Wzięła kostkę mydła z kosza umieszczonego na podłodze przy końcu wanny i wciągnęła zapach gardenii. Jej ulubiony. Skąd to wiedziała? Doktor Macklin powiedział, że zapach może być jednym z bodźców, który pozwoli jej odzyskać pamięć.
– Floro, kto wybrał te mydła? – Nadal wdychała kwiatową woń.
– Myślę, że pani Worthington. Nie podoba ci się ten zapach? – Flora położyła jeden z płaszczy kąpielowych na taborecie koło toaletki.
– Przeciwnie, to mój ulubiony. Po prostu się zastanawiałam, kto o tym wie.
– Eve uwielbia zakupy. Na pewno pamiętała, że to twój ulubiony zapach. Matka wie takie rzeczy.
Casey położyła mydło na brzegu wanny, kiedy przypomniała sobie o zdjęciu. Sięgnęła do kieszeni, wyjęła fotografię i popatrzyła na nią ostatni raz, zanim podała ją Florze.
– Znalazłam to. Czy wiesz, do kogo należy?
Flora popatrzyła na zdjęcie. Wymamrotała coś niezrozumiałego i poszła prędko do sypialni, wsadzając zdjęcie do kieszeni fartucha.
Chociaż Casey znała Florę od mniej niż dwóch godzin, wiedziała, że jej zachowanie nie jest normalne. Przez cały ten czas nieustannie mówiła, dawała przyjacielskie rady i przedstawiła swoje poglądy na wiele spraw. Teraz nagle zachowała się zupełnie inaczej. Nie odpowiedziała na pytanie.
Casey przeszła do sypialni i znalazła Florę w garderobie, gdzie przeszukiwała szuflady.
Nie chcąc jej przestraszyć, powiedziała cicho:
– Floro?
Podobna do elfa kobieta obróciła się gwałtownie, strącając z półki pudełko z butami.
Casey zorientowała się, że Flora się bała! Czy przestraszyło ją zdjęcie?
– Ojej… przepraszam, moja droga, ja… zaskoczyłaś mnie. – Flora przesunęła rękami po nakrochmalonym fartuchu i szybko ruszyła do łazienki, żeby zakręcić wodę.
Casey szła za nią. Nadal nie usłyszała odpowiedzi na swoje pytanie.
– Kim jest ta osoba na zdjęciu, Floro? Wydaje mi się, że pamiętam, a jednak tak naprawdę nie wiem, skąd go znam, mam tylko wrażenie, że otacza go aura… zła. – Wzruszyła ramionami. – Nie wiem, to tylko moje odczucie.
– Cóż, wiesz, co mówią o uczuciach; jeśli coś czujesz, to tym się kieruj. Zapytaj swoją mamę, ona ci powie.
– Dlaczego mam wrażenie, że nie chcesz odpowiedzieć na moje pytanie? Czy tożsamość chłopca z fotografii to wielka tajemnica? Jestem w domu ledwie od dwóch godzin, a czuję się jak zombi. Nic nie wiem, nie pamiętam nawet tego – okręciła się w kółko, wskazując rękami na boki – ogromnego domu, wsysa mnie światło. Mówię ci, zupełnie jak w powieści Stephena Kinga! – Kim jest Stephen King? – Na dodatek czuję, że mam głowę jak przekrojony melon, a teraz ty nie chcesz mi nawet powiedzieć, kto jest na zdjęciu. To za dużo. – Casey podeszła do łóżka i opadła na nie, nie dbając o to, co Flora o niej myśli. Miała już dość tego, że traktowano ją jak idiotkę. To, że niczego nie pamiętała, nie oznaczało, że jest szalona. Myśleli tak na początku. Wszyscy ci wspaniali lekarze w tym wspaniałym szpitalu. To akurat pamiętała. Podczas lat spędzonych w szpitalu ani razu nie powiedzieli jej, dlaczego tam się znalazła. Zapewniali tylko, że zdarzyła się tragedia, w wyniku której straciła pamięć.
– Dostałam instrukcje od pani Worthington, żeby nie odpowiadać na żadne pytania dotyczące twojej przeszłości. Wyjaśniła, że sama powie ci to, co musisz wiedzieć. Rozumiem, jaki masz teraz mętlik w głowie, moja droga. Jeśli nie chcę stracić pracy, muszę wykonywać polecenia pani, chociaż robię to w tym wypadku z wielką niechęcią.
Casey zawstydziła się swojego wybuchu. Na pewno nie chciała sprawić kłopotu jedynej osobie, która w ciągu ostatnich kilku godzin traktowała ją jak normalnego człowieka. Objęła ramieniem Florę.
