Выбрать главу

– Boże, jak może się pan śmiać w takiej sytuacji? Nie wiem. To nie jest prawidłowe. – Parker chodził po pokoju, pocąc się pod pachami.

– A więc zadam ci takie pytanie, synu: Czy byłoby prawidłowe wysłanie biednej Casey do Zakładu Karnego dla Kobiet Stanu Georgia? Słyszałem, że te kobiety są gorsze od niektórych z najbardziej zatwardziałych kryminalistów. Prawdopodobnie robiłyby tej młodej dziewczynie o wiele gorsze rzeczy niż to, co kiedykolwiek zrobił ten szalony Ronnie. Po prostu bardzo bym nie chciał, żeby ta dziewczyna trafiła do więzienia, to wszystko. – Bentley wstał, wcisnął ręce do kieszeni i poszedł do kuchni, gdzie czekała Eve.

Parker pomyślał o wszystkim, co tamten powiedział, i uznał, że Bentley ma rację. Casey nie zasługiwała na to, żeby trafić do więzienia za zabicie Ronniego.

Poszedł do kuchni, szukając Bentleya.

– Od czego mam zacząć? – zapytał niepewnie Parker słabym głosem.

Oczy Roberta Bentleya zaświeciły się, przywodząc Parkerowi na myśl zły błysk oczu wilka.

Bentley powiedział coś szeptem do Eve, zanim wyszedł z kuchni. Parker obserwował go. Coś w tym facecie sprawiało, że skóra mu cierpła, ale o tym postanowił pomyśleć później. Teraz potrzebował jego pomocy, żeby Casey nie trafiła do więzienia, a pani Eve nie umarła z powodu szoku.

– Posłuchaj mnie, synu. – Bentley wyjął paczkę papierosów z kieszeni, stwierdził, że jest pusta, i rzucił pogniecione opakowanie na stolik do kawy, zanim się odezwał.

Parker piekielnie pragnął, żeby ten mężczyzna przestał zwracać się do niego „synu”. Facet nie był jeszcze w takim wieku, żeby być jego ojcem.

– Napisz raport. Zacznij od tego, że Vera odebrała telefon od pani Eve, która histeryzowała. Nie zapomnij tego tam umieścić. Napisz, co zrobiłeś. Poszedłeś na górę, zobaczyłeś Casey z nożem do papieru, miała na sobie to zakrwawione ubranie. Umieść tam też zeznanie Casey, że Ronnie ją zgwałcił i chciał ją zabić. To ważne, synu, zanotuj to tam. Tak na wszelki wypadek.

Parker przestał pisać i popatrzył na Bentleya.

– Na wypadek czego?

– Czegokolwiek. To musi wyglądać na obronę własną.

– Przecież powiedział pan, że to była obrona własna. Czy to nie dlatego piszę ten fałszywy raport? Aby uchronić panie przed… myślę, że użył pan słowa „domysły”.

– Raport nie jest fałszywy, synu. Przecież widzisz sam, że dziewczyna została zgwałcona. Najwyraźniej jej psychika tego nie wytrzymała. Eve powiedziała mi coś, kiedy przyjechałem. To także włącz do swojego raportu. Powiedziała, że coś jej mówi, że nie pierwszy raz spotkało to Casey.

– Dobry Boże, panie Bentley! Czemu, do diabła, tego nie zgłosiła? Czemu ten sukinsyn nadal jest w tym domu?! – krzyknął Parker.

– Ciii, przestraszy pan te biedne kobiety jeszcze bardziej.

– Przepraszam. Jeśli jej matka myślała, że ktoś ją krzywdzi, to nie mogę zrozumieć, dlaczego, do diabła, nie zrobiła czegoś w tej sprawie?

– Nie powiedziała, że wie to na pewno, Parker. Myślę, że nie jest w tej chwili przy zdrowych zmysłach. Jestem pewien, że nic takiego wcześniej dziewczyny nie spotkało. Zapomnij o tym, nie umieszczaj tego w swoim raporcie. Jej matka by na to nie pozwoliła, to musi być wyobraźnia Eve. Wiesz, szok i tak dalej.

– Muszę zabrać stąd… ciało. Wezwę doktora Huntera.

Bentley chwycił go za rękaw, gdy wstał, żeby pójść do kuchni i zatelefonować.

