— Wewnątrz, jeżeli rzeczywiście jest puste w środku, działałaby na nas siła odpowiadająca 1/4 siły przyciągania ziemskiego G.
Cirocco przyglądała się jej badawczo, chcąc zadać następne pytanie i Gaby nie wytrzymała tego spojrzenia.
— Zbliżamy się z każdym dniem. Obraz powinien się stale poprawiać. Ale nie mogę ci obiecać, kiedy upewnię się co do wszystkich tych przypuszczeń.
Cirocco ruszyła w kierunku drzwi.
— Będę musiała wysłać to, co masz.
— Ale bez żadnych teorii, dobrze?! — krzyknęła za nią Gaby. Po raz pierwszy Cirocco widziała, że Gaby nie jest uszczęśliwiona tym, co dostrzegła przez teleskop. — W każdym razie nie przypisuj ich mnie.
— Żadnych teorii — zgodziła się Cirocco. — Powinno wystarczyć faktów.
Rozdział 2
RAPORT INFORMACYJNY NR 0931
(ODPOWIEDŹ NA PRZEKAZ Z HOUSTON NR 5455, 5-20-25) 5-21-25.
SKDZ „RINGMASTER” (NASA 447D, L5/1, HOUSTON-COPERNICUS GCR BASELINE)
JONES CIROCCO, DOWÓDCA.
SPRZĘŻENIE BEZPIECZEŃSTWA „WŁĄCZONE”.
KOD: SYMBOL DELTADELTA.
POCZĄTEK:
1. Zgadzamy się z waszą analizą, że Temida jest międzygwiezdnym pojazdem kosmicznym nowego typu. Nie zapominajcie, że wpadliśmy na to pierwsi.
2. Najnowsze zdjęcie wkrótce. Zwróćcie uwagę na wyraźniej występujące jasne miejsce. Nadal nie udało nam się zaobserwować urządzeń cumowniczych w pobliżu osi obrotu. Będziemy kontynuować obserwacje.
3. Potwierdzamy wasz pośredni kurs 5/22.
4. Potrzebujemy uaktualnionej trajektorii w miarę zbliżania się do nowej wstawki orbitalnej, poczynając od 5/25 i dalej aż do rozpoczęcia wstawki, później mocniejszej.
Nie obchodzi mnie, czy wymaga to przełączenia na inny komputer; nie sądzę, by nasza pokładowa maszyna dała sobie radę z taką ilością danych.
5. Zwrot 5/22, 0400 czasu uniwersalnego, po włączeniu silników w środku kursu.
KONIEC RAPORTU Osobiste (obieg ograniczony do Komitetu Kontroli Misji „Ringrnastera”). Początek:
Dot. Komitetu Łączności, który wstawił mi taką mowę:
„Zjeżdżajcie”. Nie obchodzi mnie, KTO jest na tym cholernym statku. Dostaję sprzeczne instrukcje, które brzmią jak bezpośrednie rozkazy. Może nie podobają się wam moje pomysły albo sposób, w jaki się do tego zabieram, a może jest odwrotnie. Fakty są takie, że to ja gram główną rolę w tej sztuce. Wystarczającym powodem jest opóźnienie przebiegu informacji wynikające z odległości. Daliście mi statek i odpowiedzialność, więc ODWALCIE SIĘ ODE MNIE.
KONIEC.
Cirocco wcisnęła klawisz KODOWANIE, potem TRANSMISJA i wygodnie rozparła się w fotelu. Potarła oczy. Jeszcze kilka dni temu mieli tak niewiele do roboty. Teraz była przytłoczona sprawdzaniem gotowości „Ringmastera” do wejścia na orbitę.
Wszystko się zmieniło i to przez sześć malutkich świetlnych punkcików w teleskopie Gaby. Badanie pozostałych księżyców Saturna nie miało teraz, jak się zdawało, wiele sensu. Przygotowywali się na rychłe spotkanie z Temidą.
Wywołała listę czynności, które należało jeszcze wykonać, a potem grafik dyżurów, który — najwyraźniej — znowu został przekonstruowany. Miała dołączyć do April i Calvina na zewnątrz. Ruszyła pospiesznie do szafki.
Jej kombinezon był gruby i szczelny. Wydawał lekkie pomruki, a radio szumiało spokojnie. Pachniał wygodą, szpitalnym plastykiem i świeżym tlenem.
„Ringmaster” miał wydłużoną konstrukcję, składającą się z dwóch głównych członów połączonych pustą rurą o średnicy trzech metrów i długą na sto metrów. Wytrzymałość konstrukcji zapewniały trzy kompozytowe wzdłużniki po zewnętrznej stronie, z których każdy przenosił moc jednego silnika na system podtrzymania życia umieszczony na szczycie rury.
