Gorętszym doń kochaniem płonę
Niźli Blanchefleur do Florisa
Jemu serce poświęcę i miłość
Rozsądek, i oczy, i życie
Romantyczna historia Florisa i Blanchefleur była jedną z popularniejszych opowieści miłosnych w Europie tamtego czasu.
Nazwie cię oblubienicą swą, miłość której słodsza jest niźli wino… – Kuzańczyk dość swobodnie cytuje Pieśń nad Pieśniami, 4:10, 5;16, 7;13-14.
Rozdział siedemnasty
„…pan na burgu Drachenstein. Tutejszy pfleger…” – pflegerami nazywano rycerzy, którym senior przydzielał funkcje i obowiązki wojskowych dowódców w podlegającym im rejonie; byli odpowiedzialni za moblilizację objętych obowiązkiem służby wojskowej na wypadek wojennej wyprawy i nadzór nad organizacją obrony na wypadek najazdu lub walk wewnętrznych.
„Opłata… wynosi trzy grosze od konia…” – pfleger ma na myśli raczej nie szerokie grosze praskie, ale jakieś lokalne monety srebrne: saskie, rawensburskie lub palatynackie, trzykroć niższe kursem od grosza praskiego. I tak dopuszcza się niemożebnego zdzierstwa, opłata, której żąda, to równowartość dniówki robotnika, za którą można było nabyć korzec owsa albo dwie gęsi.
„…trupów było zbyt wiele…” – w dokonanej 25 stycznia 1430 rzezi Plauen śmierć poniosło powyżej tysiąca osób, tak na moje oko, biorąc pod uwagę ówczesną liczebność takich miast, wybito dobrą połowę mieszkańców.
„Wiele grubych i wielkich kłamstw mówią…” – agitkę emisariusza luźno oparłem na autentycznym manifeście husyckim, rozpowszechnianym po krajach ościennych w różnych wersjach językowych, zaczerpniętym z Ewy Maleczyńskiej, Ruch husycki w Czechach i w Polsce, KiW 1959.
Rozdział osiemnasty
Seulete sui et seulete vueil estre… – jedna z bardziej znanych ballad Krystyny de Pisan (tłumaczenie Julii Hartwig).
Sama jestem i chcę zostać sama,
Samą mnie pozostawił mój miły,
Sama jestem, bez druha i pana,
Sama jestem, w cierpieniu nad siły…
De Deu e de nos vos sian perdonatz… – „Niech ci będą one wybaczone przez Boga i przez nas, prosimy Boga, aby ci je wybaczył” (rytuał katarski przy konającym).
Pater sancte… suscipe ancillam tuam in tua iusticia. – „Święty Ojcze, przyjmij twoją służebnicę w twojej sprawiedliwości i ześlij na nią Twoją łaskę i Twojego świętego Ducha”. Tamże.
Rozdział dziewiętnasty
Mors stupebit et natura… – Dies irae.
Śmierć struchleje, wszelkie ciało
gdy powstanie, jak leżało,
by przed Sędzią głos zabrało.
Zwój ksiąg będzie rozwidniony
zapisanych z każdej strony,
z których ma być świat sądzony.
Amor condusse noi ad una morte… – Dante, Boska komedia, Piekło, pieśń V.
Mocny jak wieża bądź… – tamże, Czyściec, pieśń V.
O luce etterna che sola in te sidi… – tamże, Raj, pieśń XXXIII, przekład jak w poprzednich tomach.
Zarzewie wieczne, samo w sobie tkwiące,
Samo-pojętne, samo-pojmowane,
W tym się pojęciu własnym kochające!
Confutatis maledictis… – następna zwrotka z Dies irae.
Pomieszawszy z przeklętymi,
ogniem srogim objętymi,
wywołaj mnie ze świętymi.
Rozdział dwudziesty
Agnus Dei qui tollit peccata mundi. – „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata”. Początek modlitwy mszalnej.
Requiem aeternam dona ei… – „Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj jej świeci. W wiecznej pamięci będzie sprawiedliwa: nie będzie się lękała smutnej nowiny”.
Ad te omnis caro ueniet. – „Do Ciebie przyjdzie każdy człowiek”.
Praesens malum auget boni perditi memoria… – Piotr Damiani, Hymnus de gaudio paradisi.
Rozdział dwudziesty pierwszy
„…Litwin z rodu całkiem świeżo zaszczyconego przyjęciem do herbu polskiego Odrowąż…” – na mocy postanowień zawartej drugiego października 1413 unii horodelskiej polska szlachta koronna przyjęła Litwinów z rodów bojarskich do swych herbów, stwierdzając w dokumencie (za Karolem Szajnocha): „Niniejszym zespolamy i jednoczymy nasze domy, pokolenia, rody, herby i klejnoty herbowe z wszystką szlachtą i bojarstwem litewskich ziem”.
