Выбрать главу

– To była konieczność – odparła Flavia krótko. – Sissi ma prawdziwy talent do języków, a w grotach Lano przechodziła obok, kiedy rozmawiałam po włosku z bratem. To była bardzo ważna rozmowa, a nie wiedziałam, ile ona mogła z niej usłyszeć.

– Nie podsłuchuję cudzych rozmów – oświadczyła Sissi urażona. – Zamykam wtedy uszy.

Wyraz twarzy Flavii mówił wyraźnie, że przynajmniej teraz uważa Sissi za osobę bez znaczenia w grupie. Sprowokowało to Unni.

– A kiedy rozstałaś się z nami przy Reinosa, to głowę dam, że nie pojechałaś do Madrytu, jak udawałaś przez telefon, twierdząc, że cudownie ci jest, kiedy pławisz się znowu w luksusach. Takie oszustwo w dzisiejszych czasach to żaden problem, kiedy są telefony komórkowe. Wyruszyłaś w góry razem ze swoimi dwoma kompanami. Raz nasze ścieżki się przecięły, minęliście nas zaledwie o dwa metry i poszliście w złym kierunku, a my oczywiście nie zamierzaliśmy was zawracać. Wiele razy źle wam zresztą poszło.

Jordi szepnął Unni, by nie była taka złośliwa, i nawet go posłuchała.

– Ach, Boże, jakaż ja jestem głodna! – westchnęła. – Szkoda, że nie zabraliśmy ze sobą serów, ale one leżą u Pedra i Gudrun w Panes. Mam nadzieję, że przynajmniej oni nie są tacy głodni.

– Unni, spróbuj zachować trochę powagi – poprosił Morten.

– Ja jestem poważna, a właściwie bliska płaczu. I zawsze, gdy się tak ze mną dzieje, palnę coś głupiego. Sama próbuję dodać sobie otuchy. Przepraszam.

I właśnie w tej chwili ktoś czy coś siadł okrakiem na dachu kościoła i zaczął mocno uderzać w niego piętami.

30

Miguel odruchowo wyciągnął rękę, żeby przyciągnąć Sissi do siebie i chronić ją. Jak się okazało, było to najgorsze, co mógł zrobić.

Walenie w dach ustało, a wewnątrz kościoła zapanował półmrok. Światło przesłoniła paskudna głowa Zareny.

– Aha! – zawyła triumfalnie. Jej długa ręka zakończona szponami pochwyciła Sissi i podciągnęła ją do góry.

Zarena była demonem, natomiast Miguel wciąż zachowywał swą ludzką postać.

Nie miało to jednak potrwać długo!

Z wielkim szumem rozwinął swe wspaniałe skrzydła, jego ciało się powiększyło, potem w jednej chwili wystrzelił przez sufit, a na ludzi stojących w kościele posypały się kamienie i drewno. Ci, którzy po raz pierwszy mieli okazję widzieć demona, omal nie zemdleli ze strachu.

Kiedy Tabris skoncentrował wszystkie swoje siły na ratowaniu Sissi, jego czar niewolący obie grupy poszukiwaczy skarbów prysnął i w starym kościele zapanował prawdziwy chaos. Na dodatek wszyscy zanosili się kaszlem, bo w powietrzu unosił się kurz i pył, opadający z góry lub podnoszony z dołu. Emma i Flavia wrzeszczały jak opętane, tak bardzo przeraziła je obecność demona. Dopiero gdy kurz nieco opadł i mogli jako tako się rozejrzeć, Jordi i jego przyjaciele zorientowali się, jak wiele znaczyła dla nich pomoc Miguela.

– Sissi… – wyjąkał Morten. – Co będzie…?

– Nie myśl o Sissi – odparł Antonio. – Nią zajmie się Miguel, więc można powiedzieć, że dziewczyna ma szczęście. Nam wystarczy tego, co nas czeka tutaj.

Mówiąc to, szarpnął do siebie plecak z pistoletami, po który próbował sięgnąć Kenny. Jordi i Thore Andersen jednocześnie skoczyli w kąt po leżącą tam broń. Thore po to, by z niej strzelać, Jordi, by temu zapobiec.

W tym czasie Flavia przebiegła do zejścia do krypty, lecz Unni, niewiele się namyślając, wystawiła nogę. Flavia oczywiście potknęła się i przewróciła. Sunęła wśród kurzu twarzą po kościelnej posadzce i zatrzymała się dopiero przy schodach. Juana i Morten natychmiast na niej usiedli.