– Nie rób tego! – zażądał Robert. – On jest osobą, której najmniej tu potrzebujemy.

– Jest koronerem do przyszłego miesiąca. Muszę do niego zadzwonić. – Parker popatrzył na rękę Bentłeya na swoim rękawie i ją zepchnął.

– W porządku, ale posłuchaj. Cokolwiek zrobisz, nie dzwoń do niego, dopóki ciało nie będzie… nie będzie w worku. Doktor Hunter robi się za stary na takie rzeczy. Nie chciałbym, żeby dostał ataku serca. Wiesz, kiedy by zobaczył, co jest na górze.

Parker zgodził się. Nie chciał być sprawcą śmierci starego doktora. Sam ledwie mógł znieść ten widok, a przecież powinien być odporny.

Słusznie.

– A więc zróbmy to. – Parker zaczerpnął powietrza, przygotowując się psychicznie na widok na górze. Przypomniał sobie, jak czytał o zamordowaniu Sharon Tate i jej gości, o całej tej krwi, i zastanawiał się, czy tamta scena sprzed lat była równie makabryczna. Sypialnia Casey wyglądała jak rzeźnia.

– Ty pracuj nad raportem, a ja w tym czasie… – Złe, gniewne spojrzenie Bentleya powędrowało w górę ku sufitowi -…go przygotuję.

Parker skinął głową, czując mdłości. Właśnie zlekceważył wszystko, czego się nauczył. Mógł trafić do więzienia za zmienianie wyglądu miejsca popełnienia przestępstwa. Potem przypomniał sobie o Casey. Biedna dziewczyna nie wydała żadnego dźwięku w ciągu ostatnich piętnastu minut. Rzucił notes na stół i wszedł po schodach. Nadal tkwiła skulona w kącie, tylko że teraz trzęsła się niepohamowanie. Parker zdjął wiatrówkę i okrył nią jej chude ramiona. Poczuł nagłe zadowolenie. Ten sukinsyn zasłużył na to, co go spotkało.

– Casey – szepnął. Nic. Jej oczy były szkliste i ogromne. Popatrzyła na niego i Parker zorientował się, że ona go nie widzi. – No chodź, skarbie, zabiorę cię stąd. – Pomógł Casey wstać, otoczył ją ramionami, żeby miała się na czym wspierać, i zeszli po schodach. Zatrzymała się, kiedy dotarli do podestu.

Wiedząc, że nie pora ją przesłuchiwać, poprawił obszerną wiatrówkę na jej ramionach i wyprowadził dziewczynę frontowymi drzwiami, Buddy Barrenton ze „Sweetwater Sentineł” przywitał ich błyskiem flesza swojego aparatu.

– Niech wszyscy się cofną. Buddy, zabierz stąd ten aparat!

Parker wziął Casey na ręce i zaniósł ją do radiowozu, nie przejmując się tym, że połowa Sweetwater na niego patrzy. Nie chciał zamknąć jej na tylnym siedzeniu jak zwierzęcia w klatce. Otworzył przednie drzwi samochodu i delikatnie usadowił ją na miejscu pasażera.

– Vero! Jedź do więzienia. Natychmiast! – krzyknął przez ramię.

Zostawił tego sukinsyna Bentleya, żeby posprzątał bałagan. Teraz wiedział, że po jego odjeździe Bentley wezwał dwóch sanitariuszy i że przyjechali oni karetką udostępnioną przez szpital. Zabrali zwłoki Ronniego do zakładu pogrzebowego. Nigdy już nie rozmawiali o tamtym dniu. Przez kilka tygodni opowiadał wszystkim swoim przełożonym wersję, którą uzgodnił z Bentleyem. Po pewnym czasie pytania się skończyły, ale podejrzenia pozostały.

Teraz z pomocą Waltera Wattsa i dwóch lekarzy Parker miał narobić zamieszania. Wiedział, że wkrótce rozpęta się piekło.

25

Casey nerwowo krążyła po pokoju. Żałowała, że nie mogła zostać na dole z Julie i Florą, ale Julie musiała wracać do domu, a Flora chciała iść wcześniej spać.

Blask szkarłatnych cyfr na budziku przy łóżku przyciągnął jej wzrok. Była dokładnie dwudziesta druga. Blake obiecał, że przyjedzie po spotkaniu z Adamem. Serce zabiło jej mocno na myśl o ich planowanej przechadzce.