Korzystając z całkowicie biernych obserwacji, gdyż aktywne badania były zakazane przez ograniczenie podstawowe, program biologiczny wydedukował, że ruchome cząsteczki to jakaś psychrofilna forma organizmów. Ich metabolizm wewnętrzny był tak wolny z powodu bytowania w bardzo niskich temperaturach, że w porównaniu z ziemskimi organizmami w ogóle trudno było uznać je za żywe. Najwyraźniej jednak pobierały składniki odżywcze w postaci węglowodorów z lodu, na którym żyły. Ich temperatura wewnętrzna była wyraźnie wyższa od otaczającego je środowiska, wydzielały ciepło i wydaliny — przeważnie gazowy metan, który szybko zamarzał.
Bardzo wolne tempo ich metabolizmu było ważne, uznał program biologiczny. Byłby w stanie prześledzić dość dokładnie jego schemat — gdyby tylko uchylono podstawowe ograniczenie. Podstawowe reakcje metaboliczne organizmów ziemskich odbywały się w czasie rzędu setek nanosekund lub krótszym, natomiast w przypadku tych psychrofili — pełna reakcja trwała dziesiątki milionów nanosekund. Żywe, działające w zwolnionym tempie laboratorium do badań biologicznych.
Niestety, nie można było podążać tą obiecującą ścieżką badań naukowych. Zabraniało tego podstawowe ograniczenie głównego programu. Gdyby taki konflikt zaistniał między dwoma badaczami — ludźmi, doszłoby do szalonych kłótni czy nawet gwałtownej walki. Dla sprzecznych programów komputerowych Alfy nie istniały jednak sprzeczki czy kłótnie. Program nie potrafił nawet odczuć żalu, że omija go taka wspaniała okazja.
Główny program badał następny program, który uznał za ważniejszy. Pamięć główna była bliska osiągnięcia punktu nasycenia. Dane zbierano, ale nie wysyłano ich. Główny program uświadomił sobie, że po osiągnięciu punktu nasycenia będzie musiał zamknąć wszystkie systemy i przejść w tryb hibernacji do chwili otrzymania nowych poleceń.
Główny program ocenił dostępne opcje.
Mógł przesłać przechowane dane. Ale uniemożliwiało mu to podstawowe ograniczenie.
Mógł przejść w tryb hibernacji do chwili otrzymania nowych poleceń. Ale anteny odbiorcze zostały wyłączone, by zapobiec sprzeczności, która mogła mieć wpływ na podstawowe ograniczenie.
Mógł też usunąć wszystkie nagromadzone dane i nadal zbierać nowe.
Z tych wszystkich trzech opcji tylko trzecia nie była sprzeczna z podstawowym ograniczeniem.
16 LUTEGO 2096: WIECZÓR
Trzeba oddać Eberlyemu sprawiedliwość: kilka godzin zmagał się ze swoim sumieniem, ale wyszedł z tej walki zwycięsko, jak zwykle.
Siedząc samotnie w skromnie umeblowanym mieszkaniu, gdy tylko zamknęły się okna słoneczne wyznaczając początek wieczoru, wreszcie zdecydował, że nie ma wyboru: musi pozbyć się Holly. Nie może dopuścić do tego, żeby pracowała dla niego jako szef działu i równocześnie konkurowała z nim w wyborach.
Ale trzeba to sprytnie rozegrać, powiedział sobie w duchu. Nie mogę jej po prostu wyrzucić. Wszyscy będą to postrzegać jako posunięcie polityczne. Wendettę. Muszę być bardziej subtelny.
Czuł się nieswojo, podejmując tę decyzję. Prywatnie bardzo ją lubił. Zawsze uczciwie dla niego pracowała. Teraz jednak obróciła się przeciwko niemu, wbiła mu nóż w plecy. To robota jej siostry, to jasne. Wszystko było w porządku, dopóki nie pojawiła się Pancho Lane. To ona jest prawdziwym wrogiem: wykorzystuje Holly jako marionetkę, maskę do skrywania własnych ambicji. I jeszcze coś knuje, pomyślał. Pancho i Cardenas, i ta fizyk, Wunderly. Coś knują, szykują za moimi plecami. Muszę się dowiedzieć, co.
