Выбрать главу

Dory czuła się świetnie. Wprawiła piłeczkę w ruch – teraz wystarczy nie spuszczać jej z oka. Dlaczego w ciągu ostatnich kilku miesięcy wydawało się to takie trudne?

Cichutki, dobrze znany głos spytał: „Co ze studiami?”. Dory odpowiedziała szczerze: „To był tylko pretekst umożliwiający zamieszkanie tu z Griffem bez decydowania się na małżeństwo. Nie dojrzałam jeszcze do doktoratu. Może nie zrobię go nigdy. A może w przyszłym roku, jeśli będzie mi na nim rzeczywiście zależało. Mam jeszcze tyle do zrobienia, tyle do obejrzenia. Nie jestem gotowa!”

Nie mogła patrzeć na kuchenny kalendarz! Zielone litery oznajmiały, że jutro przybędzie z wizytą matka Griffa.

Esther Michaels była uroczą kobietą, młodo wyglądającą wdową po pięćdziesiątce. Prowadziła niewielką agencję reklamową i świetnie sobie z tym radziła. Dory natychmiast się z nią dogadała podczas pierwszego spotkania w Nowym Jorku, zaaranżowanego przez Griffa. Rozmowa podczas kolacji toczyła się wokół spraw teatru. Esther pasjonowała się teatrem, baletem i joggingiem. Była aż za szczupła, odżywiała się nieregularnie i walczyła z wrzodem żołądka. Dory polubiła ją przede wszystkim dlatego, że była matką Griffa. Ze spojrzenia Esther wyczytała, że pochwala wybór syna. Obiecały sobie, że umówią się kiedyś na lunch. Była to typowa obietnica osób bardzo załatanych: któregoś dnia, jeżeli się uda. Nie potraktowały jej zbyt poważnie.

Dory niezbyt była zadowolona z tego, że Esther do nich przyjedzie – ale Griff okazał tyle gościnności Pixie! Czyż mogłaby inaczej potraktować jego matkę? Jednak w głębi ducha wcale nie miała ochoty jej gościć. Zwłaszcza teraz, gdy sytuacja jest tak niepewna. Z pewnością Esther dostrzeże panujące pomiędzy nimi napięcie. Pewnie uzna, że Griff i Dory powinni rozwiązać własne problemy bez jej rad. Dory bynajmniej sobie nie życzyła żadnych rad ze strony Esther. Pixie to co innego! Zawsze dostrzegała obie strony medalu, na trzeźwo czy po pijanemu. Esther oczywiście opowie się po stronie syna, jeśli się domyśli, że Dory zamierza go porzucić.

Rozbolała ją głowa. Potarła skronie, mając nadzieję, że to pomoże. Jednak ból tylko się nasilił. Może by tak zadzwonić do Esther i powiedzieć jej, żeby przyjechała na jeden dzień, a nie na cały tydzień? Griff nie byłby zadowolony, gdyby popsuła świąteczne plany jego matce!

„Nie chcę jej tu widzieć! Będzie to dla mnie zbyt stresujące, a mam już i bez tego dosyć kłopotów na głowie!” Porozmawia z Griffem i zorientuje się, co on o tym myśli.

Nie, do cholery! Nie będzie się zdawać na Griffa! Jeśli do niego zadzwoni, to tylko po to, by zakomunikować mu swoją decyzję. Gdyby mu nie odpowiadała, niech sam się martwi! To na nią przede wszystkim spadnie ciężar zabawiania Esther, więc to ona powinna mieć tu decydujący głos.

Dory przyciągnęła do siebie telefon, wykręciła numer kliniki Griffa i czekała, aż recepcjonistka połączy ją.

– Griff, dzwonię w sprawie twojej matki. Zamierzam dziś do niej zatelefonować, ale chciałam przedtem pomówić z tobą.

– Czy coś się stało, Dory? Jeśli ta wizyta jest ci nie na rękę, to ją odwołaj. Mama nie będzie miała pretensji. Zaproś ją kiedy indziej.

Do licha, trochę zanadto ułatwiał jej sprawę! Poza tym Dory nie życzyła sobie również żadnych późniejszych wizyt.

– Obawiam się, że nie wytrzymam dłużej niż dwa dni w roli gościnnej pani domu. Nie bądź na mnie zły! Staram się zachowywać jak najuczciwiej w stosunku do ciebie. Postanowiłam nie dzwonić do Esther bez porozumienia z tobą. To twoja matka! Jednak ty będziesz stale siedział w klinice i cały ciężar zabawiania gościa spadnie na mnie. Nie mam na to ochoty, Griff! Jakoś wytrzymam dwa dni, ale na więcej mnie nie stać!

– Doskonale cię rozumiem, Dory. Masz rację. Mama potrafi być uciążliwa dla otoczenia. I rzeczywiście to ty musiałabyś się nią zajmować. Tak więc decyzja należy do ciebie.

