Выбрать главу

– Floro, wyglądasz oszałamiająco. Ktoś, kto nie wie, jak jest naprawdę, pomyślałby, że jesteś… – Casey nie udało się dokończyć zdania, bo Eve weszła do kuchni posuwistym krokiem modelki i wszelkie rozmowy się urwały.

Jeśli Flora wyglądała jak dama, to matka była po prostu królową w bladobrzoskwiniowym kostiumie od Chanel.

– …Kim, kochanie? – zapytała Eve.

Dopiero po chwili Casey zrozumiała, że matka naprawdę czeka na jej odpowiedź.

– Mówiliśmy tylko, że Florę można by wziąć za prawdziwą panią. – Nagle Casey poczuła, że obecność matki ją onieśmiela.

Eve rzuciła spojrzenie w kierunku Flory.

– Ale wszyscy wiemy, że tak się nigdy nie stanie, prawda?

– Nigdy nie wiadomo. – Casey nie mogła się powstrzymać od wypowiedzenia tych słów.

– Ja wiem to na pewno, kochanie. A teraz, Floro – Eve obejrzała gospodynię od stóp do głów – może zechciałabyś nałożyć fartuch. Nie jestem pewna, ale myślę, że Kmart nie przyjmuje zwrotów zaplamionych sukni.

– Mamo! – wykrzyknęła Casey oburzona sposobem, w jaki matka traktowała jej przyjaciółkę.

– Tak, Casey? – zapytała słodko Eve.

– Casey, jesteś potargana, idź na górę i się uczesz. No, pośpiesz się, nie każ mamie czekać – powiedziała Flora, a potem podążyła za Eve do jadalni, tak że można było tylko wpatrywać się ze zdumieniem w plecy tych dwóch kobiet.

– Nie mogę w to uwierzyć! Jak możecie pozwalać, żeby Flora była upokarzana? – Casey usiadła na krześle, a ponieważ nadal trzymała w ręce kubek, kawa przelała się przez brzeg i kilka kropli spadło na rąbek jej sukienki.

Julie rzuciła się do zlewu i wróciła z wilgotną ścierką. Spróbowała usunąć plamę.

– Przestań, Julie, na Boga. Mało mnie to obchodzi, czy sukienka będzie pobrudzona, czy nie. Blake? – Nie powiedział na razie ani słowa. Casey odniosła wrażenie, że wolałby być wszędzie, tylko nie tutaj, w kuchni Łabędziego Domu.

– Ona ma rację, Julie. Kogo, do cholery, obchodzi ta sukienka. Eve kupi jej inną. – Był rozgniewany. Wstał i wcisnął ręce do kieszeni. To było do przewidzenia, pomyślała Casey.

– Mam się spotkać z Adamem dziś wieczorem. Czy sądzisz, że przez kilka godzin dasz sobie radę beze mnie?

Zdała sobie sprawę, że chodzi mu o jej matkę. Może myślał, że dojdzie między nimi do spięć.

– Nie martw się o mnie. Jesteś zły, i nie dziwię ci się. Przepraszam za moją matkę. Nie wiem, dlaczego tak się zachowuje.

– Ja wiem. Ma właśnie jeden ze swoich tak zwanych ataków. Chciałaby, żebyś w to uwierzyła, a przynajmniej tak będzie się później tłumaczyć. Stres, przyjęcie, widziałem to już. Szczerze mówiąc, Casey, myślę, że twoja matka uwielbia znęcać się nad Florą.

Wiedziała, że powinna bronić matki, ale Blake miał rację. Eve potraktowała Florę jak zero, i jej zachowanie było niewybaczalne.

– Nie wiem, co powiedzieć.

– To nie twoja wina, Casey. Baw się dobrze. Podobno największą atrakcją są plotki w toalecie. – Przyciągnął ją do siebie, przytulił i pocałował w czubek nosa.

– Nie wiedziałabym. Blake, czy… czy zadzwonisz do mnie później? – Niechętnie o to zapytała, ale potrzebowała go bardziej, niż wydawało jej się to dotąd możliwe.

– Mam lepszy pomysł; przyjadę dziś wieczorem. Możemy przespacerować się o północy po ogrodach.

– Będę czekała niecierpliwie. – Miała nadzieję, że Hank będzie trzymać się od nich z daleka. Był ostatnią osobą, którą miała ochotę zobaczyć.

– Na razie. – Blake pocałował ją jeszcze raz. Usłyszała, jak woła „do widzenia” osobno do Flory i do jej matki. Eve nie raczyła odpowiedzieć.

* * *

Casey miała wrażenie, że gdyby uśmiechnęła się jeszcze raz, jej twarz rozpadłaby się na milion kawałków. Rozmawiała o swoim powrocie do domu po kolei z każdą z mężatek zaproszonych przez matkę.

