Martusia zawahała się.
– Ale mnie zależy na serialu…
– Toteż właśnie – powiedziałam ostrzegawczo. – Jeśli uzależnisz od niego cokolwiek, a już w najgorszym razie ślub, zauroczysz, mur-beton. W życiu nam ten scenariusz nie wyjdzie, choćby się pół miasta wymordowało nawzajem! Nie wygłupiaj się, w końcu mnie też zależy. Bartek, żeń się z nią natychmiast, choćby i jutro! – Jutro nie zdążę – zmartwił się Bartek.
– No to za tydzień! – No dobrze, za trzy – zadecydowała Martusia. – Albo nie, bez serialu. Jak skończysz robotę, to zlecenie. Ile ci to zajmie? – Góra dwa miesiące.
– No to sami widzicie. Dobrze, wyjdę za niego. Za dwa miesiące, niech będzie! Na tym stanęło i przynajmniej jedno zostało rozstrzygnięte. Scenariusz piszemy, Martusia z Bartkiem biorą ślub…
A co do trupa, to jeszcze nie jest pewne, jak go zużyjemy…
koniec
Uprzejmie i z naciskiem informuję, że cała treść niniejszego utworu została wyssana z palca, a występujące w telewizji osoby sama wymyśliłam. Jakakolwiek zbieżność z rzeczywistością…
I tak dalej.