Rozmawiała już z matką, ojcem i grupką najbliższych przyjaciół. Odbyła też krótką naradę z agentem i wydawcą. Wszyscy dostali jej najnowszą książkę z notatką zachęcającą do obejrzenia programu o tajemnicach Hollywood. Wszyscy, poza rodzicami, dziwili się, że to właśnie ona jest Harlow Grail. Prosili też, żeby wyjaśniła im, dlaczego ich o tym nie poinformowała. Wydawnictwo przyjęło tę wiadomość z radością. Jego przedstawicielka zapewniała, że dzięki temu następna książka Anny North trafi prosto na listę bestsellerów. Natomiast jej agent wściekł się, że mu o tym nie powiedziała. Jak może ją reprezentować, skoro nawet nie wie, kim jest jego klientka?!
Anna zakryła usta, powstrzymując jęk. Kto mógł jej to zrobić? I dlaczego?
Usłyszała pukanie do drzwi, a następnie radosny głos Daltona:
– Hej, to my! Dalton i Bill!
Wstała niechętnie i podeszła do drzwi. Kiedy otworzyła, zobaczyła uśmiechniętych od ucha do ucha przyjaciół.
– Próbowaliśmy dzwonić…
– Ale najpierw było długo zajęte…
– A potem nie odbierałaś.
– Widzieliście ten program – raczej stwierdziła, niż spytała.
– Jasne, że tak! – Dalton żartobliwie pogroził jej palcem. – To nieładnie ukrywać takie rzeczy przed przyjaciółmi.
– A wydawało nam się, że tak dobrze cię znamy – mruknął Bill i wszedł głębiej. – Że wiemy o tobie wszystko. A potem nagle dostaliśmy od ciebie książkę i tę notatkę…
Dalton zamknął za sobą drzwi.
– To było sprytne zagranie, ale mogłaś przecież sama nam powiedzieć.
Anna nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Strach dosłownie ją sparaliżował. Odwróciła się od mężczyzn i zakryła twarz trzęsącymi się rękami. Osoba, która to zrobiła, wiedziała o niej niemal wszystko: gdzie mieszka, co robi i z kim się spotyka. Dobry Boże, kto mógł aż tyle o niej wiedzieć?!
– Anno? Czy coś się stało? – spytał zaniepokojony Dalton.
Potrząsnęła głową.
– To… to nie ja wysłałam tę informację – wydusiła drżącym głosem.
– Nic nie rozumiem. Więc kto to zrobił?
– Nie wiem… – Znowu obróciła się twarzą do przyjaciół. – Ale boję się…
Kurt! To na pewno on ją znalazł!
– Muszę usiąść – rzuciła, podchodząc do kanapy. Opadła na nią, jakby ważyła sto kilo. Mężczyźni podeszli do Anny i usiedli po obu jej stronach. Dalton po prawej, Bill po lewej. Nie zadawali jej kolejnych pytań, za co była im bardzo wdzięczna. Straciła panowanie nad sobą, czego nienawidziła, i teraz właśnie próbowała je odzyskać. Potrzebowała na to paru chwil.
Kiedy się wreszcie pozbierała, opowiedziała o swojej przeszłości. O szczęśliwym dzieciństwie, porwaniu, śmierci Timmy’ego i ucieczce. Roztarła ramiona, czując, że pojawiła się na nich gęsia skórka.
– Po porwaniu moje życie bardzo się zmieniło – westchnęła, powracając raz jeszcze do tamtych bolesnych wydarzeń. – Ja się bardzo zmieniłam. Nigdzie nie czułam się bezpiecznie. Bałam się i przestałam ufać ludziom.
Przyjaciele milczeli, myśląc o tym wszystkim, co im powiedziała. Po chwili Dalton chrząknął.
– Chcesz powiedzieć, że zabił tego chłopca na… na twoich oczach?
Łzy pociekły jej po policzkach, a przed oczami pojawił się walczący o życie Timmy. Jego ciało wpadło w drgawki, ale po chwili się uspokoiło. Pomyślała, że zaraz zacznie krzyczeć, i zakryła usta. Nie sądziła, że wciąż pamięta to wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. I że wspomnienie może być tak strasznie bolesne.
W końcu trochę się uspokoiła i skinęła głową.
– A potem zajął się mną.
– Twój palec.
Znowu potwierdziła, a Bill ścisnął jej dłoń.
– Nic dziwnego, że się boisz, Anno. To wszystko jest takie potworne.
