Выбрать главу

– O Boże, z jaką rozkoszą znajdę się znowu w Oksfordzie – westchnęła.

– W Oksfordzie? – roześmiał się Hasan. – Nie tak od razu. Aż do końca operacji musisz pozostać przy mnie.

Pomyślała: Boże, nie zniosę tego.

– Jestem bardzo zmęczona.

– Wkrótce odpoczniemy. Nie mogę cię puścić. Względy bezpieczeństwa, rozumiesz. A poza tym nie zechcesz przecież stracić okazji obejrzenia sobie zwłok Nata Dicksteina.

***

Przy stanowisku linii Alitalia na dworcu lotniczym do Hasana podeszło trzech mężczyzn. Dwóch młodzieńców o bandyckim wyglądzie i wysoki facet po pięćdziesiątce o ostrych rysach.

– Cholerny głupcze – powiedział do Hasana – zasłużyłeś na kulę w łeb.

– Rostow! – wykrzyknął Hasan i Suza zobaczyła w jego oczach zwierzęcy strach.

Pomyślała: O, Boże, co teraz?

Rostow złapał Hasana za ramię. Zdawało się przez chwilę, że Arab stawi opór i zdoła się wyrwać. Dwóch młodych zbirów przysunęło się bliżej. Suza i Hasan byli otoczeni. Rostow odprowadził Hasana do kasy. Jeden z bandziorów ujął Suzę pod rękę i podążył za nim. Znaleźli się w jakimś spokojnym kącie. Rostow najwyraźniej gotował się z wściekłości, ale mówił ściszonym głosem:

– Gdybyś nie spóźnił się o parę minut, rozpieprzyłbyś całą sprawę.

– Nie mam pojęcia, o co ci chodzi – powiedział z desperacją Hasan.

– Myślisz, że nie wiem, jak uganiałeś się po całym świecie za Dicksteinem? Myślisz, że nie śledziłem cię, jak byle kretyna? Odkąd wyjechałeś z Kairu, co godzina dostawałem meldunki o twoich ruchach. A skąd ci przyszło do głowy, że możesz jej zaufać? – gwałtownym ruchem kciuka wskazał Suzę.

– Doprowadziła mnie, gdzie trzeba.

– Tak, ale nie wiedziałeś, czy cię doprowadzi.

Suza stała bez ruchu, milcząca i przerażona. Była beznadziejnie zagubiona. Kolejne wstrząsy, które jej przyniósł ranek – rozminięcie się z Natem, śmierć Cortonego, a teraz jeszcze ta historia – odebrały jej zdolność myślenia. Już wystarczająco trudno było nie zaplątać się w kłamstwach oszukując Hasana i mówiąc Alowi Cortonemu prawdę, którą Hasan uważał za kłamstwo. Teraz doszedł jeszcze ten Rostow, którego oszukiwał Hasan; Suza nie była nawet w stanie podjąć decyzji, czy to, co powie Rostowowi, ma być prawdą, czy jakimś nowym kłamstwem.

– Jak tu dotarłeś? – pytał Hasan.

– “Karolinką”, rzecz jasna. Odeszliśmy ledwie czterdzieści czy pięćdziesiąt mil od Sycylii, kiedy dostałem meldunek, że tu wylądowałeś. Otrzymałem również zgodę Kairu na wydanie ci rozkazu, byś natychmiast najkrótszą drogą wracał.

– Nadal uważam, że postąpiłem właściwie – powiedział Hasan.

– Zejdź mi z oczu.

Hasan odszedł. Suza ruszyła za nim, ale Rostow rzekł:

– Pani nie. – Ujął ją pod rękę i poprowadził.

Poszła z nim myśląc: Co teraz zrobię?

– Wiem, że dowiodła pani swej lojalności wobec nas, panno Ashford, ale w środku takiej jak ta operacji nie możemy pozwolić, aby nowo zwerbowani ot, tak szli do domu. Z drugiej strony, nie mam tu na Sycylii nikogo poza ludźmi, których potrzebuję na statku, wiec nie mogę odstawić pani pod eskortą gdzie indziej. Obawiam się, że aż do zakończenia operacji będzie mi pani musiała towarzyszyć na pokładzie “Karolinki”. Liczę, że nie ma pani nic przeciwko temu. Wie pani, że wygląda pani tak samo, jak pani matka?

Po wyjściu z dworca zbliżyli się do czekającego auta. Rostow otworzył przed Suzą drzwi. Teraz powinna spróbować ucieczki, potem będzie za późno. Zawahała się. Przy niej stał jeden z bandziorów. Pod lekko rozchyloną kurtką dostrzegła kolbę pistoletu. Przypomniała sobie okropny huk broni Ala Cortonego w zrujnowanej willi, przypomniała sobie swój krzyk; nagle przestraszyła się śmierci, tego, że mogłaby zmienić się w martwe ciało, jak biedny gruby Cortone; pistolet, huk i okropna przeszywająca ją kila przejęły ją zgrozą. Zadygotała.

