Выбрать главу

Do pokoju wpadła Katy, wyrywając Dory z głębokiej zadumy. Zamknęła za sobą drzwi i opadła na fotel w pobliżu jej biurka. W zaciszu gabinetu mogły sobie pozwolić na poufną pogawędkę.

– Jestem pod wrażeniem. Tak samo jak wszyscy na tym cholernym piętrze! Czy ty masz pojęcie, jaką sensację wywołałaś? Wieść głosi, że w najbliższy weekend albo rozpoczniesz namiętny romans, który ma szanse ciągnąć się przez całe lata, albo przynajmniej udasz siew „podróż służbową” z naszym tatuńciem Harlowem. Jesteście podobno umówieni w „Lutece”. Sekretarka pana Harlowa przekazała tę wiadomość sekretarce Lizzie, ta powiedziała limie, a Irma mnie. A co ty masz mi do powiedzenia? – uśmiechnęła się szeroko Katy.

– Czym jest wynalazek pana Bella wobec takiej siatki szpiegowskiej? Byłam równie zaskoczona jak ty. Zamieniliśmy dotąd ze sobą tylko parę słów podczas świątecznych przyjęć dla personelu. Cóż, okazał się bardzo uprzejmy. Nie doszukuj się żadnych podtekstów i, na miłość boską, zamknij buzie dziewczętom, dobrze? Wiesz, że nienawidzę plotek.

– Zrobię, co będę mogła, ale to i tak nic nie da. Masz dla mnie jakieś inne, wykonalne polecenie? – Nie czekając na odpowiedź, Katy mówiła dalej: – Chciałam sama zaprosić cię na kolację, ale ani kuchnia, ani oprawa nie byłyby takie jak w „Lutece”. Więc baw się dobrze. Pogadamy sobie jeszcze potem. Jak ci dziś poszło?

– Dobrze. Lizzie zupełnie mnie zaskoczyła. Mówię szczerze, trudno mi wprost w to uwierzyć. To szansa, jaka trafia się raz w życiu. – Jednak podobnie jest z moim doktoratem. Będę musiała sobie to wszystko dokładnie przemyśleć. Czy wiedziałaś o adopcji i o tym, co Lizzie mi zaproponowała?

– Coś tam wiedziałam. Jej sekretarka gadała na prawo i lewo, że od kilku miesięcy Lizzie jest w kontakcie z agencją adopcyjną. Nikt nie chciał poruszać tego tematu, w obawie że jednak nic może nie wyjść z adopcji. Wiesz, jak nieprzytomnie Lizzie pragnie dziecka. A gdyby odeszła, kto mógłby ją zastąpić jak nie ty?

– Mogliby sprowadzić kogoś z zewnątrz. Byłam jak ogłuszona. Nie miałam o niczym pojęcia. Chyba nigdy nie zapomnę tego dnia!

– Ten dzień jeszcze się nie skończył. Czeka cię teraz kolacja i teatr, a jutro randka z wszechwładnym szefem! Powiesz mi, jak się zachował, dobrze? Oka nie zmrużę ze strachu o ciebie!

– Na litość boską, Kary, dlaczego kolacja z panem Harlowem to coś aż tak groźnego?

Katy zrobiła buzię w ciup: jej pełne wargi przybrały kształt różanego pąka.

– Ponieważ pan Harlow właśnie się rozwiódł, a rozwodnikom dokucza samotność. Na litość boską, Dory, czy muszę ci tłumaczyć, że grube ryby w rodzaju Davida Harlowa nieraz zmuszają podległe im osoby…

– Do kontaktów seksualnych? – Dory roześmiała się. – Nie martw się o mnie! Jestem przekonana, że nic mi nie grozi. To spotkanie na gruncie czysto zawodowym.

– Cassie Roland też tak myślała – mruknęła Katy.

– A któż to taki?

– Cassie Roland to dziewczyna z działu reklamy – szepnęła Katy. – Podobno Harlow zwabił ją w ustronne miejsce i ściągnął jej majtki, zanim się opamiętała.

– Katy, jestem zdumiona, że powtarzasz takie plotki! Czyżby ich przyłapano? – zachichotała.

– A jak myślisz, dlaczego się właśnie rozwiódł? Czy nic do ciebie nie dotarło przez te osiem lat?! Wszyscy wiedzą, że pracę w dziale reklamy dostanie tylko ta, która się prześpi z Harlowem!

– Nigdy nie zajmowałam się takimi plotkami – powiedziała Dory. – I cóż się stało z Cassie Roland? Dostała awans?

– Jasne, że tak. Przeniosła się do Dakoty i rozjeżdża się mercedesem 380SL. Podobno otrzymuje prace zlecone!

– Poradzę sobie z nim.

– Spędzisz najbliższy weekend w Waszyngtonie?

– Chcę wyjechać rano w piątek. Żony wspólników Griffa podobno już zaczęły szukać dla nas mieszkania. Griffna razie zatrzyma się u Johna. Jeszcze nie wyjechał, a ja już za nim tęsknię! Chce mi się płakać na samą myśl, że od jutra go tu nie będzie.

