— Lecieć przeznaczenie — zgodziła się Niania. Babcia spojrzała na nią surowo.
— Poza tym nie myślałaś chyba, że łatwo być czarownicą, co?
— Uczę się — odparła Magrat. Spojrzała ponad wrzosowiskiem w stronę, gdzie nad horyzontem jarzył się wąski, czerwony pasek świtu. — Muszę się zbierać — dodała. — Wcześnie się robi.
— Ja też — zgodziła się Niania Ogg. — Nasza Shirl się dąsa, jeśli mnie nie ma, kiedy przychodzi zrobić śniadanie. Babcia starannie zdeptała resztki ognia.
— Rychłoż się zejdziem znów? — spytała. — Hm… Trzy czarownice spojrzały po sobie z zakłopotaniem.
— W przyszłym miesiącu będę zajęta — powiedziała Niania. — Urodziny i różne takie. Poza tym nazbierało się pracy przez to całe zamieszanie. Same wiecie. I o duchach trzeba pomyśleć.
— Sądziłam, że odesłałaś je do zamku — zdziwiła się Babcia.
— Nie chciały wracać. A szczerze mówiąc, przyzwyczaiłam się do nich. Dotrzymują mi towarzystwa wieczorami. Już prawie nie krzyczą.
— To miło. A ty, Magrat?
— Zawsze jakoś o tej porze roku jest mnóstwo pracy, nie zauważyłaś?
— Istotnie — przyznała uprzejmie Babcia Weatherwax. — Nie warto wiązać się ścisłymi terminami, prawda? Zostawmy tę kwestię otwartą. Zgoda?
Pokiwały głowami. A potem, gdy nowy dzień rozjaśniał okolicę, trzy czarownice samotne, zajęte własnymi myślami, wróciły do domu.
Istnieje szkoła filozoficzna twierdząca, że czarownice i magowie nigdy nie mogą wrócić do domu. Ale one wróciły, mimo to.