Выбрать главу

W drodze do biura burmistrza Elena spotkała w korytarzu siostrę rewizora. Kobietę, którą oceniła jako nudną, nieciekawą gospodynię domową, zainteresowaną jedynie opinią sąsiadów na temat jej nowych mebli.

Elena uznała, że powinna zatrzymać się i przywitać. Pani popatrzyła na nią niemal z wdzięcznością, sprawiała wrażenie zagubionej w okazałym budynku.

– Człowieka ogarnia taka bezradność – rzekła Elena, nawiązując do wszystkich strasznych wydarzeń, jakie spadły na dotknięte nieszczęściem miasto.

– No właśnie, prawda? – przytaknęła kobieta, najwyraźniej chętna chwilę porozmawiać. – Te nieszczęśnice mają zostać pogrzebane, kiedy tylko zakończy się obdukcja. Przykra historia, tyle rozpaczy w tak wielu domach.

– Rzeczywiście – kiwnęła głową Elena, ze wstydem przyznając w duchu, że wcale o tym nie pomyślała. – Najstraszniejsze jest jednak chyba to, co spotkało burmistrza i jego żonę.

– I jej siostrę – prędko uzupełniła kobieta.

– Tak, wzięła całą winę na siebie, a to ciężko znieść.

– Owszem – przyznała siostra rewizora. – Ale tu chodzi nie tylko o to…

Wyjrzała przez okno na płynącą w dole rzekę.

Elena popatrzyła na nią pytająco.

– Właściwie to rodzinna tajemnica – powiedziała dama po chwili wahania. – Nigdy bym jej nie zdradziła, gdyby i tak wszystko nie wyszło na jaw, kiedy dziewczynka zniknęła. Burmistrzowa nie może mieć dzieci, lecz jej mąż marzył o dziecku, a siostra burmistrzowej miała nieślubne dziecko, urodzone jeszcze w tamtym świecie. Kiedy przybyli do Królestwa Światła, przedstawili dziewczynkę jako córkę burmistrzostwa.

– Ach, to staje się bardziej zrozumiałe – stwierdziła Elena.

– Co takiego?

– To, że nad stratą dziecka najbardziej rozpaczała siostra żony burmistrza.

– Burmistrzowa bardzo kocha swoją siostrzenicę i traktuje ją jak własną córkę. Nie wspominając już o tym, co on czuje dla dziewczynki. Ta mała jest źrenicą jego oka – zapewniła siostra rewizora. – Lecz oczywiście trzeba rozumieć, że rodzona matka bardzo boleje nad utratą dziecka.

Kobieta przynajmniej zachowywała lojalność wobec swoich przyjaciół.

Elena zmieniła temat rozmowy.

– O ile dobrze pojęłam, prowadzi pani dom bratu?

– Tak, to prawda, nie życzy sobie żadnych obcych kobiet w gospodarstwie.

Elena uśmiechnęła się.

– Słyszałam, że bardzo lubi kobiety. Bez niczego złego w tym określeniu.

– To nie do końca prawda – niechętnie powiedziała dama. – On po prostu chce wywoływać takie wrażenie. Owszem, z przyjemnością zaprasza różne panie do restauracji i pokazuje się na mieście z najładniejszymi, ale nigdy nie przyprowadza ich do domu, nigdy. Na pewno wiele kobiet się na tym sparzyło, on jest przecież doskonałą partią, ale nie mają czego szukać.

Czy należy traktować jej słowa jako ostrzeżenie? Czyżby Elena powinna trzymać się z daleka od rewizora? Czy w głosie jego siostry zabrzmiał ton zazdrości?

Nie, raczej nie, ta kobieta sprawiała wrażenie szczerej, nie interesowały jej plotki, tylko fakty.

Jaskari zawołał Elenę, mieli wejść do biura burmistrza. Dziewczyna ciepłym, przyjaznym uśmiechem pożegnała siostrę rewizora. Zmieniła swą nieprzychylną opinię na temat tej pani.

W najbliższych dniach nie tylko tę opinię miała zmienić.

13

Ram w biurze burmistrza przemawiał niezwykle ostrym jak na niego tonem.

– Naszym celem w Królestwie Światła było dobre samopoczucie wszystkich jego mieszkańców, dlatego pozwoliliśmy, abyście urządzili to miasto tak, jak sobie życzycie. Nie możecie powrócić do świata na powierzchni Ziemi, czego pragnie większość z was, staraliśmy się jednak uczynić dzielnice niemal identycznymi jak te, z których przybyliście. Nadużyliście jednak naszego zaufania, to miasto jest niczym piętno na Królestwie Światła, nie wiemy już, co z tym począć.

