Выбрать главу

– Tutaj robią bajeczną pizzę, którą nazywają calzone. To taka nogawka, w której jest wszystko: ser z jajkami, mozzarella i kawałki szynki. Coś oszałamiającego!

Babi sprawdza w karcie, czy jest coś mniej zabójczego dla jej diety. Ale Pallina nalega i decyduje.

– A więc dwie nogawki i dwa piwa, średnie, jasne.

Babi patrzy na przyjaciółkę z niepokojem.

– I jeszcze piwo? Chcesz, żebym pękła?

– Raz możemy sobie pozwolić. Zrobimy sobie święto!

– Jakie święto?

– Dawno nie wychodziłyśmy razem.

Babi w myślach przyznaje jej rację. Ostatnio, jeśli wychodziła, to zawsze z Markiem. Cieszy się, że może być tutaj ze swoją przyjaciółką. Pallina przeszukuje kieszenie swojej kurtki Znajduje grzebyk wysadzany sztucznymi diamentami i serduszkami z kolorowych kamieni; zbiera włosy i przytrzymuje je tym grzebieniem. Jej ładna, krągła twarzyczka rozjaśnia się pełnym blaskiem.

– Śliczny jest ten grzebyk. – Babi uśmiecha się do niej. – Bardzo ci do twarzy.

– Podoba ci się? Kupiłam go na piazza Carli da Bruscoli.

– Nie będzie ci przykro, jeśli kupię sobie podobny? Może trochę inny? Miałam coś takiego, ale gdzieś posiałam.

– Nie żartuj, przywykłam, że się mnie naśladuje. Jestem dziewczyną, która wytycza nowe szlaki mody. Czy wiesz, że kiedy idę coś kupić, dają mi te rzeczy gratis? Wystarczy, żebym je nosiła. Postanowiłam, że od jutra zażądam procentu!

Śmieją się. Zjawiają się dwa piwa. Babi otwiera szeroko oczy: są ogromne.

– To jest średnie? To jakie byłoby duże?

Pallina przyciąga do siebie kufel.

– Dobra, nie rób problemu. – Swoim kuflem uderza w kufel Babi, aż piana tryska ha obrus.

– Za naszą wolność!

Babi ją poprawia:

– Prowizoryczną…

Pallina leciutkim uśmieszkiem przyznaje jej rację. I piją obie. Babi pierwsza poddaje się. Doszła do jednej czwartej kufla i przerywa. Pallina jeszcze ciągnie, przestaje, gdy przekracza połowę kufla.

– Och! – Z rozmachem odstawia kufel na stół. – Tego mi było potrzeba! – I wyciera usta zdecydowanym ruchem serwetki. Czasami lubi pokazać się z tej strony, osoby pewnej siebie.

Babi otwiera paczkę z paluszkami. Wyciąga jeden bardziej przypieczony i go chrupie. Rozgląda się z ciekawością po lokalu. Grupki wesoło rozgadanych młodych ludzi tworzą trójkąty nad pizzą z pomidorami. Co bardziej wytworne dziewczyny usiłują posługiwać się widelcem, nawet wyławiając smaczne oliwki z Ascoli. Młoda para zabawia się rozmową w oczekiwaniu na swoje zamówienie. Ona jest ładną dziewczyną o czarnych, niezbyt długich włosach. On uprzejmie nalewa jej coś do picia. Babi widzi go od tyłu. Wydaje jej się, że jest w nim coś znajomego. Obok przechodzi kelner. Chłopiec go zatrzymuje. Pyta o los zamówionych pizz. Babi widzi teraz jego twarz. To Marco. Grissino pęka jej w palcach, coś innego pęka jej w środku. Wspomnienia, przeżycia, przepiękne chwile. Najmilsze szepty, wszystko zaczyna w niej wirować w złudnym majaku. Babi blednie. Pallina to zauważa.

– Co z tobą?

Babi nie może mówić. Wskazuje głową w głąb sali. Pallina się odwraca. Od jednego ze stolików odchodzi kelner. Pallina zauważa tam Marca. Widzi go, jak uśmiecha się do dziewczyny naprzeciwko, jak pieści jej rękę, ufny w zamówioną pizzę, a przede wszystkim w dalszy ciąg wieczoru. Pallina zwraca się ku Babi.

– Ależ skurwiel. Autentyczny. Mężczyźni zawsze są tacy sami. Ma egzamin z biologii, co? Coś mi się widzi, że będzie miał raczej z anatomii!

Babi bez słowa opuszcza głowę. Naiwna łza spływa jej po policzku. Zatrzymuje się przez chwilę na brodzie, a potem, jakby pchnięta bólem, spada w otchłań.