Panie wynosiły pod niebiosa potrawy Flory. Mówiły, że nigdy nie jadły niczego tak dobrego jak jej strudel z grzybami, do którego dodatkiem była zapiekana szalotka, i że Flora naprawdę zna się świetnie na gotowaniu. Przyjęcie okazało się sukcesem i personel Łabędziego Domu mógł podziękować swojej gospodyni za to, że zapewniła im dalsze zatrudnienie.

Gdy Eve ściskała ręce ostatnich kilku pań, Casey przeprosiła gości, zamierzając przejść do kuchni, żeby pomóc Julie przy sprzątaniu. Jedna z zaproszonych przez matkę pań zastąpiła jej drogę. Casey nie chciała wydać się niegrzeczna, odsunęła się więc na bok, myśląc, że gość chce wejść do kuchni.

– Słyszałam, że przestałaś się ukrywać. Muszę przyznać – powiedziała wysoka, chuda kobieta, oglądając Casey tak, jakby była robakiem – że nie wyglądasz aż tak źle, jeśli wziąć pod uwagę lekarstwa, którymi faszerował cię Robert.

Casey cofnęła się o krok. Nie pamiętała, żeby matka przedstawiła ją tej kobiecie.

– Kim pani jest?

– Jestem żoną Roberta Bentleya. Twoja matka nie zechciała nas sobie przedstawić. To mnie nie dziwi. To dziwka.

– Jak pani śmie! – zawołała Casey.

– Przestań udawać. Cała wyspa zna prawdę o tobie, twojej matce i kochanym Robercie. Wszyscy się ze mną zgadzają. Uważają, że obecna pani Worthington jest śmieciem. Członkinie klubu przychodzą tu tylko z powodu Johna. Czemu nie zapytasz swojej matki o Roberta? Zapytaj ją też o Worthington Enterprises.

Choć raz matka przyszła jej z pomocą.

– Normo, czy nie czeka na ciebie jeszcze jakaś butelczyna? Albo może twoi krewni w stajniach potrzebują swojej popołudniowej przekąski, porcji owsa? Casey – Eve popatrzyła na córkę, potem zatrzymała lodowate, pełne nienawiści spojrzenie na Normie – słyszałaś o tym, że zwierzęta czasami są podobne do swoich właścicieli? Sądzę, że ciebie i Triggera można wziąć za bliźnięta.

– Mamo!

– Pieprz się, Eve! – krzyknęła Norma, a potem poszła chwiejnym krokiem w stronę drzwi frontowych. – I zostaw Roberta w spokoju, słyszysz! – Zatrzasnęła za sobą ciężkie drewniane skrzydło. Casey stała w jadalni, czekając, aż matka wyjaśni jej, dlaczego ta kobieta tak się zachowała.

– Było przyjemnie, Casey, ale jestem umówiona na spotkanie. Powiedz Florze, że jeśli jeszcze raz w sosie śmietankowym trafi się grudka, przestanie tu pracować. – Pocałowała szybko powietrze koło córki, pogłaskała ją po głowie jak psa i wyszła z jadalni.

Casey była zdumiona. To wszystko? Jedna z zaproszonych kobiet właśnie powiedziała do jej matki „pieprz się” i matka pominęła to milczeniem? Dlaczego żona Roberta Bentleya nienawidzi Eve?

Miała coraz większy mętlik w głowie. Wróciła do kuchni i wzięła się do sprzątania. Czuła, że oszaleje, jeśli nie będzie zajęta.

* * *

Pędziła zygzakiem ku szczytowi wzgórza na złamanie karku, nie przejmując się tym, że jest pijana i że jej mercedes zajmuje całą szerokość drogi. Norma Bentley wiedziała, że zbłaźniła się wobec córki Eve Worthington, i tym też się nie przejmowała. Wódka, którą wypiła, wraz z tym obrzydliwym ponczem zaprawionym alkoholem dała jej odwagę, której brakowało jej przez ponad dwadzieścia lat.

Czy rzeczywiście myśleli, że o nich nie wie? Robert był naprawdę głupi. Powinna była posłuchać ojca i wyjść za kogoś z tej samej sfery co rodzina Fultonów. Chociaż Bentleyowie mieli pieniądze i ich nazwisko trochę znaczyło na wyspie, Norma za późno zdała sobie sprawę, że Robert ożenił się z nią tylko dla majątku. Jednak dzięki testamentowi ojca Robert nie mógł tknąć jej spadku. I odtąd był na nią cały czas wkurzony.

W drodze do domu mijała szpital. Postanowiła zatrzymać się i odwiedzić Roberta. Wiedziała, że tam jest. Pojechał do Atlanty, ale wczoraj wrócił i spędził noc w tej okropnej dziurze w ziemi. Wiedziała o jego kryjówce. Wszystko wiedziała o Robercie. Wiedziała nawet, że ostatnim razem pieprzył Eve Worthington w czasie przejażdżki promem. Tamtego dnia przypadkowo znalazła się na pokładzie. Zobaczyła ich razem i poszła za nimi. Stali na najwyższym pokładzie blisko dziobu i Robert pieprzył Eve szybko i mocno, czego z nią nigdy nie robił.