Sissi wahała się.
– Hm, jest wielka różnica pomiędzy kochaniem fizycznym a kochaniem duchowym drugiej osoby.
– Jak to?
Jak miała wytłumaczyć tę różnicę komuś, kto nigdy nie posiadał uczuć?
– Wspominałeś kiedyś, że rozmawiałeś z Unni… sama to słyszałam, chociaż starałam się nie podsłuchiwać, ale też i byłam ciekawa, ponieważ to chodziło o ciebie… O czym to ja mówiłam? Zaczynam się wstydzić, dlatego się czerwienię i tracę wątek. Aha, już wiem, mówiłeś, że w Ciemności parzycie się wyłącznie po to, by zaspokoić własną żądzę, druga strona nie jest ani trochę ważna.
– No, to nie do końca prawda. Bo jeśli ta druga strona jest naprawdę atrakcyjna, żądza rośnie.
– To znaczy, że ci mniej ładni nigdy nie mogą nic przeżyć?
– Ależ tak! Przecież nie trzeba oglądać ich twarzy! Sissi, ja mówię teraz ogólnie, a nie o sobie.
Ale Sissi nie chciała nawet tego słuchać. Jego życiem jako demona ani trochę się nie interesowała.
– No a ty, Sissi?
– Ja? Miałam swoje przygody, chociaż to już dawno temu. Ale czy nie oddalamy się od tematu? Chciałeś wiedzieć, jak to jest, kiedy ludzie się kochają. Powoli sam zaczynasz to już rozumieć. Przerazisz się, jeżeli spróbuję ci wyrazić bez słów, co dla mnie znaczysz?
To nie ma żadnego znaczenia, pomyślała, zdjęta nagłą rozpaczą. My… Ja i tak jestem już skazana na śmierć. Wkrótce zaczniemy odczuwać głód…
– Miguelu – odezwała się z nagłym ożywieniem. – Skoro jesteś Miguelem, to znaczy, że stałeś się człowiekiem! Będziesz głodny tak jak ja… i w końcu umrzesz, tak jak ja!
Miguel odetchnął głęboko.
– Nie – odparł. – To nie takie proste. W środku wciąż jestem Tabrisem i o ile dobrze znam Zarenę, to już ona zatroszczy się o to, aby Mistrz pozwolił mi tkwić tu przez całą wieczność. Ale nie myśl teraz o tym. Chciałaś bez słów pokazać mi, co do mnie czujesz. Tak jak to robią ludzie, czy nie tak?
– No właśnie. Zacznijmy od bardzo ważnej rzeczy. Ty masz za dużo siły. Być może jest na nią miejsce w brutalnym akcie kopulacji, ale nie ma to żadnego związku z miłością.
– Miłość – zniecierpliwił się trochę Miguel. – Wy zawsze mówicie o miłości. Co to takiego? Pokaż mi!
Sissi westchnęła. Kilkakrotnie odetchnęła głębiej, żeby zebrać się na odwagę. Starała się zapomnieć, że Miguel jest demonem. Był teraz Miguelem, nadzwyczaj przystojnym młodym mężczyzną.
Ach, gdyby nie owe zielone błyski rodem z otchłani, które od czasu do czasu ukazywały się w jego oczach!
Z ogromną delikatnością ujęła jego twarz w dłonie. Ledwie musnęła jego skórę, pod palcami ciepłą i ludzką.
Miguela od jej dotyku przeszedł dreszcz. Nagle jakby wstrzymał oddech.
Sissi nabrała śmiałości, lecz gdy jej wargi zaczęły się zbliżać do jego ust, poczuła, że Miguel się cofa, jak gdyby się wystraszył.
Natychmiast się odsunęła i wróciła na swoje miejsce. Przez chwilę panowała cisza.
– Miguelu, ja nie chcę umierać.
Upłynęła dość długa chwila, nim Miguel odzyskał panowanie nad sobą.
– Ja też nie chcę, żebyś umarła, a już na pewno nie w ten sposób!
Wcześniej zdążył wypróbować wszystkie możliwości wydostania się z pułapki. Być może gdyby zmienił się w Tabrisa, udałoby mu się to, a może nie. Tabris nie zmieściłby się w otworze wyjściowym, a przeszkoda, która uniemożliwiała im wydostanie się, powstała za sprawą czarodziejskich mocy. Siła Tabrisa na niewiele by się tu zdała, podobnie jak jego niezwykłe demonie talenty. Cóż, kratę dało się otworzyć jedynie z zewnątrz, taki był niezaprzeczalny fakt.
– Sissi – powiedział cicho. – Przerwałem ci. Wróć do tego, co robiłaś!
– Bez słów?
– Bez słów.
