– Nie wiem, podoba mi się i koniec.
– Przecież ci ukradł pieniądze.
– I zwrócił, zapraszając na obiad.
– Co ty opowiadasz, to tak, jakbyś ty zapłaciła!
– Jeszcze lepiej. W ten sposób byłam z nim, bo chciałam, a nie musiałam. Jak wychodzisz z chłopcem, a on postawi ci pizzę i wszystko inne, to jakbyś musiała się z nim pocałować. A tu miałam wolny wybór.
Babi milczy przez chwilę, nad czymś się zastanawia.
– Powiedziałaś o tym Demie?
– Nie, nie powiedziałam mu.
– Powinnaś mu to powiedzieć.
– Powinnaś, powinnaś. Powiem, kiedy mi się spodoba.
– Nie, powiesz mu zaraz. Jeśli on się o tym dowie od kogo innego, będzie mu bardzo przykro. Jest w tobie zakochany.
– Ty masz chyba fioła na tym punkcie. To wcale nie jest prawda.
– To najprawdziwsza prawda i ty o tym wiesz. Więc jak tylko wrócisz do domu, zadzwoń do niego.
– Jak mi się będzie chciało, to zadzwonię, jak nie, to nie.
– Jeśli teraz jestem szczęśliwa, to tylko dlatego, że ciotka przywiozła tylko jedno sony. Nie zasługujesz na coś takiego! – Babi przyspiesza. Pallina zaciska zęby i postanawia nie ustąpić. – Jak zechcę, to Pollo zdobędzie dla mnie także sony. Oczywiście, ukradnie je dla mnie! – Śmieje się.
Babi jeszcze przez jakiś czas udaje zagniewaną. Pallina szturcha ją w bok.
– Dobra, dobra, nie sprzeczajmy się. Ja wiem, że jesteś moją przyjaciółką. Poświęciłaś się nawet, żeby mnie wyratować od odpowiedzi. Jak twoja mama przyjęła uwagę w dzienniczku?
– Lepiej niż ja twoją historię z Pollem.
– Widzisz to bardzo dramatycznie!
– Tragicznie!
– Posłuchaj, ty nie znasz go dobrze. Ten chłopak jest pełen problemów. Nie ma pieniędzy, ojciec traktuje go źle. A przy tym jest bardzo sympatyczny. Dla mnie jest przemiły, naprawdę.
– Czy cię nie obchodzi, jaki jest dla innych?
– Może się poprawi!
Babi wie, że to wszystko mówi na próżno. Jak Pallina wbije sobie coś do głowy, nie ma na nią sposobu.
– No dobrze, koniec. Pożyjemy, zobaczymy.
– O, taka mi się podobasz. – Pallina uśmiecha się. – Przyrzekam ci, że jak wrócę do domu, zadzwonię do Demy.
No cóż, przynajmniej to jedno Babi osiągnęła.
Babi i Pallina biegną teraz w milczeniu, żeby złapać trochę tchu. Wpadają na placyk wyposażony w urządzenia sportowe dla dzieci i młodzieży. Dzieciaki z wrzaskiem ślizgają się na zjeżdżalni. Troskliwe matki pilnują z bliska swoich małych kamikadze, w każdej chwili gotowe do interwencji. Ładny wysoki blondynek i nieco niższa od niego dziewczyna ćwiczą na drążkach. Babi i Pallina przebiegają obok. Chłopiec zauważa je i przerywa ćwiczenia.
– Babi!
Babi zatrzymuje się. To Marco. Nie widzieli się ponad osiem miesięcy. Pallina też przystaje. Babi czerwieni się. Jest zakłopotana. Jednak serce nie zaczyna bić szybciej, jak niegdyś. Marco całuje ją w policzek.
– Co u ciebie?
Babi opanowuje się.
– W porządku. A u ciebie?
– Świetnie. Przedstawiam ci Giorgię. Marco wskazuje na dziewczynę. Babi podaje jej rękę i, o dziwo nie zapomina natychmiast tego imienia, jak to się zwykle dzieje, kiedy ci kogoś przedstawiają. Pallina też się z nią wita, ale widać wyraźnie, że wolałaby uniknąć tego spotkania. Marco zaczyna rozmowę. Jak zwykle, zdawkową. Dzwoniłem do ciebie. Nigdy cię nie ma. Widziałem jedną z twoich przyjaciółek i któregoś z przyjaciół. Co porabiasz? Ach, prawda, masz maturę. Uważaj, zachowaj się z godnością. Usiłuje być sympatyczny. Babi prawie go nie słucha. Pamięta wszystkie spędzone z nim chwile, uczucie dla niego, rozczarowanie, łzy. Ileż cierpienia. Przez kogoś takiego… Przygląda mu się lepiej. Przytył. Przetłuszczone włosy. Jakby ich mniej. I oczy – puste, bez życia. Jedno spojrzenie na dziewczynę. Nie zasługuje nawet na to. Uczucie niesmaku, obojętności. I tak się rozstają. Po pięciu minutach rozmowy, nic sobie nie powiedziawszy. Tamten magiczny most runął. Babi rusza biegiem. Pyta siebie, gdzie się podziała tamta miłość? Dlaczego nie mogę już jej odczuwać? A przecież była taka wielka. Zakłada słuchawki walkmana. U2 zaczynają swój ostatni przebój. Patrzy na Pallinę. Przyjaciółka odpowiada czułym uśmiechem. Kosmyk jej włosów tańczy na wietrze. Podaje jej słuchawkę. Zasłużyła sobie. Babi nie wie o tym, ale to ona ją uratowała.
