Выбрать главу

— Nie — warknął Rosjanin. — Ekranowanie albo zadziała, albo nie. Automatyczne przekaźniki albo wykonają swoją pracę, albo nie. Moi ludzie mają co robić. Teraz poczekamy na prawdziwą próbę.

— W ten sposób zafunduje pan sobie atak serca — ostrzegł Habib.

— Moje serce nie odważyłoby się mnie zaatakować.

— Ale jeśli pan nie…

Krzywa na monitorze, która oznaczała magnetosferę Saturna, zaczęła się wyraźnie wyginać.

— Uwaga. Chyba się zaczęło.

Timoshenko popędził do krzesła i opadł na nie.

— Tak — rzekł Habib, wskazując drżącym palcem. — Gwałtownie rośnie.

Timoshenko zagapił się na wystrzępioną krzywą. Rosła,wijąc się jak coś żywego, wystrzępione wypiętrzenia i małe uskoki między nimi.

— Duży jest — mruknął Habib.

Natężenie rosło przez kilka minut, a obaj mężczyźni wpatrywali się w ekran, ledwo ośmielając się oddychać. Potem zaczęło spadać.

Habib zamrugał, po czym rozejrzał się dookoła. Wszyscy inni siedzieli pochyleni nad swoimi stanowiskami, jakby nic się nie stało.

— Nic się nie stało — oznajmił Timoshenko. Habib uśmiechnął się szeroko.

— Tak! Dokładnie! Właśnie nastąpił olbrzymi skok i nic się nie stało! Żadnych przerw w zasilaniu! Światła nawet nie mrugnęły!

Timoshenko wyszarpnął z kieszeni palmtopa.

— Sprawdzę, jak to wyglądało u moich ludzi. Potrzebny mi pełny raport — o każdym obwodzie.

Wystukując numery na palmtopie uświadomił sobie, że jeśli gdzieś dochodziło do awarii, telefon natychmiast dzwonił. To działa, powiedział sobie. Nauczyliśmy się, jak zapobiegać awariom.

Wiedział też, że ta sama wiedza przyda mu się do wyłączenia wszystkich układów elektrycznych w habitacie, kiedy będzie chciał skończyć z Goddardem.

Holly była zdumiona, że Douglas Stavenger odpowiedział na jej wiadomość. Wcześniej porozumiewała się z Georgeem Ambroseem, głównym administratorem górniczej osady na Ceres, który potwierdził, że Eberly z nim rozmawiał.

— Zaczniemy od was kupować wodę natychmiast, jak tylko będziecie mogli nam ją wysłać — rzekł Ambrose, odpowiadając na jej wiadomość. Ponieważ w łączności między Saturnem a Pasem Asteroid było godzinne opóźnienie, nawet mimo prędkości światła, konwersacje były więc niemożliwe. Holly zadzwoniła rano, Ambrose odpowiedział kilka godzin później.

— Pytała pani o cenę, jaką podał wasz główny administrator — rzekł Ambrose; jego ruda, kędzierzawa czupryna wypełniała cały ekran telefonu Holly. — Nie mówił zbyt precyzyjnie, ale miałem wrażenie, że miała to być kwota o połowę mniejsza od tej, jaką płacimy za wydobywanie wody ze skał węglowych w Pasie.

Ambrose gadał prawie przez kwadrans, po czym zakończył radośnie:

— Jakby miała pani jeszcze jakieś pytania, zapraszam. Chętnie ubijemy z wami interes.

Douglas Stavenger był zupełnie inny. Holly wysłała wiadomość do przewodniczącego rady Selene. Czekała na odpowiedź przez cały dzień. Kiedy już miała położyć się do łóżka, nadeszła odpowiedź.

Siedziała teraz po turecku na łóżku, a Stavenger mówił. Wyglądał na znacznie młodszego niż Holly przypuszczała, a jego twarz miała podobny odcień, co jej. To on jest od lat szarą eminencją Selene, pomyślała Holly. Jakim cudem jest taki młody? I przystojny.

— Odpowiadam na pani zapytanie, bo rada wolałaby na razie nie składać formalnych deklaracji. Pan Eberly dał jasno do zrozumienia, że cała sprawa jest… cóż, jeśli nie tajna, to na pewno delikatna.

Jakie to podobne do Malcolma, pomyślała Holly. On wszystko robi szeptem.

— Selene wytwarza własną wodę z tlenu zawartego w regolicie księżycowym — wyjaśnił Stavenger — i tlenu z wiatru słonecznego. Zamarznięte bryły występują także na biegunach.

