I tak przypominaliśmy sobie znaki i czyniliśmy znaki, dociekaliśmy, czy śmierć ojca była przypadkowa czy nieunikniona, czy była mu pisana, czy była przezeń zawiniona, czy mógł jej uniknąć i czy chciał jej uniknąć, czy przeciwnie, świadomie zmierzał w jej kierunku, stawialiśmy znaki zapytania i przywoływaliśmy na pomoc wskazówkę zegara, uciekającego psa i wszystkie przedmioty, których umarły dotykał, próbowaliśmy przebić ciemność, czyniliśmy to wszystko, a przecież wiedzieliśmy także, że od dawna był ciężko chory na serce i już na rok przed śmiercią lekarze dawali mu co najwyżej rok życia.
Ambulans. W rozmowach ojca i pana Trąby bardzo często pojawiało się słowo „ambulans". Pojawiało się ono tak często i tak natrętnie, że zabawa w przewidywanie jego i tak ciągłej obecności była nudna i jałowa. „Dla mnie żaden problem, pojadę ambulansem" – mówił ojciec. „Wyślę to ambulansem", „zabierze nas ambulans". „Wszystko, co trzeba, da się do ambulansu". Ambulans, ambulans, ambulans – rozważałem ruch, ciemność i kulistość tego słowa i czułem zapach pieczęci lakowych. Potem niepostrzeżenie słowo „ambulans" zniknęło z naszego domowego języka, może w ogóle zniknęło z polszczyzny. Z całą pewnością w żadnym z setek tysięcy, a może milionów przeczytanych przeze mnie tymczasem zdań nie było słowa ambulans, dostrzegłbym je niechybnie i z całą intensywnością, tak jak natychmiast z całą proustowsko-magdalenkową intensywnością dostrzegłem je w pozostałych po ojcu papierach. Przeglądałem te pożółkłe podania do Ministerstwa Łączności i Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji, odczytywałem mroczne maszynopisy pracowicie wystukiwane przez ojca na starej angielskiej maszynie do pisania „Everest", odczytywałem wydrukowane na blankietach firmowych Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji oskarżenia i powiadomienia o wszczęciu postępowania.
Wszczynam przeciwko Obywatelowi postępowanie dyscyplinarne z powodu naruszenia przez niego obowiązków służbowych przez to, że będąc zatrudnionym na stanowisku naczelnika Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego na przestrzeni roku 1959 wykorzystywał swoje stanowisko i przekazywał do ambulansów pocztowych prywatne paczki z zawartością mięsa cielęcego i nakłaniał jednocześnie obsługę ambulansów do przewożenia tych paczek pod adresem niektórych pracowników Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji.
Czytałem ułożone z niemałą wirtuozerią stylistyczną wnioski o ukaranie i wszechstronne uzasadnienia wniosków o ukaranie.
Ponieważ naprowadzone wyżej dowody stwierdzają niezbicie dokonanie przez oskarżonego wymienionych w tenorze oskarżenia czynów, jakim było przekazywanie do ambulansów pocztowych prywatnych przesyłek z zawartością mięsa cielęcego i nakłanianie obsługi ambulansów do przewozu tych przesyłek, proponuję wymierzenie surowej kary dyscyplinarnej. Rzecznik Dyscyplinarny przy Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji – magister Okoński.
Ze ściśniętym sercem i skamieniałym gardłem odczytywałem ledwo czytelne kopie rozpaczliwych pism wyjaśniających i żałobnych petycji, czytałem podania i odmowne odpowiedzi na podania, prośby i interwencje i odmowne odpowiedzi na prośby i interwencje. Linijka po linijce studiowałem ten biało-czarny zapis dialogu ojca z Pocztą wielką jak nicość.
Wyjaśniam co następuje:
W roku 1959 na terenie Katowic odczuwano przejściowy, choć poważny brak przetworów mięsnych, a przede wszystkim brak mięsa cielęcego. W związku z tym niektórzy pracownicy Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Katowicach wiedząc, że na terenie Wisły i sąsiadującej z nią Istebnej istnieją możliwości nabycia mięsa cielęcego, zwrócili się do mnie z prośbą o zakupywanie mięsa i przesyłanie im za pośrednictwem ambulansu. Sprawę tę załatwiłem grzecznościowo i bezinteresownie. Zwracam się z uprzejmą prośbą o interwencję z powodu zdjęcia mnie ze stanowiska naczelnika UPT. Zwracam się z uprzejmą prośbą o interwencję z powodu krzywdzącego mnie przeniesienia do UPT w Cieszynie.
