Выбрать главу

– Zauważyłaś to, Cindy? – zapytałam.

Pseudonim, który wybrał dla siebie Billy Danko, brzmiał: August Spies.

Jill naprowadziła nas na trop.

ROZDZIAŁ 87

O szóstej rano w ratuszu paliło się tylko jedno światło – w pokoju Molinariego.

Kiedy weszłam, rozmawiał przez telefon. Twarz mu się rozjaśniła uśmiechem, zmęczonym, lecz mimo to radosnym. Nikt z nas w ostatnich dniach nie spał.

– Właśnie próbowałem wytłumaczyć twojemu szefowi – powiedział, odkładając słuchawkę i uśmiechając się do mnie – że nie mamy tu takich sił bezpieczeństwa jak w Czeczenii. Powiedz, czy udało się wam coś odkryć.

Podałam mu pożółkły wycinek znaleziony w gabinecie Jill. PROKURATOR WYZNACZONY DO SPRAWY ZAMACHU BOMBOWEGO BNA. Przeczytał artykuł do końca.

– Jak ty ich nazwałeś, Joe? Tych radykałów z lat sześćdziesiątych, którzy się nie ujawniają?

– Białe króliki.

– A jeśli w tym nie ma polityki? Jeśli motywuje ich coś innego? Albo jeśli to tylko częściowo polityka, a częściowo coś innego?

– Motywuje ich do czego, Lindsay?

Podałam mu artykuł z dodatku do niedzielnego magazynu, ujawniający pseudonim Billy’ego Danka. Nazwisko August Spies było obwiedzione czerwonym kółkiem.

– Do powrotu do gry. Do popełniania tych morderstw. Może dla zemsty. Nie wiem jeszcze wszystkiego, ale czuję, że to któraś z tych rzeczy.

W ciągu kilku następnych minut opowiedziałam Molinariemu wszystko, czego się dowiedziałyśmy. Na końcu wymieniłam nazwisko prokuratora Roberta Meyera, ojca Jill.

Molinari zamrugał i spojrzał na mnie jak na wariatkę. Moja hipoteza rzeczywiście była szalona. Materiały, którymi do tej pory dysponowałam, ograniczały się do komunikatów od morderców. Taką samą wiedzą dysponowały wszystkie siły bezpieczeństwa w kraju.

– Co zamierzasz z tym zrobić, Lindsay? – spytał w końcu.

– Musimy się dowiedzieć wszystkiego o ludziach, którzy byli w tamtym domu. Zaczęłabym od Billy’ego Danka. Jego rodzina pochodzi z Sacramento. FBI ma pełną dokumentację tej sprawy, prawda? Chcę wiedzieć to samo co federalni. Poszukam także w Departamencie Sprawiedliwości, może tam coś mają.

Molinari powoli pokiwał głową. Zrozumiałam, że żądam bardzo wiele. Odchylił się do tyłu i zamknął na chwilę oczy. Kiedy je otworzył, spostrzegłam na jego ustach cień uśmiechu.

– Już wiem, dlaczego do ciebie tęskniłem, Lindsay.

Uznałam to za znak zgody.

– Jednego dotąd nie wiedziałem… – Odsunął się z krzesłem od biurka. – Tego, że będziemy mieli dla siebie bardzo dużo czasu, kiedy nas wyleją z pracy.

– Ja też do ciebie tęskniłam – powiedziałam.

ROZDZIAŁ 88

San Francisco ogarnęła panika. Zalew spekulacji prasowych wydawał się nie mieć końca. A tymczasem my wciąż jeszcze byliśmy w lesie. Do ujęcia morderców było jeszcze bardzo daleko.

Moja teoria zakładała, że kluczem do tej sprawy są powiązania między poszczególnymi ofiarami. Byłam pewna, że takie powiązania istnieją i należy je jak najszybciej odkryć.

Bengosian pochodził z Chicago i w jego przypadku trudno było cośkolwiek znaleźć, ale pamiętałam, że Lightower studiował w Berkeley. Powiedział nam to jego GRP, kiedy zapytaliśmy go, w jakim towarzystwie obracał się przed śmiercią jego szef.

Zatelefonowałam do Dianne Aronoff, siostry Lightowera. Dowiedziałam się, że jej brat był członkiem SDS. W sześćdziesiątym dziewiątym, na przedostatnim roku studiów, wziął urlop z organizacji. W tym samym roku miał miejsce nalot na Hope Street. Czy istniał jakiś związek między tymi dwiema sprawami? Mogło coś w tym być.

Koło pierwszej zapukał do mnie Jacobi.

– Zdaje się, że znaleźliśmy ojca tego twojego Danka.