20
Rok wcześniej.
– Babi, Babi! – woła Daniela, stukając do drzwi łazienki. Ale Babi nie słyszy. Jest pod prysznicem. I jakby tego nie wystarczało, ustawione blisko radio nadaje na cały regulator piosenkę zespołu U2 z zeszłego roku. W końcu coś słyszy. Jakby uderzenia, które nie zgadzają się w rytmie z perkusją. Zakręca wodę, wyciąga mokrą rękę i wyłącza radio.
– O co chodzi? Daniela stęka za drzwiami.
– No nareszcie! Od godziny walę, bo Pallina przy telefonie!
– To powiedz jej, że biorę prysznic, że zadzwonię za pięć minut!
– Uparła się, że to sprawa ogromnie pilna.
– No dobrze, przynieś mi telefon, Dani!
– Mam go tu. – Babi otwiera drzwi. Daniela podaje jej słuchawkę.
– Nie gadaj długo, bo czekam na telefon od Giulii. Babi wyciera ucho zanim przyłoży słuchawkę.
– Co masz do mnie takiego pilnego?
– Nic, chciałam cię tylko pozdrowić! Co robisz?
– Właśnie byłam pod prysznicem. Nie wiem, jak to się dzieje, ale zawsze dzwonisz do mnie, kiedy jestem w kąpieli.
– A nie wychodzisz z Markiem?
– Nie, dziś umówił się ze swoim przyjacielem na powtarzanie. Za dwa dni ma egzamin. Z biologii.
Pallina milknie. Postanawia nic nie mówić.
– Doskonale, wobec tego przyjdę po ciebie za dziesięć minut!
Babi wyciera włosy małym ręcznikiem.
– Nie mogę.
– Daj spokój, wyskoczymy tylko na pizzę.
– A jak zadzwoni do mnie? Wyłączył swoją komórkę, bo musi się uczyć. Ale…
– Niech Dani mu powie, żeby zadzwonił później. Albo niech dzwoni na twoją komórkę… Pospiesz się, wrócimy raz-dwa.
Babi próbuje się wykręcić. Ale żadna z jej wymówek – zmęczenie, nieodrobione lekcje, niewiarygodne pragnienie, żeby pozostać w domu i w nocnej koszuli i szlafroku posiedzieć trochę przed telewizorem – nie przekonuje Palliny. Parę minut później siedzi na vespie za Pallina, która ryzykownie manewruje w ulicznym ruchu godziny dziewiątej wieczorem.
Babi ma jeszcze wilgotne włosy, granatową bluzę z napisem „California" i niezbyt zadowoloną minę.
– Czuję, że skończę dziś marnie.
– Przecież taki ciepły wieczór…
– Myślę o tym, jak prowadzisz.
Pallina zwalnia i skręca w prawo na Ponte Milvio. Babi pochyla się do jej policzka, żeby lepiej słyszała.
– Dokąd mnie wieziesz?
– A co?
– Nie jedziemy do Baffetto?
– Nie.
– A co się stało?
– Co jakiś czas trzeba coś zmienić, nie? Ostatnio stałaś się za bardzo schematyczna. Zawsze do Baffetto, zawsze osiem z łaciny, zawsze to samo. Na przykład, z kim teraz chodzisz?
– Jak to z kim? Z Markiem, nie?
Babi jest zaskoczona pytaniem. Nie wie dlaczego, ale jest pewna, że Marco nie podoba się Pallinie.
– Widzisz, Babi, nawet w tym jesteś nazbyt monotonna. Powinnaś coś zmienić.
– Żartujesz? Jestem zakochana po uszy!
– Nic przesadzaj…
– Nie, Pallina, poważnie. Strasznie mi na nim zależy!
– Co ci może tak bardzo zależeć, skoro jesteś z nim zaledwie pięć miesięcy.
– Wiem. Ale jestem śmiertelnie zakochana. Może dlatego, że po raz pierwszy coś podobnego czuję?
Pallina zmienia biegi niemal ze złością. Właśnie, twoje pierwsze ważne przeżycie. I to z taką glistą, myśli Pallina. Wrzuca trzeci bieg i skręca na piazza Mazzini. Przechodzi na drugi i skręca w prawo. Babi przyciska się do niej, kiedy rozpędziwszy się, wpadają w trzecią przecznicę. Zatrzymują się, to Nuova Fiorentina. Fabio, syn właściciela, jest w drzwiach. Zauważa je, wychodzi im naprzeciw, wita. Bardzo lubi te dziewczyny. Zwłaszcza do Babi ma słabość, chociaż stara się to skrywać. Prowadzi je do rzędu stolików po prawej stronie, w pobliżu kasy. Stąd widzi się całą salę. Kelner od razu przynosi dwie karty dań. Ale Pallina już wio, co ma wziąć.