Выбрать главу

– Głównie rozmawialiśmy – zaczęła nieśmiało.

– Głównie? To wskazuje na coś więcej. Opowiadaj!

Elena westchnęła ciężko, czasami trudno było zachować lojalność,.

– Nie, Indro, to zbyt osobiste, nie mam prawa…

– No dobrze, ale jaki on był? Przecież wydaje się, że żądza wprost z niego bije, czy tak jest rzeczywiście?

– I to jeszcze jak – westchnęła Elena. – To znaczy, zachował się bez zarzutu.

– Jaka szkoda.

– On jest bardzo samotny, Indro, potrzebuje kogoś. I pokazałam mu, że jestem jego przyjacielem.

Kiedyś, wprawdzie niechętnie, opowiedziałaby wszystko tylko dlatego, że Indra chciała słuchać. Teraz jednak stała się silniejsza, stać ją było na sprzeciw.

– Przyjacielem? Tylko przyjacielem?

– No tak, wiesz, on nie chciał zniszczyć mi życia.

– Ale miał ochotę?

– Mówiłam ci już, że jest bardzo samotny, nie ma miejsca, do którego by naprawdę przynależał. Nie wolno mu tknąć elfów ani własnych pobratymców w Starej Twierdzy, nikogo.

– Może tak tylko mówił, może wcale nie jest stworzony jak mężczyźni ludzkiego rodu?

– Owszem, jest. – Elena tak gwałtownie odwróciła się ku przyjaciółce, że ta o mały włos nie wbiła jej nożyczek w ciemię.

Cała operacja odbywała się na środku pokoju, bez lustra, Elena wolała na to nie patrzeć.

– To znaczy, chciałam powiedzieć…

– Widziałaś? – Indra z wyczekiwaniem szeroko otworzyła oczy.

– Nie, ale… czułam. Indro, czy mogę już więcej nic na ten temat nie mówić? To, co połączyło Tsi i mnie, jest takie piękne, takie czyste i niewinne. No, może nie takie niewinne, ale piękne.

– Rozumiem, rozumiem, o nic więcej nie będę już pytać. O, szkoda, że nie ja byłam na twoim miejscu. Ty, jak przypuszczam, jesteś jeszcze dziewicą, ale w świecie na powierzchni dziewczęta z mojego pokolenia myślą inaczej. Chętnie same podejmują inicjatywę i…

Elena odwróciła się z niedowierzaniem.

– Chcesz powiedzieć, że… że już to robiłaś? To znaczy poszłaś do łóżka z jakimś chłopcem?

– O, zaczęłam już dość dawno temu – Indra machnęła ręką na widok wstrząśniętej twarzy przyjaciółki. – Eleno, twoi rodzice wychowali cię zgodnie z zasadami obowiązującymi w osiemnastym wieku, ale my przecież żyjemy w zupełnie innym stuleciu.

Indra dreptała z niecierpliwości.

– Powiedz mi, gdzie znajdę Tsi-Tsunggę? Skoro tak pragnie przyjaciela, to oto jestem. A jeśli potrzeba mu zaspokojenia, z radością się poświęcę. Przyda mu się ktoś taki jak ja, doświadczony, dobry w łóżku, ciepły i czuły, bez zahamowań, które powstrzymują ciebie.

– Ale on się bał, że zajdę w ciążę. To ciebie tak samo dotyczy.

Indra, zrezygnowana, zamknęła oczy.

– Kochane, naiwne dziecko, istnieją przecież środki antykoncepcyjne. Sprowadźcie mi tu tego faceta, a obiecuję, że na pewno nie pożałuje.

Elena żywiła do Tsi jedynie przyjacielskie uczucia, i owszem, uważała go za interesującego, mimo to nie w smak jej była myśl, że Tsi mógłby się zejść z Indrą. Właściwie nie powinno ją to obchodzić, poza tym nie miała bliższej przyjaciółki niż Indra, mimo to jednak odczuła coś na kształt zazdrości.

Podobnie jak wtedy, gdy Jaskari gwizdnął za przechodzącymi dziewczętami w mieście nieprzystosowanych. Czego ona właściwie chce, mieć wszystkich mężczyzn tylko dla siebie? To przecież idiotyczne!

Z niepokojem popatrzyła na górę obciętych włosów na podłodze.

– Zamierzasz ostrzyc mnie na łyso?

– Ależ skąd! Masz szczęście, że włosy ci się kręcą w naturalny sposób, teraz kiedy się pozbyły dodatkowego ciężaru swej długości, kręcą się same z siebie.

Rzeczywiście, Elena sama zauważyła, że cała głowa zrobiła się jakby lżejsza.