Po drugiej stronie rury znajdowały się silniki i szereg odczepianych zbiorników paliwowych, osłoniętych szeroką płytą ekranu przeciwpromiennego, który otaczał centralną rurę niczym ochrona przed szczurami na linie cumowniczej oceanicznego frachtowca. Nie byłoby bezpiecznie znaleźć się po drugiej stronie ekranu.
Po drugiej stronie rury był system podtrzymania życia, składający się z zespołu naukowego, modułu sterowniczego i karuzeli.
Moduł sterowniczy znajdował się na samym przodzie i stanowił stożkowate wybrzuszenie wyrastające ze scimodu przypominającego duży dzbanek do kawy. Tylko ta część na całym statku miała okna, bardziej zresztą w imię tradycji niż z praktycznych względów.
Modułu naukowego niemal nie było widać spoza gąszczu instrumentów. Górowała tu ultraczuła antena, zamontowana na końcu długiego masztu i wycelowana w Ziemię. Były tu też dwie okrągłe anteny radarowe i pięć teleskopów, w tym centymetrowy newtonowski teleskop Gaby.
Zaraz za tym wszystkim była karuzela: grube, białe koło zamachowe. Kręciło się powoli dookoła reszty statku, połączone z nim czterema szprychami.
Do głównego trzonu przymocowane były inne elementy, łącznie z bębnami z uprawami hydroponicznymi i częściami lądownika: systemem podtrzymywania życia, silniczkiem korekcyjnym, dwoma pomostami do schodzenia i boosterem.
Lądownik przeznaczony był do badań księżyców Saturna, w szczególności Japetosa i Rei. Po Tytanie — który posiadał atmosferę i z tego względu nie nadawał się do badań w czasie tej wyprawy — Japetos był najciekawszym ciałem niebieskim w tej okolicy. Do lat 1980-tych jego jedna półkula była wyraźnie jaśniejsza, ale przez ostatnie ponad dwadzieścia lat obraz bardzo się zmienił i obecnie poświata była prawie jednolita. Natomiast na wykresie względnej jasności przeciwległych punktów orbity pojawiły się dwa wcięcia. Zadaniem lądownika było zbadanie przyczyn tych różnic.
Obecnie, wobec znacznie bardziej kuszącego obiektu, jakim była Temida, tamta wyprawa została odłożona.
„Ringmaster” przypominał inny statek kosmiczny: fikcyjny „Discovery”, sondę na Jowisza z klasycznego filmu S. Kurbicka „2001: Odyseja kosmiczna”. Nie było w tym nic dziwnego. Oba statki zostały zaprojektowane dla podobnych celów i musiały mieć zbliżone parametry, chociaż jeden z nich podróżował tylko na taśmie filmowej.
Cirocco wyszła na zewnątrz, by usunąć ostatnią płytę odbijającą promienie słoneczne, która osłaniała system podtrzymywania życia „Ringmastera”.
Na statku kosmicznym problemem jest zazwyczaj odprowadzenie ciepła, jednakże obecnie byli w takiej odległości od słońca, że opłacało się raczej wchłonąć go tyle, ile się dało.
Przymocowała linę bezpieczeństwa do rury biegnącej od osi karuzeli do włazu i zabrała się do ostatnich płyt. Były srebrne, o średnicy jednego metra, wykonane ze złożonych razem dwóch arkuszy cienkiej folii. Dotknęła śrubokrętem jednego z rogów i ostrze szczęknęło napotkawszy szczelinę. Przeciwwaga wykręciła i połknęła luźną śrubę, zanim ta uniosła się w przestrzeń kosmiczną.
Jeszcze trzy takie operacje i płyta odchyliła się od warstwy pianki przeciwmeteorytowej. Cirocco przytrzymała ją i odwróciła ku słońcu, przeprowadzając nieformalny test na przebicie. Trzy małe jasne punkciki znaczyły miejsca, gdzie arkusz został uderzony drobiną meteorytowego pyłu.
Płyta utrzymywała sztywność dzięki drutowi biegnącemu wzdłuż jej brzegów. Cirocco zgięła arkusz na pół: po piątym złożeniu był tak mały, że mieścił się w kieszeni umieszczonej na udzie kombinezonu. Zapięła pasek i przesunęła się do następnej płyty.
Czas był teraz na wagę złota. Kiedy tylko mogli, łączyli oba zespoły, tak że przy końcu dnia pokładowego Cirocco leżała na swojej koi, podczas gdy Calvin aplikował jej cotygodniową gimnastykę, a Gaby pokazywała najnowsze zdjęcie Temidy. W pokoju zrobiło się ciasno.