie.
– Dobra – pierwszy otrząsnął się Clash. – Pinokio niech wali do szefa i trzyma się blisko. A ty – zwrócił się do Maybe Not – Przekaż wszystkim, że nasz pies wywąchał gówno. Pełna gotowość!
– Nie – powiedziała Toy. – Jest tu ktoś, kto nas załatwi, jeśli pokażemy, że wiemy. – Kto???
– Na mur… LeMoy. Nie wiem, kto jeszcze. – Pies! Jesteś świetna! – szepnął Oouroo. – Jest najlepsza – mruknęła Mobutu.
– Jest, zdaje się, naszą ostatnią szansą… – wtrąciła Bokassa.
– Dobra Maybe Not… – powiedział Clash. – Hot Doga jestem pewien. Służyłem z tym ciulem w bunkrach. Za głupi, żeby go ktoś wynajął na nas… Caddilac też pewny. Powiedz tylko im i morda w kubeł!
– Dobra… Toy, do szefa, psie – szepnęła Maybe Not. – Musisz węszyć dalej.
Pobiegła do przodu. Zdaje się, że część oddziału pokładała w niej przesadne nadzieje. Jezu… Przecież nie sprosta. Przypadkiem dowiedziała się na księżycowej stacji jakichś tajności wyciągniętych od kurew i teraz najemnicy uważają ją za super fachowca. Jezu… Zaraz. Przypadkiem? Naprawdę przypadkiem wyciągnęła takie tajemnice od przygodnej prostytutki? Tally-Ho była pewna. W pewnych kwestiach przeczucie ją nie myliło. Jeśli już kogoś polubiła, tak jak tą śliczną Żydówkę to, nawet bez europejskiej maszyny dnia sądu ostatecznego, dałaby sobie uciąć wszystkie palce, że tamta nie kłamała. Więc, co? Kto kogo rolował w tej akcji? I o co chodzi? Kto przygodnej dupie zdradza aż takie sekrety??? Inżynier z problemami wzwodu? Pogada sobie i wywrze przynajmniej wrażenie jak już do niczego nie dojdzie? Możliwe. Ale czy… Zaraz. Jeśli tamten był aż tak wysoko postawiony, że znał prawdę, to czy naprawdę paplałby wszystko śliczniuteńkiej Tally-Ho? Aha. Więc o to chodzi, panowie… Już wiedziała. Przynajmniej jeden mały drobiazg.
Tally-Ho Vixen była kluczem do wszystkiego. Jeżeli ktoś miał urządzenie, które pozwalało stwierdzić czy kto inny kłamał, to przecież, szlag, mogli stwierdzić też bez trudu, kogo Toy polubi odruchowo w burdelu. O taaaaaaak. Siksa z Triad miała do spełnienia inne zadanie niż to, o którym wiedziała oficjalnie. No dobra, chłopaki… Tylko się teraz nie dziwcie! Tally-Ho Vixen. Po pierwsze, Toy miała ją polubić, po drugie uwierzyć, po trzecie, wypaplać. Jawohl, herr general. Wypełniła już wszystko, do czego ją wynajęto. A teraz czekała ją już tylko cicha mogiła dwa metry pod księżycowym gruntem. Pewnie wybiorą ładne miejsce nawet. Gdzieś, gdzie jest prawdziwy spokój. Gdzieś, gdzie nikt nie przychodzi częściej niż raz na tysiąc lat… Niedoczekanie, sukinsyny: Nie po to przeżyła dwa lata w Sex Side, żeby teraz dać się jakiemuś Moonsungowi. O mamo, jak strasznie chciała kokainy! Troszeczkę kokainy bez wymiotów, błagaaaaaaaaaam!!! Zaczęła się trząść. Telepało nią tak, że nie mogła iść dalej. Moonsung jednak wygra. Była śmieciem. Była nic nie wartym gównem. Nie mogła myśleć o niczym innym niż o białym proszku. Mamusiu, troszeczkę w dziąsła albo w pochwę, albo w tyłek choćby nawet w oko, wszystko jedno… troszeczkę! Dajcie mi choć troszeczkę!!!
Dante podniósł ją za kołnierz., – Co cię tak telepie, Pinokio?
Rozdygotana nie była w stanie nawet odpowiedzieć. – Chcesz proszku, mała? – szepnął.
– Tak!!! N… n… nie… nie mogę… – zaczęła płakać. – Jestem uwarunkowana…
– Przestań się mazgaić! – usiłował ją ukryć przed oczami najbliższych żołnierzy. Zapalił papierosa i dał jej, ale miała tak roztrzęsione ręce, że upuściła na trawę. Podniósł i wetknął jej do ust. Pozwolił dziewczynie usiąść z boku i objąć rękami kolana. – Całość stać – zakomenderował. Piesek nam się trochę rozkleił…
Wyszarpnął manierkę i dał jej łyk wódki.
– B… b… b… bo… jak mnie najjjjjjdzie ttttto… – Stul pysk i nie szczękaj zębami.
Dał jej jeszcze łyk. Nie mogła go rozgryźć. Ale nie zaprzątała sobie głowy, w której było teraz tylko wyobrażenie białego proszku.
– Dać ci tego syfu? – spytał.
– N… nnnnn… nie… za… za… za… zabijesz m… m… m… mnie – jąkała się potwornie. Tak strasznie chciała. Tak strasznie chciała. Wbrew swym słowom tak strasznie chciała tego białego syfu!!!