Выбрать главу

Habib odwrócił się i zobaczył idącego w jego stronę Rosjanina. Timoshenko wyglądał okropnie: zaczerwienione, spuchnięte oczy, jakby nie spał całą noc.

— Mam dla pana dobre nowiny — rzekł Habib zamiast powitania.

— Dobrze — odparł Timoshenko, a zabrzmiało to nieomal jak warknięcie. — Przydałyby się. Dla odmiany.

Kilka minut później Habib siedział obok Timoshenki przy małym okrągłym stoliku w rogu gabinetu szefa konserwacji. Jedna z inteligentnych ścian była w całości wypełniona wykresami składającymi się ze skomplikowanych krzywych.

— Więc mówi mi pan, że to Tytan powoduje te skoki natężenia pola? — spytał, przyglądając się podejrzliwie wykresom.

— Nie wiem, czy Tytan powoduje te skoki — odparł Habib — ale występuje wyraźna korelacja z pozycją Tytana i innych większych księżyców na orbitach wokół Saturna.

Timoshenko prychnął. Wskazując na wykresy, Habib rzekł:

— Zaniki zasilania występują, kiedy Tytan i inne duże księżyce ustawiają się w linii po tej samej stronie Saturna.

— To dlatego zaniki występują mniej więcej co dwa tygodnie. Okrążenie Tytana trwa szesnaście dni.

— Tak. I wyjaśnia, dlaczego czasem się tak dzieje, że mijają miesiące i nie ma żadnych przerw: wtedy zewnętrzne księżyce znajdują się po tej samej stronie planety co Tytan.

— Jest pan tego pewny?

— Obliczenia nie pozostawiają cienia wątpliwości — rzekł Habib, z lekką przechwałką w tonie. Nie lubił, kiedy ktoś kwestionował jego matematyczne kompetencje.

— Ale co je powoduje? To wygląda bardziej na astrologię niż fizykę.

Habib wzruszył ramionami.

— Musi pan spytać doktor Wunderly albo jakiegoś astrofizyka. Ja jestem matematykiem. — Wskazał na ekran na ścianie i dodał: — Prosił mnie pan, żebym przewidział, kiedy wystąpią zaniki i to mi się właśnie udało.

Timoshenko skinął głową.

— Tak. Udało się panu. — Obrócił się lekko i zawołał: — Telefon! Połącz mnie z doktor Wunderly. Najwyższy priorytet.

4 MAJA 2096: WIECZÓR

Celem przyjęcia było powitanie grupy biologów i planetologów, przybyłych z Ziemi na sensacyjne potwierdzenie przez Wunderly istnienia żywych organizmów w regionie pierścieni. Cały personel naukowy Urbaina i najważniejsi obywatele habitatu zgromadzili się, by powitać nowo przybyłych.

W normalnych warunkach Urbain nie zaprosiłby Manuela Gaety. Ten facet w końcu nie był naukowcem; zwykły showman, kaskader, tresowana małpa. Ale Gaeta mieszkał z doktor Cardenas, która była laureatką nagrody Nobla. Urbain nie mógł zaprosić jej samej.

Poza tym Urbain potrzebował tej tresowanej małpy.

Przyjęcie odbywało się w pięknej muszli koncertowej przy jeziorze, u stóp łagodnego wzgórza, gdzie wybudowano wioskę Ateny. Z kieliszkiem do szampana w dłoni, Urbain dostrzegł Pancho Lane i jej siostrę z jakimiś dwoma mężczyznami, których nie rozpoznał. Pochylił się w kierunku żony i zapytał, co oni za jedni. Jean-Marie odpowiedziała mu, że starszy i wyższy, to towarzysz życia Pancho, były admirał. Drugi to inżynier, którego uratowano podczas przelotu koło Jowisza.

— Ach, tak — mruknął Urbain, rozpoznając ponurą twarz młodego człowieka. — O ile pamiętam, nazywa się Tavalera.

Oczywiście był tam także Eberly, z całą kliką przydupasów, chodzącą za nim krok w krok. Urbain powstrzymał grymas. Główny administrator był w swoim żywiole, otoczony wielbicielami, uśmiechnięty, rozgadany, roześmiany.

Gaeta, powiedział sobie Urbain. Muszę go złapać na rozmowę.

Zobaczył, że kaskader i doktor Cardenas stoją na brzegu jeziora, pogrążeni w rozmowie z Wunderly. Dziwne, pomyślał. Wunderly powinna znajdować się w centrum uwagi, a tymczasem trzyma się z boku ze swoim małym kręgiem przyjaciół. Urbain potrząsnął głową. Muszę się wiele nauczyć, jeśli chodzi o strategię w nauce, pomyślał.