– A mówisz, że jeszcze nie dojrzałaś do małżeństwa! Wyraźnie szalejesz za tym facetem, a jednak nie chcesz za niego wyjść. Wasz nieoficjalny związek może się niektórym nie spodobać. Nie wszyscy mają takie liberalne poglądy jak my. Co wiesz o żonach jego wspólników i o innych kobietach, z którymi będziesz się tam stykać? Niewiele, prawda? Bardzo bym się zmartwiła, gdyby cię zraniono albo upokorzono. Przypuszczam, że jesteś na tyle doświadczona życiowo, że sobie z tym poradzisz, ale co będzie z Griffem? Wygląda na przemiłego faceta, a jeśli będzie leczyć konie, zetknie się z najbardziej wpływowymi osobistościami. Mówię o wybitnych politykach, o przedstawicielach starych, bogatych rodów. Nie możesz myśleć tylko o sobie. Nie wplącz się w taką matnię, z której nie zdołasz się wyrwać. Chciałabym być pewna, że jeśli podejmiesz jakąś decyzję, to zrobisz to nie z musu, ale z potrzeby serca.

– Możesz być tego pewna! Griff i ja jesteśmy ze sobą szczerzy. Powiedział, że mnie rozumie i zaczeka, aż podejmę decyzję. Nie zrobię niczego pochopnie. W tym momencie takie właśnie rozwiązanie jest dla mnie najlepsze. Z resztą poradzę sobie później, w stosownej chwili. Wiem tylko, że kocham zarówno jego, jak moją pracę. Muszę znaleźć sposób, by pogodzić ze sobą obie te miłości; pierwszym krokiem będzie powrót na studia. Na razie tylko na to mnie stać. I wszystko załatwiamy uczciwie. Żadne z nas nie wyobraża sobie, że mogłoby być inaczej.

– W porządku, przekonałaś mnie – powiedziała Katy, moszcząc się wygodniej w obitym skórą fotelu. Zsunęła pantofle i odetchnęła z ulgą. – Gdyby mi się udało schudnąć, na pewno nogi tak by mi nie dokuczały. – Skrzywiła się. – Zupełnie nie rozumiem, jak możesz paradować na tych wysokich obcasach?! Ile masz już par pantofli? Sto sześćdziesiąt sześć? Czy bardzo się pomyliłam?

Dory roześmiała się. W pierwszej chwili wcale nie była ubawiona tym, gdy odkryła, że personel pomocniczy robi zakłady na temat liczby jej obuwia. Potem jednak przywykła do tego.

– Nic ze mnie nie wyciągniesz.

– Chętnie bym z tobą dłużej pogawędziła, ale muszę uprzątnąć swoje biurko i skoczyć do korekty. Potem wracam do domu, do miłości mojego życia. Mam na myśli kota Goliata, a nie męża. Z mężem teraz nie rozmawiamy. Wczoraj była jego kolej na zrobienie przepierki. Wymigał się. Powiedział, że bolą go plecy, a to jest „typowo kobiece zajęcie”. Wkurza mnie!

– To dlatego, ponieważ zarabiasz więcej niż on. Już ci mówiłam, że każdy dolar różnicy wprawia go w kompleksy. Byłoby chyba lepiej, żebyś dobrowolnie zrezygnowała z następnej podwyżki. Kroi ci siew przyszłym miesiącu, prawda? – Dory mówiła to, żartobliwie, ale coś w jej spojrzeniu sprawiło, że Katy odpowiedziała dopiero po namyśle.

– Z podwyżki nie zrezygnuję, nie ma mowy. Chyba jednak będę musiała zastanowić się nad naszym małżeństwem.

Dory nic nie odpowiedziała i tylko patrzyła ze współczuciem, jak Katy pochyla się i z trudem wkłada pantofle na spuchnięte nogi. Gdy skrzywiła się z bólu, Dory odwróciła wzrok.

– Do jutra. Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie.

– Polecam się na przyszłość – powiedziała Katy i, kulejąc, wyszła, z gabinetu.

Jeszcze jeden dzień dobiegł końca. Z jakiegoś powodu ta myśl zasmuciła Dory. Niewiele już zostało takich dni. Nie wolno się rozklejać! Klamka zapadła: odchodzi z redakcji. Może tu wróci, a może nie. Na razie czeka ją wieczór w towarzystwie ciotki i Griffa. To jego ostatni wieczór w Nowym Jorku. Umówił się z nią do teatru po tak ciężkim dniu, mając jeszcze tyle spraw do załatwienia. To tak dla niego typowe! Okazywał jej miłość na wiele różnych sposobów, a ona po swojemu odwzajemniała jego uczucia. Każde z nich gotowe było nie tylko brać, lecz i dawać. Dla Griffa spektakl teatralny nie będzie oczywiście męczarnią, ale z pewnością wolałby robić coś innego. Wyrozumiały, dobry, cudowny Griffi Dory uprzątnęła swe biurko i zatelefonowała do Griffa w sprawie spotkania w kawiarni. Był zgodny jak zawsze.