– Słuchaj, nie mogę zbyt długo rozmawiać. Przekazuję ci najświeższe nowiny: wszystko przebiegło doskonale. Nie mogło pójść lepiej.
Danko odczekał kilka sekund, po czym dodał:
– Zrób to jeszcze raz.
ROZDZIAŁ 17
Stojący na cyplu wieżowiec z cegły i szkła ozdobiony był gigantycznym logo w postaci przeplatających się liter X i L. Elegancko ubrana recepcjonistka zaprowadziła mnie i Jacobiego do pokoju konferencyjnego. Wyłożone boazerią ściany obwieszone były artykułami i okładkami magazynów, przedstawiającymi uśmiechniętą twarz Mortona Lightowera. Tytuł na jednej z okładek „Forbesa” zapytywał: CZY NIKT W DOLINIE KRZEMOWEJ NIE POTRAFI POWSTRZYMAĆ TEGO CZŁOWIEKA?
– Czym ta kompania się zajmuje? – spytałam Jacobiego.
– Produkuje ultraszybkie łącza albo coś w tym rodzaju. Do transmisji danych przez Internet.
Drzwi pokoju konferencyjnego otworzyły się i do wnętrza wkroczyli dwaj mężczyźni. Pierwszy z nich, o szpakowatych włosach i rumianej twarzy, miał na sobie dobrze skrojony garnitur. Prawnik. Drugi – potężny, łysiejący, w rozpiętej koszuli w szkocką kratę – reprezentował pion techniczny.
– Chuck Zinn – przedstawił się ten w garniturze, wręczając Jacobiemu wizytówkę. – Jestem GRP w X/L. Porucznik Boxer?
– Porucznik Boxer to ja. – Spojrzałam na wizytówki i zmarszczyłam nos. – Co to jest GRP?
– Główny radca prawny. – Uśmiechnął się przepraszająco. – A to Gerry Cates, który pomagał Mortowi założyć kompanię.Usiedliśmy wszyscy za stołem konferencyjnym.
– Nie ukrywamy, że jesteśmy przerażeni. Większość z nas była z Mortem od samego początku. Gerry studiował razem z nim w Berkeley. Zacznijmy od tego, że obiecuję pełną współpracę kompanii.
– Czy macie już jakiś ślad? – wtrącił Cates. – Słyszeliśmy, że uprowadzono Caitlin.
– Robimy wszystko, co tylko możliwe. Powiedziano nam, że małą opiekowała się dziewczyna, która również zniknęła. Macie jakieś informacje, które pomogłyby nam ją znaleźć?
– Może Helenę coś wie. To sekretarka Morta. – Cates spojrzał pytająco na prawnika.
– Myślę, że możecie z nią porozmawiać – mruknął Zinn i zapisał coś w notesie.
Zaczęliśmy od rutynowych pytań. Czy Lightower otrzymywał pogróżki? Czy wiedzą o kimś, kto chciałby mu zaszkodzić?
– Nie. – Gerry Cates pokręcił przecząco głową i znowu spojrzał na prawnika. – Media oczywiście rozdmuchiwały finansowe operacje Morta – dodał. – Na zebraniach udziałowców ludzie zawsze pyskują. Finansowe psy ogrodnika. Odnowisz sobie kuchnię, a oni wrzeszczą, że ograbiłeś kompanię.
Jacobi pociągnął nosem.
– Uważa pan, że to nie powinno nikogo wkurzać, jeśli facet sprzedaje swój pakiet za sześćset milionów, a potem rozgłasza, że akcje są warte dziesięć dolców sztuka?
– Nie mamy wpływu na ceny naszych akcji, inspektorze – powiedział Cates, wyraźnie skonsternowany tym pytaniem.Zaległa pełna napięcia cisza.
– Chcielibyśmy dostać listę wszystkich waszych klientów – oświadczyłam.
– Da się zrobić – odparł prawnik i znów zapisał coś w notesie.
– Potrzebny nam jest też dostęp do prywatnych komputerów Lightowera, jego e-maili i korespondencji – dodałam, wytaczając ciężkie działa przeciwko GRP.Tym razem pióro prawnika nie dotknęło notesu.- To są prywatne dokumenty, pani porucznik. Muszę najpierw zapoznać się z podstawami prawnymi, zanim się na to zgodzę.
– Sądziłem, że mamy do czynienia z reprezentatywną osobą – wycedził Jacobi, szczerząc złośliwie zęby.