Urbain wziął żonę za rękę i zwrócił się do kobiety, z którą rozmawiała:

— Proszę nam wybaczyć, musimy porozmawiać przez chwilę z doktor Wunderly.

I poprowadził Jean-Marie do grupy stojącej nad jeziorem.

Wunderly paplała coś do Cardenas. Gaeta stał między dwoma kobietami, ledwo rozumiejąc cokolwiek z tej rozmowy.

— …więc kiedy Da’ud pokazał mi te wykresy, a ja przejrzałam filmy, z tymi „szprychami” pokazującymi się na pierścieniach, sprawdziłam, że istnieje korelacja w pięciu przypadkach na dziewięć.

— Te szprychy są skorelowane z pozycją Tytana? Gestykulując tak gwałtownie, że aż szampan wylał się na trawę, a Gaeta odskoczył, Wunderly rzekła:

— Tak! Zastanawialiśmy się, co jest powodem ich powstawania, a teraz mamy wyjaśnienie! Tuż przed moim powrotem na Ziemię!

— Szprychy? — spytał Gaeta, krzywiąc się lekko. — Te smugi pyłu na pierścieniach?

Wunderly pokiwała energicznie głową.

— Te smugi pyłów, które unoszą się na powierzchnię pierścieni i potem opadają w głąb.

— Jak fala podczas gry w piłkę — rzekł Gaeta.

— Fala? — Wunderly zrobiła zdziwioną minę.

Tymczasem, po drugiej stronie zgromadzenia, Yolanda Negroponte była pogrążona w cichej konwersacji z czwórki biologów, którzy właśnie przybyli z Ziemi.

Przyszła na przyjęcie sama, ubrana w prostą, białą sukienkę mini, która pięknie podkreślała jej długie nogi. Dzwonił do Habiba kilka razy w ciągu dnia, by jej towarzyszył na przyjęciu, ale nie oddzwonił. Teraz stała pośrodku grupy nowo przybyłych, próbując podtrzymać konwersację i równocześnie się rozglądać ponad ich głowami, czy gdzieś nie pojawił Habib.

On się mnie boi, pomyślała. Narzucam się mu. Wiedziała jednak, że jeśli nie będzie ścigać Habiba, on się od niej oddali. Dlaczego to jest takie trudne?

A musisz go tak ścigać, spytał jakiś głos w jej głowie. Tu jest mnóstwo innych mężczyzn. Możesz mieć każdego z nich. Tylko, że ją interesował przystojny, łagodny i nieśmiały Habib. Który zmieniał się w tygrysa, kiedy się rozzłościł.

— Przeprowadziliście już analizę DNA?

Negroponte ledwo usłyszała to pytanie. Z trudem skoncentrowała się na czwórce otaczających ją biologów: dwóch mężczyznach, dwóch kobietach.

— Wstępnie — odparła. — Struktura komórkowa ma jądro i wygląda na to, że są to kwasy nukleinowe, ale zupełnie inne niż ziemskie DNA.

— A ich struktura? Czy to podwójna helisa, jak u nas, czy potrójna, jak u marsjańskiej flory?

Negroponte potrząsnęła lekko głową.

— Nie ma dowodu na istnienie helisy.

— Nie ma helisy?

— Przeprowadziliśmy dyfrakcję rentgenowską i badanie mikroskopowe z zastosowaniem rezonansu magnetycznego!

Wygląda na to, że kwasy nukleinowe mają strukturę krystalicznej siateczki.

— To niemożliwe!

Negroponte uśmiechnęła się z wyższością do zdenerwowanego człowieczka, który nie sięgał jej nawet ramienia.

— Proszę przyjść jutro do mojego laboratorium, wszystko panu pokażę.

I uśmiechnęła się radośnie, bo właśnie dostrzegła między gośćmi Habiba, który wyglądał wspaniale w ciemnozielonym garniturze. I przedzierał się przez tłum w jej stronę, trzymając w obu dłoniach po kieliszku szampana.

— Patrz, jak pięknie światła muszli i wioski odbijają się w jeziorze — rzekła do męża Jean-Marie. Zignorował ją, skupiając się na Wunderly, Gaecie i Cardenas stojących na brzegu jeziora.

— Dobry wieczór — rzekł, podchodząc do nich. — Dobrze się państwo bawią?

Wunderly uśmiechnęła się do swojego szefa.