Выбрать главу

– Kiedy człowiek nie ma o sobie dobrego mniemania, zawsze przypuszcza najgorsze. No, ale dzięki Bogu przynajmniej, że ty z tego uszedłeś z życiem. Nie pojmuję tylko, dlaczego. Dlaczego właśnie ty i dlaczego John?

Do oczu znów napłynęły jej łzy.

– Jeśli chodzi o niego, to nic mi na ten temat nie wiadomo – powiedział Jaskari zamyślony. – Natomiast jeśli chodzi o mnie… Cały czas się nad tym zastanawiam. Czy coś powiedziałem, coś zrobiłem? Nic nie przychodzi mi do głowy, oprócz…

Dopiero po chwili Elena spytała:

– Tak?

– Nie, to tak dawno temu, niemożliwe, by miało z tym jakiś związek.

– Co masz na myśli? Opowiedzieć chyba możesz.

– Tak, skoro już i tak leżę do niczego nieprzydatny. Właściwie jestem zupełnie zdrowy, mogę wstać i chodzić, ale uparli się mnie tu zatrzymać, bo przypuszczają, że mogłem doznać wstrząsu mózgu przy upadku. A ja wcale nie spadłem ze schodów, Eleno, byłem już prawie na dole, kiedy strzelił. Strasznie głupio się tutaj czuję. Żałuję, że nie wybrałem tak jak Jori, on przynajmniej jest strażnikiem, co prawda przez małe s, i upłynie zapewne wiele czasu, nim będzie mógł się pisać wielką literą. Ale zanim ja ukończę studia, Eleno, minie kilka lat, a w tym czasie będę absolutnie nikim.

– Przestań jęczeć i opowiedz mi tę historię.

– Co? Jaką historię? Ach, o to ci chodzi To nic ważnego, ale dobrze, jak chcesz. To było przed wielu laty, łowiłem ryby w Złocistej Rzece…

– W Złocistej Rzece? Przecież tam nie ma ryb.

– Wiedziałem o tym, ale i tak postanowiłem łowić. Jeśli przez cały czas będziesz mi przerywać głupimi komentarzami, to…

– Nie, przepraszam, słucham już oniemiała z podziwu.

Jaskari zadowolony spostrzegł, że Elena zaczyna odzyskiwać humor.

– No więc siedziałem tam na brzegu i w pewnej chwili podszedł do mnie jakiś facet, przysiadł się i zaczął gadać. Był jakiś dziwny.

Elena słuchała w milczeniu, bała się mówić, nie chciała, żeby znów nazwał ją głupią.

– Z początku zachowywał się jak normalny człowiek, lecz nagle zaczął ziać nienawiścią, i to taką, z jaką ani przedtem, ani potem nigdy się nie zetknąłem. To było… straszne. Sądzę, że pod koniec nie zdawał sobie nawet sprawy, że jestem przy nim. Znalazł się w swoim własnym świecie. Najwidoczniej całkiem niedawno przybył do Królestwa Światła, bo jego wspomnienia były bardzo świeże.

– Wspomnienia ze świata na zewnątrz?

– Tak, wyglądało na to, że ma wielką potrzebę podzielenia się z kimś swoimi przeżyciami. Sprawiał wrażenie wprost naładowanego żądzą zemsty, przekraczającą absolutnie wszystko, o czym dotychczas słyszałem. Ja w tym wszystkim byłem nieistotny, kiedy już raz zaczął mówić, przestał zauważać moją obecność. Wylewał z siebie żale dla własnej przyjemności. Drugiego takiego fanatyka nie spotkałem. Szaleniec!

– No dobrze, ale co on takiego mówił?

– Zaraz do tego dojdę, chciałem ci tylko najpierw przedstawić nastrój, nakreślić obraz, ale skoro jesteś taka niecierpliwa, to…

– Przepraszam, przepraszam.

Elena dwoma palcami zacisnęła usta na znak, że zamyka je na kłódkę.

– No dobrze, o czym to ja mówiłem, ciągle mi przerywasz. Już wiem, on był oficerem, wysokim rangą, chyba podpułkownikiem.

Elena zdusiła okrzyk „aha”, ale od kiwnięcia głową się nie powstrzymała.

– No właśnie – rzekł Jaskari. W tym białym otoczeniu wyglądał naprawdę przyjemnie, był opalony, silny i przystojny. – Właśnie – powtórzył. – Te naboje z wojskowej broni, dlatego zresztą zacząłem o nim myśleć. Z jego słów wynikało, że nienawidzi wszystkich kobiet, uważa, że nie można na nich polegać, bo są fałszywe i nic nie warte, a to dlatego, że żona ośmieliła się urazić jego dumę.