– Nie masz mi tego za złe?

– Oczywiście, że nie. Dobrze znam moją mamę! Rozumiem cię, Dory – powiedział Griff. – Kochanie, ogromnie się cieszę, że chciałaś ze mną szczerze pomówić. Nie przejmuj się!

– Wobec tego zaraz zadzwonię do Esther. Na razie, Griff.

Udało się! Minęła drugi kamień milowy. Zapadła kolejna decyzja. Esther przyjedzie tylko na weekend. Dory odłożyła słuchawkę w doskonałym nastroju.

Musi posprzątać w gościnnym pokoju i przygotować świeżą pościel. Wyciągnęła z szuflady prześcieradła i powłoczki. Tydzień temu denerwowałaby się, wybierałaby najodpowiedniejszy komplet – może nawet wzięłaby się za prasowanie? Lily zawsze prasowała pościel po maglowaniu. Ale dla Dory Faraday skończyły się już czasy prasowania! Pomarańczowo-brunatne zygzaki na pościeli wyglądały szokująco. To był komplet kupiony przez Griffa. Pokpiwał sobie, że wybrał go specjalnie po to, by rano jak najszybciej uciekać z łóżka. Esther z pewnością zrobi wielkie oczy!

Dory odkurzyła meble bibułkową serwetką i zdmuchnęła kurz z małego przenośnego telewizorka. Gdy opuszczała pokój, dostrzegła śmieci na dywanie. Zamiast włączyć odkurzacz, schylała się, zbierając je ręką. Uznała, że dobrze jej to zrobi na linię.

Griff odłożył słuchawkę i przez chwilę siedział bez ruchu zaskoczony. A więc kobiety jego życia jakoś nie przypadły sobie do gustu. Matka potrafiła dać się we znaki! Jeśli Dory czuła, że nie zniesie dłuższej wizyty, trzeba się z tym pogodzić. On sam też nie oczekiwał mamy ze specjalnym utęsknieniem. Przypuszczał jednak, że Dory zaciśnie zęby i jakoś to wytrzyma. Nie sądził, że podejmie decyzję i zadzwoni, by mu ją zakomunikować. Griff roześmiał się. Nie pytała go o zdanie, tylko go poinformowała. To dobry znak! Dory przechodziła teraz jakiś kryzys wewnętrzny, a wizyta Esther tylko pogorszyłaby sprawę. On sam kochał matkę, ale zdecydowanie wolał kochać ją na odległość.

11

Tego wieczora Griff zjawił się w domu spragniony Dory. Oświadczył jej tonem nie znoszącym sprzeciwu, że kolacja może zaczekać. Ma teraz ważniejsze potrzeby.

Dory zarumieniła się, gdy Griff ją objął. Policzek Griffa był zimny od mrozu na dworze, gdy szeptał jej coś do ucha zduszonym głosem, zbudziły się w niej jakieś nowe, a równocześnie dziwnie znajome pragnienia.

Dory wzięła ukochanego za rękę i poprowadziła go do sypialni, w jej uśmiechu kryła się obietnica. Rozbierali się, nie mogąc się doczekać upragnionych pieszczot i pocałunków. Griff runął na łóżko, trzymając Dory w ramionach. Przywarł ustami do zagłębienia u nasady jej szyi. Dory mruczała radośnie, wtulając się w jego pierś. Pieszcząc językiem sutki Griffa, czuła, jak drży pod jej dotknięciem.

– Dory! – wyszeptał przerywanym, gardłowym głosem i, opadając na poduszki, pociągnął ją za sobą. Znalazł jej spragnione usta, odwzajemniał jej pocałunki. Miała najmiększe wargi ze wszystkich, jakie kiedykolwiek całował; chyba nigdy nie zdoła nasycić się ich dotykiem! Całował jej twarz, jej lśniące włosy.

Ręce Griffa pieściły ciało ukochanej, zawsze dla niego pełne uroku; aż westchnął z rozkoszy, gdy jej kobiece okrągłości przywarły do jego twardych muskułów.

Dory przytuliła się jeszcze mocniej; Griff przekręcił się na plecy, a ona leżała na nim, z kolanami mocno przyciśniętymi do jego boków. Czuła przepełniającą ją miłość do Griffa. Długie blond włosy opadły jak kurtyna, Dory pochyliła się, by go pocałować. Były to pełne miłości pocałunki, poruszające serce i podniecające zmysły.

Griff uśmiechnął się do ukochanej, gdy poczuł, że zagarnia go w siebie. To była jego Dory! Ta, którą kochał: zawsze mu równa, niekiedy dominująca, szczodrze i bez zastrzeżeń ofiarowująca mu całą siebie. Sprawiała, że czuł się na wskroś męski, gdyż była ucieleśnieniem kobiecości.