Sissi dotknęła ręką jego czoła i zaczęła je głaskać. Potem pogładziła go po włosach. Położyła mu rękę na karku i przyciągnęła go bliżej. Tym razem zachowywała większą ostrożność. Lekko powiodła po jego mocno zarysowanych kościach policzkowych, najpierw palcami, potem wargami, bardzo miękko i spokojnie.
Drżenie, które przeszło przez jego ciało, tym razem było silniejsze. Sissi poczuła, że jego ręce podsuwają się w górę i kładą na jej plecach, tak delikatnie jakby była z najbardziej kruchej porcelany. Pieszcząc jego włosy, znów zbliżyła się wargami do jego ust, lecz w ostatniej chwili zabrakło jej odwagi i zamiast tego lekko pocałowała go w szyję. Poczuła mocne pulsowanie krwi. Ale gdy zorientowała się, jak mocno zacisnęły się jego ręce, a mięśnie ramiona napięły, znów się wycofała.
Miguel z trudem łapał oddech. Puścił ją w końcu zrezygnowany.
– Co się stało, Miguelu?
– To Tabris! Tabris we mnie grozi, że zwycięży.
– Trudno – szepnęła. – Chyba rzeczywiście musimy to przerwać.
– Tak.
Siedzieli obok siebie w milczeniu. Miguel rozpalił w niej ogień. Wiedziała jednak, że dalej nie mogą się posunąć. Sam już przecież jej to wyjaśnił. Silne uczucia, takie których dotychczas nie znał, doprowadziłyby do tego, że nie mógłby dłużej zachowywać postaci Miguela.
Ale ona tak bardzo chciała spełnienia. Po drżeniu jego ciała poznała zaś, że on również tego pragnie.
– Sissi – odezwał się po dłuższej chwili Miguel – bardzo chciałbym zrobić to, co ty zrobiłaś i co prawie zrobiłaś, bo chyba zaczynam się domyślać, co to jest miłość. Ale się boję.
– Rozumiem.
– Sissi, jeżeli kiedykolwiek wydostaniemy się stąd… Tak nie będzie, ale jeśli… Obiecaj, że zrobisz to jeszcze raz. Ale nie za blisko.
Sissi uśmiechnęła się do siebie. Zrozumiała jednak, co chciał powiedzieć.
Miguel ciągnął:
– Bo ja tak bardzo bym chciał okazać ci swoją miłość.
– Już to zrobiłeś.
– Kiedy?
– W tych niezliczonych razach, kiedy pomagałeś i mnie, i innym, i kiedyś zrezygnowałeś z zabijania mnie.
Miguel pomroczniał.
– Wiesz, że muszę to zrobić.
– Tak, ale nie teraz. Odchylił głowę w tył.
– Zrobię to szybko i bezboleśnie tak, żebyś nic nie poczuła, lecz jak powiedziałem, jeszcze nie teraz.
Sissi przełknęła ślinę. Miguel odszukał jej dłoń. Ujęła go za rękę. Siedzieli w milczeniu na twardej posadzce z kamienia, plecami oparci o nierówną skałę. Targała nimi rozpacz.
32
Negocjacje w starym kościele, w którym nie odprawiano mszy od blisko tysiąca lat, toczyły się opornie.
Nikt nie chciał ustąpić.
Brat Flavii, hrabia, i Thore Andersen upierali się, by ich trójkę puszczono przodem do krypty.
Jordi i Antonio nie chcieli się na to zgodzić, doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że bez względu na to, co rycerze przygotowali w krypcie, to jest to niezwykle delikatny obszar.
Antonio spytał:
– Ten list, dziennik… Czy jest tam coś o zagadce rycerzy?
– Nie – odparł hrabia. – Wyłącznie o skarbie.
– Wynika z tego, że jedna z sióstr bliźniaczek, Ana, jak przypuszczam, dowiedziała się o skarbie, natomiast druga, Margarita, poznała historię przekleństwa przechodzącego z pokolenia na pokolenie. Właśnie w tym momencie wiedza została podzielona.
Emma doszła do siebie, lecz daleko jej było do zwykłej elegancji.
– Zapominacie o mnie – rzekła z nienawiścią. – Moja rodzina zawsze wiedziała o skarbie i dlatego tylko ja wiem o pięciu wielkich darach.
– Ja też o nich wiem – ze spokojem powiedziała Juana. Hrabia oświadczył ostrym głosem:
– My także. To Święte Serce Galicii, Złoty Ptak z Ofir z Asturii, klucz z czystego złota Kantabrii, dwie korony królewskie Vasconii, a z Nawarry…
– No właśnie! Co z Nawarry? – spytała wyzywająco Emma. – To najwspanialszy dar. Powiedzcie, co to było!