Obaj z Cappym zaczęli od książki telefonicznej, a potem porównali znaleziony w niej adres z tym, który im podano w miejscowej szkole średniej. Ojciec Danka nadal mieszkał w Sacramento, w tym samym miejscu co w 1969 roku. Na telefon Cappy’ego odpowiedział mężczyzna. Rozłączył się, kiedy inspektor zapytał o Billy’ego Danka.

– W Sacramento jest biuro FBI – powiedział Jacobi, wzruszając ramionami. – Może…

– Masz! – zerwałam się z krzesła, rzucając mu kluczyki do explorera. – Ty prowadzisz.

ROZDZIAŁ 89

Do Sacramento autostradą 80 było około dwóch godzin drogi. Pędziliśmy explorerem przez Bay Bridge, nie schodząc poniżej stu dwudziestu kilometrów na godzinę. Po niespełna dwóch godzinach dotarliśmy do podupadłego rancza w stylu lat pięćdziesiątych. Bardzo potrzebowaliśmy jakiegoś nowego tropu.

Dom był duży, lecz zaniedbany. Z tyłu zobaczyliśmy ogrodzony plac, a za nim zbocze porośnięte spłowiała trawą. Przypomniałam sobie, że ojciec Danka był lekarzem. Trzydzieści lat temu ta posiadłość mogła być jedną z najładniejszych w okolicy.

Zdjęłam okulary przeciwsłoneczne i zapukałam do drzwi. Przez dłuższy czas nikt nie odpowiadał, a ja, mówiąc delikatnie, trochę się niecierpliwiłam.

Wreszcie drzwi się otworzyły i stanął w nich starszy mężczyzna. Miał spiczasty podbródek i nos, podobnie jak Billy Danko na zdjęciu w „Chronicie”.

– Czy to wy jesteście tymi idiotami, którzy do mnie telefonowali? – zapytał, przypatrując się nam nieufnie. – Oczywiście, że to wy.

– Porucznik Lindsay Boxer – przedstawiłam się. – A to Warren Jacobi, inspektor z wydziału zabójstw. – Nie ma pan nic przeciwko temu, żebyśmy weszli?

– Mam – odparł, ale otworzył siatkowe drzwi. – Jeśli chodzi o mojego syna, niczego się ode mnie nie dowiecie. Mogę przyjąć jedynie przeprosiny za to, że go zamordowaliście.

Poprowadził nas pachnącymi stęchlizną, odrapanymi korytarzami do małego pokoiku. Wyglądało na to, że nikt inny tu nie mieszka.

– Mieliśmy nadzieję, że odpowie nam pan na parę pytań dotyczących syna – rzekł Jacobi.

– Słucham – mruknął Danko, sadowiąc się na przykrytej patchworkową narzutą kanapie. – Trzeba było pytać o niego trzydzieści lat temu. Mój syn był dobrym chłopcem, ale był też indywidualnością. Wychowaliśmy go tak, by umiał samodzielnie myśleć, i to się nam udało; dokonywał wyborów zgodnie z własnym sumieniem… i jak się potem okazało, były to trafne wybory. Śmierć Williama spowodowała, że straciłem wszystko, co miałem. Żonę… – wskazał głową czarno – biały portret kobiety w średnim wieku. – Wszystko!

– Przykro nam, że tak się stało. – Przysiadłam na brzeżku poplamionego fotela. – Nie chcieliśmy przypominać panu o tej bolesnej stracie, ale… Jestem pewna, że słyszał pan o ostatnich wydarzeniach w San Francisco. Zginęło wielu ludzi.

Danko potrząsnął głową.

– Minęło trzydzieści lat, a wy ciągle nie pozwalacie mu spoczywać w spokoju.

Zerknęłam na Jacobiego. Zapowiadała się trudna rozmowa. Zaczęłam opowiadać o Jill i o tym, jak odkryliśmy powiązanie między jej ojcem a nalotem na dom przy Hope Street. Potem powiedziałam, że inna z ofiar, Lightower, również miała coś wspólnego z Berkeley i buntami studenckimi.

– Nie chcę podważać waszych kwalifikacji – Danko uśmiechnął się – ale wasze domniemania wydają mi się absurdalne.

– Pański syn miał pseudonim August Spies – powiedziałam. – Ludzie, którzy dokonują tych wszystkich morderstw, również podpisują się tym nazwiskiem.

Carl Danko parsknął szyderczo i sięgnął po fajkę. Wyglądało na to, że cała ta sytuacja go bawi.

– Zna pan kogoś, kto może być w to zamieszany? – zapytałam. – Któregoś z przyjaciół Billy’ego? Czy żaden z nich nie kontaktował się z panem w ostatnim czasie?