– Typowo męski sposób myślenia – zaczęła Elena, ale ostrzegawcze spojrzenie Jaskariego nakazało jej milczenie. Zdołała nawet przemilczeć kolejne uniżone „przepraszam”.

– Nie powiedział tego wprost, ale całkiem wyraźne było, że żona go zdradziła, a on uznał, że jego honor ogromnie na tym ucierpiał, między wierszami dał natomiast do zrozumienia, że sam często zabawiał się z innymi kobietami.

Elena powstrzymała się od kolejnego komentarza na temat typowo męskiego sposobu myślenia.

– Ten człowiek coraz bardziej pogrążał się w urazie, nienawiści i chęci zemsty. Wreszcie przestał myśleć realnie i jego słowom brakowało konsekwencji. Sprawił na mnie wrażenie szaleńca, psychopaty, najgłupsze, że zacząłem się go bać, tak bać, że nie śmiałem nawet na niego spojrzeć. Siedziałem ze wzrokiem utkwionym w spławik, który przecież się nie poruszał. Popatrzyłem na niego tylko na początku, dlatego nie pamiętam w ogóle, jak wyglądał, można wręcz powiedzieć, że wcale go nie widziałem.

– To bardzo niedobrze – rzekła Elena z namysłem; tym razem Jaskari jej nie przerwał. – Czy mówił coś jeszcze, skoro sądzisz, że to on może teraz grasować?

– Nie, chociaż gadał jak najęty, wylewał z siebie żale strumieniem, na koniec była to już błazeńska paplanina o tym, że wszystkie kobiety są Doris i wszystkie zasługują na śmierć. Miałem wrażenie, że jest bliski orgazmu.

Elena udała, że ostatniego zdania nie słyszy.

– Doris? Tak miała na imię?

– Tak, twierdził, że ona wkrótce tutaj przybędzie, a wtedy on odpłaci jej za wszystkie swoje cierpienia. Będzie ją dręczył i zabije, zabije, zabije! Prawdziwy wariat. Chyba miałem szczęście, że nic mi nie zrobił. Wydaje mi się, że nie zdawał sobie sprawy, iż się przede mną ujawnił.

Elena milczała, bardzo jej się to nie podobało. Wreszcie spytała:

– Naprawdę nie pamiętasz, jak on wyglądał?

– Bardzo słabo, przypuszczam, że mógł mieć około pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat. Pamiętam jego ubranie, pochodziło raczej nie stąd, bo wydało mi się jakieś obce. Porządne, biała koszula i ciemne spodnie, nienagannie wyczyszczone buty, bez względu jednak na to, jak długo nad tym myślę, nie potrafię sobie przypomnieć jego twarzy. Przypuszczam, że miał raczej ciemne włosy niż jasne, ale podobnie jest z większością podejrzanych.

Elena, nie zwlekając, z informacjami Jaskariego poszła do Rama. Strażnik uznał je za niezwykle cenne i powtórzył zamyślony:

– Doris, tak jak pierwsza z zamordowanych kobiet. A on sam? Porządnie ubrany, nienagannie, włosy raczej ciemne niż jasne, tak jak większość podejrzanych, wiek od pięćdziesięciu do sześćdziesięciu lat, no tak, mamy burmistrza, szefa policji i rewizora.

– Generała – dodała Elena.

– Tak, i Heinricha Reussa.

– Nie, on się nie liczy, jest przecież jednym z nas, w dodatku o wiele młodszy od podejrzanego.

Ram popatrzył na nią.

– Kiedy Reuss tu przybył, miał właśnie około pięćdziesięciu lat, o tym nie możemy zapominać. W dodatku ma jakieś problemy ze sobą.

Elenie bardzo nie podobała się ta myśl. Wuj Heinrich zawsze był taki miły i życzliwy, dopóki mieszkał niedaleko nich. Potem dobrowolnie przeniósł się do miasta nieprzystosowanych, nigdy nie zdołała zrozumieć, dlaczego.

Ram ostrzegł ją przed powrotem do tego miasta, morderca najwidoczniej wpadł w desperację, niemal co dzień popełniał nową zbrodnię, a Elena zaliczała się do najbardziej zagrożonych.

Elena jak najszczerzej zapewniła go, że wcale nie ma ochoty tam wracać. John już nie żył, jedyne, czego chciała, to zostać w domu i w spokoju lizać rany.

Marco z Ludzi Lodu, baśniowy książę Czarnych Sal, czuł się deprymująco bezradny. Bez trudu powinien sobie poradzić z odnalezieniem dziewczynki przy użyciu siły myśli, ale wszelkie sygnały zamarły. Nastała taka cisza, iż obawiał się, że dziecko nie żyje.