Burmistrz był innego zdania.

– Kiedy tylko uda nam się pojmać mordercę, który krąży gdzieś wśród nas, wszystko powróci do stanu normalności – stwierdził stanowczo.

– Owszem, ale tutejszy stan normalności trudno uznać za dobry, przeciwnie, podziemne dzielnice to prawdziwy skandal, będziemy zmuszeni je zamknąć.

Mieszkańcy miasta nieprzystosowanych popatrzyli na siebie. Szef policji zaprotestował:

– Ależ przecież przestępstwa miały miejsce na górze.

– Nie mówimy o ostatnich zbrodniach, lecz o codzienności, W tym mieście zgromadziło się zbyt wielu kryminalistów, nie możemy już dłużej patrzeć na to przez palce. Musimy działać. Albo pozwolicie, by Święte Słońce mogło tutaj oddziaływać, albo też zmuszeni będziemy dokonać… filtracji.

Elena spostrzegła, że tę wypowiedź przyjęto wyjątkowo niechętnie.

Na wielu twarzach ujrzała strach. Nie wiedziała, na czym polega ta filtracja, najwidoczniej nie jest niczym przyjemnym.

Ram podjął, wracając do sprawy, którą już poruszył:

– Wiemy, że Święte Słońce nie jest dobre dla dusz, w których zagościło czyste zło. Kiedyś wypróbowaliśmy tu jego działanie i rezultat okazał się przeciwny do zamierzonego. Jak wiecie, Słońce wzmacnia cechy człowieka, zwykli porządni ludzie stają się lepsi, szlachetniejsi, natomiast źli stają się jeszcze gorsi, a ich zło oddziałuje na Słońce. Takiego efektu za wszelką cenę musimy uniknąć. Rada Starszyzny proponuje więc filtrację.

Wśród zebranych dało się słyszeć westchnienie lęku.

Elena popatrzyła na nich. Był tu burmistrz, oczywiście, wraz z szefem policji i rewizorem, dalej John – o radości, często poszukiwał jej spojrzenia – Generał, kilku urzędników, a także wyjątkowo trzy kobiety, które poznała już wcześniej: żona i szwagierka burmistrza oraz siostra rewizora. Z nieznanych powodów znalazł się tu również Heinrich Reuss. Trzymał się blisko Dolga, teraz współpracownika Rama. Marca nie było, zebranym towarzyszyli natomiast przyjaciele Eleny: Jaskari, Jori i Armas.

Ze skupionej twarzy Dolga wyczytała: poszukiwany zbrodniarz znajduje się w tym pokoju, widziała jednak, że Dolgo wciąż nie ma pewności, kto nim jest.

Znów rozległ się głos Rama:

– Doskonale wiemy, że absolutna większość mieszkańców tego miasta to uczciwi i zacni ludzie, którzy nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności trafili do świata kompletnie im obcego. I właśnie ze względu na nich będziemy działać bardzo ostrożnie i z wielką rozwagą. Reszta natomiast,… Nie było naszym zamiarem przyciągnięcie tu najgorszych szumowin ludzkości, nie mamy ochoty zamykać ośrodków rozrywki, niezbędna jest jednak pewna sanacja. Mam nadzieję, że mogę liczyć na pomoc wszystkich zebranych w tym pokoju.

Szef policji i burmistrz byli w stanie tylko pokiwać głowami. Ciężko przyjęli tę naganę. Elena natomiast bardzo chciała się dowiedzieć, na czym polega filtracja.

Mężczyźni zaczęli rozważać szczegóły. Elena stała w pobliżu siostry rewizora i zapytała niemal szeptem:

– Pani mówiła o pogrzebach, nie wiedziałam, że coś takiego odbywa się w naszym kraju, przecież pod Świętym Słońcem nikt nigdy nie umiera.

– O, tutaj ludzie umierają, mamy księży i rozmaite religie, oddzielne kościoły i cmentarze.

– Rozumiem.

Elena za żadne skarby nie mogła pojąć, że ktoś z własnej woli mieszka w tym mieście, skoro poza nim roztacza się tak cudowna kraina.

Obcięła włosy! Co, u diabła, sobie myśli? Jak mogła mi to zrobić? Teraz wszystko zepsute, wszystko! Ona już nie jest Doris, Doris tak nie wygląda, krótkie włosy to takie wulgarne, ta dziwka do niczego nie jest mi już potrzebna.