– Nie tylko wy dostaliście wiadomość o programie. – Anna wciągnęła głęboko powietrze, wciąż czując przyspieszone bicie serca i lekkie drżenie dłoni. – Dotarła ona prawie do wszystkich, którzy mnie trochę lepiej znają. Nawet mój agent i wydawnictwo, dla którego pracuję. I ja.
Opowiedziała im, jak zastała przed drzwiami przesyłkę z nagranym wywiadem matki i końcową informacją o programie. Właśnie tę taśmę wykorzystano w reportażu.
– Nie myślisz chyba, że to twoja matka…
– Nie. – Anna potrząsnęła głową.
To prawda, że Savannah postąpiła nierozsądnie i Anna czuła się przez nią zdradzona, ale nie upoważniało to do przypuszczeń, by zrobiła to specjalnie. Ani matka, ani ojciec nie rozumieli do końca istoty i głębi lęku, w jakim od lat żyła ich córka, ale była pewna, że szanują jej wolę ukrycia prawdziwej tożsamości.
– Jakiś rok temu do mamy zgłosiła się niezależna ekipa filmowa – podjęła po chwili. – Kręcili serial zatytułowany „Boginie lat pięćdziesiątych“. Mama zgodziła się na wywiad, ale potem nie miała od jej szefa żadnych informacji. Aż do niedawna.
– Ale to nie wyjaśnia, dlaczego cię zdradziła! – zjeżył się Dalton.
Anna spojrzała na dłonie, a potem przed siebie.
– Co się stało, to się nie odstanie. Moja matka nie życzy mi źle. Nie chce mnie… – Niewypowiedziane słowo zawisło w powietrzu.
Skrzywdzić, pomyślała. Ona nie, ale ktoś na pewno chce jej zrobić coś złego.
Milczeli przez parę minut, a potem Dalton objął ją i przytulił.
– Biedna Anna! Wykurzyli cię z twojej kryjówki.
Bill zmarszczył brwi.
– A tak, swoją drogą, czy twoja matka pamięta nazwisko szefa tej ekipy?
Potrząsnęła głową.
– Ale dostała od niego wizytówkę. Powiedziała, że jej poszuka.
– Wiesz co – Bill przygryzł na moment wargę – mam paru znajomych w telewizji. Spróbuję się dowiedzieć, u kogo Kanał E! zamówił ten materiał. Przy odrobinie szczęścia szybko dowiemy się wszystkiego.
– Dzięki – rzuciła, kładąc dłoń na jego ręce. – To… to może mi pomóc.
– Czy nie domyślasz się, kto za tym może stać? Zastanów się chwilę…
– Nie, ja… – Przeniosła wzrok na Daltona. Wiedziała, że to, co chce powiedzieć, jest nieprawdopodobne. – Jak wiecie, nigdy nie znaleziono Kurta. FBI uważa, że wciąż… stanowi zagrożenie.
– Myślisz, że to Kurt porozsyłał te informacje?
– Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale… tak mi się wydaje.
Dalton przytulił ją mocniej i rzucił przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie.
– Nie, nie sądzę. Nie powinnaś się go obawiać.
– Tak, tak – zgodził się Bill. – Po co miałby cię ścigać? Minęło już tyle czasu.
– Nie skończył tej sprawy – szepnęła. – Boję się, że będzie chciał się ze mną porachować, bo zniweczyłam jego plany.
Przyjaciele znowu zamilkli na chwilę, wreszcie Bill przerwał ciszę:
– Rozumiem twoje obawy i lęki, Anno, ale powinnaś być racjonalna. Gdyby ten człowiek naprawdę chciał się zemścić, z całą pewnością nie zdradziłby, że wie o tobie wszystko!
– Właśnie! – podchwycił Dalton. – Gdyby to był Kurt, porwałby cię raz jeszcze. Albo od razu zabił.
Anna uśmiechnęła się blado.
– Dzięki, Dalton. Bardzo mnie pocieszyłeś.
Bill pokręcił głową.
– Ta historia z Kurtem w ogóle nie ma sensu – stwierdził. – Tylko przyjrzyjmy się faktom. Minęły dwadzieścia trzy lata, a Kurt na pewno nie poprzestał na jednym porwaniu. Być może siedzi teraz za coś innego albo nie żyje.
Potarła palcami okaleczoną dłoń.
– Chciałabym w to wierzyć, ale mam okropne przeczucie, że mnie znalazł.
– Musisz pójść na policję – rzekł Dalton, a potem popatrzył na Billa, oczekując wsparcia.
Ten od razu skinął głową.