Eberly wyprostował się na szezlongu i polecił komputerowi zapisać notatkę. Jeden z inteligentnych ekranów rozjarzył się, a Eberly zaczął recytować: słowa pojawiały się na ekranie ściennym. Dyktował, poprawiał, przepisywał notatkę, aż wreszcie uznał, że jest usatysfakcjonowany:
W interesie skutecznego zarządzania i przestrzegania zasady fair play, niniejszym zwalniam Holly Lane ze sprawowania obowiązków dyrektora działu zasobów ludzkich. Jej decyzja ubiegania się o stanowisko głównego administratora będzie wymagała od niej wiele wysiłku podczas kampanii wyborczej i byłoby niesprawiedliwe z mojej strony domagać się, by wykonywała swoje obowiązki w dziale zarządzania zasobami ludzkimi, jednocześnie prowadząc kampanię polityczną. Niniejszym powołuję na wakujące stanowisko dotychczasowego wicedyrektora ds. zasobów ludzkich. Być może pojawią się uwagi na temat poczucia lojalności i obowiązku u pani Lane, ja jednak w pełni popieram jej decyzję ubiegania się o urząd, który sam sprawowałem, służąc mieszkańcom tego habitatu, podczas jego pierwszych, jakże ważnych miesięcy.
Eberly przejrzał całość jeszcze raz, po czym pokiwał głową z zadowoleniem. Wyślę to w nocy do Berkowitza, żeby miał coś do porannych wiadomości. Wygłaszam ważne przemówienie jutro wieczorem : to będzie jak lukier na torcie.
Zadowolony ze swego dzieła wstał i ruszył do kafeterii. Jadało tam więcej osób niż w obu restauracjach habitatu. Trzeba rozdawać uściski dłoni, uśmiechać się do wyborców. Powinni postrzegać mnie jako jednego ze swoich, człowieka, który jada, tam gdzie oni, żyje jak oni.
Ruszył korytarzem, uśmiechając się i machając do ludzi, których spotykał. Zapamiętał, żeby wysłać kopię tej notatki Holly. Jutro, pomyślał, po porannych wiadomościach. Wyślę jej kopię do domu i do biura. Z poleceniem natychmiastowego zwolnienia stanowiska.
Urbain siedział w napięciu przy głównej konsoli w centrum kontroli misji. Jedenastu inżynierów pochylało się przy pozostałych stanowiskach, wszyscy skupieni na przedstawionym w nienaturalnych kolorach obrazie Tytana w podczerwieni przekazanym przez jednego z satelitów.
Zostało jeszcze tylko parę dni do wyczerpania głównej pamięci Alfy, powtórzył sobie Urbain po raz tysięczny. Musimy ją znaleźć, zanim przejdzie w tryb hibernacji.
Choć jedenaście satelitów na niskich orbitach biegunowych przeczesywało pokrytą smogiem powierzchnię Tytana, znalezienie Alfy okazało się trudniejsze niż przypuszczał. Teoretycznie kamery na podczerwień miały rozdzielczość do pięciu metrów, co powinno wystarczyć z zapasem do znalezienia zbłąkanego pojazdu. A tymczasem — jak dotąd — ani śladu.
Specjalny zespół oddelegowany do stworzenia trójwymiarowego widoku powierzchni Tytana miał rano przedstawić Urbainowi prezentację. Pff, pomyślał, odpychając się od konsoli na swoim krześle na kółkach, nie mogę czekać, czas ucieka.
Poszedł do swojego biura i skontaktował się z zespołem obserwacyjnym. Komputer telefonu namierzył ich w małym warsztacie, w odległości równej połowie długości habitatu od jego biura.
— Doktor Urbain — rzekł Da’ud Habib, wyraźnie zaskoczony. Na ekranie telefonu jego smukła twarz o ciemnych oczach wyglądała na jeszcze chudszą niż Urbain pamiętał, niemal wychudzoną. Wąska broda znacząca linię jego szczęki była gęstsza, jakby nie przycinał jej od tygodni.
— Doktorze Habib — odparł Urbain, równie zaskoczony — co pan robi w zespole obserwacyjnym?
— Pomagam im przy interfejsach komputerowych, doktorze. Potrzebują pomocy z…
— Nieważne — przerwał mu zniecierpliwiony Urbain.