– Przepraszam. Nie wiem, co mnie napadło. Zwykle nie wyładowuję frustracji w taki sposób. A przynajmniej tak mi się wydaje. Ostatnie dziesięć lat to jak rozmazana plama. Powinnam wiedzieć, że tak nie można. Mam wrażenie, jakby moje myśli były na karuzeli, która kręci się coraz szybciej.
Flora pogłaskała Casey po plecach.
– Myślę, że gorąca kąpiel przyda ci się bardziej niż cokolwiek innego. Będę miała dla ciebie przygotowaną przekąskę, kiedy skończysz, i zapomnimy, że ta rozmowa miała kiedykolwiek miejsce. Teraz życzę ci przyjemnej kąpieli.
Flora wyszła z łazienki, a Casey nadal nie miała pojęcia, dlaczego widok chłopca z fotografii tak bardzo ją zaniepokoił. Jego tożsamość pozostawała zagadką.
Zdjęła długą szorstką brązową koszulę i poszukała kosza. Znalazła ukryty pod toaletką mały koszyk z wikliny. Zwinęła szpitalny strój i wepchnęła do koszyka, ciesząc się, że nigdy już nie będzie musiała nosić tej ohydnej szmaty.
Wsuwając się do ciepłej, pachnącej wody westchnęła i zdała sobie sprawę, że bierze pierwszą prawdziwą kąpiel od dziesięciu lat. Uśmiechnęła się, myśląc o chłodnych, krótkich prysznicach, do których była przyzwyczajona. Będzie umiała do tego przywyknąć.
Znalazła kilka jednorazowych maszynek, a także krem do golenia z aloesem. Golenie nóg było zabronione w szpitalu, z obawy, że pacjenci próbowaliby popełnić samobójstwo – jakby rzeczywiście miała ochotę zabić się maszynką Bic. To była nieoczekiwana rozkosz. Pokryta pianą gęstego kremu, zachwycała się jedwabistością swojej skóry, gdy maszynka sunęła po jej długich nogach. Chociaż golenie nóg było dla niej teraz rzeczą nową, czuła, że robiła to w przeszłości i że w przyszłości będzie nadal lubić tę drobną przyjemność.
Opierając głowę na malej poduszce, zamknęła oczy. Po raz pierwszy od dawna była całkowicie zrelaksowana bez pomocy lekarstw czy sesji hipnotycznych z doktorem Macklinem. Wcześniej nie myślała wiele o tym, co będzie robić, kiedy wróci do domu, ale teraz zdała sobie sprawę, że nie może pozostawać na granicy dwóch światów w nieskończoność. Co dokładnie zrobiła w przeszłości? Odkrycie tej tajemnicy było najważniejsze. Musiała się dowiedzieć, aby móc ruszyć naprzód. Czy to, co się kiedyś stało, było tak straszne, że nigdy nie zdoła tego zmazać? Nie mogła mieszkać u Eve bez końca. Powinna rozpocząć życie na własny rachunek. A poza tym, co tak naprawdę wiedziała o swojej matce? Jej kilkakrotne, krótkie odwiedziny w szpitalu kojarzyły się Casey jedynie z muśnięciem wargami policzka, zapachem egzotycznych perfum. Jednak matka nie zapominała podczas każdej wizyty zadać jej tego samego pytania, które doktor Macklin, dyrektor szpitala, pan Bentley i Sandra zadawali jej codziennie: „Czy dziś coś sobie przypomniałaś?”. Przez dziesięć długich lat. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku.
Zaróżowiona jak niemowlę wyszła z głębokiej wanny, ale cofnęła stopę, żeby nie stanąć bezpośrednio na grubym dywaniku. Kładąc ręcznik na podłodze, żeby zapobiec powstaniu mokrych śladów, przypomniała sobie, że nie musi tego robić. Nie mając pewności, czy kiedyś przyzwyczai się do luksusów w swoim nowym domu, stanęła na małym ręczniku i wytarła się do sucha.
Wśród licznych umieszczonych na toaletce buteleczek dostrzegła słoiczek ze swoim ulubionym balsamem o zapachu gardenii i wkrótce smarowała już tym przyjemnie pachnącym kosmetykiem całe ciało.
Najpierw poczuła lekkie pieczenie, potem ukłucie, jakby wbito w skórę igłę. Kolejne ostre ukłucie. Potem jeszcze jedno. Casey była ostrożna, kiedy się goliła. Nie czuła żadnego szczypania, kiedy maszynka ślizgała się po jej nogach. Nalała sporą ilość balsamu w dłoń i zaczęła nacierać nim ramiona.
– Cholera, co do… – Casey stanęła przed lustrem i upuściła ręcznik na podłogę. Wpatrywała się w swoje odbicie.