– Im wcześniej, tym lepiej.
– Na policję? – westchnęła. – I co im powiem? Że ktoś kupuje moje książki i rozsyła je znajomym? Tylko mnie wyśmieją.
– Nie sądzę. Powinnaś powiedzieć im o swoich podejrzeniach, a kiedy dowiedzą się, kim naprawdę jesteś, nie będą się śmiać.
– No jasne. – Bill natychmiast poparł Daltona. – Zrób to koniecznie. Nie masz nic do stracenia.
Prawdę mówiąc, Anna nie ufała zarówno policji, jak i FBI. Była przekonana, że gdyby wykazano więcej ostrożności, Timmy żyłby nadal. Nie chciała jednak dzielić się swoimi wątpliwościami, dlatego tylko mruknęła:
– Dobrze, przemyślę to sobie.
– Nie, musisz obiecać, że to zrobisz – rzekł twardo Dalton. – Nigdy bym sobie nie darował, gdyby coś ci się stało.
– Dobrze. Ale najpierw się zastanowię.
Bill machnął ręką. Rozmawiali jeszcze przez chwilę, a kiedy Anna zapewniła ich, że nie boi się zostać sama, obaj wyszli.
Stojąc w drzwiach, Dalton obrócił się w jej stronę.
– A jak przyjęła to Jaye? – spytał. – Jest taka wrażliwa, a w tym wieku…
Anna zastygła niczym żona Lota. O dziwo, do tej pory nie pomyślała o swojej „młodszej siostrze“. Sądząc po dzisiejszych telefonach, wszyscy, którzy odgrywali jakąś rolę w jej życiu, dostali informację o programie. Czy również Jaye?
Ogarnęła ją czarna rozpacz. Myślała tylko o sobie, a przecież Jaye… Tak trudno było zdobyć jej zaufanie, między innymi dlatego, że wszyscy dorośli, których znała, bez przerwy kłamali. Zamknęła drzwi i pobiegła do telefonu. Najpierw odsłuchała sekretarkę, ale nie było tam informacji od Jaye. Wykręciła więc jej numer. Dziewczyna nie chciała podejść do telefonu.
Zrozpaczona Anna powiedziała jej matce, że zaraz do nich przyjedzie. Musiała jak najszybciej porozmawiać z „siostrą“.
Dojechała do jej domu w rekordowym tempie. Cały czas ściskała mocno kierownicę i modliła się w duchu, żeby wszystko dobrze się ułożyło i żeby Jaye zrozumiała, dlaczego zataiła prawdę. Jednak gdy tylko ją zobaczyła, zrozumiała, że nie będzie to łatwe.
– Chciałam wszystko wyjaśnić, Jaye – zaczęła.
– Nie ma tu nic do wyjaśniania. – Dziewczyna uniosła nieco brodę. – Zaufałam ci, a ty mnie cały czas oszukiwałaś.
– Nieprawda.
Jaye prychnęła, słysząc te słowa, a Anna wyciągnęła rękę w jej stronę. Zaczynało się ściemniać. Ganek, na którym stały, powoli pogrążał się w mroku.
– Posłuchaj, Jaye. Harlow Grail nie istnieje. Przestała istnieć, kiedy się tu przeprowadziłam. Teraz jestem wyłącznie Anną North.
Jaye objęła się ramionami, chroniąc się przed narastającym chłodem.
– Bzdura! Jesteś wciąż tą samą osobą.
– Porzuciłam wszystko, co wiązało się z moim poprzednim życiem. Zmieniłam nazwisko. Rzadko kontaktuję się z rodzicami.
– To tylko wymówki. Dorośli często usprawiedliwiają się w ten sposób. A potem jeszcze wmawiają dzieciom, że są głupie!
– Wcale tego nie powiedziałam. Próbuję ci po prostu wytłumaczyć, dlaczego…
– Dlaczego kłamałaś? Przecież mam tylko piętnaście lat. Po co traktować mnie poważnie? – Anna aż się skurczyła, słysząc te słowa. – Ile razy mi powtarzałaś, że muszę uporać się z przeszłością?! I to ty mówiłaś! Właśnie ty!
– Nie kłamałam. – Anna potrząsnęła głową. – Jestem teraz Anną North. Harlow Grail istnieje tylko w ludzkiej pamięci…
– Wcale jej się nie pozbyłaś! – niemal krzyknęła Jaye. – Tak nie można. Wiem, bo codziennie myślę o tym, co działo się u mnie w domu i jak głupi był mój ojciec. – Podniosła głowę jeszcze wyżej, walcząc, jak domyśliła się Anna, ze łzami. – Gdybyś rzeczywiście stała się inną osobą, nie musiałabyś się ukrywać pod zmyślonym nazwiskiem.
