Выбрать главу
* * *

Casey ułożyła ostatni ze swoich dzisiejszych nabytków w garderobie, tam, gdzie niedawno znalazła to złe zdjęcie.

Miała nadzieję, że Blake odkryje coś w jej teczce. Nie pamiętała badań, którym ją poddawano. Przez wszystkie te lata była pod wpływem lekarstw wywołujących zamroczenie. W niektóre dni, kiedy była bardziej przytomna, wrzucała tabletki do ubikacji. Wtedy mogła myśleć. Czasami wydawało jej się, że może sobie coś przypomnieć. Mówiła o tym doktorowi Macklinowi, a ten za każdym razem kłuł ją wtedy igłą i wszelka nadzieja na wyzdrowienie ulatywała.

Potem, kilka miesięcy temu, coś się stało. Doktor Macklin polecił Sandrze podawać jej stopniowo coraz mniej lekarstw. Casey pamiętała, jak każdego wieczoru czekała na odgłos kroków sanitariusza. Czy zatrzyma się i da jej bilet na powrotną podróż do Nibylandii? Była szczęśliwa, kiedy sanitariusz mijał jej drzwi.

Po paru tygodniach dowiedziała się o swoim bliskim zwolnieniu. Chociaż było jej smutno na myśl o opuszczeniu tych wszystkich dziwaków i szaleńców, którzy przez lata zastępowali jej rodzinę, to coś jej mówiło, że jest w jej życiu kwestia, z którą musi się uporać. Wówczas nie miała pojęcia, o co dokładnie chodzi. Teraz sprawa wyglądała inaczej. Dzięki pomocy Blake’a i własnej determinacji miała wkrótce się tego dowiedzieć.

* * *

Flora omal nie zemdlała, kiedy dowiedziała się o wypadku Casey. Zapytała, czy naprawdę był to wypadek. Casey zapewniła ją, że tak, ale im więcej o tym myślała, stawała się coraz bardziej podejrzliwa. Można by się spodziewać, że kierowca, który o mały włos nie przejechał pieszego, wróci na miejsce, by upewnić się, że nie zrobił mu krzywdy. Laura, Brenda i młoda dziewczyna nie zaproponowały jej pomocy. Gapiły się na nią jak na rozjechanego jeża. Samochód zniknął w tumanie kurzu. Nie miała żadnej nadziei, że rozpozna kierowcę.

Flora poradziła jej, żeby poszła na górę i się położyła, obiecując, że zaraz przyniesie tacę ze smakołykami.

– Casey?

Casey drgnęła i otworzyła drzwi.

Flora trzymała w rękach ciężką tacę pełną jedzenia. Casey pomogła jej zestawić talerze.

– Utyję, jeśli będziesz dalej mnie tak tuczyć – powiedziała.

– Potrzebujesz trochę ciała na tych kościach, dziecko. Zawsze byłaś chudziną – odparła Flora, stawiając tacę koło łóżka.

– Floro… Kiedy byłam dzieckiem, chodziłaś ze mną do lekarza. Czy doktor Hunter, ojciec Blake’a, kiedykolwiek powiedział ci, że podejrzewa, że mogło mi się przydarzyć coś… niewłaściwego?

Różowe policzki Flory nagle przybrały barwę mąki Mabel.

– Dlaczego o to pytasz?

– Zanim zdarzył się ten wypadek z samochodem, Blake poprosił mnie, żebym przyszła do jego gabinetu. Powiedział, że ma coś, co jego zdaniem powinnam zobaczyć. Porządkował teczki pacjentów swojego ojca i znalazł moją. – Casey czekała w nadziei, że Flora dokończy tę historię i wyjaśni straszliwe podejrzenia starszego doktora Huntera.

Flora jednak milczała.

– Blake mówił, że to ty przyprowadzałaś mnie na badania kontrolne. Powiedziałam mu, że nie rozumiem, dlaczego nie zajmowała się tym moja matka.

Flora usiadła na łóżku, czego, jak Casey domyślała się, normalnie by nie zrobiła.

– Po śmierci Gracie, twojej babci, Buzz przysyłał cię do mnie. Miał pełne ręce roboty z Ronniem i twoją mamą. Oboje stale pakowali się w kłopoty. Nigdy nie było to nic poważnego, ale należało ich pilnować.

Casey zauważyła, że południowy akcent Flory staje się wyraźniejszy, kiedy jest zdenerwowana.

– Ronnie wszczynał w szkole bójki i wtedy pani Eve szła do szkoły i próbowała załagodzić sytuację. Kończyło się na tym, że miała tyle samo kłopotów co chłopak.