– Panie Zinn, pańskiego szefa zamordowano, więc jego prywatne dokumenty podlegają naszemu wglądowi. Na miejscu eksplozji znaleźliśmy tę notatkę – podałam mu kopię zdjęcia – zarzucającą Mortonowi Lightowerowi, że jest „wrogiem ludu”. Podpisał ją August Spies. Czy to nazwisko coś wam mówi?
Zinn zamrugał. Na twarzy Catesa pojawiło się zakłopotanie.
Wziął głęboki oddech.
– Nie muszę wam przypominać, że to śledztwo w sprawie o morderstwo. Jeśli któryś z was coś ukrywa, najwyższy czas, żeby…
– Nikt niczego nie ukrywa – obruszył się Gerry Cates.
– Pewnie pani porucznik chciałaby porozmawiać z Helenę. – GRP zamknął notes, jakby spotkanie zostało zakończone.
– Przede wszystkim chciałabym natychmiast opieczętować biuro Lightowera i uzyskać dostęp do całej jego korespondencji, plików komputerowych oraz e-maili.
– Nie jestem pewien, czy to da się zrobić, pani porucznik – mruknął Chuck Zinn i rozparł się na krześle, uśmiechając się z wyższością.
– Pozwoli pan, że ja panu powiem, co da się zrobić, Zinn. – Popatrzyłam na niego. – Za dwie godziny możemy wrócić tu z nakazem i jeśli uznamy, że z plików coś usunięto w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, zostanie tej potraktowane jako utrudnianie śledztwa w sprawie morderstwa. Możemy także wszelkie kłopotliwe dla X/L ciekawostki, które znajdziemy, przekazać prawnikom z biura prokuratora okręgowego. Czy ma pan wątpliwości, że to da się zrobić, panie Zinn?
Gerry Cates spojrzał na swojego prawnika.
– Chuck, może jakoś spróbujemy rozwiązać ten problem?
– Oczywiście, że spróbujemy. – Zinn kiwnął głową. – Przykro mi, ale nasz czas się skończył. Dziś już nie możemy wam dłużej służyć. Wy też jesteście pewnie zajęci. A zatem, jeśli to wszystko, pożegnamy was. – Wstał i uśmiechnął się. – Jestem pewny, że nie możecie się doczekać rozmowy z Helenę.
ROZDZIAŁ 18
Najdalej sześć sekund po wyjściu z X/L wykonałam pilny telefon do Jill. Zaczęłam jej relacjonować przebieg frustrującego spotkania, z którego właśnie wyszłam.
– Chcesz zajrzeć do dokumentów Charlesa Lightowera – ucięła Jill – i potrzebny ci nakaz sądowy, czy tak?
– Tak, Jill, i to szybko, zanim każą swoim ludziom wyczyścić biuro.
– Czy masz powody przypuszczać, że w komputerze Lightowera znajdują się jakieś kompromitujące materiały?
– Możesz to nazwać przesadną podejrzliwością, ale jeśli facet, którego przesłuchuję, zaczyna się wić jak ryba na haczyku, natychmiast włącza się mój policyjny alarm.
– Jaki to dźwięk, Lindsay? – zapytała ze śmiechem Jill.
– Bang, bang – odparłam zniecierpliwiona. – Słuchaj, Jill, nie mam czasu na żarty.
– A co, prócz języka ciała, wskazuje na to, że coś ukrywają?
Poczułam, że zaczyna się we mnie burzyć krew.
– Przyznaj otwarcie, nie chcesz mi tego załatwić, prawda?
– Nie mogę, Lindsay. Ale nawet gdybym mogła, nie odkryłabyś niczego, co pozwoliłoby ci postawić ich w stan oskarżenia. Mam inny pomysł. Postaram się zawrzeć z nimi układ.
– Jill, prowadzę śledztwo w sprawie wielokrotnego morderstwa.
– Na twoim miejscu spróbowałabym jakiegoś pozaprawnego nacisku.
– Na przykład?
Chrząknęła znacząco.
– O ile się orientuję, nadal masz przyjaciół w mediach…
– Uważasz, że będą bardziej skłonni do współpracy, kiedy ich kompania zostanie zmieszana z błotem na pierwszej stronie „Chronicie”?
– Zgadłaś, Linds… – odparła, śmiejąc się.
W tym momencie odezwał się sygnał mojej komórki. Dzwonił Cappy Thomas z biura.
– Lindsay, potrzebujemy cię jak najszybciej na miejscu. Mamy namiar na opiekunkę dziecka.
ROZDZIAŁ 19
Po powrocie do biura zastałam w pokoju przesłuchań dwie kobiety. Cappy uprzedził mnie, że prowadzą małą firmę pośrednictwa pracy dla opiekunek do dzieci pod nazwą „Niania to miłość”.