Do diabła, Jaye ma rację! Jak to możliwe, że ktoś w tym wieku wie takie rzeczy? Anna znała odpowiedź na to pytanie. Cierpienie czyni ludzi nadmiernie dojrzałymi.
– Moja sytuacja jest inna.
Dziewczyna zesztywniała, a na jej twarzy pojawiły się, widoczne nawet przy słabym świetle, czerwone plamy.
– Aha, rozumiem. Jestem po prostu głupim bachorem i kwita, prawda?
– Nie, dlatego, że ty możesz czuć się bezpiecznie. Twój ojciec jest w więzieniu. – Pokazała jej okaleczoną rękę. – Tego, kto to zrobił, nigdy nie złapano. Zrozum, ja nie uciekam przed przeszłością, ale przed nim.
Jaye zrobiła ruch, jakby chciała uścisnąć jej dłoń, i Anna przez moment miała nadzieję, że zdołała ją przekonać. To uczucie prysło jak bańka mydlana, kiedy dziewczyna gwałtownie potrząsnęła głową.
– Nie, prawdziwi przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic. Ja powiedziałam ci całą prawdę, a ty… – Głos jej się załamał.
– Bardzo mi przykro, Jaye. Wybacz mi. – Spojrzała na nią z rozpaczą. – Proszę.
– Nie. – Dziewczyna cofnęła się w stronę drzwi. – Nie chcę już być twoją przyjaciółką. Nigdy!
Wytarła twarz dłonią i wskoczyła do domu, trzaskając za sobą drzwiami. Ten dźwięk jeszcze długo rozbrzmiewał w uszach Anny.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Środa, 17 stycznia
Dzielnica Francuska
Przez parę kolejnych dni Anna wydzwaniała do Jaye, i to dwa razy dziennie, jednak dziewczyna konsekwentnie odmawiała wszelkich kontaktów. Anna bardzo za nią tęskniła. Czuła, że nagle powstała wielka dziura w jej życiu i sercu. Bill i Dalton zapewniali ją, że „młodsza siostra“ wkrótce dokładnie przemyśli całą sprawę i znowu wszystko będzie jak dawniej.
Anna mogła mieć tylko nadzieję, że się nie mylą, jednak doskonale znała i rozumiała Jaye. Wiedziała, że jeśli dziewczyna raz się na kimś zawiedzie, to potem szybko usuwa go ze swego życia. Taka taktyka wynikała z przykrych doświadczeń z wczesnego dzieciństwa. Jako „starsza siostra“ nigdy nie przypuszczała, że sama padnie tego ofiarą.
Z westchnieniem weszła do kwiaciarni. Dalton był dzisiaj od niej szybszy. Stał właśnie przy kasie i liczył gotówkę.
– Przepraszam za spóźnienie – rzuciła, zdejmując kurtkę i kierując się do pomieszczenia na zapleczu. Zerknął na nią znad kasy.
– Dzień dobry.
– A co w nim takiego dobrego?
– Jak rozumiem, Jaye wciąż nie chce z tobą rozmawiać?
– Mhm – mruknęła. Powiesiła kurtkę na wieszaku i włożyła fartuch. – Jej matka ma już chyba dość moich telefonów. Dzisiaj powiedziała mi, że Jaye sama do mnie zadzwoni, kiedy uzna za stosowne. I odłożyła słuchawkę.
Dalton zmarszczył czoło.
– Z czego prosty wniosek, że nie jest twoją sojuszniczką.
– Raczej nie. – Podeszła do kasy. – Wygląda na to, że wszyscy uznali mnie za wroga.
– Jaye na pewno się opamięta. Skoro ty tak za nią tęsknisz, pomyśl, co musi czuć ona…
Anna przez chwilę zastanawiała się nad tym, a potem zmieniła temat:
– Przed wyjściem odebrałam telefon od mojego agenta. Dlatego się spóźniłam.
– No, nareszcie! Już mogę się cieszyć? Wydadzą twoją nową książkę?
– Tak… – odparła z ociąganiem, a potem uniosła dłoń, żeby powstrzymać gratulacje. – Ale tylko na ich warunkach.
– Na ich warunkach? To znaczy?
– Chcą mi zmienić nazwisko. Ich zdaniem Harlow Grail może sprzedać znacznie więcej książek niż Anna North.
– Nie rozumiem. – Ściągnął brwi. – Przecież w twojej ostatniej książce nie ma nawet wzmianki o jakimkolwiek porwaniu.
– To nie ma najmniejszego znaczenia. Chodzi tylko o to, żeby przyciągnąć media – rzekła z goryczą. – Mój agent powiedział mi bez ogródek, że moja książka pozostanie jeszcze jedną w swoim gatunku, ale można to zmienić, gdy się okaże, że napisała ją „mała księżniczka z Hollywood“.