Chudy hrabia obserwował całe zajście z dostojnym spokojem, przynajmniej pozornie. Trwało to do chwili, gdy Tommy wymierzył mu cios zaciśniętą pięścią i szlachcic stracił równowagę.

Emma usiłował zbiec w dół schodami, lecz Flavia swobodną ręką złapała ją za kostkę. Emma upadła i uderzyła się przy tym tak mocno, że straciła przytomność.

Alonzo pokazał swoją prawdziwą naturę. Jego zdolności przywódcze, których istnienie usiłował wmówić innym, okazały się jedynie pobożnymi życzeniami. Stał, na przemian otwierając i zamykając usta, kompletnie do niczego nieprzydatny. W końcu Thore Andersen, który przegrał walkę o pistolet, uderzył go w twarz kawałkiem deski. Wszyscy walczyli przeciwko wszystkim. Alonzo osunął się na ziemię, z przerażeniem obserwując własną krew, płynącą mu z nosa i ściekającą między palcami.

Thore Andersen postanowił uciekać przez drzwi. Do tego jednak dopuścić nie chciał Kenny i wbił nóż w ramię niedoszłego uciekiniera. Nie była to rana poważna, wystarczyła jednak, by Thore się poddał.

Jordi odciągnął Emmę ze schodów i wspólnymi siłami wraz z Antoniem i Mortenem udało im się nasunąć kamienną płytę na dawne miejsce. Unni, zastępując Mortena, przysiadła na nogach Flavii.

Antonio jeden pistolet rzucił Unni, a drugi sam zatrzymał. Jordi trzymał już wtedy broń w ręku.

Na moment przejęli kontrolę nad sytuacją.

Zdawali sobie jednak sprawę z tego, że Flavia wie, iż żadne z nich nigdy nie będzie w stanie strzelić do drugiego człowieka.

Najważniejsze więc w tej chwili było zmusić ją do milczenia.

Tym zajęli się Morten z Juana. Na polecenie Jordiego posłużyli się pięknym swetrem Unni jako kneblem i związali Flavii ręce na plecach tak, by nie mogła się go pozbyć.

– Mam nadzieję, że ona ma alergię na wełnę – mruknęła Unni do Juany.

– A więc dobrze – powiedział wreszcie Antonio surowo. – Teraz możemy chyba przystąpić do negocjacji.

31

Tabris widział, jak Zarena wznosi się z swą zdobyczą w stronę wzgórz.

Ach, nie, byle nie zemściła się tak samo jak ja na niej, myślał zrozpaczony. Nie może teraz puścić Sissi!

Ale Zarena była przecież demonem zemsty i właśnie tego należało się po niej spodziewać.

Muszę się starać trzymać tuż pod nimi, tak żebym mógł złapać Sissi w razie upadku.

Nie pamiętał, by kiedykolwiek przedtem odczuwał tak straszne napięcie.

Ale kobiecy demon miał inne plany. Zarena zanurkowała w dół, omijając Tabrisa, i wylądowała na pustej górskiej równinie wśród Picos de Europa. Tabris pospieszył za nią. Doskonale znał Zarenę. Poza tym on sam wcześniej nie okazał jej łaski i przez to sytuacja stała się po dwakroć niebezpieczna. Ona miała teraz w swej złej mocy istotę, która była mu najdroższa.

Najdroższa! Tabris doznał szoku, gdy zrozumiał, że przekroczył granice ludzkiego świata, jeśli chodzi o uczucia. Uczucia dla innych.

Ale teraz był Tabrisem. Cudownie było znów móc poczuć swoje siły, wiedzieć, ile się potrafi, i nie być sparaliżowanym ludzką słabością i bezsilnością.

Mknąc przez powietrze, pozwolił sobie na uśmiech. Jako Miguel zyskał pewną ludzką cechę, wstydliwość. Jako Tabris nigdy nie krył nagości, teraz jednak było inaczej. W momencie przemiany w demona zatroszczył się o to, by proste ludzkie ubranie urosło wraz z nim, jak gdyby stanowiło część jego ciała. Teraz się z tego cieszył. Sissi była wyzwoloną, otwartą osobą, lecz widok nagiego demona mógłby okazać się dla niej zbyt mocnym przeżyciem.

Jego uśmiech zgasł. Sissi w rękach Zareny była niczym delikatny kwiat. Istniało tylko jedno wyjście z tej sytuacji. Chyba że…

Tabris wylądował na równinie. Bał się zanadto zbliżać do Zareny, by nie narażać życia Sissi.