Выбрать главу

— Inanna — powiedział teraz z namysłem. — W mieście Uruk znaleziono cały zespół jej świątyń. Jedna z nich jest szczególnie okazała. Ma osiemdziesiąt metrów długości i pięćdziesiąt szerokości. Była wsparta na strzelistych kolumnach!. Posiadała dziesiątki pomieszczeń, gdzie pracowali wysocy urzędnicy i gdzie zapewne mieszkali władcy sprawujący zarazem najwyższe funkcje kapłańskie. A pamiętajcie, że Sumerowie wszystkie swoje świątynie budowali na kamiennych tarasach. Na nich wznosili wysokie stożkowate schodkowe wieże, zwane ziguratami. Byli rzeczywiście genialnymi architektami. Oczywiście masz rację, że nie wszystko jeszcze o nich wiemy — zwrócił się do swojego polskiego przyjaciela. — Sama historia Sumerów utrudnia zbadanie ich losów. Mieli wspólną kulturę, ale nie stworzyli nigdy silnego, zjednoczonego państwa. Dzielili się na kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt samodzielnych miast, nierzadko toczących między sobą krwawe walki. Niektóre z sumeryjskich budowli uległy, zniszczeniu w czasie tych walk. Na ich gruzach wznoszono potem nowe, nie wspominając o budowlach późniejszych ludów mieszkających w Mezopotamii, jak Babilończycy, Asyryjczycy i licho wie, kogo tam jeszcze nie było!

— A czy Sumerowie mogli uczyć czegoś Egipcjan? — spytał Bolek.

Pan Uranis rozłożył bezradnie ręce:

— Uczyć? To znaczy, czy bezpośrednio przekazywali im jakieś wiadomości dotyczące nauki, sztuki i tak dalej? A któż to może wiedzieć? Jest zresztą rzeczą niemal pewną, że używali pisma znacznie wcześniej niż Egipcjanie, ale służyło im głównie do zapisywania danych dotyczących gospodarki, handlu, rozliczeń finansowych, czyli do celów bardzo praktycznych. Podczas gdy prawie wszystkie dokumenty znalezione w Egipcie dotyczą spraw kapłanów i bogów, którym ci kapłani służyli. Oczywiście, są wśród nich także zapisy, które świadczą o zadziwiającej wiedzy pradawnych uczonych znad Nilu. Osobiście sądzę, że przynajmniej część tej wiedzy istotnie zawdzięczali Sumerom. Ale równie dobrze mogli się posługiwać własnymi przekazami ustnymi, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy tajne, zastrzeżone dla wąskiej grupy wybranych.

— A gdyby ich kapłani, to znaczy sumeryjscy i egipscy, spotykali się na przykład na wyspach takich jak Klio i wymieniali czy uzgadniali wyniki swoich badań?

— Skąd ci to przyszło na myśl?:— spytała mama. — Co prawda, wysepka jest tak piękna, a zarazem tak ustronna, że mogło się na niej dziać wiele przedziwnych rzeczy…

— Chłopiec ma fantazję — mruknął pan Milej — okazuje się, że odziedziczył ją po mnie. Znakomicie. No, a ten król… zaraz, jak on się nazywał?

— Ur — ni — nur — ta — Bolek przesylabizował to imię raczej z przyzwyczajenia, bo pamiętał je już doskonale. — Czy za jego panowania po tych wodach żeglowały statki i sumeryj — skie, i egipskie?

— W czasach Urninurty pływali tu Egipcjanie, Babilończycy, a przede wszystkim Kreteńczycy, ale nie Sumerowie. Najwyżej ich potomkowie. Urninurta był bowiem już szóstym władcą z dynastii Isin, której początek dał Iszbierra. A ów Iszbierra dowodził plemionami, które właśnie ostatecznie podbiły państwo Sumerów. Ostatnim prawdziwym sumeryjskim królem był Ibbisin. Jego imieniem nazywano potem ludzi szczególnie niefortunnych w swoich poczynaniach. Historycy uważają poza tym, że Sumerowie tworzyli rozwiniętą cywilizację już trzy tysiące lat przed naszą erą. Natomiast Urninurta żył… — pan Uranis zmarszczył brwi i zastanawiał się przez chwilę. — Nie wiem — pokręcił wreszcie głową. — Nie mogę sobie przypomnieć, czy spotkałem gdzieś dokładne daty początku i końca jego panowania. Cóż, ostatecznie nie jestem specjalistą sumerologiem. Zajmuję się Grekami… Chwileczkęt Mam! — strzelił palcami. — Przypomniałem sobie. Czytałem przecież autentyczny opis procesu, który odbył się podczas panowania Urninurty. Było to w roku tysiąc osiemset pięćdziesiątym przed naszą erą. Chodziło o to, że trzech drabów zabiło jakiegoś urzędnika świątyni…

— Wiem — nie wytrzymał Bolek. — On się nazywał Luinanna!

