Выбрать главу

– Owszem, lecz teraz jego sytuacja jest szczególna – odparł Ram, nie wdając się w dalsze wyjaśnienia.

– Ale czy Święte Słońce nie może oczyścić łudzi w tym mieście? – wtrąciła się Elena.

Ram skierował na nią spojrzenie czarnych oczu. Dziewczyna znała go od dzieciństwa i wcale się go nie bała, pomimo iż w Królestwie Światła reprezentował władzę.

– Nie – wyjaśnił łagodnie. – Zwyczajnych dobrych ludzi Słońce czyni lepszymi. Poprawia i polepsza ich i ich życie. Zło natomiast działa na Słońce, atakuje je i zanieczyszcza. Nie wolno do tego dopuścić. Z całych sił staramy się je chronić przed nieprzystosowanymi, podobnie jak wasi rodzice osłaniali je przed złymi rycerzami.

– Ale przecież nie wszyscy tutaj są źli – zaprotestowała Elena, myśląc o młodym mężczyźnie w białym ubraniu.

– Oczywiście, ale kiedyś dawno temu ofiarowaliśmy temu miastu Słońce i sprawy potoczyły się niepomyślnie. Złocista kula pociemniała i zaczęła promieniować złem, które pochłonęła.

– Odbijała je niczym lustro – podsunął Jori.

– Waśnie tak. Nastąpiło straszne sprzężenie zwrotne, musieliśmy usunąć Słońce i w tajemnicy zagrzebać je głęboko w ziemi. Od tamtej pory nie ma tutaj Słońca. Mieszkańcy zresztą wcale go nie pragną. Tak, tak, miasto nieprzystosowanych to prawdziwy problem.

Z ponurymi minami zamyślili się nad tym faktem. Trzeba spuścić cały ten gnój w klozecie, pomyślała Indra bez odrobiny szacunku.

Myśli Dolga wędrowały niespokojnie. Jego spojrzenie poszukiwało, omiatało otoczenie.

Nie pojmuję tego, myślał, wyczuwam zło gdzieś w pobliżu, ono jest tutaj w mieście, ale takie trudne do określenia, jakby nacierało z kilku stron jednocześnie. Jakby było podwojone? Czyżby popełniano tu dwa zupełnie nie związane ze sobą przestępstwa?

5

Nikt nie znał jego pochodzenia.

Do Królestwa Światła trafił zupełnie przypadkiem, po prostu fatalny zbieg okoliczności.

Wychowywał się w środowisku oficerskim, uwielbiany przez zwariowaną matkę, otaczającą się wyłącznie innymi małżonkami wysokich rangą wojskowych. Od czasów najwcześniejszego dzieciństwa jego ojciec pułkownik ćwiczył go i musztrował, nie karząc jednak przy tym, lecz wychowując na oficera i dżentelmena. Ojciec także ubóstwiał pięknego, wprost rasowego syna.

Wyrósł na niezwykle przystojnego młodzieńca, wielbionego przez kobiety. Kolejno je wykorzystywał, później obojętnie odwracał się od nich plecami, nie zważając na rozpacz i płacze ani na zniszczenia, jakich dokonał w ich życiu. Przyszedł na świat jeszcze w epoce, w której dziewictwo kobiety wciąż traktowano jak świętość.

Jego pewność siebie umacniała się z oszałamiającą prędkością. Wkrótce uznał się za osobę o nieodpartym wdzięku, wprost boży dar dla świata. Kiedy skończył trzydzieści dziewięć lat, matka zaczęła okazywać niezadowolenie, pragnęła doczekać się wnuków, czyż więc syn nie zamyśla wkrótce się ożenić? On właściwie wcale nie miał takiego zamiaru, lecz kiedy się nad tym zastanowił, pomysł przypadł mu do gustu, zwłaszcza że po raz pierwszy w życiu odczuwał coś na kształt zakochania w kimś innym niż on sam.

Jego wybór padł na młodziutką, śliczną dziewczynę z najlepszej rodziny. Matka i ojciec dokładnie sprawdzili, z jakich to przodków wywodzi się panna, ustalili także wysokość konta bankowego jej ojca. Zaakceptowali ją, uznali za dobrą partię.

Dziewczyna właściwie uważała, że jest już trochę za stary, ale, na Boga, zachował swój młodzieńczy urok, a w dodatku cieszył się sławą niezdobytego uwodziciela, absolutnie nie dającego się zwabić do małżeństwa. Fakt wiec, że postanowił pojąć ją za żonę, potraktowała jako osobiste zwycięstwo.

W miarę upływu lat awansował i został podpułkownikiem. Na podwładnych wrzeszczał, okazywał im lodowaty chłód… Nie, nie był sadystą, pozostawał jednak obojętny na fakt, że za wojskowym mundurem kryje się także człowiek. Żądał od podległych mu żołnierzy rzeczy nieludzkich, nie znosił żadnego sprzeciwu, tkwił w nim jakiś chłód uczuciowy, przerażający nawet tych, którzy pragnęli utrzymywać z nim bliższy kontakt. Żona urodziła mu dwie córki, których w ogóle nie zauważał, a dopiero później syna, ubóstwianego tak samo jak kiedyś wielbił go jego ojciec. Babka obsypywała malca pieszczotami, aż podpułkownik wrzeszczał na nią jak na rekruta.