Nawiązując do pisma obywatela Dyrekcja Okręgu Poczty i Telekomunikacji informuje, iż w związku z wszczęciem przeciwko obywatelowi postępowania dyscyplinarnego z powodu przekazywania przez obywatela do ambulansów pocztowych prywatnych przesyłek z zawartością mięsa cielęcego decyzja przeniesienia obywatela pozostaje w mocy.
Wobec powyższego raz jeszcze proszę o pomoc i interwencję. Z uwagi na chorobę, trwający w obie strony blisko trzy godziny dojazd do pracy jest niezwykle uciążliwy, a zimą prawie niemożliwy.
W związku z pismem obywatela w sprawie krzywdzącego przeniesienia, ostateczna odpowiedź zostanie udzielona obywatelowi w terminie późniejszym.
Powiadamia się, że prośba obywatela w sprawie udzielenia dwumiesięcznego urlopu bezpłatnego została zawieszona do czasu odbycia się rozprawy dyscyplinarnej.
W związku z wszczęciem przeciwko mnie postępowania dyscyplinarnego z powodu przekazywania przeze mnie do ambulansów pocztowych prywatnych przesyłek z zawartością mięsa cielęcego, proszę uprzejmie o powiadomienie, w jakim stadium sprawa moja się znajduje. Od wszczęcia postępowania minęło już osiem miesięcy.
Gabinet Ministra zawiadamia, że rozprawa dyscyplinarna przeciwko obywatelowi oskarżonemu przez Rzecznika Spraw Dyscyplinarnych z powodu przekazywania przez obywatela do ambulansów pocztowych prywatnych przesyłek z zawartością mięsa cielęcego, zostanie przeprowadzona przez Komisję Dyscyplinarną przy Dyrektorze Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Krakowie. Posyła się w załączeniu wniosek o ukaranie oraz listę członków kompletu orzekającego i równocześnie zawiadamia się, że termin rozprawy wyznaczono na dzień 27 lipca br. godz. 9. Rozprawa odbędzie się w świetlicy Związku Zawodowego Pracowników Łączności w Krakowie, ul. Li-browszczyzna l. Na rozprawę winien obywatel zjawić się osobiście.
Orzeczenie Komisji Dyscyplinarnej przy Dyrektorze Okręgu Poczty i Telekomunikacji w Krakowie. Przedmiot orzeczenia: oskarżony, urodzony, zatrudniony, dyscyplinarnie nie karany, oskarżony o naruszenie obowiązków służbowych popełnionych przez to, że wykorzystując swoje stanowisko naczelnika Urzędu Pocztowo-Telekomunikacyjnego przez podległych sobie pracowników przekazywał do ambulansów pocztowych prywatne paczki z zawartością mięsa cielęcego pod adresem niektórych pracowników Dyrekcji Okręgu Poczty i Telekomunikacji, zostaje po przeprowadzonej rozprawie ustnej z wyżej wymienionych zarzutów uniewinniony i oczyszczony. Obywatela uniewinnia się z braku znamion występku służbowego w zarzucanych mu czynach.
– Upodliła pana Moskwa, panie Naczelniku, upodliła ze szczętem i daruje pan, że nie będę podzielał pańskiej przedwczesnej radości – pan Trąba istotnie zdawał się być tamtego dnia absolutnie niepodatny na ekstatyczny entuzjazm ojca.
– Od początku wiedziałem, że sprawiedliwości stanie się zadość – triumfował ojciec – od samego początku, a kiedy upewniłem się, że jako miejsce rozprawy wyznaczono Kraków, nie miałem już cienia obaw i wątpliwości. Co Kraków, to Kraków! W składzie komisji orzekającej sami przedwojenni naczelnicy, panowie naczelnicy – zachłystywał się ojciec – pan naczelnik Czyż, pan naczelnik Holeksa, pan naczelnik Kozłowski, panowie w każdym calu, garnitury, maniery, rozległe horyzonty…