I sprzedają wodę innym księżycowym osiedlom, pomyślała Holly.

— Gdyby jednak habitat Goddard zaoferował nam wodę w cenie niższej od naszych obecnych kosztów, bylibyśmy głupi, gdybyśmy poważnie nie rozpatrzyli tej oferty.

Oznaczało to, że kupią, jeśli tylko cena będzie odpowiednia, pomyślała Holly.

— Z drugiej strony — mówił dalej Stavenger — w społeczności naukowej w układzie Ziemia-Księżyc dużo się mówi o odkryciu żywych istot w regionie pierścieni. Konsorcjum uniwersytetów już dyskutuje z MUA na temat zakazu wszelkich działań komercyjnych w tym regionie. Jeśli do tego dojdzie, eksploracja pierścieni może okazać się niemożliwa z prawnego i politycznego punktu widzenia.

Chyba że Malcolm zaryzykuje wojną z MUA, odparła Holly w duchu.

— Problem w tym — mówił dalej Stavenger — że woda to kluczowy czynnik dla ekspansji na Księżycu. Powiedziałbym, że właściwie to wszędzie indziej w Układzie Słonecznym też.

Holly miała ochotę spytać go, co miał na myśli, ale wiedziała, że usłyszy jej pytanie dopiero za godzinę. Słuchała więc, co Stavenger miał jeszcze do powiedzenia.

— Rozumie pani, radzimy sobie jakoś przy tych ilościach wody, jakie mamy do dyspozycji. Odzyskujemy ją bardzo starannie. Są jednak pewne straty: żaden system nie jest wydajny w stu procentach. Gdybyśmy jednak mieli stały, niezawodny dopływ dodatkowej wody, moglibyśmy się rozwijać i budować nowe osady na Księżycu. Wiemy, że jest mnóstwo ludzi, którzy chcieliby uciec z Ziemi i osiedlić się tutaj. Ale musimy ograniczać rozwój kolonii z powodu niedoboru wody. Jeśli zwiększymy podaż wody, Selene będzie mogło się rozwijać, będziemy nawet mogli zbudować nowe miasta. Będziemy mogli zwiększyć populację na Księżycu z kilku tysięcy do kilku milionów.

Holly opadła na poduszki. To niesamowite, pomyślała. To my dzierżymy klucz do dalszej ekspansji ludzkiej rasy w Układzie Słonecznym!

— MUA jednak prawdopodobnie zakaże wszelkiej działalności komercyjnej w regionie pierścieni, przynajmniej do czasu, gdy naukowcy zbadają te lodowe stworzenia, a to może trwać latami. — Stavenger zastanowił się przez sekundę i dodał: — Być może powinniście pomyśleć o innych źródłach wody. W końcu jesteście bliżej obiektów transneptunowych niż ktokolwiek inny.

— Obiektów transneptunowych? — spytała Holly.

— Mam nadzieję, że odpowiedziałem na pani pytania, pani Lane. Jeśli chciałaby pani coś jeszcze przedyskutować, proszę zwrócić się do mnie osobiście.

Ekran telefonu zgasł. Holly zaczęła się zastanawiać: obiekty transneptunowe. Pas Kuipera. Jest tam mnóstwo gór lodowych; stamtąd przylatują komety.

Potrząsnęła głową. Za daleko. Może i jesteśmy bliżej niż ktokolwiek inny, ale to nadal ponad dwadzieścia jednostek astronomicznych od nas. Za daleko, by miało to znaczenie praktyczne. Tak sądzę.

27 MAJA 2096: PLANOWANIE MISJI

Urbain był zaskoczony liczbą ludzi w sali konferencyjnej Jego własny zespół złożony z kilkunastu kontrolerów misji siedział wzdłuż długiego stołu, rozmawiając, a von Helmholt i sześciu jego techników zasiadło po drugiej stronie. Był tan też oczywiście sam Gaeta i doktor Cardenas. Gaeta wygląda na zrelaksowanego; ona była bardzo spięta, na jej zwykle promiennej twarzy widać było grymas i ściągnięte usta Dalej siedzieli: Pancho Lane i Jake Wanamaker, a przy nich Berkowitz, plotkujący radośnie z admirałem. Urbain nie byl w stanie wykoncypować, po co przyszedł tu dyrektor sieci informacyjnych.

Pewnie powinienem się cieszyć, że Eberly nie upiera się żeby przyjść, pomyślał.

Urbain, siedzący u szczytu stołu, przywołał zgromadzonych do porządku. Rozmowy umilkły. Wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę.