Выбрать главу

Po słowach Sosina znów zapanowała cisza.

– Wydaje mi się słuszne to, co powiedział pan Sosin – rzekł po chwili Hempel.

– I ja uważam, że Sosin ma rację – powiedział Kuszar – chociaż osobiście nie wierzę, byśmy znaleźli coś ciekawego.

– Dlaczego? – rzuciła zaczepnie pani Wieczorek.

– Gdyż morderca miał dość czasu na ukrycie zwłok w taki sposób, by odnalezienie stało się niemożliwe.

– Mógł zaciągnąć zwłoki nad rzeczkę i po obciążeniu utopić – mruknął Wieleń. – Od śluzy w górę nurtu jest bardzo głęboko. Wiem o tym, gdyż nieraz tam się kąpałem.

– Straszne! – wzdrygnęła się pani Kolarska.

– Mimo to nie powinniśmy zaniechać poszukiwań – rzekł Hempel. Powiedział to celowo, chcąc ułatwić sobie zadanie, jakie go czekało – przeszukania pokoi wszystkich mieszkańców.

– I mnie się tak zdaje – rozstrzygnął ostatecznie sprawę Brona.

– Pana Szarotkę musiało to wszystko kosztować dużo nerwów – odezwała się pani Wieczorek. – Bardzo mi go żal, biedaka!

– Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym zobaczyła taką maszkarę za szybą – zgodziła się Kolarska. – Chyba umarłabym ze strachu!

– Jeszcze nikt ze strachu nie umarł! – prychnęła Jolanta.

– Głupstwa gadasz! – skarciła ją pani Wieczorek. – Gdyby był chory na serce, mogłoby się to źle skończyć! Kpicie z niego, że tchórz, a nie wiem, czy na jego miejscu nie miałabyś stracha, sama w podziemiach, i do tego po ciemku!

– A propos podziemi – rzucił Hempel. – Chciałbym obecnie zadać panu Kuszarowi parę pytań.

– Proszę bardzo – młody inżynier zwrócił twarz w stronę dziennikarza. Hempel odczekał chwilę, aż odejdzie krzątająca się koło stołu Marysia, po czym rzuciwszy szybkie spojrzenie na Bronę zagadnął:

– Wydaje mi się, że jest różnica w odbiorze pewnych zjawisk w zależności od pory doby. Inne wrażenie sprawiają na nas te zjawiska nocą, w ciemnościach i ciszy, a inne w pełnym świetle dnia. Chciałbym, żeby pan się zastanowił i powiedział nam, czy jest pan pewny, że istotnie słyszeliście głos wołający pomocy? Czy takie same odgłosy odebrane za dnia określiłby pan tak samo? Chodzi mi o to, czy po prostu nie ulegliście obaj nastrojowi nocy, czy nie daliście się ponieść wyobraźni? Jak się panu zdaje?

Kuszar milczał przez dłuższą chwilę, zanim odpowiedział:

– Pytanie bardzo istotne, dlatego musiałem się zastanowić nad odpowiedzią. Otóż uprzytomniając sobie tamten moment, ulegam obecnie pewnym wahaniom. Bezsprzecznie odniosłem wrażenie, że słyszę ludzki głos, rozróżniłem również te słowa, o których mówił pan Szarotka. Tak mi się zdawało wówczas, ale po wysłuchaniu pana obiekcji zaczynam się wahać i sam nie wiem…

– Ale przecież i Szarotka coś słyszał! Czy więc możliwe, że ulegliście obaj jednakowej halucynacji? – przerwała mu zdziwionym głosem Jolanta.

– Jedynie ta okoliczność przemawia za tym, że istotnie musiał docierać do nas czyjś głos, gdyż istotnie trudno uwierzyć, że ulegliśmy obaj jednakowej omyłce. Gdyby nie ten fakt, byłbym raczej Skłonny uważać, że podmuchy wiatru wywoływały w kominie rezonanse podobne do ludzkiego głosu…

– Dlaczego pan nie chciał, żeby Szarotka obudził mnie przed zejściem do piwnicy?

Po tym pytaniu Hempla zapanowała cisza. Wszyscy zaczęli sobie zdawać sprawę, że w przesłuchaniu tym jest coś więcej niż chęć wyświetlenia pewnych okoliczności. Ostatnie pytanie dziennikarza było wyraźnie oskarżające.

W ten sposób musiał je zrozumieć i Kuszar, gdyż w pierwszej chwili żachnął się:

– No wie pan!… – Opanował się jednak natychmiast i spokojnie odpowiedział: – Słyszałem wołanie o pomoc. Uważałem, że w tych warunkach nie mamy chwili czasu do stracenia.

– Oczywiście – mruknął Wieleń.

– No, dobrze – Hempel skinął głową. – Jest natomiast jeszcze jeden niejasny dla mnie punkt…

– Czy również mnie obciążający? – Kuszar zadał to pytanie ironicznym tonem.

– Dlaczego skierował pan Szarotkę do prawego korytarza, a sam poszedł lewym? Dlaczego nie pozostaliście razem?

– Gdyż w ten sposób prędzej mogliśmy zlustrować teren. Propozycję nierozłączania się usłyszałem zresztą i od pana Szarotki. Nie zgodziłem się na nią z przyczyny, którą podałem.

– Czy tylko ten wzgląd panem powodował?

– Co pan ma na myśli? – Kuszar ostro spojrzał w twarz Hempla.

– Czy na dnie pana decyzji nie leżała złośliwa intencja pozostawienia tego człowieka samego, wśród okoliczności, które musiały go napawać przerażeniem?

Kuszar milczał przez pewien czas, zanim udzielił krótkiej odpowiedzi:

– Nie.

– Teraz chciałbym pana prosić o wyjaśnienie jeszcze jednej kwestii…

Hempel nie dokończył rozpoczętego zdania, gdyż Jolanta przerwała mu raptownie:

– Czy to jest milicyjne przesłuchanie? Dlaczego wypytuje pan Jurka – poprawiła się natychmiast – inżyniera Kuszara, jak gdyby to on był sprawcą? Tego rodzaju stawianie sprawy wydaje mi się absurdalne i dziwię się, że w ogóle udziela on odpowiedzi!

Słowa padły szybko i gwałtownie, zdradzając silne zdenerwowanie dziewczyny.

– Nie masz racji, Jolciu – wtrąciła się pani Wieczorek. – Wszyscy chcemy wiedzieć, jak się to stało, a jeśli są niejasności, to trzeba je od początku usunąć, aby właśnie na nikogo z nas nie padło podejrzenie.

– Bardzo mądre słowa – poparł panią Wieczorek Stanek. – Pan Kuszar najlepiej może nam naświetlić wypadki, w których brał udział, nie znaczy to jednak, że go oskarżamy o cośkolwiek.

– Toteż chętnie służę wyjaśnieniami – rzekł z uśmiechem Kuszar rzucając jednak w stronę Jolanty ciepłe spojrzenie.

– A ja gotów jestem poddać się również przesłuchaniu, byle uzyskać takiego obrońcę – rzekł z uśmiechem Proca. Jolanta bezceremonialnie pokazała mu język.

– Wyczerpaliśmy chyba tę kwestię – zabrał głos Hempel. – Chciałbym więc prosić – zwrócił się do Kuszara – o wyjaśnienie, dlaczego powiedział pan Szarotce, że korytarze, którymi pójdziecie, łączą się ze sobą, co pozwoli wam na zetknięcie się, skoro tak przecież nie jest?

Pytanie to było już wyraźnie oskarżające. Jolanta poruszyła się na krześle, jednak nic nie powiedziała. Sosin przechylił się ku przodowi. Lekki, trochę kpiący uśmieszek nie schodził z jego ust. Wieleń rzucił na Kuszara zatroskane spojrzenie.

Ten jednak odpowiedział swobodnie, nie zdradzając zdenerwowania:

– Czy istotnie tak powiedziałem? Nie przypominam sobie. Jeśli tak, być może źle się wyraziłem lub źle zostałem zrozumiany. Miałem jednak na myśli to, że idąc różnymi drogami zetkniemy się po pewnym czasie, gdyż tak byłoby istotnie. Panowie Brona i Stanek mogą potwierdzić, że z pomieszczenia, gdzie znajduje się deska rozdzielcza, istnieje wyjście pozwalające na dotarcie do korytarza, którym miał iść Szarotka.

– Tak, to prawda – skinął głową Stanek.

– A więc mówiąc, że się spotkamy, nie wprowadzałem Szarotki w błąd. Mogłem jedynie źle się wyrazić, że chodzi tu o dwa korytarze. Obecnie nie wiem, dlaczego tak powiedziałem, może dlatego, by nie wdawać się w zbyt rozwlekłe wyjaśnienia.

Słowa Kuszara były przekonywające. Nastąpiło wyraźne odprężenie. Jolanta ironicznie spoglądała na Hempla, który jednak nie zwracał na to uwagi.

– Na tym niestety musimy poprzestać – powiedział dziennikarz. – Mamy zbyt mało danych, by pokusić się o rozwiązanie tych wydarzeń. Wydaje mi się jednak wskazane, by prosić pana Stanka o dokładne zamykanie piwnicy i nierozstawanie się z kluczami. Przypuszczam, że państwo poprą moją propozycję.