„Gościem był Konrad, biskup Wrocławia…” – to już tom ostatni, więc nie od rzeczy będzie zawrzeć w przypisach kilka informacyj o tym, „co było później”. I tak: Konrad Piast książę oleśnicki był biskupem Wrocławia przez 29 lat. Zmarł w wieku lat sześćdziesięciu siedmiu na zamku w Jelczu w dniu dziewiątym sierpnia 1447. Dwa dni później pochowano go z wielką pompą w katedrze wrocławskiej. Interesującym – wobec zdecydowanej antypolskości Konrada – może być fakt, że jako jego następcę prekonizowano we Wrocławiu Polaka, Piotra Nowaka z Niwnicy, który za swoich rządów doprowadził do poprawy popsutych przez Konrada stosunków z archidiecezją gnieźnieńską, której Wrocław zawsze kościelnie podlegał.
„…która pomoże narodowi przepłynąć każdy potop…” – do niezatapialnego, zdolnego przepłynąć każdy dziejowy potop okrętu porównał sanktuarium jasnogórskie prymas Stefan Wyszyński (w wypowiedzi z 23 maja 1969 r.).
Rozdział dwudziesty drugi
„…postrachu, jaki… Sierotki wzbudziły w Nowej Marchii…” – latem roku 1433 Jagiełło rozpoczął wojnę z Zakonem Krzyżackim. Na mocy sojuszu zawartego rok wcześniej w Pabianicach u boku wojsk polskich na ziemie Zakonu wtargnęło osiem tysięcy Sierotek pod wodzą Jana Czapka z San. Sierotki wzbudzały postrach zwłaszcza wśród krzyżackich wojsk najemnych, złożonych z Czechów, nie miały bowiem litości dla wysługujących się Niemcom odszczepieńców, „zdrajców czeskiego języka”. Sami Krzyżacy też bali się Sierotek jak ognia.
Warto wspomnieć, że gdy Sierotki Czapka szły na Prusy, daleko idącą pomoc okazał im książę Jan Żagański, nagle bardzo propolski i proczeski. A o Rixie i jej roli historia milczy… Tak to już bywa.
„Większość podobno już nie żyje. Umarli, nim od napadu na klasztor rok minął…” – O tak rychłym końcu uczestników napadu na klasztor jasnogórski zapewnia Długosz w Rocznikach… Rzeczywistość była inna, historyczni napastnicy żyli dłużej, niektórzy znacznie. Kniaź Fedor Ostrogski żył jeszcze w roku 1438, widzimy go w wojsku polskim podczas wojny z Albrechtem austriackim o sukcesję czeską. Dalsze losy kniazia i data jego śmierci są nieznane. Jan Kuropatwa z Łańcuchowa piastował różne urzędy, był doradcą króla Kazimierza Jagiellończyka podczas wojny trzynastoletniej, zmarł po roku 1462. Jedynym, który pożegnał się z życiem niedługo po napadzie i do tego śmiercią gwałtowną, był Jakub Nadobny z Rogowa, który latem roku 1431 poległ pod Łuckiem w wojnie ze zbuntowanym Świdrygiełłą.
„Kniaź odszedł na Litwę…” – po upadku Gliwic Zygmunt Korybutowicz udał się do Czech, w 1431 walczył pod Domażlicami. Potem wrócił na Litwę, gdzie stanął po stronie zbuntowanego przeciw Polsce Świdrygiełły. Zginął w feralnej dla buntowników bitwie pod Wiłkomierzem nad rzeką Świętą, w dniu pierwszego września roku 1435. Był to, dokładnie jak przepowiedziało to widmo na Odrach, czwartek, czternaście dni przed datą jesiennej równonocy.
„Dołączył do nas po zwycięstwie pod Domażlicami. Gdy mocno byliśmy górą…” – Hayn von Czirne przyłączył się do husytów z Niemczy w 1432 i wespół z nimi rabował Śląsk. W roku 1434, po Lipanach, gdy karta się odwróciła, postanowił ratować skórę ponownie zmieniając sztandar. W sierpniu 1434 namówił Biedrzycha ze Strażnicy do łupieskiej rejzy na Lwówek, na trasie oferując gościnę na należącym do jego brata zamku Falkenstein. Tam pojmał Biedrzycha zdradą, w nocy, we śnie, i wydał go świdniczanom. W świdnickiej wieży Biedrzych siedział do grudnia, wyszedł – podobnie jak Piotr Polak – po zapłaceniu okupu i rokowaniach, na mocy których zwycięscy umiarkowani kalikstyni czescy zobowiązali się do wydania Ślązakom Niemczy, Wierzbna i Otmuchowa.
Biedrzych ze Strażnicy, ostatni hejtman wojsk polnych Taboru, w roku 1436 ułożył się z cesarzem Zygmuntem i poprowadził resztki taborytów na Węgry, do walki z Turkami. Zmarł w 1459.
Epilog
„Dalej fantazja moja nie nadąży…” – Dante, Boska komedia, Raj, pieśń XXXIII, 142-145.