– Wydaje mi się dziwne, że mama zadawała sobie tyle trudu w sprawach Ronniego, zwłaszcza że mną się nie zajmowała. Mówię o tym, że rutynowa wizyta w gabinecie lekarza nie była nawet w połowie tak stresująca jak występowanie w obronie Ronniego. – Casey usłyszała w swoim głosie dziecinną, płaczliwą skargę, ale nie mogła nic na to poradzić. Była bez matki od tak dawna.

– Ty nie sprawiałaś kłopotów, Casey. Ani mnie, ani mamie. Cieszyła mnie każda minuta, którą spędzałaś pod moją opieką. Byłaś dobrą, posłuszną dziewczynką. Zawsze robiłaś to, co ci kazano. Nigdy nie pyskowałaś jak twój brat. Chociaż myślę, że pani Eve skrycie uwielbiała kłócić się z nauczycielami. Wydawało się, że prowokuje ich, kiedy tylko może. Potem, kiedy Buzz zginął, twoja mama miała na głowie o wiele za dużo, żeby mogła sobie z tym poradzić. To wtedy zaczęła pić.

– Chciałabym to pamiętać, Floro, ale tak, niestety, nie jest. Myślę, że informacja z tamtej teczki może być kluczem, który otworzy moją pamięć. – Casey urwała, aby wywołać większy efekt, po czym zapytała: – Czy mogłabyś w jakiś sposób pomóc mi przekręcić ten klucz?

Widziała, że Flora toczy w myślach bitwę ze swoim sumieniem. Wzięła głęboki oddech. Sumienie zwyciężyło.

– Przed chwilą powiedziałam, że byłaś dobrą i posłuszną dziewczynką. Stopniowo jednak zauważałam, że zaczynasz się buntować. Prosiłam cię, żebyś coś zrobiła, a ty mówiłaś „nie”. A kiedy przychodził czas na kąpiel, cóż, stawałaś się krnąbrna. Zamykałaś się w łazience, dopóki nie obiecałam, że nie wejdę. Nigdy nie ceniłam zamków, tylko zaufanie. Wiedziałaś o tym. Pewnego popołudnia zadzwoniła twoja mama, bardzo zdenerwowana, i zapytała, czy mogę przyjść i wziąć cię do siebie. Oczywiście zgodziłam się. Kiedy się zjawiłam, było jasne, że płakałaś, a twoja mama wyglądała tak, jakby miała zaraz zacząć wyrywać sobie włosy z głowy. Ronniego nie można było znaleźć. Zabrałam cię do mojego domu. Pamiętam, że nie powiedziałaś ani słowa. Akurat tego dnia upiekłam twoje ulubione ciasteczka z masłem orzechowym. Zanim zatelefonowała twoja mama, zamierzałam zanieść ci je wieczorem. Te twoje jasnozielone oczy troszeczkę rozbłysły, kiedy dostrzegłaś smakołyk, jednak iskierka zgasła jak zdmuchnięta świeczka. Pamiętam, jak sobie pomyślałam, że to dziwne.

– Dlaczego? Może po prostu nie byłam głodna, może już mi nie smakowały. – Casey wiedziała, że to raczej nieprawda, bo ciasteczka z masłem orzechowym są po dziś dzień jej przysmakiem.

Flora pogłaskała jej rękę.

– Wspominam to teraz i myślę, że tamten dzień był jednym z najgorszych w moim życiu. Byłaś dla mnie jak córka. Zapytałaś mnie, czy możesz się wykąpać. Odparłam, że oczywiście tak, pomyślałam, że to dziwne. Zwykle musiałam zaciągać cię do wanny. Przygotowałam dla ciebie talerz ciasteczek i powiedziałam ci, że twoje czyste majteczki i świeża koszulka są jak zawsze w górnej szufladzie. Trzymałam dla ciebie kilka zmian ubrań. Wykąpałaś się, potem przyszłaś do kuchni i zjadłaś przekąskę, przez cały ten czas nie wypowiadając ani słowa. Zastanawiałam się, czy nie zadzwonić do doktora Huntera, potem uznałam, że nie ma takiej potrzeby. Poszłam do łazienki, żeby posprzątać, i wtedy doszłam do wniosku, że powinnam jednak zadzwonić do doktora. – Flora ścisnęła jej rękę i wzięła chusteczkę higieniczną z paczki leżącej koło łóżka. Osuszyła oczy i opowiadała dalej: – Zostawiłaś swoje ubrania w stosiku za drzwiami. Gdy wkładałam je do koszyka, zauważyłam, że twoja bielizna jest brudna. To były nowe różowe majteczki, które ci kupiłam. Pani Eve nie była wprawdzie najlepszą gospodynią na świecie, ale zawsze pilnowała, żebyście wy, dzieci, kąpały się i żeby wasza odzież była porządnie uprana. Uznałam to, że masz zabrudzoną bieliznę, za kolejną dziwną rzecz w już i tak dziwnym dniu. Miałam właśnie wrzucić twoje majteczki do koszyka, kiedy zauważyłam krew.