Pallina ze współczuciem patrzy na przyjaciółkę.

– Przepraszam, nie chciałam.

Z kieszeni wyciąga kolorową chustę i podaje ją Babi.

– Masz, może niekoniecznie pasuje do okoliczności, nazbyt wesoła, ale lepsze to niż nic.

Babi wybucha nerwowym śmiechem, który przypomina płacz. Ociera łzy, wyciera nos. Jej błyszczące, lekko zaczerwienione oczy zwracają się znowu ku przyjaciółce. Babi raz jeszcze próbuje się zaśmiać, ale wychodzi z tego tylko krótki spazm. Pallina głaszcze ją po policzku, strząsając kolejną, niezdecydowaną łzę.

– No dobrze już, przestań, nie jest tego wart, ta glista. Gdzie znajdzie drugą taką jak ty? To on powinien płakać. Nie wic, co stracił. Sam się skazał na takie dziewczyny, jak tamta.

Pallina znowu się odwraca, żeby popatrzeć, co się dzieje przy stoliku Marca. Babi idzie jej śladem. Ponownie ostry ból przeszywa ją całą. Polowanie na skarb. Spacery w Villa Glori, pocałunki o zachodzie słońca, patrzenie sobie w oczy i słowa miłości. Znikają piękne, niezwykłe obrazy, zaciemnia je mgła smutku. Babi próbuje się uśmiechnąć.

– Nie, nie wydaje się wcale taka brzydka.

Pallina kręci głową. To nie do wiary, Babi nawet w takiej sytuacji nie potrafi być szczera. Teraz podnosi jednak swój kufel i ciągnie z niego tęgi łyk. Z rozmachem stawia kufel na stole i zdecydowanym ruchem ręki wyciera serwetką usta – tak jak Pallina.

– Boże, jak go nienawidzę.

– Brawo! Taka mi się podobasz. Musimy go ukarać! – Pallina uderza swoim kuflem w kufel przyjaciółki i obie wypijają swoje piwa długim, leniwym haustem. Babi z lekkim zamętem w głowie, nienawykła do picia ani do tego wszystkiego wokół, uśmiecha się z przekonaniem do przyjaciółki.

– Masz rację, musi mi za to zapłacić! Mam pomysł. Chodźmy do Fabia!

Marco śmieje się wesoło, nalewając dziewczynie chłodnego białego galestra. Umie zabawiać dziewczyny przynajmniej na tyle, na ile nie umie dobrać wina.

Tego wieczoru Nuova Fiorentina mogła być z siebie dumna. Nigdy jeszcze nie miała tak uroczego kelnera. A ściślej, kelnerki. Babi kroczy między stolikami, niosąc dwie pizze w rękach. Nie ma wątpliwości, że ta z mozzarellą bez rybek jest dla Marca. Ileż razy słyszała, jak ją zamawiał. Ileż razy dawał jej potem spróbować, wkładając kawałek do ust.

Znowu ból w brzuchu. Stara się o tym nie myśleć. Odwraca się. Fabio i Pallina stoją w pobliżu kasy. Uśmiechają się do niej, dodając jej otuchy. Babi nabiera powietrza. Jest oszołomiona. Piwo było dobre i pozwala jej dotrzeć do stolika Marka.

– Ta jest dla pani.

Stawia biały placek z szynką i oliwą przed dziewczyną, która gapi się na nią ze zdziwieniem.

– A ta dla ciebie, glisto!

Marco nie zdąży zareagować zdumieniem, a już mozzarellą bez rybek leje mu się na głowę wraz z pomidorowym sosem. Gorąca pizza zamienia się w niewygodny, parzący kapelusz. Fabio i Pallina witają to głośnym aplauzem, który podejmuje cała sala. Babi, lekko oszołomiona, kłania się w podziękowaniu. Po czym oddala się z Pallina pod rękę, a towarzyszą temu komentarze rozbawionych gości i zdziwione spojrzenie zaskoczonej dziewczyny.

Wracają swoją vespą w milczeniu. Babi obejmuje Pallinę mocno. Nie z lęku tym razem. Ruch na ulicach jest niniejszy. Z głową opartą o ramię przyjaciółki patrzy na drzewa nadbiegające ku niej, na dalekie, czerwone i białe światła samochodów. Jakiś pomarańczowy autobus przejeżdża obok. Babi zamyka oczy. Przebiega przez nią dreszcz. Chwilowy, wkrótce zamiera. Czuje zimno i ciepło – i czuje się samotna. W milczeniu też podjeżdżają pod dom. Babi schodzi z vespy.