– No, już! – Indra zakończyła dzieło kilkoma ruchami grzebieniem. – Teraz możesz obejrzeć się w lustrze.

– Boję się.

– Nie powinnaś – odpowiedziała Indra z błyszczącymi oczami

Elena sztywno podeszła do lustra w holu. Spojrzeć?

– Ojej – szepnęła, patrząc wreszcie na swe lustrzane odbicie.

– Prawda?

Krótkie kędziory otaczały jej twarz niczym gloria, podkreślając delikatną cerę i ładnie ukształtowane brwi. Wyglądała teraz tak czysto i wyraźnie, z ust wyzierała dziecięca skłonność do uśmiechu, w oczach widniała ta sama dziecinna szczerość, czoło pozostało odkryte, spadało na nie tylko kilka krótkich loczków.

– Muszę podziękować Tsi – oświadczyła w uniesieniu. – Powinnam była już dawno się na to zdecydować.

Indra westchnęła.

– Od lat próbowaliśmy cię namówić, a wystarczyło, że Tsi szepnął jedno słowo i już pognałaś po nożyczki. Zakochałaś się w tym chłopaku?

– Nie – odparła Elena, piekąc raka. Udało jej się jednak stwierdzić, że rumieniec nie jest widoczny, to tylko ona ma takie wrażenie. Wspaniale to wiedzieć! – Nie, nie jestem zakochana w Tsi, ale mam dla niego naprawdę wiele sympatii.

– Jeśli skończyłaś się już podziwiać, to może coś przegryziemy, a na później zamówiłam wizytę u lekarza w związku z tym odchudzaniem.

Elena roześmiana odwróciła się od lustra.

– Dzisiaj najwidoczniej zaczyna się moje nowe życie, na wszystkich frontach.

No tak, bo jutro przecież czeka ją spotkanie z Johnem, za ratuszem w mieście nieprzystosowanych.

Do tego czasu miało jednak zajść jeszcze wiele dramatycznych wydarzeń.

Jaskari nie mógł oderwać od niej oczu.

– To naprawdę ty? Sądziłem, że przybyła do nas jakaś nowa piękna dziewczyna.

Zabrzmiało to naprawdę obiecująco, mogło oznaczać, że Johnowi też się spodoba.

Naprawdę wyglądała ładnie, potwierdzili to Jori, Armas i wszyscy dorośli.

A Elena wcale nie była pewna, jakie obowiązki przypadną jej tego dnia. Wysiedli właśnie z gondoli na rynku w mieście nieprzystosowanych. Od pielęgniarstwa ją uwolniono – Armas poprzedniego dnia rozmawiał z jej rodzicami, okazali zrozumienie. Już sama możliwość zrezygnowania z zawodu pielęgniarki sprawiła wielką ulgę dziewczynie, która nie mogła znieść widoku strzykawki i igły przebijającej skórę. Jej nowe życie naprawdę się rozpoczęło.

Ale co miała tutaj robić?

Na razie towarzyszyła przyjaciołom i starała się przynajmniej sprawiać wrażenie, że jej potrzebują. Ram najwidoczniej nic nie wiedział, że zrezygnowała z pielęgniarstwa, a ona sama nie miała zamiaru mu o tym mówić. Jeszcze by ją odesłał do domu, zresztą chodzi przecież tylko o ten dzień, tylko dzisiaj chciała im towarzyszyć, by po zakończeniu pracy spotkać się z Johnem. Później ustalą jakiś system randek, bo miała nadzieję, że romans się rozwinie.

Ach, życie jest takie cudowne!

Najwyraźniej zmierzali do ratusza. Doskonale, będzie miała okazję znów zobaczyć się z Johnem.

Marco działał na własną rękę.

Tutaj, w Królestwie Światła, nie mógł liczyć na pomoc czarnych aniołów, musiał sobie radzić sam.

Dziewczynka, zaginiona jedenastolatka… Pierwszego dnia odebrał płynące od niej sygnały, przez skórę wyczuł jej samotność, zagubienie i lęk.

Teraz jednak zapanowała cisza.

Chyba nie umarła?

Rozmawiał z Mórim, przyjaciel także szukał, lecz nie dziewczynki, a Misy. Żaden z nich nie miał pewności, czy Misa znajduje się w mieście nieprzystosowanych, mogła wszak przebywać w każdym innym miejscu w Królestwie Światła.

Móri na razie nie zdołał nawiązać z nią kontaktu Bez względu na to, gdzie znajdowała się Misa, pozbawiono ją wszelkich możliwości komunikacji. Akurat to ogromnie niepokoiło zarówno Móriego, jak i Marca. Nikt tak jak Madragowie nie potrafił wszak konstruować technicznych wynalazków, a Misa nie dawała znaku życia już od miesiąca.