– Co się stało? – zapytał Rostow.

– Al Cortone umarł.

– Wiemy – odrzekł Rostow. – Proszę do wozu.

Suza wsiadła do samochodu.

***

Pierre Borg wyjechał z Aten i zaparkował samochód przy końcu plaży, po której spacerowało kilka zakochanych par. Wysiadł i ruszył brzegiem morza na spotkanie nadchodzącego z przeciwnej strony Kauasza. Stanęli obok siebie zapatrzeni w morze, drobne fale chlupotały leniwie u ich stóp. W świetle gwiazd Borg dobrze widział przystojną twarz arabskiego podwójnego agenta. Kauasz nie okazywał zwykłej pewności siebie.

– Dziękuję, że przyszedłeś – powiedział.

Borg nie zrozumiał, dlaczego tamten mu dziękuje. W gruncie rzeczy dziękować powinien on. A potem pojął, że o to właśnie Kauaszowi chodziło. Ten człowiek wszystko robił z wyrafinowaniem, nawet obrażał.

– Rosjanie podejrzewają, że w Kairze jest przeciek – powiedział Kauasz. – Ale wszystkie atuty trzymają, że tak powiem, w swoim kolektywnym komunistycznym rękawie. – Uśmiechnął się powściągliwie. Borg nie chwycił dowcipu. – Nawet wówczas, gdy Jasif Hasan składał w Kairze okresowy meldunek, dowiedzieliśmy się niewiele, a ja nie dostałem nawet wszystkich informacji, jakie przekazał.

Borg czknął donośnie: zjadł obfity grecki obiad.

– Nie trać czasu na wymówki. Gadaj, co wiesz.

– W porządku – zgodził się Kauasz. – Orientują się, że Dickstein ma wykraść jakiś uran.

– To mi mówiłeś ostatnim razem.

– Nie sądzę, aby znali jakieś szczegóły. Zamierzają dopuścić do kradzieży, a potem to rozgłosić. Wysłali na Morze Śródziemne parę statków, ale nie wiedzą, dokąd je skierować.

Fala wyrzuciła u stóp Borga plastikową butelkę. Kopnięciem posłał ją z powrotem w morze.

– A co z tą Suzą Ashford?

– Zdecydowanie pracuje dla Arabów. Posłuchaj. Rostow posprzeczał się z Hasanem. Hasan chciał precyzyjnie ustalić miejsce pobytu Dicksteina, a Rostow uważał, że nie jest to konieczne.

– Złe nowiny. Mów dalej.

– Hasan postawił wszystko na jedną kartę. Skłonił tę małą Ashford, żeby pomogła mu odnaleźć Dicksteina. Pojechali do Buffalo w Stanach i spotkali się z gangsterem nazwiskiem Cortone, który ich zawiózł na Sycylię. Minęli się z Dicksteinem, ale tylko o włos: widzieli, jak “Stromberg” wychodzi w morze. W związku z tą sprawą Hasan wpadł w spore kłopoty. Kazano mu wracać do Kairu, ale jeszcze się nie pokazał.

– Ale dziewczyna doprowadziła ich na metę Dicksteina?

– Właśnie tak.

– Boże, ale syf. – Borg pomyślał o wiadomości, którą w konsulacie izraelskim w Rzymie zostawiła dla Nata Dicksteina jego “dziewczyna”. Opowiedział o niej Kauaszowi. “Hasan wszystko mi powiedział, jedziemy oboje spotkać się z tobą”. Co to, do cholery, znaczy? Czy ma Dicksteina ostrzec, zatrzymać, czy wprowadzić w błąd? A może to podwójny bluff – próba wmówienia Dicksteinowi, że panna Ashford działa pod przymusem?

– Sądzę, że raczej podwójny bluff – powiedział Kauasz. – Widząc, że w końcu jej rola zostanie ujawniona, panna Ashford usiłuje kupić sobie jeszcze na jakiś czas zaufanie Dicksteina. Nie przekażesz tej wiadomości…

– Oczywiście, że nie. – Borg myślał już o czymś innym. – Skoro przyjechali na Sycylię, wiedzą o “Strombergu”. Jakie wnioski mogą z tego wyciągnąć?

– Że “Stromberg” zostanie użyty przy kradzieży uranu?

– O to chodzi. Na miejscu Rostowa podążałbym za “Strombergiem”, pozwolił dokonać napadu i zaatakował dopiero potem. Do diabła, do diabła, do diabła. Chyba trzeba to odwołać. – Wbił czubek buta w miękki piasek. – Jak wygląda sytuacja w Kattarze?