W tym czasie, miał wówczas pięćdziesiąt pięć lat, zaczął dostrzegać błąd, jaki popełnił żeniąc się z tak młodą, cieszącą się wielkim powodzeniem panną. Dziewczyna, rzecz jasna, zmieniła się już w piękną kobietę o złocisto-brązowych włosach i niebieskich oczach, uwielbianą przez kolegów oficerów. Tym akurat się nie przejmował, uważał, że nikt nie może zagrozić jego pozycji najprzystojniejszego ze wszystkich.

Omylił się jednak. Co prawda wciąż podbijał kobiece serca i łamał je z taką samą łatwością jak za młodu, lecz ani przez moment nie przeczuwał biegu wydarzeń.

Własną niewierność uważał za rzecz całkiem naturalną i jak najbardziej na miejscu, był wszak mężczyzną, w dodatku niesłychanie czarującym, nie było więc o czym mówić.

Wreszcie jednak i do niego zaczęły docierać plotki. Z początku śmiał się z nich pogardliwie. Jego żona miałaby mieć romans z nieznanym z imienia oficerem? To najgłupsze, co słyszał, przecież ona siedzi w domu i czeka na niego. Chyba wie, co robi jego żona?

Wkrótce jednak usłyszał więcej.

To nie może być prawda, miał wrażenie, że żołądek zmienia się w kostkę lodu. Prędko odkrył coś jeszcze: Koledzy śmiali się z niego za plecami. Kiedyś usłyszał wyszeptane gdzieś w pobliżu określenie „rogacz”. Rogacz, czyli zdradzony małżonek. Nie dał nic po sobie poznać, chociaż krew uderzyła mu do głowy, a gardło się zasznurowało. Zapamiętał sobie jednak tego, który to powiedział. Ten człowiek jeszcze pożałuje swoich słów!

Zaczął szpiegować żonę, oczywiście nie zapytał wprost, czy go zdradziła, takie postawienie sprawy byłoby poniżej jego godności, ale w sercu zapłonęła mu nienawiść, potworna, straszna nienawiść.

Nikomu nie wolno go oszukiwać! Nikt nie może go porzucić dla innej osoby, jego cześć i duma pragnęła teraz tylko jednego:

Zemsty!

Jeśli oczywiście to wszystko okaże się prawdą. Wciąż nie wiedział na pewno, czy wypowiadane szeptem insynuacje dotyczą właśnie jego, bo przecież pomysł, że żona woli kogoś innego, był śmieszny.

Napływały jednak nowe szczegóły romansu. Chodziło o młodego porucznika.

Po kilku dniach potwierdziły się najstraszniejsze podejrzenia. Te, które wcześniej wydawały się niemożliwe, nierzeczywiste.

Okazały się jednak prawdą. Pewnego wieczoru, kiedy miał pełnić służbę w pułku, niespodziewanie wrócił do domu. Nie zastał żony. Podkradł się pod kwaterę młodego porucznika i ujrzał, jak wchodzą razem do środka. Pierwszą myślą było wbiec za nimi i zastrzelić oboje na miejscu. Nie miał jednak przy sobie służbowego pistoletu, bo też i nigdy nawet mu się nie śniło, że to, co teraz odkrył, może zdarzyć się naprawdę. Wrócił do domu, by przygotować bardziej przemyślny plan. Oficer, który zastrzeli żonę i jej kochanka, jest przegrany, jawnie przyznaje się do porażki. Nie, musi wyjść z tego z twarzą, zachowując sławę niezwyciężonego uwodziciela.

Ogarnęła go wściekłość tak wielka, że bał się ataku apopleksji.

Następnego dnia czekał go kolejny wstrząs. Żona, jąkając się ze strachu, zażądała rozwodu. Jako motyw podała, że kocha innego. Teraz dobre rady były w cenie. Jak wybrnąć z tej sytuacji i pozostać w opinii publicznej nie zdradzonym mężem? Nocą zdążył już do połowy opracować pewien plan, teraz chodziło o to, by wprowadzić go w życie. Najważniejsze, by dać światu do zrozumienia, że to on znudził się żoną i postanowił ją porzucić, dlatego kobieta szukała pociechy u nieporadnego młodego porucznika o miękkim sercu. Przygotował już sobie nawet na ten temat kilka uwag, które zamierzał od niechcenia rzucić w obecności kolegów. Teraz jednak, kiedy ona zażądała rozwodu, wiedział, że musi się spieszyć. Wciąż mógł wykorzystać zmyśloną historię o swoim romansie z inną i żonie rozpaczającej z tego powodu. Jej żal miał doprowadzić ją do samobójstwa.