Na zalanej słońcem łączce u stóp skały, z której patrzyły w dół kolorowe oczy kwiatów, zapanowała zupełna cisza. Zdawało się, że nawet morze przestało szumieć. Lecz pewnie dlatego, że tego dnia od samego rana było milczące i spokojne, jak rzadko kiedy. Zaniepokoiła się natomiast babcia Miła.

— Skąd on to wie? — utkwiła oskarżycielskie spojrzenie w ojcu młodego znawcy starożytności. — I po co on to wie? — dodała. — Nabijacie chłopcu głowę jakimiś historyjkami, a potem bardzo się dziwicie, kiedy dostaje dwóję z matematyki! Ja w jego wieku…

— Ja w jego wieku — przerwał jej cicho Henryk Milej — interesowałem się wprawdzie historią, ale o Sumerach nie miałem bladego pojęcia. Pierwszy raz słyszę, żeby wiedza mogła komuś przeszkadzać w szkole.

— Bo jesteś dziennikarzem — zreplikowała babcia. — Dziennikarze zawsze uważają, że im kto więcej wie, tym lepiej mu się wiedzie. Albo przynajmniej udają, że tak uważają. Udają, aż wreszcie zaczynają w to wierzyć — ciągnęła. — A przecież niby tak doskonale znają świat, w którym żyjemy. Im kto większy tuman, tym łatwiej mu…

— Znaleźć swoje miejsce w takim towarzystwie, które będzie w kółko gadać o pieniądzach, samochodach, własnych willach i o tym, co było w telewizji — dopowiedział gładko ojciec Bolka. — Ale nigdy nie pozna prawdziwej wartości życia. A jego własne życie będzie puste.

— A cóż wam się stało?! — zawołała z przejęciem pani Pina. — Dlaczego nagle staliście się tacy śmiertelnie poważni? Co do mnie, jestem zachwycona Bolkiem! Chciałabym, żeby moje dzieci znały tak dobrze kulturę Morza Egejskiego. Bo przecież Sumerowie także należeli do tej kultury. Jeśli w ogóle jej nie stworzyli! Ale córka i syn archeologa, Greka z dziada pradziada…

— Grecy przybyli tutaj bardzo późno — przerwał w samą porę pan Andreas, ochłonąwszy wreszcie z wrażenia, jakie wywarła na nim, ujawniona tak niespodziewanie, wiedza młodego gościa z północnego kraju. — Przyszli wtedy, gdy po Sumerach nie pozostało już śladu… to znaczy ślady zostały, ale nikt ich sobie nie kojarzył z dawno zapomnianym ludem. A my stanowiliśmy po prostu hordę dzikusów, którzy przywędrowali z głębi kontynentu i najpierw opanowali wybrzeże, a potem podbili okoliczne wyspy, łącznie z mocarstwem, jakim była Kreta. Kretę podbijaliśmy zresztą dwukrotnie. Ale robiły to różne greckie plemiona.

W tym momencie Bolek przypomniał sobie, co czarnobrody kapłan mówił o „barbarzyńcach” mających w przyszłości pokonać państwo Minosa. Okazuje się, że były to prorocze słowa. Albo brodacz wiedział więcej o burzy wzbierającej nad Kretą, niż chciał bądź mógł powiedzieć swemu egipskiemu koledze. Przez moment chłopcu zdawało się, że znowu siedzi na ciasnej skalnej półeczce, że widzi nikły blask ogniska i słyszy głosy ludzi zmarłych tysiące lat temu. Nagle ocknął się. Powiódł wzrokiem po obecnych i pochwycił utkwione w siebie spojrzenie Eli. Jak to powiedziała przed chwilą jej mama? Chciałabym, żeby moje dzieci…